Fiordy z ręki nie jedzą, ale i tak są piękne!
Budzę się wczesnym rankiem i widzę, że na ekranie telefonu wyświetla się ikonka nowej wiadomości. Otwieram. Ze względu na złe warunki pogodowe musimy odwołać wycieczkę na fiordy, gdyż przebywanie na wybrzeżu przy sztormowym wietrze byłoby zbyt niebezpieczne. Wzruszam ramionami i przekręcam się na drugi bok. Trudno, najważniejsze, że zorzę już zobaczyłam. Ale później zastanawiamy się z Evi, czy da się przełożyć wycieczkę na kolejny dzień. Pogoda ma być lepsza, a w planie mamy tylko ostatni spacer po Tromsø. Okazuje się, że taka możliwość istnieje, więc jednak zobaczymy fiordy.
Norwegia słynie z wybrzeża pełnego fiordów, czyli głębokich, długich zatok pochodzenia polodowcowego, wcinających się w głąb lądu. Znacie ten dowcip, jak facet chwali się swojemu kumplowi, że był w Norwegii?
— Stary, czego ja tam nie widziałem! Renifery, niedźwiedzie polarne, łosie…
— A fiordy widziałeś? — pyta kumpel.
— Staaary, fiordy to mi z ręki jadły!
Mnie też marzy się, by zobaczyć fiordy, ale raczej latem. Jednak kiedy planujemy wypad do Tromsø w styczniu, stwierdzam, że skoro jest okazja zobaczyć zaśnieżone, to czemu nie?
By je obejrzeć, wybieramy się na piątą pod względem wielkości wyspę Norwegii — Kvaløya. Nie trzeba jechać daleko, bo od Tromsø dzieli ją tylko jeden most, który zresztą zamykany jest przy silnym wietrze. Jednak zamiast udać się od razu prosto ku fiordom, jedziemy kawałek na południe, celem odwiedzenia maleńkiej wysepki Håkøya.
Håkøya leży pomiędzy Kvaløya a Tromsøya, w cieśninie Sandnessundet. W okolicy słynie z tego, iż w czasie drugiej wojny światowej w 1944 roku został tu zatopiony niemiecki pancernik Tirpitz, bliźniaczy okręt słynnego Bismarcka. Miejscowi opowiadają, że nocami słychać czasem wycie i nawoływanie duchów żołnierzy, którzy wtedy zginęli. My jednak nie szukamy szczątków wraku ani zbłąkanych dusz, lecz krajobrazów. A te na Håkøya są fenomenalne.
Tafla krystalicznie czystej wody wygląda jak lustro, w którym odbijają się góry Kvaløyi i nadbrzeżne zabudowania. Na powierzchni niemalże nie widać zmarszczek, czuć za to nieziemski spokój i ciszę. Trwa odpływ, poziom wody powoli opada, gdy spacerujemy po czarnej kamienistej plaży, dostrzegając ślady żerowania mew — odgryzione odnóża małych krabów.
W lodowatej wodzie można też znaleźć kawałeczki koralowca, muszelki i kamienie o obłych, wyszlifowanych kształtach. Z drugiej strony maleńkiej wysepki przy plaży leży kilka większych kamieni. Woda tu jest równie spokojna.
W niemalże czarno-białym krajobrazie wyróżniają się bordowe plamki ścian małych domów, które przycupnęły po drugiej stronie cieśniny nad wodą. Nie mogę się napatrzeć na tę okolicę, ale trzeba ruszać dalej, bo fiordy czekają!
Po prawej stronie mijamy największy fiord na wyspie — Kaldfjord. Ma on szesnaście kilometrów długości i kształt wydłużonej litery L. Przecina wyspę niemalże na pół, zostawiając przesmyk o szerokości dziewięciuset pięćdziesięciu metrów. My jedziemy jednak gdzieś indziej, nad Ersfjord, który według słów naszej przewodniczki Jany jest najbardziej malowniczym fiordem Kvaløyi.
Rzeczywiście, po wyjściu z busika moim oczom ukazuje się fantastyczny widok. Po prawej i lewej stronie z wody wyrastają ośnieżone skały, a pomiędzy nimi w dal ciągnie się głęboka zatoka o długości dwunastu i pół kilometra. Jej koniec zlewa się na horyzoncie z nisko zawieszonymi chmurami.
Nacieszywszy oczy tym widokiem, odwiedzamy położoną na samym koniuszku fiordu wioskę Ersfjordbotn. Jana wyjaśnia nam, że nazwy miejscowości leżących na zakończeniach fiordów tworzy się najczęściej poprzez dodanie do nazwy fiordu końcówki -botn. Łatwo zapamiętać!
Schodzimy nad krystalicznie czystą wodę. Pomiędzy kamieniami brązowieją kępki mokrej trawy. Nad brzegiem znowu można wypatrzyć bordowe chatki, które tak mi się podobają. Przy jednej z nich rozwieszone na drewnianych stelażach suszą się ryby. Jest cicho i spokojnie.
Nasza dalsza droga wiedzie wzdłuż Kaldfjordu. Po naszej lewej stronie ciągną się wzniesienia, między innymi Store Blåmann, mierzący 1044 metry nad poziomem morza najwyższy szczyt wyspy. Wtem Jana prosi naszego kierowcę, by się zatrzymał. Wychodzimy z samochodu, by przyjrzeć się grupce wypoczywających na zboczu góry reniferów. To takie urocze stworzenia!
W języku Saamów Kvaløya nosi nazwę Sállir, co można przetłumaczyć jako Wyspa Waleni. To dlatego, że podobno podpływają one czasem bardzo blisko brzegów. Kawałek dalej robimy więc przystanek, by popatrzeć na wodę Kaldfjordu, gdy Jana zauważa płetwy orek. Nieopodal pływają dwie prawdopodobnie turystyczne łodzie, których pasażerowie z bliska obserwują te wspaniałe zwierzęta, ale ja cieszę się, że udało mi się je zobaczyć, chociażby z daleka.
Zachwycam się też kolorem wody. Tam, gdzie jest głęboko, ma ona barwę stalowo-szarą, ale bliżej brzegu robi się turkusowa z zimnym odcieniem. To dlatego, że na dnie znajduje się żółty piasek. Kolor, jaki dzięki temu powstaje, jest prześliczny.
Nie dojeżdżamy do końca Kaldfjordu, lecz skręcamy w lewo, w kierunku Grøtfjordu. Przed nami rozpościera się kolejny zapierający dech w piersiach krajobraz. Na pierwszym planie znajduje się zamarznięte jezioro, dalej ujście fiordu, a na horyzoncie majaczy ciemnogranatowa woda otwartego morza.
Grøtfjord to trzeci i ostatni fiord, który odwiedzamy tego dnia. Pierwszym przystankiem jest jego koniuszek, gdzie wspinamy się na zbocze góry, by spojrzeć na okolicę ze wzniesienia.
Kawałek płaskiego terenu porośniętego mchem i przysypanego śniegiem ograniczają z jednej strony brzegi fiordu, a z drugiej wysokie skaliste wzniesienia. Rośnie tu też kilka karłowatych drzewek. W poszyciu dostrzegamy rozoraną ziemię. Jana tłumaczy, że są to ślady żerowania reniferów, które są w stanie twardymi kopytami wygrzebać pożywienie nawet spod lodu. Co ciekawe, latem kopyta reniferów miękną, by łatwiej było im chodzić po górskich zboczach.
Wreszcie dojeżdżamy na plażę. To dla mnie spora niespodzianka, bo myślałam, że brzegi fiordów są wyłącznie skaliste, a tutaj mamy cudowną piaszczystą plażę z niewielką tylko ilością nieco większych kamieni. Ten piach, stalowo-turkusowa woda i surowe, ośnieżone szczyty w tle tworzą kolejny przepiękny widok.
Idę na krótką przechadzkę wzdłuż plaży. Kawałek dalej piach zastępują sporawe, brązowe kamienie, delikatnie obmywane przez niewielkie fale. To miejsce jest po prostu bajeczne!
Zauważam, że powoli zaczyna się ściemniać. Czas wracać. Pożywiamy się przepysznymi kanapkami z wędzonym łososiem i popijamy rozgrzewającą herbatę. W drodze powrotnej cały czas rozglądam się na boki, podziwiając okolicę i dochodzę do wniosku, że chociaż mi fiordy z ręki nie jadły, to byłaby wielka szkoda, gdyby nie udało nam się ich zobaczyć…
Na wycieczkę Fjord Excursion by Car wybrałam się na zaproszenie firmy Arctic Explorers, która organizuje również wiele innych aktywności, takich jak polowanie na zorzę, wypady na narty czy żeglowanie. Nasza przewodniczka była fantastyczna, a cała wycieczka w małej grupie – bardzo dobrze zorganizowana.
Jeśli wybieracie się do Tromsø, zajrzyjcie też do wpisu, gdzie zebrane są ważne i przydatne informacje praktyczne, między innymi o tym, jak poruszać się po mieście, jak upolować zorzę oraz co jeszcze można robić w okolicy.
Słyszeliście o słynnych norweskich fiordach? Chcielibyście je zobaczyć? A może mieliście już taką okazję? Jeśli tak, to jak się Wam podobały?
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Przepiękne fjordy :) Kocham Norwegię. Parę lat temu miałam okazję oglądać fjordy latem. Zimą także mają niesamowity urok:)
Ja nadal chcę zobaczyć latem :)
Widzieliśmy, piękne! :)
Latem czy też zimą? :)
Gratuluję pięknych zdjęć, cudne widoki <3
Dzięki! :)
Cudne!
Dziękuję! :)
Poczekam na to globalne ocieplenie i pojadę, jak będą jadły z ręki przy +30, teraz za zimno :/
Zmarźlak :D
Daleko nigdy tego nie ukrywalem :)
Największe marzenie!
Powodzenia w spełnianiu :)
Bajka. Już od jakiegoś czasu zwracam oczy na północ. Szkoda, że małżonka jest raczej ciepłolubna, więc o wakacyjny wypad będzie ciężko. Chociaż słyszałem, że tam może trochę cieplejsze niż krajowe?:)
Ja też byłam ciepłolubna, a teraz mnie takie klimaty oczarowały :) Może się ją uda namówić, latem jest podobno pięknie i wcale nie zimno ;)
Jezu… “morze” :-)
Fiordy piękne, ale w taką pogodę nie dam się namówić. Brrr :)
Nie było tak strasznie zimno na szczęście :)
Fiordy widziałem tylko latem i w deszczu, ale wspomnienia nadal jak z wczoraj ;)
Deszczu nie lubię :)
Ewa wpadaj do B, a stamtąd pojedziemy do Janowa Podl. , gdzie w stadninie fiordy jedzą z ręki. Serio!
Hahhaha no to jest alternatywa dla norweskich :D
Fiordy są na mojej podróżniczej liście bardzo wysoko, to chyba za sprawą przeczytanych wielu książek norweskiej pisarki, która niesamowicie opisywala widoki :-)
Jakiej? Polecisz? :)
To w sumie była saga. “Saga o ludziach lodu” Margit Sandemo. Czytałam wszystkie części chyba z 15 lat temu i wtedy postanowiłam sobie ze musze ten krajobraz zobaczyć na własne oczy
U mnie jest ta sama historia ? po przeczytaniu Ludzi Lodu zapragnęłam zobaczyć Norwegię i te fiordy ? i też z 15 lat temu przeczytałam całą Sagę ?
Ooo też to dobre kilkanaście lat temu czytałam :D
Największe zaskoczenie chyba całego wyjazdu :) Bosko było! I ta plaża, tą kanapka <3
O taaaak, kanapka była pycha :D
Byłam i też zaniemówiłam.
:)
Twoje zdjęcia miażdżą system ;). Zaczynam żałować, że my w stronę pustyń gonimy… Świetna relacja!
Dzięki! Miło usłyszeć takie słowa od tak dobrego fotografa :)
Zobaczę za trzy tygodnie! Co prawda na drugiej półkuli, ale jednak!!
Mówiłam Ci, że zazdroszczę? Mówiłam! Ale powiem jeszcze raz – zazdroszczę :D
To może chociaż trochę się wyrówna to zazdroszczenie ;)
Szalenie fotogeniczna sprawa, właściwie to ta mgła i lekko ograniczona widoczność zrobiły klimat! I aparat dał radę, czego używasz?
Wszystkie były robione Canonem Eosem 60D, większość z obiektywem Canon EF-S 10-18 f/4.5-5.6, niektóre z obiektywem Tamron 16-300 mm f/3.5-6.3 :)
Przepiękne krajobrazy. I właśnie w takich chwilach zastanawiam się, dlaczego tak wiele osób twierdzi, że nie lubi zimy. Jej się nie da nie lubić, gdy się jest w otoczeniu tak wspaniałych widoków!
Ja jeszcze rok temu też powiedziałabym, że nie lubię zimy, ale ta arktyczna mnie oczarowała. Nadal nie lubię zimy – takiej szaroburej, z resztkami brudnego śniegu, jaką niedawno mieliśmy w Polsce…
Piękne widoki! Jak mieszkaliśmy na Islandii to byliśmy w samym środku fiordu i cudownie było mieć takie krajobrazy na co dzień <3 Szkoda tylko, że tak zimno… ale jak jest zima, to musi być zimno :)
Tak wspaniale to opisałaś, że dałam się wciągnąć i zupełnie się wyłączyłam – został tylko twój tekst i ja! Przepiękne zdjęcia, które odkryły mi niewidziany jeszcze przeze mnie kawałek świata.
Dziękuję, miło mi, że się spodobało!
Przepiękne te zdjęcia! Tam mnie jeszcze nie było – jakoś do Norwegi nie dojechałam ;) Ale od jakiegoś czasu oglądamy z tatą foldery wycieczek i tak sobie marzę, że jak mi dziewczyny podrosną to pojadę je zobaczyć :D
Warto, polecam :)
Fiordy zobaczyć to moje marzenie:] Jednak nie wiem kiedy się przełamie i wybiorę na taka wyprawę. Jestem ogromnym zmarzluchem :]
JA też, ale… w Tromso wcale nie jest zimno. Temperatury w styczniu z reguły sięgają jedynie minus 5 stopni. Jak obserwowałam pogodę tej zimy to czesto było tam cieplej, niż w Polsce :)
Brrr, aż się zimno zrobiło… No ale jaka magia! Te ośnieżone fiordy, kolorowe domki i cudne renifery!!!! Ja też nie jestem fanką zimy. No ale minus 5 jeszcze jakoś przejdzie! Latem to musi być inna bajka, taka chyba trochę mniej bajkowa! ;)
Wydaje mi się, że tez może być bajkowo, jak te zbocza pokrywa warstwa zielonej roślinności. Nie wiem, ale mam ochotę się przekonać :D
Ten wasz wyjazd wygląda tak wspaniale, że mimo niechęci do niskich temperatur chyba sama rozważę taką wycieczkę!
Nie było aż tak zimno, nawet dwa dni na plusie temperatura była :)
Piękne widoki, z chęcią bym przejechał się w takie miejsce. Mimo iż widać że pogoda nie rozpieszczała, to bardzo lubię takie klimaty i krajobrazy ;) Pozdrawiam !
Fakt, przez prawie cały nasz pobyt, poza jednym dniem, było pochmurno, ale może te nisko zwieszone chmury dodatkowy klimat zrobiły? :)
mnie fiordy czekają już za 2 tygodnie!! :)
Super :)
Fiordy, wspaniałe, cudowne, piękne, tak mocno nas zachwycające. Taka sceneria natury należy do moich ulubionych. Chętnie znów bym się jej przyjrzała z bliska, pozostała przez dłuższą chwilę w samotności z własnymi myślami i takimi obrazami na pierwszym planie. :)
O tak, w takich miejscach można siedzieć i patrzeć w horyzont :)
Niezbyt bezpieczne miejsce chyba bym sie tam nigdy nie wybrał :)
Niezbyt bezpieczne? Czemu? Takiej opinii to się w życiu nie spodziewałam o fiordach :)
Niesamowite zdjęcia. Najlepsze te śpiące reniferki. U nas trudno tak spotkać jelenia, a tu masz, renifery.
Nigdy nie spotkałam jelenia… parę razy widziałam sarny i raz czy dwa – łosia… W sumie jelenia też bym chętnie zobaczyła w dziczy!
Super tekst, za kilka dni mam zamiar wybrać się tą sama trasą ale wypożyczonym autem, mam nadzieję, że SUV sobie poradzi. Mam pytania, jak znaleźć plażę o której mowa na końcu? Na koniuszku Grotfjordu, czy trzeba odbić na zachód albo wrócić na wschód?
Tam była jedna droga z tego, co pamiętam. Trzeba nią jechać i plaża pokaże się po prawej stronie :)
Dzięki za info ;)
Natura w Norwegii jest cudownej urody. Fiordy widziałam latem, ale ogladając Twoje zdjęcia fiordów w zimowej szacie, stwierdzam, że warto zobaczyć je zimą.
Norwegia to przede wszystkim cisza, spokój i cudowna natura! Oj, tęskno się zrobiło…