Atlantic City
Podobno kto nie ma szczęścia w kartach, ten ma szczęście w miłości. I na odwrót. Nie mogę tego niestety potwierdzić. W Atlantic City przegrałam w black jacka 100 dolarów, w Złotych Piaskach wygrałam 50 euro, a w miłości bez zmian. Za to moim zdaniem prawdziwe jest inne powiedzenie – kto nie ma szczęścia w kartach, ten nie ma pieniędzy na miłość. Do wizyty w Atlantic City zachęcam jednak nie tylko miłośników hazardu, bo tam zwyczajnie można się na chwilę oderwać od rzeczywistości :)
Jest 2004 r. Moja pierwsza wizyta w Stanach. Nie mam jeszcze dwudziestu jeden lat, ale na bezczela wybieram się z Allentown, gdzie pracuję, na wycieczkę, na którą nie powinnam – właśnie do Atlantic City. Wycieczka polega na tym, że większość ceny biletu jest zwracana uczestnikom, żeby mogli przegrać te pieniądze w kasynie. Dwa razy sprawdzają mi paszport i dostaję bilet, choć nie powinnam. Jednak do kasyna już nie chcą mnie wpuścić. Tak to jest, jak się wygląda za młodo :) Jest więc sporo czasu, żeby pospacerować po okolicy.
Kasyna rozlokowały się wzdłuż plaży, przy promenadzie, która została otwarta w 1870 r. Oprócz świątyń hazardu jest tu też pełno sklepów i sklepików, trochę knajpek i fast-foodów.
W środku tego wszystkiego można natknąć się na coś, co trochę charakterem nie pasuje mi do tego miejsca. To pomnik ofiar wojny w Korei.
Oczywiście do miasta przyjeżdża się przede wszystkim po to, żeby skosztować hazardu.
Poza grą w kasynie można się tu też nieźle zabawić w inny sposób. Jest na przykład wesołe miasteczko. A dla wielbicieli patrzenia na świat z góry (takich, jak ja) możliwość krótkiego lotu helikopterem. Fajne widoki!
Co parę kroków znajdują się zejścia na plażę. Ona sama szczególną pięknością nie zachwyca, ale w pogodny dzień przyjemnie posiedzieć na piasku i wystawić twarz do słońca. Patrząc na ocean atlantycki nie widać w pierwszej chwili tego, co za nami.
A tam, pod promenadą, toczy się mniej widoczne życie Atlantic City. Jest to rewir bezdomnych. Ciekawe, ilu z nich przegrało wszystko w kasynie?
Historia Atlantic City sięga 1854 r., gdy miasto zostało założone. Na początku XX w. przeżywa ono boom budowlany, a w czasie prohibicji leje się tu alkohol i prowadzony jest nielegalny hazard.
Kolejny rozkwit rozpoczyna się w 1976 r., kiedy to hazard w Atlantic City zostaje zalegalizowany. W 1978 r. otwiera się pierwsze kasyno. Dzisiaj jest ich tu 12.
W 2011 r. do kasyna wchodzę już bez problemu, nikt nawet nie myśli, żeby mi sprawdzać dokumenty. Postarzał się człowiek, ech :)
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Zaraz postarzał.:-)))
To coś jest nie tak z gospodarką skoro takich młodych do kasyna wpuszczają …;)
Tak też można na to spojrzeć :))))
Oj tam postarzał, ja bym powiedziała, że wydoroślał:) Bardzo ciekawy i przyjemy reportaż. Szczerze mówiąc, to nie wiem, czy nie bałabym się wejść do kasyna. Nie wiem jak z moją samokontrolą w takich warunkach i czy wyszłabym z tego cała wygrywając 2 miliony dolarów w BJ ;P To miasto wygląda, jakby było z klocków lego:) Jakieś takie nierealne i mało zieleni bardzo, takie opustoszałe. Ale co się dziwić, wszyscy w jaskiniach… hazardu ;P
Byłam tam na początku września i w maju, myślę, że w wakacje jest trochę więcej ludzi – w maju nawet w kasynach nie było dzikich tłumów. Ale może to rzeczywiście recesja i ludzie po prostu nie mają czego przegrywać :)
U mnie też lipa i w grach i w miłości jeszcze większa więc ściemniają ;)
Fajna relacja, bardzo mi się podoba. Fajna sprawa ten mini-lot!
Super, pierwszy raz w życiu leciałam helikopterem. Mały – bo mały, ale fajnie było :) Myślałam, że będzie bardziej bujać czy trząść, a tu prawie wcale!
Allentown??? Czyżby to była praca w Dorney Parku?! :) Wybrałam się stamtąd do Atlantic City z grupką osób poznanych w pracy i byłam jedyną osobą w tym towarzystwie, która ukończyła 21 lat, także mimo odpowiedniego wieku zajrzałam do wnętrza kasyna dosłownie na chwilę :D Świetne zdjęcia!
Tak jest, Dorney Park 2004 :)
Jeśli chciałaby Pani poczytać co zmieniło się w Dorney Parku – zapraszam na mojego bloga :)