Babo Marto, uśmiechnij się i sprowadź wiosnę!
Tradycja nakazuje, by pierwszego marca obdarować najbliższych biało-czerwonymi bransoletkami albo plecionymi laleczkami. Taki talizman nazywa się martenica i ma zagwarantować przychylność Baby Marty. Trzeba go nosić aż do momentu, kiedy zobaczy się pierwszy symbol wiosny – bociana lub obsypane kwiatami drzewo. Wtedy martenicę można zdjąć i powiesić na gałązce. Nie zdziwcie się więc, kiedy w Bułgarii zobaczycie gałęzie obwieszone biało-czerwonymi sznureczkami. To ślady wiosny!
Kim jest Baba Marta? To starsza, zrzędliwa kobieta o wahaniach humoru tak dużych, jak zmiany pogody w marcu. Gdy Baba Marta jest zadowolona – Bułgarzy cieszą się z pięknej pogody. Złość Baby przynosi przymrozki i śnieg. Jej imię pochodzi od nazwy miesiąca: mart (март) to po bułgarsku marzec. A marzec to przecież początek wiosny.
Biała barwa w martenicy symbolizuje czystość, a kolor czerwony – pasję życia. Albo inaczej – biel to topniejący śnieg, czerwień to promienie słoneczne. Są jeszcze inne interpretacje, takie jak przeplatanie się życia i śmierci, szczęścia i smutku, dobra i zła, pierwiastka męskiego i kobiecego. Ogólnie jednak martenica ma przynosić szczęście temu, kto ją nosi.
Tradycja nakazuje, by talizman był wykonany własnoręcznie, ale jak to zwykle bywa, są ludzie, którzy potrafią wszystko ułatwić. Można więc gotową martenicę kupić nawet na stoiskach z pamiątkami i to nie tylko w lutym czy marcu, ale przez cały rok!
Wielu Bułgarów nosi w marcu nawet więcej, niż jedną martenicę. Dzieci, które lubią zawody, prześcigają się w ilości bransoletek i biegają czasem obwieszone niemalże jak choinki bożonarodzeniowe. Ale zawsze są to prezenty. Talizmanu nigdy nie robi się czy nie kupuje dla siebie!
To może obdarujecie w tym roku kogoś biało-czerwoną bransoletką z nadzieją, że wiosna przyjdzie szybciej?
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Cudowne :)
jak się uśmiechają :)
mogłaby już przyjść wiosna :-)
bardzo fajny zwyczaj, podoba mi się :)
Sympatyczny, prawda? :)
Jak jestem w Polsce to zawsze z utęsknieniem czekam na koniec zimy i początek wiosny, mogłabym więc rozdawać takie martenice :)
Jak mieszkałam w akademiku w Monachium z Bułgarami, to też chodziłam z takimi bransoletkami, a wszystkie krzaki wokół akademika z nadejściem wiosny zamieniały się w choinki:-)))
W Meksyku też jest tradycja obdarowywania się kolorowymi bransoletkami. Mam już kilka z Chiapas:-)
A ja dzisiaj miałam okazję pogadać z Bułgarem, myślałam, że pęknę ze śmiechu jak po hiszpańsku rozmawialiśmy o martenicy – oboje nie mieliśmy pojęcia, jak po hiszpańsku jest “bocian”… Ale Nico był za to przekonany, że w Polsce ten zwyczaj też występuje :)
A w Meksyku z jakiej okazji rozdaje się bransoletki?
Bocian po hiszpańsku to cigüeña… W Meksyku bransoletki daruje się osobie, którą się lubi. I koniecznie trzeba ją samemu upleść. Są nawet kursy plecienia takich bransoletek:-)
To też miły zwyczaj!
Pamiętam, że jak byłam mała to była moda na plecenie różnych kolorowych bransoletek z muliny. Kojarzysz? :) Te meksykańskie to są jakieś w tym stylu?
Nie kojarzę:-( ale szkoda, że ta moda zanikła. Te meksykańskie są bardzo kolorowe. Na moim blogu we wpisie http://www.just-a-travel.com/san-cristobal-de-las-casas/ załączyłam zdjęcie z dziewczynką z Chiapas, która trzyma kolorowe paski, korale… Bransoletki ma obok zebry i konia:-) To możesz sobie zobaczyć jak wyglądają.
O, to coś w tym stylu ja też plotłam w dzieciństwie! Przyczepiało się sznurki agrafką do spodni i wiązało małe supełki, robiąc odpowiedni wzorek :)