Blue Lagoon czyli pływanie w odpadach poprzemysłowych może być luksusem
Stojąc w drzwiach przebieralni, ubrana jedynie w bikini, kiedy temperatura powietrza na zewnątrz nie przekracza 10 stopni Celsjusza, nie zastanawiam się wcale nad kolorem wody. Moje myśli krążą wokół tego, że chociaż chciałabym ruszyć sprintem i wskoczyć do ciepłej wody, to nie jest to możliwe, bo nie wypada mi biec jak dzikuska w drogim SPA. Muszę dostojnie przejść, nie zważając na zimno, zostawić po drodze ręcznik na wieszaku i klapki pod nim i powoli, bez pośpiechu zanurzyć się w basenie. A pomijając konwenanse, szaleńczy bieg mógłby skończyć się spektakularną wywrotką na śliskiej od krzemionki drewnianej posadzce. Dlatego powoli, nie zwracając uwagi na gęsią skórkę, wchodzę do wody koloru… malibu z mlekiem i dodatkiem blue curaçao.
Nieczęsto wybieram się do SPA, a już tym bardziej nie przyszłoby mi to do głowy w kraju tak cholernie drogim jak Islandia. Kiedy jednak oglądam zdjęcia ze stawu wypełnionego turkusową wodą o mlecznej konsystencji, nad którym unosi się delikatna mgiełka, a to wszystko w otoczeniu czarnych skał wulkanicznych, coś kłuje mnie w środku – nie mogę sobie odpuścić! Cena podstawowego biletu wstępu bez żadnych dodatkowych atrakcji typu masaże czy zabiegi na ciało jest akceptowalna dla mojego budżetu (35 euro), więc przedostatniego dnia na wyspie, po wycieczce po półwyspie Reykjanes, wybieramy się pomoczyć ciała w geotermalnych wodach Blue Lagoon.
Ciekawostką niech będzie fakt, że Niebieska Laguna to żadne naturalne źródełko. Spragnieni relaksu ludzie kapią się w czymś, co można spokojnie nazwać odpadami poprzemysłowymi z pobliskiej elektrowni Svartsengi. O tak! Ogrzana przez magmę gorąca woda pod wysokim ciśnieniem wydobywa się na powierzchnię, gdzie używana jest do napędzania turbin produkujących prąd elektryczny. Następnie przepuszcza się ją przez wymienniki ciepła, dzięki czemu zapewnia ogrzewanie miejskie. Ze względu na wysoką mineralizację nie można jej poddać recyklingowi, musiała więc zostać gdzieś składowana. Dlatego odprowadzana jest do zbiorników z naturalnej skały wulkanicznej tuż obok elektrowni. Sama woda następnie powoli przesącza się w głąb ziemi, a osady mineralne pozostają, nadając basenom lecznicze właściwości.
Zanurzenie się po szyję w turkusowej wodzie o temperaturze około 37-39 stopni jest niezwykle przyjemne. Płyniemy powoli w kierunku środka basenu. Podłoże jest trochę nierówne, w końcu to żadne płytki ceramiczne, a zwykła skala wulkaniczna. Spodziewałam się niezbyt miłego zapachu siarkowodoru, ale nic takiego nie odczuwam. Poza siarką w wodzie Blue Lagoon występuje też duża ilość krzemionki. Z osadów krzemionkowych można sobie tu położyć maseczkę na twarz.
Krzemionkowa maź o mlecznobiałej barwie i konsystencji miękkiego w dotyku, aksamitnego błotka dostępna jest dla wszystkich w sporych drewnianych pojemnikach porozstawianych dookoła basenu.
Wystarczy podpłynąć, sięgnąć do środka chochlą, wyciągnąć porcję maseczki…
…i rozsmarować ją na twarzy z pominięciem okolic oczu. Radzę uważać, bo kiedy krzemionka dostanie się do oka to wcale nie jest to przyjemne uczucie, a turkusową wodą wcale nie można oczu przemyć. Sprawdzone na własnej skórze. Z jednym okiem zawadiacko przymkniętym, bo szczypie, pozwalam maseczce zastygnąć na twarzy.
Taka zastygająca maska ma jedną wadę – mocno chłodzi skórę twarzy. W momencie, kiedy powietrze samo w sobie jest już zimne, do tego powiewa lekki wiaterek, to błotko na twarzy robi się mało przyjemne. Zmywamy więc maź przed upłynięciem wyznaczonego czasu, co być może jest powodem, dla którego moja skóra nie robi się potem gładka jak pupcia niemowlęcia.
W tym momencie kończą się atrakcje Niebieskiej Laguny. Gdyby brzegi były ukształtowane tak, że można by się przy nich położyć i zrelaksować, to byłoby przyjemnie, niestety stanie w wodzie w pozycji z lekko ugiętymi kolanami i nicnierobienie w pewnym momencie zaczyna nas nudzić. Opływamy dookoła bar serwujący mniej lub bardziej wyszukane drinki i decydujemy, że czas opuścić turkusowy basen i wracać do Reykjaviku.
Czy patrząc z perspektywy czasu uważam, że wizyta w tym SPA była stratą pieniędzy? Nie, chociaż nie spędziłyśmy tam dużo czasu, to samo doświadczenie mogę nazwać ciekawym. Interesująca jest także sama Niebieska Laguna, która oficjalnie funkcjonuje od 1992 r., ale już od 1981 r. kąpali się tam ludzie skuszeni opowieściami o dobroczynnym działaniu krzemionki. Myślę jednak, że jedna wizyta zupełnie mi wystarczy, bo bez dodatkowych atrakcji, które kosztują spore pieniądze, pobyt tam jest dla mnie zwyczajnie trochę nudny.
Czy w czasie podróży lubicie od czasu do czasu wydawać pieniądze na luksusy czy wolicie oszczędzać każdy grosz? Uważacie, że wizyta w takim SPA to fanaberia, czy może jednak sami chętnie skorzystalibyście z możliwości kąpieli w turkusowej wodzie i nałożenia sobie krzemionkowej maseczki na twarz?
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Aż mi sie znowu w czoło zrobiło zimno od patrzenia na zdjęcia tej nieszczęsnej maseczki :D
Hahahah no fakt, powiało mrozem ;)
Według mnie to żadna fanaberia ! Jeżeli ktoś ma ochotę to dlaczego ma sobie odmawiać. Sam z chęcią pewnie bym z takiego SPA skorzystał, wygląda naprawdę fajnie i zachęcająco. Najbardziej mi się podoba to, że nad wodą może być naprawdę zimnoooo, a jak już zanurzymy się w wodzie to +40, albo i z 50:) Co do ceny – no cóż, po prostu jeśli mam tyle i jestem w stanie przeznaczyć to oczywiście korzystam.
Dziękuję! Bałam się trochę komentarzy w stylu, że prawdziwy podróżnik nie chodzi do SPA albo że za takie pieniądze to w Azji można przeżyć miesiąc :)
Ja tam chętnie bym skorzystała ;)
Byłem.
I jak wrażenia?
Ja też w sumie chętnie :)
muszę kiedyś spróbować :)
Bardzo interesująca sprawa :) W przyszłym roku, gdy znajdę czas to z pewnością się wybiorę!
Kąpałbym się :)
Pewnie, że bym skorzystała :)
No widzisz, a gdybyś poszła do SPA to za samą maseczkę być 35 euro zapłaciła. A tu jeszcze baseny i towarzystwo w cenie ;)
Oooo a to nie wiedziałam. Nie znam się na cenach SPA tak naprawdę :D
Pomimo tego, że nie jest to tania atrakcja, to jednak spróbowałabym SPA w Blue Lagoon. Uwielbiam wodę, pływanie, kąpiele, a Islandia to moje podróżnicze marzenie :)
No to w sam raz coś dla Ciebie :)
Mam nadzieję, że będe miała okazję skorzystać :-)
ja kiedyś już skorzystałam…..traf chciał że była wtedy śnieżyca :) coś niesamowitego i niezapomnianego :)
Wow, to musiało być piękne! :)
zgadza się :) piękne i ciekawe przeżycie :)
Pamiętam, jak w zimie byłam w Budapeszcie i wejście do łaźni termalnych, gdy na dworze tylko kilka stopni, bylo niezwykłą przyjemnością :) No, ale Węgrzy mieli bardziej ludzkie ceny :D
A odkąd zaczęłam pracować na etacie, muszę przyznać, że częściej pozwalam sobie na “luksusy”. I nie dlatego, że mnie jakoś nagle specjalnie na nie stać, ale skoro mam tak niewiele urlopu, to chcę nie tylko pozwiedzać, ale też się “wywczasować” trochę :D
Mam dokładnie tak samo! Jeśli mam możliwość pozwolić sobie na coś ciekawego lub przyjemnego to czemu miałabym sobie odmawiać w imię jak najtańszego podróżowania? :)
Też się skusiliśmy na wizytę w Blue Lagoon. Ciekawe doświadczenie za dużą kasę, ale nie żałuję – pogodę mieliśmy wtedy słabą, zimno i ponuro, więc zanurzenie się w tę mętną, ale ciepłą wodę było bardzo przyjemne. Oczywiście żadnych zabiegów dodatkowych już nie kupowaliśmy, maseczka z glinki musiała wystarczyć :)
Nasz pogoda była niezła, ale i tak sam moment zanurzenia był super przyjemny :)
Fajnie czyta się relacje z ciekawych miejsc … w których już się było :)
Ja tak lubię ;)
Mam bardzo podobnie jak ty, zazwyczaj nie chodzę do takich miejsc, choć od czasu do czasu odrobina luksusu jest jak najbardziej wskazana. Patrząc na twoje zdjecia chyba tez nie odmówiłabym sobie takiej przyjemności, wyglada to rewelacja, a także poszła bym tam z ciekawości. Zmineralizowane odpady, Wow, o takim czymś nigdy nie słyszałam. Super, ze znaleźli sposób by to wykorzystać. Islandia to jest moje marzenia, jeszcze tam nie dotarłam, a coraz bardziej chce
Bardzo polecam, tak jak pisałam, po pewnym czasie robi się nieco nudno, ale ogólnie to super sprawa – widok jak z kosmosu, kolor wody, to ciepełko i w ogóle :)
Zwykle unikamy luksusowych miejsc podczas podróży, chociaż tego nie jestem pewien. Na pewno Islandię będziemy rozważać jako kierunek podróży, szczególnie po przeczytaniu sporej ilości artykułów o Islandii na blogach w ostatnim czasie ;-)
Właśnie, Islandia robi się mocno popularna wśród polskich (i nie tylko) turystów ze względu na coraz bardziej przystępne ceny (choć nadal jest stosunkowo drogo, to na pewno taniej, niż jeszcze kilka lat temu).
Brzmi to wszystko rozkosznie. Ile taka przyjemność kosztuje?
Napisałam wyżej w tekście, 35 euro za podstawowy pakiet – wstęp plus nieograniczone ilości maseczki krzemionkowej na twarz.
Być na Islandii i nie zażyć kąpieli w basenie termalnych byłoby czymś niewybaczalnym. Tego typu ośrodki są na całej wyspie.
Zgadzam się, tego trzeba sprobowac :)
Witaj. Pierwszy raz sie u Ciebie znalazłam i jestem pod wrażeniem i to dużym. Jak Ty znajdujesz środki i czas na te wszystkie podróże? Świetny pomysł na życie. A co do samego Spa, wygląda naprawdę ciekawie i ta mgiełka unosząca się nad wodą. Pomysł z maseczkami również nie jest głupi. Już wiem, co muszę odhaczyć na liście jak kiedykolwiek wybiorę się na Islandię. Jak na razie mieszkam w Londynie od ponad 2 lat i staram się przemycać jego cząstkę na moim blogu. Pozdrawiam
Ja żyję z podróżowania, pracuję w turystyce i tak to działa :) A w przerwach też podróżuję :)
Ewa, planujemy naszą podróż na Islandię. Jak zawsze zajrzałam do Ciebie aby sprawdzić co Ty porabiałaś. Z tym blue lagoon to się jakiś obłęd zrobił, oczom nie wierzę i już sama nie wiem czy dobrze sprawdzam, ale wstęp dla jednej osoby to aktualnie 80 euro…. toż to masakra jakaś! nie spodziewałam się niskich cen, ale to mnie powaliło już na samym początku… :)
80 euro??? o rany! Ależ ceny poleciały w górę… ja nie wiem, czy wydałabym aż tyle, żeby tam wejść :/
Hej, a jak to jest z włosami po kąpieli w takiej wodzie? Czytam gdzieniegdzie, że należy je najlepiej nasmarować jakąś maską lub założyć czepek. Jakie masz doświadczenia w tym temacie? Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź :)
Tak, czepek albo tłusta maska na włosy. Niestety ta woda akurat na włosy nie ma najlepszego wpływu. Po kąpieli – dokładne mycie :)