Jaipur bez różowych okularów
Mówią o nim Różowe Miasto. To już chyba tylko tradycja, bo różu zbyt wiele tutaj nie ma. A jeśli jest – to brudny, przygaszony, zakurzony. Pokryty pyłem, odrapany z blasku, ze wspaniałości. Ale kiedyś Jaipur był różowy – i to jeszcze całkiem niedawno, bo od 1876 r. To wtedy maharadża Rama Singh postanowił pomalować fasady wszystkich budynków na ten właśnie kolor z okazji wizyty księcia Walii Edwarda, który później został królem Edwardem VII. Róż symbolizuje bowiem w tradycji indyjskiej gościnność.
Oczywiście atrakcje turystyczne są odnawiane. Na przykład Hawa Mahal – Pałac Wiatrów. Pałac to nazwa może trochę na wyrost, bo w zasadzie jest to jedynie fasada (różowa, a jakże!) z około 900 oknami i okienkami, zbudowana w 1799 roku przez maharadżę Sawaja Pratapa Singha. Fasada i okienka były przeznaczone dla maharani i jej dwórek, które chciały podpatrywać życie uliczne, ale które jednocześnie musiały być ukryte przed wzrokiem zwykłych ludzi.
Wspaniałość i misterne zdobienia Hawa Mahal kontrastują z tym, co się dzieje na ulicy. Bo przecież atrakcje turystyczne przyciągają turystów, a tam, gdzie turyści – są pieniądze. A skoro pieniądze – to żebraków nie brakuje. Szokuje mnie widok młodych ludzi z powykręcanymi kończynami, którzy wyciągają ręce w geście prośby. Tuż obok na życie zarabiają zaklinacze węży – jak tylko turysta pojawi się na horyzoncie zdejmują przykrywki koszy, z których wypełzają kobry.
Niedaleko stąd stoi Pałac Miejski. Ten też jest w większości różowy, ale niektóre budynki pomalowano na jasnożółty kolor. W jednej z części nadal mieszka maharadża, który obecnie jest mecenasem kultury. W tym miejscu możemy obejrzeć wystawy młodych artystów wspieranych przez maharadżę i oczywiście zakupić ich prace. Ja przywożę stamtąd obrazek malowany cienkim pędzelkiem na papierze ryżowym.
Na terenie Pałacu Miejskiego znajduje się też kilka innych wystaw. Prezentowane są między innymi powozy, dywany i tkaniny czy dawne ubrania. Na jednym z dziedzińców stoją dwa ogromne srebrne dzbany, w których maharadża Madha Singh, jadąc w 1901 roku do Londynu na koronację króla Edwarda VII, przewoził sobie świętą wodę z Gangesu, bo przecież ta z Tamizy nie była go godna.
Tuż obok mamy obserwatorium Jantar Mantar zbudowane około 1716 roku przez Jaia Singha II. Jest to największe spośród pięciu obserwatoriów ufundowanych przez tego władcę. Znajduje się tam szesnaście instrumentów, między innymi zegary słoneczne, instrumenty śledzące ruchy gwiazd, pokazujące pozycję słońca na niebie czy pozwalające na wyznaczanie horoskopów. Jantar Mantar zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
A tuż za drzwiami Jantar Mantar toczy się zwyczajne życie. Żółte (a nie różowe!) fasady przykrywa kurz, gdzieś na poboczu pomiędzy zaparkowanymi samochodami pasą się święte krowy, ludzie załatwiają swoje sprawy.
Jadąc przez miasto do hotelu rozglądam się za kolorem różowym.
Gdzieniegdzie można go jeszcze dostrzec, ale nie jest to już barwa dominująca.
Teraz Jaipur jest kolorowy, ale wszystkie te kolory są przygaszone.
A widziany z daleka, ze świątyni małp Galta, wydaje się nawet być bardziej niebieski, niż różowy.
Spośród wszystkich miast odwiedzonych przeze mnie w Indiach Jaipur jest chyba najmniej interesujący. Co nie znaczy, że nie warto tu zaglądać. Można się natomiast zastanowić nad zabraniem ze sobą różowych okularów :)
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Na ostatnim zdjęciu niebo bez chmurki i takie duże ??
Aż dziwne…
Dla mnie w Indiach byłoby jednak za gorąco…
Ale pozwiedzać zawsze warto , jest tak inaczej niż u nas…
Bez chmurki ale zaaaakurzone :)
Kwiecień był, strasznie gorąco…
I znów bieda dość mocno kontrastuje z bogactwem…
Niestety :(
Twój blog jest niesamowity. Twoje podróże są niesamowite. Aż wstyd mi trochę podpisywać się swoją stroną. Ale zapraszam w nasze skromne progi :) Na pewno będę tu częstym gościem.
Dzięki :)))
A mnie w Jaipur najbardziej podobały się małpy :) najmniej podobała mi się manufaktura biżuterii, gdzie facet próbował wyciągnąć od nas kasę, pokazując nam zabiedzonych pracowników, siedzących w ciemnych lepiankach…