Mińsk – zaprojektowany, by imponować
Mówi się, że gdy odbudowywano niemal doszczętnie zniszczony po wojnie Mińsk, zaplanowano go tak, by wywoływał podziw, pokazując potęgę państwa i aparatu władzy, jednocześnie podkreślając słabość i nieistotność jednostki. Coś jednak poszło nie tak, albo to ze mną jest coś nie w porządku, bo na żadnym kroku nie czuję się w tym mieście przytłoczona. Szerokie ulice, brak drapaczy chmur i wielkie przestrzenie sprawiają, że nawet monumentalne budowle, czy długie, przysadziste kamienice nie męczą. Przestronność pozwala swobodnie oddychać i sprawia, że nawet w większym tłumie, który pojawia się na ulicach w sobotni wieczór, nie czuję się osaczona. Wręcz przeciwnie!
Jednym z niewielu budynków, które nie zostały zniszczone w czasie II wojny światowej, jest Dom Rządowy. To gmaszysko, gdzie mieści się dzisiaj siedziba parlamentu białoruskiego, powstało w latach 1930-1934 wraz z placem, który wówczas nosił imię Lenina, a dzisiaj znany jest jako Plac Niepodległości. By mogły powstać, wyburzono cały kwartał kamienic. Przed budynkiem ustawiono pomnik Lenina, który z postumentu przyglądał się paradom radzieckiej armii. Kiedy pierwszy raz stajemy przed obliczem wodza, jesteśmy jedynymi turystkami w okolicy. Nie tylko zresztą turystkami, bo oprócz nas w ogóle nie ma tu nikogo, jeżeli nie liczyć znudzonego strażnika, który zupełnie nie zwraca na nas uwagi. Być może to wina deszczu, przed którym wszyscy się pochowali pod dachami.
Kiedy jednak wracamy tu wieczorem, już nie pada, a pod pomnikiem nadal nikogo nie ma. Turystów brak, w ciągu całego czasu, jaki spędzamy na placu fotografując Dom Rządowy, przechodzą obok nas może cztery osoby. Nikt nie robi sobie nic z naszej sesji fotograficznej, choć czytałam wcześniej, że turyści nie są tu zbyt mile widziani. Być może wraz ze zniesieniem wiz, zmieniło się także podejście władzy do odwiedzających Mińsk.
Dom Rządowy znajduje się z boku ogromnego Placu Niepodległości. Oprócz niego można tu też znaleźć takie budynki, jak gmachy Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego i Białoruskiego Państwowego uniwersytetu Pedagogicznego, hotel Mińsk, Pocztę Główną, siedzibę zarządu mińskiego metra oraz, odstający trochę od socjalistycznej stylistyki, najbardziej charakterystyczny kościół Mińska pod wezwaniem świętego Szymona i świętej Heleny, zwany Czerwonym Kościołem ze względu na kolor fasady. Wybudowano go na początku XX wieku, a ciekawostką jest, że zbezczeszczony przez bolszewików przed II wojną światową, jak i po niej, służył jako kino. Obok Domu Rządowego to drugi z niewielu ocalałych z wojny budynków. Dopiero pod koniec lat 80. XX wieku świątynię zwrócono katolikom, więc dzisiaj ponownie mogą odbywać się w niej msze.
Pod powierzchnią Placu Niepodległości znajduje się mińskie centrum konsumpcjonizmu – trzykondygnacyjne centrum handlowe Stolica. Oprócz tego mieści się tu też stacja metra Plac Lenina. Ten największy plac stolicy jest też miejscem, w którym rozpoczyna się główna arteria miasta – Prospekt Niepodległości. Tę piętnastokilometrową, szeroką aleję zaprojektowano już po wojnie i nadano jej nazwę Prospekt Stalina. Ciągnie się ona od centrum miasta w kierunku północno-wschodnim, a wzdłuż niej powstały między innymi liczne kamienice, a także kilka ciekawych, charakterystycznych budynków. Chociaż pod prospektem biegnie linia metra, o wiele ciekawiej jest przespacerować się chociażby początkowym jego odcinkiem, by nacieszyć wzrok zabudową, która ze względu na swoją socjalistyczną architekturę pretenduje do wpisania na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Jednym z ciekawszych gmachów jest monumentalna siedziba KGB, które nadal funkcjonuje na Białorusi. Gdybym nie wiedziała wcześniej, że mieści się ona właśnie tu, to bym się jednak nie zorientowała. Brakuje jakiejkolwiek tabliczki czy informacji. Mimo to trochę jednak boję się fotografować olbrzymiej budowli i poprzestaję na zrobieniu zdjęcia stojącemu naprzeciwko pomnikowi Feliksa Dzierżyńskiego, twórcy socjalistycznych organów bezpieki w Rosji, znanego jako Krwawy Feliks i uznawanego za symbol terroru rewolucji październikowej.
Idąc dalej wzdłuż Prospektu Niepodległości, dociera się do kolejnego ogromnego mińskiego placu – Placu Październikowego, zwanego dawniej Centralnym. To on po wojnie, w latach 50., przejął funkcję głównego placu stolicy i właśnie tutaj ustawiano podium, z którego włodarze socjalistyczni obserwowali pochody i parady wojskowe. W 1984 roku rozpoczęto trwającą siedemnaście lat budowę Pałacu Republiki, więc miano głównego placu powróciło do Placu Lenina. W samym Pałacu Republiki, trochę osamotnionym na wielkiej, pustej przestrzeni, odbywają się koncerty, przedstawienia i konferencje.
Tutaj również, przy Placu Październikowym, tak naprawdę zaczyna się Mińsk. Idąc Prospektem Niepodległości od strony Pałacu Republiki nie sposób nie zauważyć wmurowanego w ziemię niewysokiego ostrosłupa z jasnego kamienia. To kilometr zerowy miasta, czyli punkt, od którego liczy się odległość do Mińska na drogowskazach. Środek, centrum, serce stolicy. Na kamieniu umieszczono informacje o odległości do wybranych miasta. Dowiaduję się, że do Warszawy z Mińska jest dokładnie sześćset kilometrów.
Kolejnym ważnym placem Mińska jest Plac Zwycięstwa. Znajduje się on także przy Prospekcie Niepodległości, ale już po drugiej stronie rzeki Świsłocz, jakieś trzy kilometry od Placu Niepodległości. Łatwo go rozpoznać po olbrzymim obelisku stojącym na środku, przed którym płonie wieczny ogień. Granitowa kolumna o wysokości trzydziestu ośmiu metrów zwieńczona jest trzymetrową replika najwyższego radzieckiego odznaczenia bojowego, czyli Orderu Zwycięstwa. Całość została tu ustawiona w 1954 roku by uhonorować żołnierzy Armii Czerwonej i białoruskiej partyzantki, którzy oddali życie w walce o wolność podczas wielkiej wojny ojczyźnianej.
By podkreślić doniosłość placu, na latarniach, które go otaczają, zawieszono czerwone gwiazdy, a na budynkach umieszczono patriotyczne napisy. Z kolei w 1984 roku, z okazji czterdziestolecia zwycięstwa, w przejściu podziemnym utworzono halę pamięci białoruskich bohaterów, którzy stracili życie w walce z nazistami. Dzisiaj znajduje się tu tablica z nazwiskami oraz wieniec podświetlony tak, że wygląda, jakby płonął.
W pobliżu Placu Zwycięstwa, przy moście nad Świsłoczą, stoi skromny, drewniany domek pomalowany na zielono. Jest on tylko na pozór przeciętny, gdyż tak naprawdę to ważny miński zabytek. W tym właśnie miejscu odbył się bowiem pierwszy zjazd Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji. Miało to miejsce 13 marca 1898 roku. Dzisiaj w domku mieści się muzeum, w którym można obejrzeć pokój z wystrojem z epoki, a także wiele socjalistycznych pamiątek, dokumentów i fotografii, nie tylko z Białorusi.
Dalszy spacer wzdłuż głównej arterii Mińska prowadzi nas do… a to niespodzianka! Do Placu Jakuba Kolasa. Upamiętnia on ludowego poetę, który uznawany jest za jednego z ojców białoruskiej literatury. Na samym środku stoi pomnik przedstawiający wieszcza oraz postaci z jego wierszy, mamy tu też skwerek i fontanny. Przyznaję, że Białorusini nie patyczkują się, jeśli chodzi o pomniki. Jak już coś stawiają, to jest to ogromna statua, realistyczna, budząca respekt.
Przy Prospekcie Niepodległości znajduje się jeszcze jedna ciekawa budowla, jest ona jednak na tyle daleko od centrum, ze zamiast iść, jedziemy tam metrem. Chodzi o dwudziestodwukondygnacyjny gmach Biblioteki Narodowej z główną częścią w kształcie sześcio-ośmiościanu rombowego małego, albo prościej – diamentu. O budynku, który otwarto w 2006 roku, mówi się, że jest dumą prezydenta Łukaszenki. Mówi się również, że bardzo efektownie wygląda w nocy, dlatego wieczorem zjawiamy się tu jeszcze raz. Okazuje się, że diament jest jednym wielkim wyświetlaczem, ale przyznam szczerze, że na mnie większe wrażenie robi jednak za dnia.
Choć gorąco namawiam do spacerowania po centrum Mińska na piechotę, to jednak przejażdżka metrem przynajmniej raz również jest obowiązkowa. Warto wysiąść na każdej z czterech centralnych stacji, począwszy od Płoszczy Lenina (Plac Niepodległości), poprzez Kastrycznickają (Plac Październikowy), Płoszczę Pieramohi (Plac Zwycięstwa) po Płoszczę Jakuba Kolasa. Dekoracje na każdej z nich mają inne motywy przewodnie. I tak, na najbardziej egzotycznej dla nas stacji leninowskiej królują sierp i młot, kolejną ozdabiają motywy związane z rewolucją październikową, następna nawiązuje do zwycięstwa, a na ostatniej znajdziemy ceramikę pokrytą ludowymi ornamentami i płaskorzeźbami. Warto wiedzieć, że fotografowanie w metrze jest zakazane, jednakże i tu nikt nie zwraca na mnie uwagi, nawet mundurowy, który mija mnie na stacji Płoszcza Lenina.
Do niedawna przy Prospekcie Niepodległości znajdowało się jeszcze jedno ważne miejsce, dzisiaj przeniesione trochę dalej od centrum. Chodzi o ogromne Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. To zbudowane z rozmachem i bogato wyposażone muzeum prezentuje białoruską wersję II wojny światowej, koncentrując się na okresie 1941-1945. Można tu obejrzeć wiele autentycznych eksponatów, dokumenty, wycinki z gazet, fotografie, medale, broń, ale też czołgi, samoloty czy aranżacje pokazujące, jak wyglądała wojna i różne jej aspekty (domy partyzantów, cele więzienne, okopy). /zwiedzanie kończy się w hali upamiętniającej bohaterów, zwieńczonej kopułą, która symbolizuje kopułę Reichstagu w Berlinie, gdzie zatknięto czerwoną flagę po zdobycie miasta przez Armię Czerwoną.
Kończąc pobyt w stolicy Białorusi, stajemy przez Bramą Mińska. To dwa potężne, jakżeby inaczej, gmachy, które witają wszystkich przybywających do miasta koleją bądź autobusem. Naprzeciwko nich mieści się bowiem główny dworzec kolejowy stolicy, a zaraz obok – centralny dworzec autobusowy. Te dwie wieże są jakby lustrzanym odbiciem. Na szczycie jednej z nich znajduje się największy zegar Białorusi, którego wskazówka minutowa ma dwa metry długości! Cały zegar waży trzysta kilogramów. To ostatnia atrakcja, którą oglądamy w Mińsku, zanim wsiądziemy do autobusu mającego zawieźć nas na lotnisko.
Zabudowa Mińska rzeczywiście imponuje, ale nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że przytłacza. Choć momentami czuję się jak jedyna turystka w mieście, to nie wiąże się to z żadnym dyskomfortem czy poczuciem małości. Stolica Białorusi jawi mi się jako miasto ładnie zaprojektowane, pełne przestrzeni i przyjazne odwiedzającym. Jedyne, czego bym nie zrobiła, to nazwała go ładnym. Ta ciężka, monumentalna architektura jak dla mnie nie ma uroku, ale to przecież kwestia gustu.
Jeśli wybieracie się na Białoruś bez wizy, zajrzyjcie też do wpisu, gdzie zebrane są ważne i przydatne informacje praktyczne, między innymi o tym, co potrzebne jest przy wjeździe, gdzie mieszkać i co warto zobaczyć.
Lubicie zwiedzać tego typu miasta? Podoba się wam socjalistyczna architektura?
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
ciekawe spojrzenie na miasto :), może kiedyś być interesujące
Polecam, Mińsk jest naprawdę interesujący. Niedługo napiszę jeszcze o jego ładniejszej stronie ;)
Ja tam jadę aby posmakować kuchni wschodu. W Rosji i na Ukrainie – rewelka.
Hmm… podobno takiej domowej w Mińsku ciężko spróbować. W restauracjach Lido (jedna jest przy Placu Jakuba Kolasa) podają taką niby lokalną, ale w formie fast-foodu trochę. Choć powiem, że pyszne i niedrogie. W centrum mało jest lokali z tradycyjną kuchnią, a jak się trafią to z reguły dość drogie. Udanej podróży! :)
Daleko niedaleko czy to to samo Lido co na Łotwie? :D Taki bufet ze wszystkim?
Daleko niedaleko Jak z Mińska dotrzeć do zamku w Mirze?
Z Mińska do Zamku w Mirze jedziesz maszrutka z dworca centralnego do Nieświeża.
Z Nieświeża bierzesz taxi. Zamówią ci ją w informacji przy wejściu na teren do Zamku w Nieświeżu. Lub w innym miejscu – jeśli nie chcesz zwiedzać Zamku w NIeświeżu – ja go gorąco polecam. To rodowa siedziba Radziwiłłów.
Do Mińska wrócisz z Mira maszrutką – dworzec to mały drewniany budyneczek przy hali targowej niedaleko cerkwi.
Ach no właśnie, jednak taksówka między Nieświeżem a Mirem. Ja szukałam autobusów pomiędzy nimi i nie znalazłam…
Piotr, nie byłam na Łotwie, więc nie wiem, ale tak, taki bufet z ogromnym wyborem :)
Rafał, można autobusem. Podobno z Dworca Centralnego jeżdżą autobusy do miejscowości Korelichi, Novogrudok, Dyatlovo lub Lida (przez Novogrudok) i one zatrzymują się w Mirze. Bilet podobno około 6 rubli kosztuje. Niestety nie ma dobrych połączeń autobusowych do Nieświeża :/
Bilet kosztuje 4BYN i jest cała masa połączen do Nieświeża gdyż Zamek zarabia miliony USD rocznie.
Daleko niedaleko Wielkie dzięki. Postanowiłem, że jeden Zamek chociaż odwiedzę …. ;)
Jasne! Jak przyjedziesz to zajrzyj na dworzec. Trafiłam na bardzo miłą i pomocną obsługę. Na pewno udzielą dobrych informacji ;)
Dobrze jednak że wizy do Białorusi zostały złagodzone. Myślę, że w ciągu kilku lat zrobi się to bardzo popularny kierunek turystyczny.
Wróciłem 2 dni temu z Mińska – w knajpach i w hotelu mówiono nam, że już widzą bardzo duży wzrost turystów.
A jak na ulicach? Bo ja miałam wrażenie, że poza naszą dwójką nie ma żadnych innych turystów…
No nie za wiele :) lub wcale ;) przy pomniku Lenina była grupa z przewodnikiem a tak nie spotkałem turystów :(
Ja pod Leninem byłam prawie sama :D
ja lubię – ale zabytkowa architektura też czasem mi się podoba. i uwielbiam poradzieckie klimaty :D
Ja właśnie tak średnio, więc Mińsk zaskoczył mnie pozytywnie :)
Z przyjemnością przeczytałam i obejrzałam zdjęcia. Świetnie zrobione! Poradnik o Białorusi przeczytałam już dawno :) Moja relacja z kwietniowego wyjazdu na Białoruś wciąż w fazie powstawania :(
Dziękuję! :)
Wystarczy przejść się między MDM w Warszawie. (-:, Poza tym idealnie się sprawdza jako korytarz powietrzny w przypadku ataku nuklearnego.
W Warszawie wolę starówkę :D
Hmmm… przypomina to sytuację jednego z wielkich polskich miast, które w czasie wojny zostało doszczętnie zniszczone? Szerokie ulice w centrum, socrealistyczne rzeźby, wysokie arkady…
Gratuluję odkrycia :)
Nie wiem właśnie czy to moje klimaty, może Twój post mnie przekona?
Kto wie :)
Zapisujemy do przeczytania, bo jest duża szansa, że już niedługo zrealizujemy nasz wypad na Białoruś :)
Super! Powodzenia :)
Socjalistyczna architektura bardzo mi się podoba, jest dla mnie pewnego rodzaju inspiracją :)
Wow, ciekawe :)
Znajomi z Ukrainy, którzy znają Białoruś mówili, że jak chcesz jechać do Mińska to bliżej masz Rzeszów – będzie podobnie ;)
O ludzie! No ja właśnie mam tak samo! Te ogromne place, przestrzenie nie sprawiają, że czuję się mała i przytłoczona (a powinnam: ledwo 160 cm :D ). Ja własnie czuję się taka wolna przechadzając po placach, ulicach na których się mieścisz i nie musisz bardzo przepychać. Własnie wróciłam z Kijowa i właśnie mogłam poprzechadzać takimi prospektami. Tyle że różnica taka, że Kijów jest jeszcze na dodatek ładny :D Ale to też pewnie kwestia gustu :D
Mińsk tez jest ładny, mi niestety trafiła się brzydka pogoda… ale jest też ładniejsza strona Mińska, którą też niedługo opiszę :)
Mówiąc szczerze na zdjęciach wygląda bardzo przygnębiająco. Mimo to wybieram się tam w tym roku, więc do tego wpisu jeszcze wrócę.
Tak, niestety pogoda ma duży wpływ, a ja miałam pecha do pogody. Jednak na żywo jest ładniej :)
Wróciliśmy z Białorusi po majówce. Generalnie najlepszym środkiem lokomocji jest samochód, drogi dobre, paliwo tanie. Do postu dorzuciłbym jeszcze może to, że oprócz bloków i monumentalnych budowli (które mi akurat się podobają) w Mińsku jest cała masa terenów zielonych gdzie z łatwością można odpocząć.
Tak, tak! Te zielone płuca Mińska to super sprawa, bardzo tam przyjemnie, ładnie i czysto!
Zgadzam się. Mińsk ma całą mase zieleni. Gdy jest “zarka to jest gdzie się schowac. Polskim miastom tego brakuje.
A widzisz, a zazwyczaj się czyta, że Mińsk właśnie przytłacza. Ciekawe spojrzenie, mam nadzieję, że kiedyś wyrobię sobie swoje zdanie. Na razie w planach bezwizowy wjazd do Puszczy Białowieskiej, tak na początek ;)
To tez fajny pomysł z ta puszczą. Najpierw planowałam jechac tam, ale jak wprowadzili bezwizowy wlot do Minska to zmieniłam plany :)
Wiesz co Ewa, skupiłam się na zdjęciach w tym wpisie. Ja bardzo lubię budynki, które oddają charakter miejsc, a w przypadku Mińska chyba tak jest, prawda?
Oj zdecydowanie, te budynki pokazują dobitnie jak Mińsk rozwijał się w ostatnich latach!
Moim zdaniem Mińsk jest świetnie zaprojektowany – dużo miejsca, dużo powietrza, dobra komunikacja, sporo zieleni. Niby miejsce przytłaczające, ale jednak przemyślane!
Zgadzam się ze wszystkim, poza tym, że Mińsk jest przytłaczający. Dla mnie własnie dzięki tej przestrzeni nie jest!
Cześć! Po prostu fantastyczne miasto! Zawsze marzyłem o wyjeździe, planuję udać się tam w te wakacje, powiedzieć najtańsze transfery z Warszawy do Mińsku. Planuję jechać autobusem.
Jeżeli chcesz skorzystać z bezwizowego pobytu na pięć dni to musisz polecieć samolotem do Mińska. Pozdrawiam!
dziękuję bardzo