Historia o tym, jak LogosTour “cytuje” zdjęcia
Zdarzyło mi się już kilkukrotnie trafić w sieci na moje własne zdjęcia wykorzystane bez mojej wiedzy i zgody. Dotychczas były to głównie strony niekomercyjne, więc nie robiłam z tym nigdy problemu, prosiłam autora strony o umieszczenie mojego imienia i nazwiska oraz linku do źródła i po kłopocie. Kiedy jednak zobaczyłam jedną ze swoich fotografii bezprawnie wykorzystaną na fanpage firmy LogosTour postanowiłam zwrócić firmie uwagę, ze to trochę nie do końca tak, jak trzeba. I wyszedł taki oto ambaras…
Firma LogosTour wykorzystała komercyjnie moje zdjęcie przy reklamie swojej oferty – na swojej stronie na Facebooku. Zwróciłam firmie uwagę, na co otrzymałam dość pokrętne tłumaczenie, że to wina Facebooka, bo nie zamieścił linku do artykułu w serwisie Mojeopinie, a zdjęcie z tego artykułu miało by być rzekomo cytatem. Tutaj możecie zobaczyć całą dotychczasową publiczną wymianę zdań na ten temat – screenshot w dobrej jakości.
Więc po pierwsze, administrator strony widzi, co publikuje. Jeśli rzeczywiście zamierzał wrzucić link, to po ukazaniu się postu zobaczył, że coś się nie wyświetla poprawnie. Mógł wówczas usunąć zdjęcie i dodać poprawnie jeszcze raz. Problemy techniczne niczego nie usprawiedliwiają. Tym bardziej, że zdjęcie nadal wisi (godz. 12:25 CET) bez podania autora i źródła – choć przecież istnieje możliwość edycji opisów zdjęć na Facebooku.
Po drugie, tłumaczenie uważam za pokrętne. Bo rozumiem, że nie załączył się link. Ale gdzie w takim razie jest fragment tekstu, który powinien brzmieć mniej więcej tak: Fot. Ewa Serwicka. O urokach Lizbony możecie więcej przeczytać w artykule… Nie ma? No nie ma.
Po trzecie, na ścianie LogosTour jest kilkadziesiąt zdjęć. Nie widziałam podanych autorów ani źródeł. Chciałabym wierzyć, że do wszystkich z nich firma ma prawa, a tylko w przypadku mojego zdarzyła się ta nieszczęsna wpadka. Ale teraz jakoś już nie wierzę, mam wrażenie, że w ogóle nie zwracano na to uwagi, a teraz po prostu firma miała pecha, bo autor znalazł swoje zdjęcie.
Teraz w kwestii prawa cytatu, którym podpiera się firma. Nie jestem specem od praw autorskich, dlatego przed opublikowaniem tego tekstu zasięgnęłam kilku opinii. I mogę powiedzieć jedno – drogi LogosTour, nie masz racji!
W swoim drugim komentarzu firma powołuje się na prawo cytatu, traktując mój artykuł w serwisie Mojeopinie jako utwór, a zdjęcie jako jego część. Przytacza art. 29 ust. 1 Ustawy o Prawie Autorskim i Prawach Pokrewnych: Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości. Sęk w tym, że sposób wykorzystania mojego zdjęcia nie spełnia żadnego z czterech warunków powyżej. Tym bardziej, że to, co zostało opublikowane, nie jest wypowiedzią ani utworem – strona ma charakter komercyjny, służy promowaniu usług biura, a nie charakter twórczy. Utwór to każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze.
Po wypunktowaniu tego, LogosTour podpiera się jakimiś nieznanymi mi interpretacjami prawnymi, według których cytat można zastosować m.in. do uzupełnienia własnej wypowiedzi/utworu, poparcia wyrażonej opinii. Kolejny błąd, bo moim zdaniem tutaj nie ma żadnego wyrażania opinii, jest zwykła reklama. Nadal twierdzę, że firma nie miała prawa wykorzystać w taki komercyjny sposób mojego zdjęcia bez mojej zgody.
Nie chciałam jednak iść na wojnę z LogosTour. Nawet nie byłam zła za użycie zdjęcia, choć pewnie powinnam. Tym bardziej, że firma kilkukrotnie przeprosiła – przeprosiny przyjęte. Zarówno publicznie, jak i w prywatnej korespondencji na Facebooku z panią Magdaleną Parjaszewską-Łuczak, Account Directorem w firmie Łuczak PR obsługującej firmę LogosTour, zaproponowałam barter – skoro podobają się im moje zdjęcia i artykuły, to jeśli LogosTour wyśle mnie w jakieś miejsce, zrewanżuję się profesjonalnie przygotowaną sesją fotograficzną, która z pewnością pomoże im w promocji wyjazdów, a do tego całość wyjazdu opiszę na blogu, oczywiście z podaniem informacji o organizatorze wycieczki, co byłoby myślę też ciekawą promocją dla biura, biorąc pod uwagę, że bloga czytają osoby bardzo zainteresowane podróżowaniem.
Jednak LogosTour w żaden sposób nie odniosło się do mojej propozycji. Rozumiem, że firma mogła uznać tę propozycję za trochę na wyrost, że nie ma ochoty współpracować z blogerami, że nie wpisuje się to w jej strategię promocji itd. Wystarczyło odpisać, ze tego typu współpraca firmy nie interesuje, a nie od razu potrząsać ustawą – poczułam się w tym momencie mało fajnie. Nie potrafiłam zrozumieć takiej reakcji, szczególnie, że sama nie domagałam się usunięcia fotografii, nie straszyłam sądem, nie żądałam wynagrodzenia. Można było sprawę rozwiązać dużo prościej, bardziej przyjacielsko, mniej formalnie i bez napinania się. A tak zrobiło się mało przyjemnie.
Ta reakcja firmy skłoniła mnie do opublikowania tego wpisu. Niech to będzie też przestrogą dla innych firm, że osoby robiące zdjęcia są coraz bardziej świadome swoich praw, że fotografie użyte bez zgody autora coraz prościej wyszukać w internecie (doskonałe narzędzie jakim jest wyszukiwarka Google po grafice), i że blogerzy jednak mają coś do powiedzenia na forum publicznym.
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Nawet Wikipedii nie można wykorzystywać ot tak po prostu, a przecież to Wikipedia prowadzi prym w możliwie najszerszym udostępnianiu “sumy ludzkiej wiedzy”. Nawet u nich trzeba podać autora i link do macierzystej strony, w tym przypadku Wikipedii. A nawet jak się cytuje to trzeba po prostu napisać “za Wikipedią”.
Prawo do cytatu oznacza tylko tyle, że można wykorzystać fragment dzieła bez zgody autora ale przy jednoczesnym napisaniu kto jest autorem tegoż dzieła a nie przypisywaniu sobie prawa autorskiego do niego co wystąpiło w tym przypadku.
Oni jeśli chcą skorzystać z przysługującego im (to warto zaznaczyć) prawa do cytatu zgodnie z prawem powinni podpisać cię jako autorkę zdjęcia i dać link do szerszego artykułu.
Jak chcesz to możesz wykorzystać ten komentarz do dalszej dyskusji.
I niniejszym zrzekam się prawa autorskiego do tego komentarza xDD
Niby tłumaczą się, że Facebook “wciął” link, ale moim zdaniem to słabe tłumaczenie – jak wyjaśniałam wyżej, można było chociażby usunąć wpis i dodać go jeszcze raz poprawnie. Problemy techniczne nie są tu usprawiedliwieniem.
Dziękuję za pozwolenie :)))))
Ewo, pomyśl czy nie warto publikować zdjęć ze znakiem wodnym. Choć nie zawsze wygląda to ładnie, to zdecydowanie ogranicza kradzieże zdjęć, a Flickr wiele osób traktuje jako darmową ich bazę, choć przy większości z nich wyraźnie jest napisane, że są chronione prawami autorskimi. To chyba najprostsza metoda, bo nawet jeśli ktoś wykorzysta Twoje zdjęcie, zrobi Ci tym samym darmową reklamę.
A firma LogosTour… cóż… zachowała się po prostu niegodnie, a jej tłumaczenia (cały czas zresztą widoczne na FB) są żałosne i sami się tylko ośmieszyli. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że na końcu był link do artykułu. Gdyby tak było byłaby zdanie wcześniej wzmianka, że nie tylko oni polecają Portugalię, albo coś w tym stylu, a tak to niby ich reklama i link do Twojego artykułu? Jakoś to się kupy nie trzyma. I nawet jeśli dołączyliby linka i zdjęcie, to to nie jest cytat. To jest odnośnik i ukradzione zdjęcie. Kropka.
Dzięki za radę! O znaku wodnym myślę cały czas – rzeczywiście powstrzymywało mnie do tej pory to, że trochę mi on zawsze psuje kompozycję. No i to, że musiałabym przerabiać setki zdjęć już publikowanych… No ale może w tych czasach trzeba :)
To akurat jest najmniejszy problem. Jeśli już jakiś znak wodny będziesz mieć, jest masa programów, które mogą go automatycznie wstawić w odpowiednie miejsce we wszystkich zdjęciach z podanego folderu. Szybko, łatwo i przyjemnie.
Ja kiedyś znalazłem moje zdjęcie z Wilna na stronie głównej biura podróży. :/ Na początku się zjeżyłem, ale jak się dowiedziałem, ile zachodu by mnie kosztowało, żeby im cokolwiek udowodnić, to machnąłem ręką…
Jakby nie zaczęli machać mi paragrafami tylko ładnie poprawili opis, to raczej bym odpuściła, ale nie lubię, jak ktoś robi ze mnie głupka, dlatego postanowiłam opisać sprawę tu, a z pomocą znajomych nagłośnić. Może ktoś kiedyś się zastanowi dwa razy zanim “zacytuje” czyjeś zdjęcie…
Aż trudno uwierzyć, żde LogosTours zamiast natychmiast usunąć to zdjęcie próbuje się tłumaczyć. Zajrzałam na Flickr i widze, że to zdjęcie oznaczone jest jako “All rights reserved” czyli, że bez zgody autora używać go nie można. Dla mnie to jest bardzo jasny przepis, nie rozumiem dlaczego Logos się wykręca. Żenujące.
Magda, tak jak pisałam na fejsie, niech by chociaż zmienili opis, podali autora i źródło, a nie tłumaczyli się, że się nie da… Takie tłumaczenia są strasznie słabe, ale dyskusja pod zdjęciem robi się za to dość ciekawa :)
Bardzo smutne jest to, co się dzieje. Coraz więcej firm wykorzystuje Internet jako darmową bazę mateiałów reklamowych. Ja nawet pojedyncze zdjęcia które wrzucam na blog (jeśli nie są moję) opisuję pełnym adresem źródłowym www. Ale sama zobacz, jak to jest: zdjęcia sobie “pożyczają”, portale turystyczne w kółko proponują współpracę, nam bloggerom – żeby dla nich robić zdjęcia, pisać reportaże, relacje czy zamieszczać swoje filmiki. Za free oczywiście. Ekhm, przepraszam, za link do mojego blogu. Na darmo mogę pisać u siebie, chyba że chodzi o jakiś konukrs z nagrodami czy coś. Mam wrażenie, że wszyscy szukają jelenia….
I Ty masz znak wodny, co mi kiedyś pisałaś :)
A tych propozycji pisania i fotografowania dla kogoś to nawet nie chce mi się komentować. Chętnie napisze artykuł jeśli mi ktoś zapłaci, do publikacji za darmo mam – tak jak Ty – własnego bloga i wybrane miejsca, w których chcę publikować, jak np. Peron4.pl.
Ale żeby coś się zmieniło, to trzeba jeszcze chyba sporo pracy…
Bo jest za dużo ludzi, którzy się na to godzą. Ja zgodziłam się na wymianę linków z 4 portalami, bo a) podobają mi się lub b) umieszczają moje wpisy z bloga z linkami. Ale na propozycje pisania dla kogoś mam jedną odpowiedź – NIE. Ale dużo ludzi się godzi, bo mają szanse się wykazać i oni na tym bazują, niestety i nagle się okazuje, że masz pracować za darmo na czyjeś zyski…
Najbardziej zniesmacza to traktowanie Ciebie jak osoby, która do trzech zliczyć nie umie. Duża firma – ktoś popełnił błąd – niestety zdarza się wszędzie. Zwyczajnie powinno się przeprosić i błąd n a p r a w i ć, a nie udowadniać, że … robili Ci reklamę (!?).
Daj nam znać (tym bez konta na fb ;)) ja sie sprawy potoczyły.
O rety, wraz z trwaniem tej dyskusji na facebooku LogosTour pogrąża się coraz bardziej… Chyba muszę poszukać u nich swoich zdjęć.
Trzymaj się Ewa.
A co ciekawego napisali? Nie mam FB w pracy :)
Dla niefejsbukowych – screenshot z całej dyskusji tutaj: http://imageshack.us/f/14/logostourdyskusja.png/
Wszystkim, którzy mnie wsparli i nadal wspierają serdecznie dziękuję! Także tym, którzy wykopali artykuł: http://www.wykop.pl/link/818159/daleko-niedaleko-historia-o-tym-jak-logostour-amp-8220-cytuje-amp-8221-zdjecia/ przesłali linka, skomentowali! Dzięki :)))
z jednej strony nieładnie, z drugiej, hmmmm
Tylko ten kto nie ma żadnych pirackich mp3 i Housa z netu nie sciągnąl jest bez winy.
Masz rację ogólnie, pewnie mało osób jest bez winy jak się tak na to spojrzy, ale z drugiej strony wina jednych nie usprawiedliwia postępowania innych :(
@Paweł: jak pisze też ajka_k, to nie to samo. Pomijając już całą długą dyskusję, czy ściąganie mp3 z netu jest kradzieżą, nie ulega wątpliwości, że nie robi się tego dla zarobku i promowania własnej osoby/firmy. Jeśli chcesz ciągnąć tę analogię, to trafniejsza byłaby taka, w której piarowiec LT ściąga sobie zdjęcie autorstwa Ewy na twardy dysk i raz na jakiś czas ogląda, bo ładne. Inny kaliber?
Hmmm nie do końca zgadzam się z powyższym. Jeśli ktoś zapisuje moje fotki na dysku żeby je sobie oglądać w domu to jest to jednak czymś innym niż używanie ich w celach reklamowych = w celu osiągnięciu zysku. Ściąganie mp3 też jest piractwem, ale czymś innym jest używanie tych mp3 w domu a czymś innym używanie tych samych plików do działalności gospodarczej. Dla mnie to są 2 różne typy piractwa.
Jeszcze jedno zdanie komentarza – mimo, że niektórzy namawiają mnie na wystawienie faktury albo podanie firmy do sądu to nie zależy mi na tym, nie mam też pieniędzy ani czasu, by walczyć z LogosTour. Chodziło mi o zasady. Firma przeprosiła kilkukrotnie – pisałam już na górze, że przeprosiny przyjęte, podpis już jest pod zdjęciem, link jest, nie zażądałam od firmy usunięcia zdjęcia (po części też dlatego, że razem ze zdjęciem zniknęłaby cała dyskusja pod nim).
A o to w sumie chodzi. Następnym razem jak ktoś gdzieś zdecyduje się opublikować zdjęcie ściągnięte z netu w celach komercyjnych to może się dwa razy zastanowi. A jak już się zwróci mu uwagę – to jak widać nie zawsze opłaca się iść w zaparte…
Zgodnie z polskim prawem ściąganie mp3 nie jest piractwem. Piractwem jest ich udostępnianie. Jednak nie o muzyce ten artykuł. Nie napiszę wprost co myślę o wymienionej wyżej firmie, bo nie chcę się później męczyć w sądzie. Jednakowoż to żenujące, że taka firma nie jest w stanie zamówić potrzebnego materiału u zawodowca lub nie kupi go w banku fotografii. To tylko kolejny dowód na to jakich mamy “biznesmenów” – kolejni kombinatorzy. Z drugiej strony ilość zdjęć robionych przez miłośników fotografowania, którzy właśnie oddają swoje prace za friko byle tylko ich nazwisko się gdzieś tam pojawiło (co tutaj było już wspomniane) psuje całkowicie rynek dla prawdziwych (czyli zawodowych) fotografów. Dla jasności podam, że ja nim nie jestem. Firmy, które mają problem z etyką wykorzystują tą sytuację i jak widać w bardzo skrajny sposób. Nie liczą się z autorami zdjęć i zatrudniają kreatywnych prawników do tłumaczenia swoich haniebnych poczynań.
Pomysł ze znakiem wodnym najlepszy – sam używam od dawna. Jeśli korzysta się z odpowiedniego oprogramowania jest bardzo łatwy w implementacji. Szczególnie jego najprostsza forma => umieszczenie sygnatury autora na fotografii.
No, to tłumaczenie, paragrafy itd było dość śmieszne. Ludzie popełniają błędy, to pewne, ale tzreba umieć godnie się do nich przyznać. Mimo wszystko zaskoczyła mnie agresja niektórych osób komentujących na FB.
Razem ze zdjęciem zniknęłaby reklama Twojego bloga ;)
Dalej używasz tej strony z filmu o ukradzionej “twarzy” do sprawdzania swoich zdjęć w sieci?
Nie, teraz jak mam czas (a ostatnio z tym krucho) używam po prostu gugla. Od jakiegoś czasu jest taka możliwość, że dajesz linka do zdjęcia, a on Ci pokaże, gdzie są użyte takie same zdjęcia i wyszuka podobne :) Dużo więcej znajduje niż TinEye ;) Tylko trzeba mieć czas…
O, ale widzę, że na FB już umieścili przy zdjęciu Twoje nazwisko i wrzucili link do artykułu. Jak widać Twoje starania plus presja ze strony użytkowników Internetu zrobiły swoje. Dobrze.
Tak, dobrze :)
Z jakich programów korzystacie do zrobienia znaku wodnego?
lightroom’a
W edytorach blogów offline są też takie opcje.
Tyle, że ja hostuję zdjęcia właśnie na flickrze i dodaję je z palca do blogowych wpisów, więc już na flickr muszę dodawać ze znakiem wodnym :)
No to zostają Ci programy do obróbki graficznej.
Ewa, ja zgadzam sie że cała sytuacja jest słaba, ale taka jest praktyka w mediach i to nie tylko w jakims tam LogosTour co to na grafika do strony ich nie stać, ale na przepis o prawie do”cytowania” zdjeć powoływali się też takie gazety co im niby nie jest wszystko jedno. Troche chyba przesadzacie z oczekiwaniami etycznymi wobec LogosTour ;-)
Ja tam nie watermarkuje, czekam, az udoskonalą za parę lat programy do przeszukiwania netu i powysyłam rachunki za swoje fotki – polecam, z odsetkami na emeryturze jak znalazł ;-)
I znowu – to, że “wszyscy” tak robią (taka praktyka, wg Ciebie), nie znaczy, że tak jest dobrze. Bo zwyczajnie nie jest to w porządku.
Jak gdzieś znajdowałam swoje zdjęcia wykorzystane niekomercyjnie to zawsze prosiłam o podanie autora i źródła, nigdy nie straszyłam sądami itp. A LogosTour w dodatku wykorzystał fotę komercyjnie. A to już mniej fajne.
Póki ludzie się zgadzają, póty “wszyscy” będą tak robić. A mnie w dodatku nie podobało się, jak firma mnie na samym początku potraktowała, więc miałam prawo wyrazić swoją opinię na temat całej sprawy.
PS. Polecam Googla do wyszukiwania fot. Doskonale sobie radzi. Dużo lepiej, niż TinEye.
Nie mówie, że to dobrze, dlaczego zaraz, że sugeruje, że to dobrze?? Że nie napisałem że to skandal ? Nie, nie dobrze, masz rację ze prosisz o podanie autora itd. W ogóle fajnie że na to zwróciłaś uwagę. Mowię, że jest to problem, ale jest on dużo wiekszy np dla wspomnianych zawodowych fotografów niż dla blogerów, a mam wrażenie że tym też się nikt nie przejmuje, a tu powinno się zacząć (trudno zeby się media przejmowały). Zachowanie Lagos jest żenujace, ale daleko bardziej żenująca jest powszechność podobnych praktyk w poważniejszych mediach. Zdjęć się strasznie nie szanuje.
PS. Gdzie to w tym googlu?
To sorry, trochę się nie zrozumieliśmy ;) To prawda, problem jest poważny i częsty i dotyka dużo większe osobistości, niż ja. I większe firmy – chociażby jakiś czas temu Reserved wykorzystał zdjęcie bodajże jakiejś dziewczyny i umieścił je na swoich koszulkach, które puścił do sprzedaży!
W Googlu wejdź na główną, a potem w “grafika” i możesz szukać. Info googlowe jest tu: http://www.google.com/insidesearch/searchbyimage.html
Z niedowierzaniem śledziłam całą tą dyskusję. Mając pijarowskie zaplecze tak spaprać robotę dziwnymi tłumaczeniami???
“Mea culpa, poprawiam, próbuję zrekompensować” – czy to aż tak trudne?! Po jakiego czorta szli w zaparte? Aż w pewnym momencie zrobiło mi się ich żal, bo wyraźnie zabrnęli w ślepą uliczkę. Ach, nie będę więcej drążyć, bo dużo już dziś zostało na ten temat napisane…
W komentarzach został poruszony przez Ajkę jednak jeszcze jeden ważny wątek, który ostatnio bardzo mnie drażni (pewnie “na fali” coraz częściej pojawiających się “ofert” typu artykuł za linka/ wpisanie do “katalogu”) – traktowania większości blogerów jak frajerów, którzy piszą “bo się nudzą, nic z tego nie mają, spróbuję więc ja coś na nich zarobić”. Cieszę się więc, że Twoja notka trafiła do Sieci, mam nadzieję że narobi jeszcze szumu i pokaże że polski bloger ma dużo większą siłę oddziaływania, niż co niektórym się wydaje. howgh:)
Też właśnie nie rozumiałam tego pójścia w zaparte i stąd cały szum…
Wiem, że nagle tą notką świata nie naprawię, ale może coś się choć odrobinę zmieni na lepsze :)
Na fanpage’u się faktycznie zrobił spory szum. Ale chyba słusznie. Następnym razem będą bardziej uważać. A z tego, co tam się zorientowałem, to ich stała praktyka.
Właśnie udało mi się znaleźć stronkę firmy, która zajumała moją fotkę z Wilna. Środkowe zdjęcie jest moje… :/ http://www.bertur.pl/wilno_sylwester.html
A pisałeś do nich z prośbą o usunięcie?
Ja dostałam kilka porad, żeby po prostu wystawić fakturę :) Ale na serio, to doskonale Cię rozumiem…
Miałem napisać, nawet konsultowałem to z prawnikiem, ale jakoś nie zabrałem się od razu a potem zeszło…
Ewo z tego co widzę odpuścilaś im – niepotrzebnie. Jeden zauważy że można to inni też będą brali (no chyba że masz w tym chytry plan jakiś żeby najpierw nabrali a później na nich zarabiać). Co do zasady naruszenie własnosci intelektualnej należy tępić (tak jak jazdę po alkoholu, c…we parkowanie, psie kupy czy kradzieże sklepowe.
Niestety kradzież zdjęć jest w Polsce praktyką codzienną i doprawdy nie rozumiem prawników z którymi mam styczność i proponuję czysty biznes w postaci kancelarii dochodzącej odszkodowania za naruszenie praw autorskich wraz z nagonieniem klientów :P
ps. zalinkowano tutaj:
http://www.facebook.com/pages/Nie-pracuj%C4%99-za-darmo/129852817071602
Nie, nie mam takiego chytrego planu. Rzeczywiście odpuściłam, może czegoś się nauczą w przyszłości, a jeśli nie, to kolejnym razem się już nie odpuści. Opisałam przypadek, trochę ludzi się o tym dowiedziało, w międzyczasie firma chyba zrozumiała błąd, kilkukrotnie przeprosiła, podpisała zdjęcie… Uważam, że to na razie wystarczy.
Gdybym nie odpuściła, to co mogłabym zrobić? Wystawić rachunek? Sądząc po ich pierwszej reakcji i tak by nie zapłacono. Czyli zostałby sąd, a na to – niestety – nie mam sama pieniędzy, czasu ani prawnika ;) Patrząc na nasze sądownictwo (przykład tutaj w komentarzu Ajki: https://www.dalekoniedaleko.pl/absurdystan/comment-page-1/#comment-29347 ) odechciewa mi się mieć z nimi jakiekolwiek kontakty niestety :(
Dzięki za linka!
No i bardzo dobrze, że napisałaś o tym na blogu.. Na Facebooku posyłamy dalej, żeby edukować innych :)
Pozdrowienia
Dzięki!!!
Mysle, ze w normalnym Swiecie gdy zaistnieje taka sytuacja taka firma przeprasza i wplaca pewna sume na Twoje konto w ramach rekompensaty i po sprawie – Ty jestes usatysfakcjonowana i nie piszesz o tym, oni upominaja pracownika i po sprawie…
Nawet nie tyle sumę pieniędzy co jak zaproponowała Ewa na początku dyskusji jakąś wycieczkę. Myślę, że weekend w Ciechocinku by nawet wystarczył bo pokazaliby dobrą wolę :)
Zgłoś FB, żeby usunęli stronę kogoś kto ukradł zdjęcie, aby chronić Twoje prawa.
Nie chcę tego teraz zgłaszać, póki pod zdjęciem jest cała dyskusja, jak ktoś zajrzy to może sobie wyrobi pewną opinię…
A&G – a gdzie jest ten normalny świat…?
To jest dobre pytanie, ale patrzac od strony logicznej (i moralnej) to przeproszenie przez firme + wyplata dobrowolnego odszkodowania (i tak to groszowe sprawy dla firmy) to i tak najbardziej kozystne wyjscie z sytuacji, obrona reputacji itp. nawet z ich wlasnego, egoistycznego puktu widzenia…
Firma przeprosiła, przeprosiny przyjęte od samego początku, ale niech mi nie wciskają, ze to, co zrobili było zgodne z prawem, bo nie było. O to się rozchodzi, że na początku próbowali ściemniać i zamiast spróbować sprawę rozwiązać, podali paragrafy i na ich podstawie tłumaczyli się, że oni mieli prawo…
Poczytałam na FB.
Niezła dyskusja.
Miałaś rację,że napisałaś o tym u siebie na blogu.
Klik dobry:)
A to historia z tym “napinaniem się”. Nie znoszę takich ludzi, którzy w ten sposób załatwiają sprawy.
Zdjęcie cytatem – hi, hi, dobre sobie… A jeśli nawet, to oprócz paragrafów i art. istnieje coś takiego, jak KULTURA! KULTURA! KULTURA! I DOBRY OBYCZAJ także!
Czy LogosTour nie słyszało o tym nigdy? Czy dla nich to zupełnie obce pojęcia?
Pozdrawiam serdecznie
Niestety ktoś tam po stronie LogosTour właśnie “napiął się”, zamiast po ludzku się zachować. Bywa. Jak ja bym miała ochotę się “napinać” to byłby prawnik i sąd, ale chciałam sprawę załatwić przyjemniej… I wyszło, jak wyszło :)
Tak się zastanawiam – w myśl tej fantastycznej interpretacji – czy mógłbym “zacytować” trochę kasy z konta LogosTour. Potrzebuję pieniędzy na podróż i sprzęt fotograficzny :)
Myślę, że nie będzie problemu jeśli podasz źródło cytatu :D
Wydawało mi się, że to biuro jest poważną instytucją, a tu masz… rozczarowanie.
Kolejna firma, w której Public Relation istnieje jedynie z nazwy.
Chciałbym wyjaśnić, że cała odpowiedzialność za to zdarzenie spada na agencję ŁUCZAK PR i naszego pracownika, a biuro LogosTour nie ponosi za nie żadnej winy. Pani Ewa Serwicka była tak miła, że przyjęła przeprosiny, za co serdecznie dziękuję.
Jeszcze raz przepraszam i serdecznie pozdrawiam!
Sebastian Łuczak
Fakt – przyjęłam przeprosiny zarówno od agencji Łuczak PR, jak i od samej firmy LogosTour – list z przeprosinami wysłała mi sama pani prezes Teresa Górecka.
W ramach przeprosin dostałam też ciekawy album ze zdjęciami z Azji.
Sprawa zamknięta, a ja myślę, że LogosTour ani agencja Łuczak PR nie będą wykorzystywać zdjęć bez zgody ich autorów :)
Ewa, znalazłaś te zdjęcie przypadkiem czy wyszukiwałaś je w jakiś sposób? Zastanawia mnie czy istnieje jakiś mechanizm pozwalający na poszukiwanie swoich zdjęć w sieci. Jest co prawda serwis TinEye, ale nic bardziej sensownego nie znalazłem.
Kiedyś zdarzyło mi się znaleźć w drukowanej gazecie swoje teksty, które wykraczały znacząco poza prawo cytatu (stanowiły prawie 50% artykułu), ale że była to gazeta niskich lotów nie drążyłem sprawy poza sprostowaniem. Teraz trochę żałuję.
To akurat znalazłam przypadkiem, ale bardzo łatwo znaleźć zdjęcia przy pomocy wujka gugla. Jak wejdziesz na google w wyszukiwanie obrazów, tam jest opcja wyszukiwania po grafice. Wystarczy podać link do zdjęcia (nie do strony ze zdjęciem, tylko do konkretnego zdjęcia) albo uploadować fotę i wujek od razu powie Ci, gdzie to samo zdjęcie zostało użyte, a przy okazji wyszuka podobne obrazy i jeszcze – jeśli rozpozna, co jest na zdjęciu – informacje o tym czymś.