Zajmująca niemalże połowę powierzchni Ameryki Południowej Brazylia to kraj, którego nie da się opisać w dwóch słowach. Z jednej strony mamy tutaj ogromne połacie zielonej, amazońskiej dżungli – niestety wycinanej w zastraszającym tempie, z drugiej – wielkie miasta pełne ludzi. Wspaniała, zachwycająca przyroda konkuruje z tym, co ludzkie. Brazylia to także piłka nożna, z jej najsłynniejszymi gwiazdami, takimi jak Pele, Ronaldo czy Ronaldinho, a także zmysłowa samba. Tę ostatnią tańczy się podczas kolorowego, radosnego karnawału, z którego słynie Brazylia, w szczególności jedno z jej największych miast – Rio de Janeiro, będące do 1960 roku stolicą państwa. Rio to z jednej strony przepiękne miejskie krajobrazy ze słynnymi plażami Copacabana i Ipanema i zielonymi wzgórzami w tle, z drugiej – ubogie dzielnice, tak zwane fawele i dość wysoka przestępczość. Brazylia warta jest jednak odwiedzenia, zarówno przez miłośników dzikiej przyrody, jak i amatorów zgubienia się w miejskiej dżungli!
*****
Karnawał w Rio de Janeiro od dawna był na mojej liście podróżniczych marzeń, a pragnienie uczestnictwa w nim nasilało się każdej zimy, gdy oglądałam relacje z parad na Sambodromie. Mimo to, ze względu na odległość i cenę, wyjazd do Brazylii był ciągle przekładany na nieokreśloną przyszłość. Zmienił to przypadek – w losowaniu Lufthansy wygrałam 1000 euro na podróż w dowolne miejsce, które musiałam wykorzystać w ciągu sześciu miesięcy. Ponieważ miałam już zaplanowaną pracę w Norwegii, jedyny termin, jaki mi odpowiadał, to początek marca. A co miało wówczas miejsce? Karnawał w Rio! Tak właśnie trafiłam do pierwszego mojego kraju z Ameryki Południowej, do Brazylii, do Rio de Janeiro i wreszcie na Sambodrom. A zupełnie przy okazji postanowiłam tez zobaczyć przecudne wodospady Iguazú.