Być w Paryżu i nie zobaczyć Wieży Eiffla?
Zjawiamy się pod wieżą dokładnie o wpół do dziewiątej. Pewnie byłybyśmy kilka minut wcześniej ale po wyjściu ze stacji metra zatrzymujemy się kilkukrotnie, by sfotografować najwyższą budowlę Paryża, a jednocześnie dajemy się wyprzedzić innym turystom. Potem podbiegamy, by jednak być na miejscu jak najwcześniej. Pod wieżą docieramy do kilku kolejek wijących się niczym węże do wejść na górę. Stajemy na końcu ogonka, wszystko jedno którego, bo każdy ma podobną długość. Z jednej strony trochę przerażają mnie te tłumy i czekanie, a z drugiej myślę sobie, że przecież mam mnóstwo czasu i nigdzie mi się nie spieszy. Kasy i wejścia otwierają w chwili, gdy dołączamy do kolejki i ta powoli zaczyna się zmniejszać a my krok po kroku zbliżamy się do celu, umilając sobie czas rozmowami na jakieś zupełnie błahe tematy. Po niecałej godzinie kupujemy bilety i wchodzimy do windy, która zawozi nas na platformę widokową.
Oto Wieża Eiffla, symbol Paryża. Znana na całym świecie konstrukcja stanęła nad Sekwaną, na północnym krańcu Pola Marsowego z okazji wystawy światowej w 1889 roku. Wzniesiono ją w ciągu dwóch lat. Główna idea jaka przyświecała całemu pomysłowi to pochwalenie się wysokim stopniem rozwoju inżynierii i technologii oraz podkreślenie francuskiej potęgi naukowej oraz gospodarczej. Wieża miała również upamiętniać setną rocznicę rewolucji francuskiej.
Winda wwozi nas od razu na drugi poziom, skąd rozpościera się panoramiczny widok na zalany promieniami ciepłego jesiennego słońca Paryż. Miasto spowija miękka, szara mgiełka (a może to smog?), spod której jak spod jedwabnej kołderki wystają sylwetki charakterystycznych budowli. Bezpośrednio u naszych stóp wije się Sekwana niczym granatowa wstążka przepasająca całe to ogromne miasto.
Miasto, które nie do końca chciało mieć tutaj tę żelazną konstrukcję. W miesiąc po rozpoczęciu prac paryscy artyści zaprotestowali przeciwko stawianiu wieży nad Sekwaną publikując petycję w dzienniku Le Temps. Gustaw Eiffel odpowiedział porównując wieżę do egipskich piramid:
Moja wieża będzie najwyższym budynkiem kiedykolwiek wzniesionym przez człowieka. Czy nie będzie zatem na swój sposób majestatyczna? I czemu coś podziwianego w Egipcie miałoby być ohydne i śmieszne w Paryżu
Butne to słowa, ale de facto prorocze. W dzisiejszych czasach bowiem więcej turystów rocznie odwiedza Wieżę Eiffla niż piramidy w Gizie. Rocznie zagląda tu 7 milionów osób, podczas gdy piramidy przyciągają niecałe 4 miliony. Średnio dwadzieścia tysięcy turystów dziennie wspina się bądź wjeżdża na jeden z tarasów widokowych wieży. I chociaż połowa października to nie jest szczyt turystycznego sezonu, ilość tę dobrze widać kiedy przeciskamy się między ludźmi na drugą stronę platformy by rzucić okiem na zieleniące się u stóp wieży Pole Marsowe. Potem musimy odstać swoje w kolejce do kolejnej windy, która zwiezie nas na sam szczyt, znajdujący się na wysokości 276 metrów trzeci taras.
Wieża Eiffla razem z zamontowaną na jej czubku anteną mierzy 324 metry, co odpowiada około budynkowi o osiemdziesięciu jeden piętrach. W 1889 roku jej wysokość do zamocowanej na górze flagi wynosiła 312 metrów. Dzięki temu aż do 1930 roku dzierżyła tytuł najwyższej budowli świata. Co ciekawe, ze względu na kurczenie i rozszerzanie materiału pod wpływem zmian temperatury dokładnie mierzona wysokość wieży waha się o 18 centymetrów.
Do budowy tej ażurowej konstrukcji z kutego żelaza zużyto ponad 18 000 części metalowych i około 2,5 miliona nitów, a całość – wraz z betonowymi filarami wspierającymi wieżę – waży około 10 000 ton. Sama tylko farba używana do odmalowania wieży i zabezpieczenia jej raz na siedem lat przed korozją ma wagę około 50-60 ton.
Trochę niepewnie się czuję, kiedy patrzę jak oddala się ziemia a przed oczami migają mi kolejne elementy żelaznej konstrukcji gdy niewielka kabina wwozi nas na samą górę. Na szczęście uczucie to ustępuje natychmiast jak tylko wychodzę z wagonika i stawiam pierwszy krok na platformie widokowej. Konstrukcja Wieży Eiffla jest na tyle stabilna, że pod wpływem wiatru kołysze się ona i odchyla od pionu jedynie o mniej więcej 6-7 centymetrów. I rzeczywiście mimo powiewów mroźnego wiatru czubkiem wieży wcale nie trzęsie. Teraz trzeba tylko rozejrzeć się po okolicy…
Banałem będzie stwierdzenie, że widok z samej góry jest wręcz fenomenalny! No ale on po prostu taki jest… Końca Paryża nie widać. Z jednej strony u stóp wieży płynie Sekwana, za nią prezentują się Ogrody Trocadero, a w tle zarysowują się sylwetki wieżowców nowoczesnej dzielnicy La Defense.
Kawałek dalej w prawo ciągną się Pola Elizejskie z odznaczającą się charakterystyczną sylwetką Łuku Triumfalnego. Jeszcze dalej na prawo na wzgórzu rozlewa się dzielnica Montmartre, w której dostrzec można ogromna kopułę bazyliki Sacre Coeur.
Przechodzimy na drugą stronę tarasu. Słońce świeci nam prosto w oczy i trochę oślepia kiedy wpatrujemy się z góry w ogromne miasto ciągnące się po horyzont. Spoglądam prosto w dół, na Pole Marsowe i przyglądam się malutkim ludzikom kręcącym się u podnóża wieży niczym mrówki. Po raz kolejny obchodzimy wieżę dookoła ale z tarasu wygania nas w końcu mroźny wiatr. Lekko pociągam nosem kiedy zjeżdżamy na sam dół i opuszczamy teren Wieży Eiffla.
Będąc na dole, u stóp wieży, ciężko oderwać od niej wzrok. Wędrując wzdłuż Pola Marsowego w poszukiwaniu jakiejś bocznej uliczki, w której mogłybyśmy zjeść późne śniadanie, co chwilę odwracam się by popatrzeć jeszcze na żelazną konstrukcję. Dla tych, co na górze teraz ja jestem jedną maleńką mróweczką. Podobnie jak kilkoro turystów usiłujących zrobić sobie zdjęcie pamiątkowe, na którym dzięki zabawie z perspektywą wyglądają, jakby trzymali wieżę za czubek. Mijam ich z uśmiechem. Razem z koleżanką obiecujemy sobie wrócić tu pod wieczór.
W początkach jej istnienia Wieżę Eiffla oświetlały lampy gazowe. Dzisiaj jest to ponad 350 reflektorów pozwalających na zmianę kolorów oświetlenia, a dodatkowo w 2000 roku na szczycie zamontowano dwie potężne lampy kręcące się dookoła niczym w latarni morskiej. Ich światło widać z odległości ponad 80 kilometrów.
Pod wieczór docieramy na stację metra Trocadero skąd wychodzimy na plac, z którego świetnie widać wieżę oświetloną promieniami zachodzącego słońca. Kłębi się tu tłum turystów, którzy wpadli na taki sam jak my pomysł by popatrzeć na Wieżę Eiffla o zmroku, a także całe zastępy sprzedawców miniaturowych wieżyczek, magnesów i breloczków. Za jakieś śmieszne pieniądze kupujemy kilka takich pamiątek. Wybieram najbardziej kiczowatą wersję jaką znajduję i już po chwili przy plecakowym suwaku dynda mi mini wieżyczka w kolorze majtkowego różu.
Spacer w kierunku Sekwany idzie nam opornie, z jednej strony przez to, że przeciskać się musimy przez innych ludzi, a z drugiej same pewnie tarasujemy innym drogę zatrzymując się raz po raz w poszukiwaniu idealnego kadru z wieżą w roli głównej. Kiedy zatrzymujemy się nad samą rzeką by popatrzeć na sylwetkę wieży i po raz kolejny ją sfotografować, zapalają się światełka. Tego dnia budowlę spowija standardowe, żółtopomarańczowe światło.
Żałuję, że nie wzięłam ze sobą statywu kiedy wykorzystuje zielone światło na przejściu dla pieszych, by ze środka mostu ująć Wieżę Eiffla jak najlepiej. Niebo robi się coraz bardziej granatowe, a my dajemy się ponieść fali tłumu turystów płynących w kierunku budowli. Pełno tu sprzedawców tanich pamiątek made in China, szczególnie mocno drażniących wszelkiego rodzaju plastikowych świecidełek. Mimo to prawie nie zwracam na nich uwagi, wpatrując się bez ustanku w ażurową konstrukcje wieży odznaczającą się mocno na tle cieniejącego nieba.
Zatrzymujemy się w końcu pod jedną z nóg wieży i podnosimy głowy do góry, patrząc na jej czubek jak zahipnotyzowane. I co z tego że ta jedna z największych atrakcji turystycznych na świecie przyciąga tłumy? W tym momencie jestem tylko ja i ona, i kolejne spełnione marzenie. Byłam już w Paryżu w czasach szkolnych na wycieczce, w czasie której zwiedzaliśmy między innymi Wieżę Eiffla, ale od dłuższego czasu marzyłam o tym by wrócić do Paryża na jesienny spacer. I oto jestem, oto znowu stoję u stóp symbolu tego pięknego miasta…
Idąc w kierunku stacji metra, z której dotarłyśmy pod wieżę o poranku, odwracamy się jeszcze kilkukrotnie, za każdym razem rzucając to ostatnie spojrzenie na żelazną konstrukcję. Kiedy ma już naprawdę zniknąć nam z zasięgu wzroku odwracamy głowy jeszcze raz i… stajemy jak wryte! Wieża Eiffla migocze jakby ktoś obsypał ją srebrnym brokatem. Kilkuminutowy spektakl wygląda magicznie. Dopiero kiedy światełka przestają migotać zostawiamy wieżę na dobre za plecami…
Widzieliście Wieżę Eiffla, a może mieliście okazję wjechać na jej szczyt? Chętnie odwiedzacie popularne atrakcje turystyczne? Czy raczej staracie się unikać miejsc z pierwszych stron przewodników i dlaczego?

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Wieża to mały pikuś. Wdrapałem się kiedyś na minaret w Chiwie będąc. To było osiągnięcie… :)
Zakwasy jeszcze kilka dni miałem, bo schodki miały po pół metra wysokości nieraz :D A jakoś nie nawykłem do łażenia po takich wysokościach ;)
Ale Ty nie myślisz chyba, że ja tam wlazłam na piechotę? :D nawet nie ma takiej opcji, turyści na górę mogą tylko windą ;)
Na minaret wdrapałam się w Delhi. Też skończyło się zakwasami :)
Ja się zdecydowanie staram omijać, choć na Petronas w KL wjechałam ;)
Czemu omijać? Tłumy czy po prostu nie interesują Cię takie atrakcje? :)
niektóre omijam, ale wiele chce zobaczyć i na własne oczy się przekonac czy warto :)
Ja chyba jeszcze żadnej nie ominęłam, zawsze chcę się przekonać :)
tak mi sie przypomnialo – Ho Chi Minh City uznalam za raczej nieciekawe, wiec tam nie zajrzalam, moze dzieki temu mam taki pozytywny obraz Wietnamu ;)
Akurat Wieży nie lubię…, ale kiedyś tam byłam. Z reguły wybieram to co mnie interesuje, więc bywają to miejsca bardziej i mniej popularne. ;)
Ja też oczywiście nie skupiam się wyłącznie na największych atrakcjach :) a czym Ci wieża podpadła?
Nie podobało mi się to co się działo pod nią, a mianowicie “sprzedawcy” wież Eiffel’a i widok też mnie nie zachwycił… Ogólnie uważam, że są dużo ładniejsze miejsca w Paryżu :)
O, to na pewno! :) chociaż mi akurat widok się podobał bo lubię tego typu konstrukcje jedyne w swoim rodzaju ale sprzedawcy mocno przeszkadzają :/
Piękne wrażenia z Paryża ale na wszelki wypadek zapytam tylko czy wiadomo Tobie,że (cytuję):
“Wieża Eiffla w nocnej scenerii… i kilka innych obiektów w Europie– są objęte ochroną praw autorskich, co oznacza, że publikowanie fotografii tych obiektów bez zgody właściciela praw autorskich jest nielegalne”.
Dzięki, nie wiem skąd jest ten cytat ale nie do końca jest prawdziwy.
Za wikimedia, która na zasadach licencji creative commons udostępnia mnóstwo zdjęć podświetlonej nocą wieży: Warning: A sound and light show, which was performed on the tower in June 1989 by the corporation La Mode en images for the tower’s 100th anniversary, is protected under copyright. On request from the corporation La Mode en images, the Paris Court of Appeal decided that this dynamic display had been an “original visual creation” protected by copyright and the Court of Cassation, France’s judicial court of last resort, upheld that ruling, cf. Videos or a series of photos, or even a single photo, that clearly display elements of this dynamic sound and light show may be copyright violations. These elements may include the fireworks display or projected images. Warning: Nowadays, various illuminations are used on the tower. They include a fixed lighting system, installed in 1985 and replaced in 2004, sparkling lights, installed in 2003, and a light beacon. Temporary illuminations have also been used on special occasions. The Société d’exploitation de la tour Eiffel (SETE) states that the various illuminations of the tower are trademarked and claims that they are under copyright, but this has never been proved in a court.
I jeszcze z wypowiedzi Stéphane Dieu z Société Nouvelle d’exploitation de la Tour Eiffel z 2005 roku: “Tak naprawdę to sposób by zarządzać handlowym użyciem obrazu, tak by nie był on używany na sposoby, których nie akceptujemy”. Myślę, że opis jak fajna jest wieża nie podpada pod sposób, którego nie akceptują ;)
Ja mam mieszane uczucia co do tej wieży :) A w Paryżu jeszcze nie byłam, może przekonam się do niej kiedy już ją zobaczę na własne oczy :) A zdjęcie super!
Dzięki! :) Ja lubię takie konstrukcje niecodzienne więc i wieża mi pasuje :)
byłam w Paryżu dwa razy i za każdym razem nie udało się wjechać na górę :/ zazdroszczę:)))
Za długie kolejki były? :(
Ja mam lęk wysokości i wchodziłam po schodach nocą, ale na wyższe piętra nie dałam rady. Widok super, aczkolwiek spodziewałam się zobaczyć więcej świateł na dole :)
No mi tego jeszcze brakuje, zobaczyć Paryż nocą z wieży… :)
Ja mam niedosyt, bo byłam tylko na tym pośrednim tarasie, w dodatku padało :( Muszę więc się wybrać jeszcze raz (ale te tłumy przed wieżą strasznie mnie od pójścia tam odstręczają).
Najlepiej zarezerwować bilet przez internet, ale to z dużym wyprzedzeniem trzeba, wtedy nie stoi się w kolejce :)
raczej wolę jeździć poza szlakiem ;)
chyba jednak przecierpiałbym te kolejki, chociaż pod London Eye nie wytrzymałem nawet 5 minut haha ^_^
Jak ja byłam w Londynie to jeszcze London Eye nie było :D Ale chyba bym wytrzymała i tam…
Co by nie mówić Wieża Eiffla to jednak “must see” w Paryżu :-)
O to to! :)
Pół na pół :) “Must see” czasami odpuszczam ale musi to być coś dla mnie wyjątkowo nieprzyciągającego.
Hmm… też tak mam w sumie :)
Byłam dwa razy na Wieży Eiffla, uważam że warto :)
:)
Staram się zaliczyć główne atrakcje, ale przyznam się, że wieżę Eiffla zawsze omijałam. Muszę to jednak nadrobić :)
Warto :)
Są takie miejsca na świecie które wg mnie trzeba zobaczyć – nie ma dla mnie kompletnie znaczenia czy podobnie jak ja uważa miliony turystów czy tylko kilka osób. Wieża Eiffla na pewno należy do tych miejsc, które prędzej czy później zobaczę :)
W sumie z jakiegoś powodu te miliony turystów pojawiają się pod Wieżą Eiffla, piramidami czy w innych największych atrakcjach turystycznych :) Z reguły powód jest taki, że ta atrakcja ma w sobie coś wyjątkowego :)
A ja w Paryzu mieszkam od wielu wielu lat a mimo to co jakis czas wjezdzam sobie na Wieze. Ostatnio bylam tam poltora roku temu na zwiedzaniu z przewodnikiem jej zaplecza i podziemi (wjazd byl na zakoczenie). Nie zawsze ciagnie mnie do oklepnych atrakcji, ale wieza jest akurat wyjatkiem i wracam do niej regularnie :) Mam ja nawet na moich blogowych wizytowkach . Zalaczam zdjecie z konca listopada i pozdrawiam :))
Oooooo zaplecze i podziemia chętnie bym zwiedziła! :)
Jeszcze w mrokach “najntisów” mój Ojciec zapragnął zamieszkać w Paryżu. Miałem 8 albo 9 lat i dzień w dzień wertowałem przewodnik po tym mieście i do dzisiaj wciąż mam w pamięci dwa szczegóły. Po pierwsze historię skoku jakiegoś faceta z Wieży Eiffla we własnoręcznie uszytym kostiumie, który miał zadziałać jak spadochron ale facet zmarł na zawał serca kilka metrów nad ziemią…. Po drugie grób Jima Morrisona na cmentarzu Père Lachaise i ciągłe problemy z utrzymaniem tam porządku – fani zostawiają po sobie na nagrobku nawet skórki po mandarynkach. Niezłe opowieści, nie? :)
Czytałam o tym facecie! Szkoda go trochę… opowieści niezłe :D takie lubię!
Szczerze nie miałbym problemu być w Paryżu i nie podjechać/wjechać pod wierzę Eifla. Jakoś mnie nie ciągną takie miejsca w ogóle :D
Ale dlatego, że turystyczne czy po prostu sama wieża nieciekawa? :)
Wizytówka miasta nie da się ukryć ale mnie Paryż jak i sama Francja w ogóle nie ciągną… Może czyjś blog mnie kiedyś do tego przekona, a jak tak to będzie wielki wyczyn!:)
Ja na siłę nie zmuszam :D Mnie ciągnął Paryż a teraz jeszcze lawendowe pola… Poza tym Francja też średnio :)
Jak byłam pierwszy raz w Rio, to poszłam na Jezuska, bo przecież wiedziałam, że jak wrócę do domu to jedyne pytanie, i do tego najważniejsze, to “byłaś na Jezusku?”. a tu akurat mi się trafiła mgła:) ale widzę w Paryżu lepsza pogoda była hehe:)
Tak, na pogodę akurat nie mogłam narzekać :D Jak będę w Rio to też “zaliczę” Jezuska :)
Pamiętam, że pierwszy raz wjechałam na górę wieży mając 9 lat i wtedy zrobiła na mnie duże wrażenie. Jednak już za drugim razem, 14 lat później, nie było tego “wow”… Widoki z góry ładne, lubię patrzeć na miasta z takiej perspektywy, ale szału dla mnie nie ma :) Chyba bardziej lubię w miastach po prostu się zgubić i łazić bez wyznaczonego przez atrakcje turystyczne planu.
Ja w sumie lubię jedno i drugie ale tak ogólnie to nie przepadam za miastami w ogóle :) wolę naturę :)
Kilka lat temu byłam w Paryżu i miasto zupełnie mnie nie przekonało… tym bardziej wieża. Wieczorami wygląda ładnie ale w ciągu dnia – to tylko “kupa” żelaza :P Na pewno to dobry punkt widokowy, chociaż ceny wjazdu na nią są moim zdaniem kosmiczne. Mimo mojego negatywnego nastawienia do Paryża – zdjęcia świetne! :)
Dzięki! :) Kupa żelaza ale i architektoniczna ciekawostka ;)
Jak to się stało, że ma Pani zdjęcia z lotu ptaka? Fajnie czytać i mieć aż taki wgląd w strukturę, która jest opisywana :)
Zdjęcia robione są z samej wieży, a to, na którym widać wieżę zrobione jest z Bazyliki Sacre Coeur :)
trzy razy byłam w Paryżu, pod wieżą raptem raz, a i tak sobie darowałam wjazd na górę, te tłumy i kilometrowa kolejka mnie przeraziły. A niby oglądanie miast z góry to dla mnie zawsze największa frajda, ale nie tym razem ;)
A widzisz, pojaw się następnym razem z rana, to kolejka szybko idzie ;)
Świetny wpis i cudne zdjęcia :) Wybieram się do Paryża za 2 tygodnie i szukam informacji jak zbić cenę biletu ;P
Sama chciałabym to wiedzieć :) Udanej podróży!