Czarnobylskie wspomnienia
Czarnobyl. Złowrogo brzmiąca nazwa. Jako dziecko nie do końca rozumiem, czemu budzi ona taką grozę, bo w czasie wybuchu elektrowni nie mieszkam w Polsce i omija mnie chociażby popijanie płynu Lugola. Dopiero później dowiaduję się, o co w tym strasznym Czarnobylu chodzi. Że o elektrownię. O wybuch. O promieniowanie. Słowo Czarnobyl jednoznacznie kojarzy się z elektrownią. Potem uczę się o Prypeci, mieście tak strasznie skrzywdzonym przez awarię. I dopiero wyjazd na Ukrainę tak naprawdę uświadamia mi, że Czarnobyl to nie tyko elektrownia. To także miejscowość, którą również dotknęła klątwa promieniowania.
Kiedy budowano pobliską elektrownię, Prypeci jeszcze nie było na mapie ZSRR. Był za to pobliski Czarnobyl. No to nadano zakładowi nazwę Czarnobylska Elektrownia Jądrowa im. W.I. Lenina. Nazwa chyba już na zawsze zostanie w pamięci ludzkości i kojarzyć się będzie z największą jak do tej pory katastrofą atomową.
Czarnobyl, w przeciwieństwie do Prypeci, nie jest miastem duchów. Przed awarią mieszkało tu około 15 tysięcy osób, obecnie stale lub czasowo przebywa tu około 2 500 ludzi. Głównie są to naukowcy i pracownicy Strefy, ale znajdzie się też sporo mieszkańców, którzy wrócili nielegalnie po ewakuacji i postanowili pozostać w swoich dawnych domach.
Pamięć o katastrofie wciąż jest tutaj żywa. W centrum miejscowości stoi pomnik upamiętniający wszystkie ewakuowane miejscowości Strefy, nie tylko Prypeć. Na początek w oczy rzuca się wielki anioł…
… a później alejka pełna tablic z nazwami wszystkich miejscowości, które przestały istnieć po wybuchu w elektrowni. Jest ich naprawdę dużo.
To nie jedyny pomnik w Czarnobylu. Kawałek dalej można przyjrzeć się stojącemu dumnie na cokole Leninowi.
A przy wyjeździe z miejscowości znajduje się pomnik poświęcony strażakom biorącym udział w gaszeniu pożaru reaktora i hali turbin.
Stadion w Czarnobylu, na którym kiedyś rodziny spotykały się, żeby brać udział w wydarzeniach sportowych, dzisiaj porasta bujna trawa. A na środku płyty stadionu ustawiono kilka pojazdów, które wykorzystywano do usuwania skutków awarii. To też taki jakby pomnik, a jeśli ktoś chciałby zobaczyć więcej, musi wybrać się do Burakiwki.
Czarnobylska przystań – kolejne miejsce dawniej tętniące życiem. Dzisiaj zardzewiałe, porzucone w porcie rzecznym barki powoli rozpadają się i zanurzają w wodzie.
Prawdziwym pomnikiem przypominającym o katastrofie są jednak opuszczone domy. Tak, tutaj – podobnie jak w Prypeci – też można zobaczyć pozostałości życia dawnych mieszkańców.
Zabawki – teraz już nie ma pewności, czy faktycznie należały do mieszkających tutaj dzieci, czy też zostały podrzucone później.
Buszując po kolejnych opuszczonych domach znajduję… miotłę. Jest czym posprzątać ten cały bałagan. Tylko nie ma już komu.
Zaglądam do starego sklepu. Nietrudno wyobrazić sobie kolejkę mieszkańców, chcących się tu zaopatrzyć w podstawowe środki spożywcze.
Są też pamiątki z czasów już po katastrofie. Alkohol. Podobno niektórzy ludzie do dzisiaj wierzą, że setka wódki codziennie chroni przed promieniowaniem. Na zdrowie!
Czarnobyl jest nieco groteskowy. Nie tak jak Prypeć, zupełnie opuszczona. Tutaj ciągle toczy się życie. Nie mogę uwierzyć własnym oczom, kiedy wysiadam z autobusu za stadionem i w mieście, gdzie za rogiem straszą oknami bez szyb i wejściami bez drzwi porzucone domy, widzę jedną z najładniejszych cerkwi, jakie dane mi było oglądać. Pochodząca z XIX w. Cerkiew św. Eliasza imponuje swoim cukierkowym, słodkim wyglądem. Tak bardzo nie pasującym do okolicy!
Czarnobyl odczarowany. Oswojony. Nie jest już tak straszny, jak kiedyś. Nurtuje mnie tylko pytanie o jego przyszłość – czy – pomijając naukowców i pracowników elektrowni – wróci tu kiedyś więcej ludzi, czy wręcz przeciwnie, jak najstarsi odejdą z tego świata, nie będzie w Czarnobylu już nikogo.

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
W tamte rejony nie ciągnie mnie w ogóle, wolę podróżować na południe albo do dalekiej Azji czy Ameryki Południowej. Jednak sam Czarnobyl chciałabym zobaczyć straszliwie!
i przede wszystkim Prypeć
Bardzo poruszające zdjęcia. I ten pomnik anioła – niesamowity…
a mnie ciągnie. Chciałabym.
Bardzo interesujący blog. Dużo ciekawych informacji. Serdecznie pozdrawiam.
a ja chciałabym odwiedzić Czarnobyl. Niektórzy twierdzą, że jest tam już zupełnie bezpiecznie. Jest tam coś co mnie przyciąga, to jest jakby miasto pozostawione same sobie na ćwierć wieku. Jak kiedyś zdobędę się na odwagę to wyruszę tam w podróż…
W okolicy nadal są miejsca o podwyższonym poziomie promieniowania, ale ogólnie jest w porządku. W samym Czarnobylu promieniowanie było często na podobnym poziomie, jak w centrum Warszawy.
Przerażające są te zdjęcia. Tak myślę sobie, że minęło już tyle lat. Nie można tego wszystkiego po prostu posprzątać, zrównać z ziemią, wyremontować, cokolwiek? chyba, że ma to być taka przykra pamiątka i wspomnienie o ty, co się tu wydarzyło…
Mimo tego, że w tych miastach zdarzyła się wielka tragedia to jednak cała ta otoczka wymarłego miasta sprawia, że są bardzo interesujące.
Zdjęcia bardzo poruszające.