Konkurs herbaciany
Konkurs herbaciany rozwiązany! Zwyciężczynią została Joanna za to, że pokazała różne oblicza herbaty i przeniosła mnie na chwilę w Himalaje :) Przesłałam już e-mail z prośbą o adres, na który wysłać przewodnik. Joanno, gratulacje!
A tak wyglądał konkurs:
Po Chinach moglibyśmy jeździć jeszcze całe lata. Tak, lata. Mało który kraj nas tak pociąga. Chiny to kraj pełen zakrętów, a za każdym zakrętem jest niespodzianka. Kolejne budynki i ludzie. Kolejne nasze zdziwienie. Chiny nijak nie chciały nam się znudzić. Tak Robb Maciąg pisze o Chinach w swojej najnowszej książce Tysiąc szklanek herbaty, której recenzję mogliście przeczytać ostatnio na blogu.
Dzisiaj wraz z wydawnictwem Bezdroża, nakładem której ukazała się książka Robba, mamy dla Was konkurs, w którym nagrodą jest przewodnik po Chinach – kraju, który tak podobał się Ani i Robbowi. Więcej o przewodniku przeczytacie na stronie internetowej wydawnictwa.
Zasady są jak zwykle proste – wystarczy w komentarzu poniżej wyjaśnić, za co lubicie herbatę. Liczę na jak najbardziej zwariowane odpowiedzi :)
Konkurs trwa do godz. 12:00 22 kwietnia 2012. Po tym terminie wybiorę najfajniejszą wypowiedź, a niedługo potem przewodnik pojedzie do autora lub autorki.
Zwycięzca dostanie ode mnie maila z potwierdzeniem i prośbą o podanie adresu, na który trzeba wysłać książkę. W przypadku niepodania adresu w ciągu dwóch dni, nagroda przejdzie na kolejną osobę.
Nagroda została ufundowana przez wydawnictwo Bezdroża. Dziękuję!
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Dlaczego lubię herbatę? Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie jest bardzo złożona… Po części dlatego, że mogę się zatrzymać i choć świat wokół mnie biegnie, to choć na ten krótki moment stoję w miejscu. Ale najważniejsze jest to, że herbata równa się przyjaciele. Od razu widzę obraz otwierających się drzwi i ludzi krzątających się po naszej kuchni w poszukiwani najlepszego dla nich smaku herbaty. A potem… śmiech, zabawa, a czasem powaga i łzy, ale zawsze miłość i ciepło.
Herbatę cenię sobie, bo lepiej stawia mnie na nogi niż kawa. Dlatego też każdy dzień musi rozpocząć się od jej wypicia, to już niemal rytuał, choć nigdy nie może być taka sama. Wieczór także się bez niej nie obędzie, gdy zabieram się do lektury myślę sobie, za Panem Clive’m Levis’em: “nie ma dla mnie wystarczająco dużej filiżanki herbaty ani wystarczająco długiej książki” i zatapiam się w fotelu z książką i ulubionym złocistym napojem pod ręką :)
Herbacie zawdzięczam niezliczoną liczbę pytań: jesteś chora? Tu gdzie mieszkam panuje przekonanie, że herbatę pija się tylko gdy jest się chorym lub przeziębionym. Herbata też sprawiła, że często czułam się jak wariatka pytając w kawiarniach o czarną herbatę… bo przecież do wyboru mam tylko rumianek, hibiskus ewentualnie miętę :) Teraz to się zmienia (z jednej strony to bardzo dobrze, z drugie trochę szkoda tych zaskoczonych min) ludzie “otworzyli się” na herbatę i coraz częściej piją na co dzień. Lubię herbatę bo jest zawsze świetnym tematem do rozpoczęcia rozmowy. A wszystko to w kraju gdzie mała czarna jest czymś obowiązkowym ;)
Czysta woda nie jest zbyt zachęcająca do picia a za kawą nie przepadam dlatego uwielbiam pić herbatę oczywiście z 1 łyżeczką cukru :-)
Herbatę lubię gdyż pojednuje ludzi.Można ją wypić wszędzie i z każdym. Na Kubie mimo wielkich braków, zawsze w naszej casie piliśmy herbatę. Przywieźliśmy ludziom różne odmiany ( najbardziej smakowała truskawka z żurawiną) , które schowali na dobrą okazję.
Za co lubię herbatę? Za to, że jej picie sprawia mi przyjemność. A ja, lubię sobie sprawiać drobne przyjemności…
Plusk wlewanego do kubka wrzątku, powolne rozchodzenie się koloru i aromatu, zapach który przenosi mnie w miejsce gdzie drobne kobiece palce zrywały liście, gdzie wysychały prażąc się w słońcu i zapakowane w torbę przyleciały do mojego kraju, by w końcu dać mi tą chwilę przyjemności .. i tak kilka razy dziennie od wielu wielu lat wyruszam w codzienne podróże z kubkiem herbaty;)
Dlaczego lubię herbatę? wracam poźnym wieczorem w grudniu do domu, zimno , mróz, trzeszczy śnieg pod moimi nogami, policzki szczypią mnie od zimna, marzę o jednym …o kubku gorącej herbaty, jeszcze parę kroków, otwieram drzwi…po poru minutach rozsiadam się w moim fotelu, w rękach trzymam mój ulubiony kubek…jest błogo, co za miłe uczucie za oknem minus 20, a rozgrzana moim eleiksirem….tak, za to właśnie lubię herbatę.
P.S piję herbatę caly rok, nie tylko zimą, po prostu lubię to zimowe coroczne herbaciane wspomnienie
Ze otwartość, tolerancję i łatwość nawiązywania kontaktów. W domu świetnie układa jej się z cytryną i miodem. Kiedy zacznie kichać i gorączkować idzie na kompromis z sokiem malinowym. Pamiętam w Indiach jej przyjaźń z mlekiem, kardamonem, goździkami i pieprzem, kazała na siebie wtedy mówić “Masala Tea”. W Turcji tak rozkwitła aromatem podczas znajomości z cukrem, że słodki ulepek, dało się pić tylko szklaneczkami o pojemności filiżanki. Ale, gdy już myślałam, że wiem o niej wszystko, najbardziej zaskoczyła mnie w Himalajach. Słona, z mlekiem i masłem z jaka? Moje zaufanie zostało wystawiona na próbę. Ale zrozumienie czasem wymaga czasu. Po kilku dniach w klasztorze buddyjskim, gdy młody mnich przechadzał się z większym od siebie, żeliwnym czajnikiem, ja też chętnie podstawiałam swój kubek.
Herbatę piję litrami we dnie i w nocy,
To moja witamina radości i mocy.
Słodka, gorzka, zielona, z cytryną –
z każdym smakiem przyjemniej dni płyną.
Mój eliksir młodości, pobudza, relaksuje, gasi pragnienie, rozgrzewa,
Cóż piękniejszego nad kubek herbaty, książkę i szumiące w ogrodzie drzewa!
Parzę ją namiętnie i parzyć nie przestanę
I mam nadzieję, że w końcu czajniczek pękaty do parzenia dostanę! ;)
Herbata to magiczny napar, który pozwala mi się zanurzyć w niespełnionych marzeniach podróżniczych. Przy każdym kolejnym łyku przenoszę swoje serce i myśli do miejsc w których chciałabym się znaleźć… Poczuć Chiński kunszt ceremonii parzenia herbaty kultywowanej od tysięcy lat. Za pomocą zielonej herbaty potrafię w mgnieniu oka przemierzyć kontynenty i znaleźć się prosto w prowincji Zhejiang. Kolejny cel to herbata z Afryki Południowej – idealna w swojej prostocie pomaga się zrelaksować po całym dniu w pracy a to wszystko za sprawą czerwonej herbaty rooibos, którą uwielbiam za kolor, smak oraz walory zdrowotne. Ostatnia wyprawa w ciągu dnia to paragwajska królowa mate – na początku dosyć osobliwa ale po kilku łykach można poczuć jak nasz umysł zatraca się i przedziera przez gąszcz dżungli aby zakończyć podróż wraz z Indianami Guarani w drapieżnej scenerii rzeki Parana.
Właśnie dlatego uwielbiam pić herbatę – za każdym razem przenosi mnie w inne tak odmienne i ciekawe miejsca na Ziemi.
Gratuluję p. Joannie, bo mi również jej wypowiedź się najbardziej podobała :)
gratulacje! faktycznie, pokazała najciekawsze i najbogatsze oblicze herbaty (a ja popłynęłam w zwariowanych rymach;)) A przy okazji, bo własnie przygotowuję poobiedni trunek, ile razy można parzyć liście zielonej herbaty chińskiej?
Ja herbata? Czymże jestem? Hmm… namiastką przyjemności- kompilacją aromatu, smaku, a przede wszystkim feerią barw, emocji dnia codziennego…
Kasia, jakbym miała dwa przewodniki, to Twój wiersz dostałby drugi na pewno :)
:DDD mimo że taki częstochowski;) najtrudniej było mi znaleźć rym do “rozgrzewa”:P w takim razie nie przestaję tworzyć i czekam na kolejne konkursy!
Będzie… jakoś we wtorek już pewnie :D
Bardzo fajne komentarze, herbata inspiruje :D Gratuluję.