Abu Simbel czyli witajcie w Egipcie

Około trzech tysięcy trzystu lat temu żył w Egipcie faraon imieniem Ramzes II. Władca ów prowadził wojny między innymi z Nubijczykami, zamieszkującymi ziemie na południe od Egiptu. Aby pokazać swą siłę i wielkość, nakazał wykuć w skale cztery ogromne posągi i wybudować świątynię poświęconą oficjalnie bogom Amonowi-Re, Re-Horachte i Ptahowi. Nieoficjalnie jednak mówi się, że wspaniałość Ramzesa miała przesłaniać nawet potęgę bóstw. Obok skonstruowano świątynię dla żony faraona, Nefertari, która z kolei usuwała w cień boginię Hathor. Wielkie kamienne postaci witały milcząco wszystkich przybyszów z Nubii, demonstrując siłę faraona i rządzonego przez niego kraju. I milczą tak do dzisiaj, witając przybywające tu konwojami rzesze turystów…

Abu Simbel

Konwój wyrusza każdego dnia o godzinie czwartej nad ranem. Autokary i busiki wypełnione turystami zjeżdżają się w jedno miejsce. Policja je liczy i można startować. Wtedy już każdy jedzie swoim tempem, mknąć asfaltową drogą przecinającą pustynię. Wyglądam przez okno i obserwując wschodzące słońce, przesłonięte pyłem znad Sahary, zastanawiając się jednocześnie nad sensem organizacji takiego konwoju, bo przecież nawet już razem nie jedziemy, a policji nie widać zupełnie. Do Abu Simbel docieramy trochę później, niż pierwsze busiki, ale wcześniej niż większość autokarów. Jest wpół do ósmej i mamy półtorej godziny na obejście i obejrzenie dwóch świątyń.

Sahara

Świątynia Słońca, jak inaczej nazywa się świątynię Ramzesa, została tak wybudowana, że dwa razy do roku promienie słoneczne docierają do wnętrza sanktuarium, oświetlając posągi znajdujące się wewnątrz. Tylko posąg Ptaha pozostaje zawsze w cieniu. Przez wieki działo się tak w dniu urodzin faraona, czyli 21 lutego i w rocznicę jego koronacji, 21 października. Dzisiaj, ze względu na przeniesienie świątyni w inne miejsce, także data tego zjawiska przesunęła się o jeden dzień. Zmieniło to też sposób oświetlenia wnętrza.

Abu Simbel

Siedzące na tronach przed świątynią kolosy o wysokości dwudziestu metrów przedstawiają oczywiście Ramzesa II. Jeden z nich stracił głowę podczas trzęsienia ziemi w I wieku przed naszą erą. Mniejsze figurki pomiędzy kolosami to krewni faraona. W niszy w fasadzie umieszczony został posąg Re-Horachte. Z kolei wewnątrz obejrzeć można między innymi ciekawe reliefy przedstawiające sceny z wojen, które toczył władca.

Abu Simbel

Nieopodal świątyni Ramzesa stoi świątynia Nefertari. Jej fasadę zdobi sześć dziewięciometrowych posągów przedstawiających faraona i jego żonę oraz kilka mniejszych, przedstawiających dzieci królewskiej pary. Wewnątrz można podziwiać kolejne reliefy, na których widnieje Nefertari i jej mąż.

Abu Simbel

Abu Simbel w czasach nowożytnych zostało odkryte przez podróżnika Jacoba Burckhardta w 1813 roku. Kiedy Burckhardt trafił na świątynie, stały one jeszcze w innym miejscu i były przysypane piachem. Próbowano je odkopać, ale brak cennych zdobyczy w środku zniechęcał do dalszego oczyszczania zabytków. Gdy w końcu odkryto całe świątynie, stały się one atrakcją pierwszych rejsów po Nilu, organizowanych przez agencję Thomas Cook.

Abu Simbel

W latach sześćdziesiątych XX wieku okazało się, że plan wybudowania Wielkiej Tamy Asuańskiej zagraża zabytkom, dlatego UNESCO postanowiło zorganizować przeniesienie świątyń w bezpieczne miejsce. Kamień pocięto na tysiąc czterdzieści jeden kawałków, rozłożono i odbudowano dwieście dziesięć metrów dalej i sześćdziesiąt jeden metrów wyżej, niż oryginalnie. To z tego powodu słońce oświetla sanktuarium w świątyni Ramzesa innego dnia niż przed wiekami. Akcja kosztowała czterdzieści milionów dolarów. Dzisiaj świątynie stoją nad sztucznym Jeziorem Nasera, które powstało po wybudowaniu tamy.

Abu Simbel

Ponieważ dojazd do Abu Simbel organizowany jest w dużej mierze w konwojach z Asuanu, naprawdę spora grupa turystów przyjeżdża niemal jednocześnie z samego rana. Wszyscy wędrują po okolicy, zaglądając w zakamarki świątyń i jednocześnie kryjąc się w cieniu przed coraz większym upałem. Obejrzawszy wspaniałe budowle, stopniowo odjeżdżają. My też, po obejściu terenu, wracamy do busika, który zabierze nas do Asuanu.

Rozumiecie ideę takiego zdezorganizowanego konwoju do Abu Simbel? Podobają się Wam te świątynie?

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

29 komentarzy

  1. ujemmy pisze:

    Piękne miejsce urzekło mnie i to bardzo.
    O konwoju się nie będę wypowiadał teraz bo za parę dni będę opowiadało o tym w moim podcastcie.
    Najbardziej jestem zawiedziony tym, że przeniesienie świątyni zostało zrobione źle. Jak przy współczesnej technice można było zrobić taki błąd.
    Warto dodać, że przy przenoszeniu uczestniczyli Polacy.

  2. Ewa pisze:

    No współczesna technika to była 50 lat temu ;)

    A w ogóle to ciekawe, czy rzeczywiście takie zapierające dech w piersiach widoki są z samolotu – bo przecież i tak można tam dotrzeć, tylko oczywiście za duuuuużo większą kasę.

  3. ujemmy pisze:

    50 lat temu to była lepsza technika i matematyka niż 3000 lat temu jak budowali to na początku. Chyba, że wtedy budowali to obcy a piramidy to lądowiska dla statków kosmicznych :)

    Widok z samolotu na ten przybytek może być ciekawy, ale będzie takie wszystko małe.

  4. Ewa pisze:

    Oczywiście, że tak! Dlaczego są piramidy na całym świecie? Wyobrażasz sobie, żeby ludzie bez zaawansowanej techniki umieli zbudować taką piramidę, a na przykład w Warszawie porządnej sieci metra wybudować nie umieją? :)))

  5. Ela pisze:

    Klik dobry:)
    Spodziewałam się tekstu o Egipcie. Nie przypuszczałam jednak, że będzie o Abu Simbel. Tam jest tak pięknie… Dziękuję za tę wycieczkę!

    O Tak! Bardzo trudno jest zrobić zdjęcie, żeby w kadr ktoś nie wszedł.

    Pozdrowienia i serdeczności.

  6. Ewa pisze:

    Ela, w Tunezji byłam na miejscu, to pisałam o aktualnej sytuacji. W Egipcie byłam niecały rok temu, więc nie mam bieżących informacji “z bliska”… A wszędzie już pełno wiadomości o tym, co się dzieje w Egipcie teraz, więc w sumie nic nowego pewnie bym nie napisała.

    A ciekawe miejsca zawsze warto promować :) Abu Simbel też mi się bardzo podobało! Tylko nie potrafiłam i nadal nie potrafię pojąć idei tego konwoju :D

  7. Ela pisze:

    Ewo, według mojej wiedzy konwoje w Egipcie obowiązują od czasu, kiedy to pod świątynią Hatszepsut w Deir El Bahari wymordowano pięćdziesięciu uczestników wycieczki przybyłej autokarem do świątyni. Bandyci wcześniej ukryli się za kolumnami, by przywitać zbliżających się turystów salwą ognia z karabinów maszynowych. Po krwawej masakrze rozbiegli się po skalistym wzgórzu, znikli w licznych grobowcach wykutych w skale i ślad po nich zaginął. Oficjalna wersja władz egipskich głosiła, że zbrodniarze popełnili zbiorowe samobójstwo, aczkolwiek ich ciał nikt nigdy nie widział. W odwecie policja rozstrzeliwała rodziny samobójców, łącznie z niemowlętami i starcami nawet dalekiego pokrewieństwa.

    I tak do tych konwojów przyzwyczajono się i zostało do dziś. Zawsze to też jakieś źródło dochodu.

  8. Ewa pisze:

    Ja rozumiem zamysł, że chodzi o bezpieczeństwo. Ale widziałaś te konwoje? Konwojem to jest chyba już tylko z nazwy, bo chociaż startują wszyscy razem, to po drodze wszystko się tak rozciąga i rozjeżdża, że równie dobrze każdy autobus i busik mógłby sobie tam sam pojechać.

    No ale przynajmniej dowożą ludzi na rano, bo przecież konwoje startują o baaardzo wczesnej godzinie :)

  9. Ola pisze:

    Dzięki za wizytę, fajnego masz bloga!
    szkoda, że niigdy tam nie dotarłam, teraz dłuższy czas może być to już niemożliwe…
    Figgę polecam, najwyżej zbilansujesz sobie wcześniej albo następnego dnia:)

  10. Ewa pisze:

    Mam nadzieję, czego i Egipcjanom i ludziom chętnym do odwiedzenia Egiptu życzę, że sprawy szybko ułożą się w tym kraju i to w taki sposób, żeby ludziom nie działa się krzywda.

    Na pewno będziesz miała okazję tam dotrzeć :)

  11. kate pisze:

    O jaki piękny blog!! Widzę, że czeka mnie kilkanaście podróży w zamian tej jednej nieudanej :| i to w różne zakątki świata :)
    Pozdrawiam Ewo i dziękuję :)

  12. Ewa pisze:

    Kate dzięki! I zapraszam oczywiście do zaglądania :)

  13. Ela pisze:

    Klik dobry:)
    Tak Ewo, jeździłam w konwojach i wyglądały faktycznie “konwojowo”. Pytałam policjantów z policji turystycznej o konwoje, odpowiadali, że tak jest ok i tyle. Natomiast egipski pilot wycieczek odpowiedział, że to takie zajęcie… mają co robić… Tak więc moje “dochodzenie” zagadki nie rozwiązało :)))

  14. Ewa pisze:

    To ja mogłam mieć pecha do konwoju ;) albo złagodzili jakoś politykę…

    W sumie to też jeździłam nie-turystycznymi pociągami, tylko takimi normalnymi lokalnymi, którymi teoretycznie turystom nie wolno. Ale jak już się do takiego wsiadło, to nikt nie wyganiał, a bilety o niebo tańsze :)

  15. Ela pisze:

    Wiesz Ewo, srogo karali islamistów przeciwnym napływowi “bezbożników” z zachodu i to nie tylko za czyny, ale nawet profilaktycznie – więzienie albo śmierć. To i pewnie mniej “regulaminowo” te konwoje zaczęły się odbywać.

  16. Ewa pisze:

    Bardzo możliwe. I możliwe też, że jak już się uspokoi i turyści znowu przyjadą to na wszelki wypadek wrócą do ściślejszego przestrzegania reguł…

  17. jacekk pisze:

    Te konwoje, to po prostu super zarobek dla państwa. Są przymusowe i każde biuro podróży, każdy autokar musi za niego zapłacić. Taki dodatkowy podatek sobie wymyślili, bo przecież i tak nikogo nie ochronią.

    Abu Simbel bajkowe!! tam trzeba być!

  18. Ewa pisze:

    Że nikogo nie ochronią, to nie ma wątpliwości. Nikt nikogo i niczego nie sprawdza :)

  19. Robert pisze:

    W zasadzie nawet nie tyle zarobek dla państwa ile dla tamtejszego wojska. I podobno mocno protestują przy próbie zlikwidowania (to ostatnie konwoje jakie się ostały).

  20. Aldona pisze:

    Konwoje mają chronić przed islamskimi fundamentalistami (terrorystami) rodem z Sudanu. Kiedy ja jechałam do Abu Simbel to jakimś cudem na szosie na środku pustyni „nawiało” parę głazów. Busiki z turystami musiały się zatrzymać i zrobiło się naprawdę nieciekawie ponieważ wszyscy wiedzieli, ze to nie była naturalna przeszkoda. Na szczęście skończyło się na usunięciu głazów przez policję i konwój ruszył dalej. Egipt to był (niestety) kraj, w którym można było czuć się bezpiecznie dzięki rozbudowanemu systemowi ochrony przez wojsko, policję czy straż turystyczną (czyli wojsko) na każdym rogu ulicy.

  21. Zofia pisze:

    Do Abu Simbel nie jeździ się już na szczęście konwojem. Przynajmniej tyle się zmieniło :) Miło nam było usłyszeć od naszego egipskiego przewodnika, że Polska znalazła się na liście państw, które pomogły sfinansować przeniesienie świątyń w latach sześćdziesiątych. Zdaję sobie sprawę, że była to wtedy zagrywka propagandowa, ale 600 000 dolarów to znacząca kwota. Rzekomo byliśmy na 6 miejscu wśród darczyńców :) Oczywiście wszystko zainicjował Kazimierz Michałowski!

  22. Bogusia pisze:

    Wazne jest to ze dzieki determinacji polskiego archeologa dokonano przeniesienia tych swiatyn. Inaczej bylyby zatopione w wodach Nilu. Za zangazowanie oraz ogromna prace nasz rodak otrzymal z rak Nasera jakies znaczace odznaczenie. To Michalowski zabiegal o fundusze na przeniesienie swiatyn, i kierowal pracami, lekcewazenie tego jest nie na miejscu. swoja droga konwoje oraz uzbrojeni straznicy to nieszczescie tego kraju jakze wspanialego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!