Hundertwasserhaus – dom szalonego artysty
To lubię! Żywe kolory, kolory i jeszcze raz kolory. Mozaiki, kafelki, kształty zmieniające się jak w kalejdoskopie. Miękko falujące linie, zaokrąglenia, wybrzuszenia i zagłębienia. Chaos, nieporządek i niepoukładanie. Taki dokładnie jest Hundertwasserhaus, budynek mieszkalny stojący w Wiedniu na rogu Kegelgasse i Loewengasse.
Podoba mi się i mogłabym tu mieszkać. To niby zwykły apartamentowiec należący do miasta, które podnajmuje mieszkania zwykłym ludziom. Mieszka tu około 200 najemców. Turyści mogą sobie jednak tylko popatrzeć z zewnątrz. Szkoda, bo w środku dom podobno też jest niesamowity, szczególnie falujące podłogi i taras pełen roślinności na dachu!
Budynek został wymyślony przez artystę znanego jako Friedensreich Regentag Dunkelbunt Hundertwasser, co można przetłumaczyć na polski jako Pokojowy Dzień Deszczowy Ciemnokolorowy Sto Wód. Oczywiście matka dała mu na imię zwyczajne Friedrich, a na nazwisko miał Stowasser, ale postanowił je sobie zmienić. Nie trudno się domyślić, że człowiek o takiej fantazji będzie pozytywnie zakręconym artystą. Hundertwasser tworzył w duchu ekologii, używał jasnych, wyraźnych kolorów, fascynował się spiralami i inspirował stylem secesyjnym. Porównuje się go do Antonio Gaudiego.
Hundertwasser był orędownikiem czegoś, co nazwał prawem okna. Ten świetny pomysł można podsumować w następujący sposób: Każdy mieszkaniec wynajmowanego domu musi mieć prawo wychylić się przez okno i oskrobać mur w zasięgu ręki. Co więcej, musi mieć prawo wziąć pędzel i pomalować wszystko co znajduje się w zasięgu jego ręki po to, by dla osób na ulicy było widoczne, że osoba mieszkająca tam jest inna od uwięzionego, zniewolonego i ustandaryzowanego człowieka rezydującego za drzwiami obok. W dodatku artysta głośno domagał się sadzenia drzew w przestrzeni miejskiej. Gorąco go w tym temacie popieram, bo miasto bez drzew wygląda smutno.
W 1977 r. władze Wiednia postanowiły dać się artyście wykazać. Ponieważ Hundertwasser nie był z wykształcenia architektem, poprosił o przydzielenie mu profesjonalisty, który jego szkice i pomysły wprowadzi w życie. W efekcie do współpracy z Hundertwasserem zaproszono architekta Josefa Krawinę. Ten ostatni nie miał jednak tak otwartego umysłu, jak nasz szalony artysta i przygotował model, który był kompletnym zaprzeczeniem pomysłów Hundertwassera – proste linie, siatka i moduły nie współgrały z ideą falistości i miękkości. Hundertwasser przekonał jednak władze Wiednia do pozostania przy koncepcji domu z ogrodem na dachu, któremu Krawina był mocno przeciwny. Panowie nie mogli się dogadać, więc hundertwasser poprosił magistrat o przydzielenie mu kogoś innego. Projekt przejął Peter Pelikan, który potem został długoletnim współpracownikiem Hundertwassera. Dwadzieścia lat po wybudowaniu domu Krawina wygrał sądową batalię i od tamtej pory musi być przedstawiany jako współautor Hundertwasserhaus! Trochę mi się to w głowie nie mieści…
Budynek zbudowano w latach 1983-1985, a Hundertwasser nie wziął za projekt ani szylinga, twierdząc, że jego celem było jedynie zapobieżenie wybudowaniu w tym miejscu jakiegoś brzydkiego apartamentowca. Dom składa się z pięćdziesięciu dwóch mieszkań komunalnych, czterech biur, szesnastu prywatnych i trzech komunalnych tarasów. Do budowy zalesionych tarasów zużyto 900 ton ziemi. W całym budynku rośnie 250 drzew i krzewów (więcej, niż mieszkańców!)
Niesamowite jest polowanie na detale na fasadzie budynku. Mamy tu kolumny o różnych kształtach i kolorach. Lustra i lustrzane mozaiki. Gdzieniegdzie dekoracje układają się tak, by przypominać ludzką twarz wykrzywiona w karykaturalnym uśmiechu. Gdzieś indziej stoi żółty kręgiel. Gałęzie drzew wystają tam, gdzie najmniej byśmy się ich spodziewali.
Budynek z zewnątrz wygląda tak, jakby przydał mu się lekki remont, odświeżenie, odmalowanie. Kolory są nieco przygaszone ze względu na pył i brud miejski, osadzający się na elewacji. Mimo to całość bardzo mi się podoba, bo jest niezwykle optymistyczna, wesoła, pogodna. Naprzeciwko apartamentowca stoi niewielkie centrum informacyjne z kuszącym znakiem kierującym na taras, z którego podobno lepiej widać Hundertwasserhaus. Zachęcona drogowskazem wchodzę do środka, ale tarasu znaleźć nie umiem.
Samo centrum informacyjne to połączenie sklepów, galerii sztuki i barów. Panuje tu artystyczny nieład. Od feerii barw można dostać zawrotu głowy. Jeśli ktoś chce przywieźć z Wiednia ładne, kolorowe i niestandardowe pamiątki – warto tu zajrzeć. Są też ciekawe pocztówki, plakaty, książki, reprodukcje obrazów, lampy, torebki, bibeloty, kubki, ramki do zdjęć, magnesy i co kto tam sobie jeszcze wymarzy.
Wiedeń odwiedziłam w ramach wycieczki, na którą zaprosiła mnie Fundacja Świat należy do Ciebie – Spełniaj Marzenia. Jest to kobiecy klub wycieczkowy organizujący wyjazdy w małych grupach do różnych miejsc na świecie.
Podobają się Wam takie szalone projekty, czy wolicie raczej klasyczne, proste budynki? Chcielibyście zamieszkać w Hundertwasserhaus? Czy raczej uważacie go za brzydki i kiczowaty budynek?
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Owszem takie projekty podobają mi się. Zawsze cenię to, że ktoś potrafił coś takiego wymyślić, zaprojektować a w końcu postawić. Bogato tam w kolory, różne formy. Jednak podziwianie podziwianiem. Zamieszkać chyba bym tam nie mógł, a może nie chciał :) Pozdrawiam.
Czemu nie…? :)
Ok 14 lat temu gdy zobaczy łam to cudeńko pierwszy raz, zrobił na mnie wrażenie. Zwłaszcza kolory , nierówności i tarasy.
Nie jestem pewna atrakcyjności mieszkania tam.
Ja bym jednak chciała sprobować, może tylko turyści pod oknem trochę by mi przeszkadzali :)
Jak wszystko w Wiedniu-kocham!
w Magdeburgu jest “zielona cytadela” również jego projektu :) polecam naprawdę interesujące
Zuzanna, a mnie właśnie sam Wiedeń trochę przytoczył tymi Habsburgami, pałacami, monumentalnymi budynkami… Hundertwasserhaus był miłą odskocznią :)
Marta, nie wiem czy w najbliższym czasie odwiedzę Magdeburg ale jakby co będę pamiętać :)
koniecznie, można nawet wynająć w niej pokój a poza tym jest też tam Elbauen park http://www.magdeburg-tourist.de/index.php?&object=tx%7C115.80.1
Jest tez w Wiedniu spalarnia smieci, zaprojektowana przez Hundertwasser, widzialas?
O, mój zamówiony Wiedeń! Dziękuję!
Pau Lina, tylko przejeżdżałam obok…
Iza, do usług ;)
Byłam, widziałam… Wiedeń jest piękny :)
Swoje pierwsze kroki w Wiedniu skierowałabym właśnie tam. Uwielbiam takie miejsca. Mają moc przyciągania. Kto wie, może już wkrótce…
Zdecydowanie polecam :)
Szkoda, że nie wiedziałam o tym budynku podczas mojego pobytu. Może będzie okazja wrócić i zobaczyć na własne oczy. Fajnie, że takie inicjatywy powstają i że władze na to się godzą!
Zgadzam się, dobrze, że nie wszystkie władze są sztywne i nudne :)
Dziękuję za dokładny i wyczerpujący opis! Mam w swojej kolekcji pocztówkę z tym budynkiem i dzięki Tobie teraz wiem, co to jest i kto ten budynek projektował.
Polecam się na przyszłość ;)
Ja tarasu też nie znalazłam, za to w tej galerii poszłam do toalety zrobić jej zdjęcia:) pierwszy raz w życiu w takim miejscu cykałam fotki, ale warto było. Zapraszam do mnie na Wiedeń i do obejrzenia WC;)
Ja cykałam fotki w WC w zeszłym roku w restauracji w Tbilisi (Pur Pur się nazywała) i kiedyś w Barcelonie w Els 4 Gats :)
Rzeczywiście projekt kojarzy się z twórczością Gaudiego…
Podoba mi się to “prawo okna”. Ciekawe by było, jakby wyglądały niektóre miasta, gdyby dziś wprowadzić coś takiego w życie… ;)
Ten dom to moim zdaniem idealne miejsce dla kogoś, kto ma artystyczną duszę i chociaż wolę ogólnie architekturę w innym (skandynawskim, skromnym) stylu na jakiś czas chętnie bym zamieszkała w takim nietypowym miejscu. Jestem ciekawa, jak wpłynęłoby to na moją kreatywność… :)
Zastanawiałam się trochę nad tym, chyba jedyne, co by mi przeszkadzało, to ci turyści wiecznie kręcący się pod oknami :D
Jestem zachwycona – zdecydowanie muszę ten dom kiedyś zobaczyć na żywo. Rzeczywiście, bardzo przywodzi na myśl budynki Gaudíego, którego uwielbiam! Dużo bym dała, żeby zostać jednym z tych 200 zwykłych ludzi! Albo przynajmniej móc u któregoś z nich nich zanocować. ;)
Dzięki za to, że mnie oświeciłaś, że ten budynek istnieje! :)
O, jakby ktoś z nich był couchsurferem to pewnie by się od próśb o nocleg ni mógł opędzić :D
A mnie najbardziej rozbawiło nowe nazwisko Hundertwassera :D Chyba też pomyśle nad jakimś bardziej kreatywnym!
Ja może też… Ewolucja Sosnowy Las Jasnożółta Milion Gwiazd brzmi całkiem całkiem…? ;)
Ale fajnie, kolorowo, oryginalnie – tak lubię. We Wiedniu byłam jakieś milion lat temu i widzę, że muszę odświeżyć swoją pamięć i wybrać się tam ponownie :)
Ja też byłam pierwszy raz daaaawno temu i teraz drugi raz, warto tam zajrzeć, choć Wiedeń jako taki dla mnie zbyt monumentalny i królewski :)
W Wiedniu byłam a tego świetnego budynku nie pamiętam! Rewelacja! Gość miał głowę i faktycznie trochę podobna architektura do Gaudiego. Ale inna mimo wszystko :)
Same same but different ;)
A, byłam, widziałam! Wielką fanką sztuki nowoczesnej (a w końcu architektura to też forma sztuki) nie jestem, ale podziwiam autora wyobraźnię i talent! :) Chociaż przyznaję, że budynkowi przydałby się mały lifitng… ;)
Ja tez nei jestem fanką sztuki nowoczesnej, najczęściej jej nie rozumiem i mi się nie podoba. Ale takie kolorowe budynki są bardzo w moim typie ;)
Uwielbiam takie szalone budynki! Ożywiają krajobraz, dodają energii, sprawiają, że wszystko wokół jest bardziej kolorowe i radosne. Chciałabym mieszkać w takim budyneczku, a że to w Wiedniu, to już w ogóle marzę o tym! :)
A ja w Wiedniu to tak średnio, ale w tym budynku to już tak :)
Moja koleżanka ma na ścienie w ramce duży plakat z tym budynkiem, często u niej bywam a i tak nie mogę się napatrzeć :). Mogłabym w takim mieszkać!
O, to musi być fajna ozdoba pokoju :)
Wiedeń – najpiękniejszy i najukochańszy! Chyba najlepsze 6 miesięcy swojego życia spędziłam własnie mieszkając w Wiedniu. A co do Hundertwasserhaus, to słyszałam, że jego mieszkańcy mają w środku sporo wspólnych pomieszczeń, gdzie mogą spędzać czas razem. Coś na wzór świetlicy. Nie wiem jednak, na ile ta informacja jest prawdziwa, bo sama nie sprawdzałam :)
Może tak być, pewnie taki mógłby być zamysł Hundertwassera, nie zdziwiłabym się :)
Swietny ten dom! A do tego ciekawa historia.
Uwielbiam takie kolory i artystyczny misz masz. Zdecydowanie bede go musiala zobczayc :)
To znaczy, że lubimy podobne rzeczy :) Niedługo coś o kolorach i artystycznych misz-maszach z Lanzarote :)
byłam, widziałam :) to co jest charakterystyczne to zapach ziemi w tych budynkach i ludzie wyglądający z okien którzy pewnie mają dość turystów gapiących się im o okna :P
Witam. Byłam w Wiedniu i na własne oczy widziałam te piękne budowle. Najładniejsza to spalarnia śmieci. Ale mieszkać w nich bym nie chciała. To jest atrakcja dla turystów z całego świata bym nie zniosła jak by mi tak ktoś stał całymi dniami pod oknem. A najgorsze jest to że nic nie można zmienić w środku mieszkania tzn.podłóg,glazury , armatury itp.
Rzeczywiście, mieszkanie w zabytku może być naprawdę uciążliwe…
W tym domu szczęśliwi mogą być mlodzi artyści,bo starsi nie czuli by się bezpiecznie na falistych powierzchniach.Tak uważam.