Mombasa – przybrudzony klejnot kenijskiego wybrzeża
Mombasa brzmi jak przygoda, taka egzotyczna, afrykańska. To drugie co do wielkości miasto Kenii jest jednym z największych portów w Afryce i stanowi ciekawą mieszankę kultury Czarnej Afryki, arabskiej, hinduskiej i europejskiej. Widać to na każdym kroku stawianym w stolicy Prowincji Wybrzeże. Około trzy czwarte mieszkańców to muzułmanie, ale meczety sąsiadują tu z kościołami i świątyniami hinduskimi. Targi pełne są aromatycznych przypraw zza oceanu, soczystych owoców z głębi lądu i tanich gadżetów z Chin. Mombasa pełna jest samochodów, autobusów, matatu, motorków boda-boda, tuk-tuków, drewnianych wózków i ludzkiej masy. Obok kobiet w nikabie zobaczymy Murzynki w kwiecistych, jaskrawych sukniach z ogromnym dekoltem. Obok potomków Arabskich kolonizatorów z Omanu spotkamy hindusów sprzedających co tylko się da za jak najlepszą dla siebie cenę. Pomiędzy nimi trafiają się biali turyści, głównie w centrum starówki, którzy czasem tracą głowę w tym wielkim kotle, chaosie – szczególnie gdy z nieba leje się żar nie do zniesienia.
Odetchnąć tu można jedynie w nocy, wtedy nie ma prawie ludzi na chodnikach i aut na ulicach. W nocy jednak lepiej nie kręcić się po mieście, a tym bardziej nie zapuszczać w ciemne uliczki, szczególnie samemu – ani w centrum, ani poza nim. Centrum Mombasy leży na koralowej wyspie, ale przedmieścia Mombasy rozlewają się też szeroko na stały ląd. Północne wybrzeże połączone jest z wyspą stosunkowo nowym mostem, po przekroczeniu którego możemy trafić albo do jednej z najbogatszych dzielnic miasta – Nyali, albo do leżącej tuż obok jednej z kilku dzielnic biedoty – Bombolulu. Wystarczy przejść kilka metrów by z ulicy, przy której stoją ogrodzone, monitorowane wille z zakratowanymi oknami trafić do okolicy pełnej odrapanych, niewielkich domków, a czasem nawet szałasów skleconych z blachy i tektury.
Południowe wybrzeże mostu jeszcze się nie doczekało. W tej części wyspy wybudowano nowy port Kilindini, który obsługuje ogromne statki towarowe spływające tu z całego świata. Ze względu na konieczność umożliwienia im zacumowania przy nabrzeżu portowym wybudowanie mostu wiąże się z wieloma wyzwaniami. Dlatego komunikację z południem zapewnia przeprawa promowa, która nierzadko wystawia cierpliwość kierowców i ich pasażerów na wielką próbę – jeśli ma się szczęście to czeka się zaledwie kilka minut, częściej jednak czas oczekiwania na prom przekracza pół godziny, a mój rekord to jakieś cztery godziny oczekiwania. Uczciwym podróżnym na nerwy działają ci, co mają znajomości i wciskają się w kolejkę wsuwając strażnikom w kieszeń paręset szylingów – proceder niby nielegalny, ale wiadomo, jak to jest. Mi samej zdarza się to kilkukrotnie, jeśli jadę ze znajomymi, którzy mają znajomych na odpowiednich stanowiskach. Jeśli już przedostaniemy się z centrum Mombasy na drugą stronę, wylądujemy w Likoni, które oszałamia turystów ogromną masą ludzi, hałasem czekających na przeprawę ciężarówek, tłumem ludzi i wielkimi górami śmieci i odpadków, na których najspokojniej w świecie pasą się krowy. Dyskutuję czasem z moimi muzułmańskimi znajomymi z Mombasy, którzy udowadniają mi, że nie jedzą wieprzowiny ze względu na to, iż świnia według nich zje wszystko, nawet śmieci. Jako kontrargument podaję im przykład krów z Likoni, na co nie mają już żadnej odpowiedzi.
Jeszcze większe wysypisko śmieci, ale legalne i usankcjonowane jest za groblą prowadzącą na północny zachód. Biegnie po niej droga łącząca Mombasę z międzynarodowym lotniskiem Moi International i dalej ze stolicą kraju – Nairobi. Wysypisko to jeden z pierwszych widoków, jakie witają przylatujących tutaj turystów z całego świata. Dookoła niego wyrosły jak grzyby po deszczu chatki i szałasy biedoty, która żyje z tego, co znajdzie na hałdach śmieci. Nie jest to przyjemny widok, ale władze miasta najwyraźniej niezbyt przejmują się losem tych ludzi. Mombasa taka właśnie jest. Brzydka i piękna jednocześnie. Centrum miasta to hałaśliwe i zatłoczone ulice, zachód zajęła część portowo-przemysłowa, ale leżące bliżej oceanu stare miasto urzeka swoją atmosferą. Uwielbiam ten jej chaotyczny urok. Mombasa to miasto, które na pewno warto odwiedzić. Gdzie szczególnie warto się wybrać?
1. Stare miasto
Zwiedzając Mombasę prawie zawsze zaczyna się od starówki. Warto się tu wybrać z zaufanym przewodnikiem, który pokaże nam perełki miasta. Zwiedzając samodzielnie należy trzymać się głównych ulic i atrakcji i nie zapuszczać w wąskie, opuszczone zakamarki. Na pewno trzeba uważać na kręcących się w okolicy naciągaczy, którzy pokazują turystom zalaminowaną lecz kompletnie fałszywą legitymację przewodnika i będą próbowali wciskać, że zwiedzanie Mombasy bez przewodnika jest niedozwolone. W najlepszym wypadku uwierzenie im skończy się wydaniem niepotrzebnie pieniędzy, a w najgorszym przewodnik wyprowadzi nas do wąskiej uliczki, gdzie czekać już będą jego znajomi, którzy mniej lub bardziej uprzejmie poproszą nas o oddanie im portfeli, telefonów, aparatów i innych wartościowych rzeczy. Nie żartuję.
Starówka Mombasy to miejsce, gdzie można podziwiać przykłady architektury charakterystycznej dla kultury wybrzeża suahili, takie w stylu nawiązującym do indyjskiego, a także przepiękne budynki z okresu kolonialnego. Domy są bogato zdobione, z dekoracyjnymi drzwiami i okiennicami. Niestety wiele z nich jest w bardzo złym stanie. Czeka tu na nas labirynt urokliwych, wąskich i krętych uliczek, w którym nietrudno się zgubić.
Leżący w obrębie starówki stary port jest miejscem, do którego dawniej przybywały żaglowe łodzie dau, niesione najczęściej wiosennym północno wschodnim wiatrem monsunowym. Dzisiaj nie ma ich tak wiele, bowiem nowy port Kilindini, leżący po drugiej stronie wyspy, przejął funkcje handlowe. Od czasu do czasu można tu jednak jeszcze zobaczyć drewniane statki, a jeśli ma się szczęście – podglądać ich rozładunek. W porcie mieści się także dawna izba celna i targ rybny. Mieszkańcy Mombasy żartują, że jest to jedyne miejsce w mieście, gdzie rzeczy robi się szybko – im szybciej rozładuje się statek, tym szybciej robotnicy dostaną wypłatę. A wszystko nadal trzeba robić ręcznie, bo w porcie nie funkcjonują żadne maszyny.
Położona nad samym oceanem forteca wybudowana przez Portugalczyków Fort Jesus jest najważniejszym historycznym zabytkiem miasta. Powstała ona na zlecenie króla Filipa II, a jej konstrukcję ukończono w 1593 r. i od tego czasu miał być bastionem portugalskim w Mombasie. Po przekazaniu Mombasy Brytyjczykom fort służył jako więzienie. W 1962 r. utworzono tutaj muzeum, w którym podziwiać można eksponaty z całego wybrzeża, które przybliżają historię tej części Kenii. Ciekawostką dla Polaków może być wmurowana naprzeciwko bramy wejściowej do fortu tablica pamiątkowa poświęcona naszym rodakom przebywającym w Mombasie w trakcie II wojny światowej.
Z murów Fortu Jesus rozciąga się ładny widok na drugi brzeg, dzielnicę Nyali, a także na północną część Mombasy. Można tu przystanąć na chwilę w cieniu palmy kokosowej i w wyobraźni przenieść się parę wieków wstecz. Kiedy przyjechałam do Mombasy po raz pierwszy w 2012 roku taką podróż w przeszłość ułatwiały fantastyczne pokazy światła i dźwięku organizowane w murach fortecy, z inscenizacjami przedstawiającymi całą historię wybrzeża – świetna lekcja historii! Niestety później zaprzestano organizowania pokazów, a szkoda, bo były naprawdę piękne i przejmujące, a kończyły się przepyszną kolacją przy dźwiękach tradycyjnej muzyki i świetle pochodni…
2. Kły słoniowe na Moi Avenue
Moi Avenue bywa nazywana przez niektórych Polami Elizejskimi Mombasy. To główna aleja miasta łącząca stary i nowy port, przy której mieści się mnóstwo sklepów i lokali usługowych. Tutaj też znajdziemy fotograficzny symbol Mombasy – wielkią aluminiową atrapę kłów słoniowych tworzących bramę w kształcie litery M. Kły zostały tu ustawione z okazji upamiętnienia wizyty królowej Elżbiety w 1952 r. W tamtym okresie kość słoniowa uważana była za niezwykle luksusowe dobro, więc słoniowe kły miały być wspaniałym prezentem honorującym królową. Kły najlepiej fotografować z oddali, z bliska widać, że są zniszczone i brudne. Tuż obok kłów można odpocząć chwilę w cieniu drzew w Uhuru Park.
3. Mackinnon Market
Przy przecinającej wyspę Digo Road znajduje się miejski bazar Mackinnon. Warto tu zajrzeć jeśli chcemy zaopatrzyć się w świeże owoce (także te bardzo egzotyczne, jak chlebowiec) i warzywa, a także orzeszki nerkowca czy makadamia. Te ostatnie często oferowane są jeszcze w skorupkach – warto poprosić o wyłuskane, bo wydobycie smacznego orzeszka ze skorupki na własną rękę jest niezmiernie trudne. Wokół hali targowej rozłożyły się także stoiska z herbatą, kawą, przyprawami czy słodkościami.
4. Świątynie Mombasy
Spacerując po starym mieście łatwo natknąć się na jeden z ponad 20 meczetów, a najstarszy z nich to pochodzący z 1570 r. meczet Mandhry, który niestety obejrzeć można jedynie z zewnątrz.
Na granicy starego miasta, nieopodal Digo Road, stoi bardzo ciekawa architektonicznie świątynia dżinijska. Przed wejściem do tego spektakularnego budynku z 1963 r., wewnątrz bogato dekorowanego ornamentami i płaskorzeźbami oraz malowidłami na sufitach należy zdjąć obuwie okazując szacunek. W mieście znaleźć można jeszcze inne hinduistyczne świątynie. Jest też katolicka katedra pod wezwaniem św. Ducha.
5. Mama Ngina Drive
Chcąc się trochę zrelaksować można wybrać się na spacer wzdłuż ciągnącą się nad brzegiem oceanu Mama Ngina Drive. Popołudniami i w weekendy jest to miejsce pełne mieszkańców Mombasy, którzy przychodzą tutaj odpocząć po trudach dnia i tygodnia pracy. Rozciąga się stąd widok na wejście do portu Kilindini, więc przy odrobinie szczęścia można obserwować ogromne kontenerowce przywożące lub wywożące towary z Mombasy. Na końcu ulicy znajduje się kilka dużych baobabów.
6. Haller Park i Mamba Village
Miłośnicy przyrody powinni zajrzeć do leżącego przy drodze łączącą Mombasę z Malindi Bamburi Haller Park, sporego kompleksu parkowego usytuowanego w miejscu dawnego kamieniołomu sąsiadującego z fabryką cementu. Atrakcją są tu przechadzki po zalesionym terenie w towarzystwie wolno biegających antylop i powolnych, ogromnych żółwi lądowych. Wybieram się tu raz by obserwować karmienie żyraf – chętni mogą za parę szylingów kupić torebkę pożywienia i samemu nakarmić te przesympatyczne zwierzęta. Chwilę później obserwuję też karmienie hipopotamów i krokodyli, a w międzyczasie możemy zapoznać się z przeróżnymi wężami zamieszkującymi Kenię.
Jeśli komuś jeszcze mało gadów, a w szczególności krokodyli, to może odwiedzić największą kenijską farmę tych zwierząt – Mamba Village, leżącą na terenie dzielnicy Nyali. Ośrodek utworzono w nieczynnej kopalni, gdzie umieszczono setki krokodyli tak, by zwiedzający mogli poznać dokładnie każde stadium ich rozwoju. Można tu nie tylko podglądać karmienie tych potężnych gadów, ale też samemu skosztować mięsa z krokodyla.
7. Akamba
Przy drodze z centrum miasta na lotnisko znajduje się wioska rzemieślników Akamba. To miejsce znane na całym świecie z doskonałej jakości wyrobów drewnianych, które wytwarzane są na miejscu i sprzedawane lub eksportowane. Proces ten można podglądać na żywo wędrując przez warsztaty, gdzie również można dowiedzieć się sporo o różnych rodzajach drewna i technikach rzeźbienia. Na koniec w sklepie można zaopatrzyć się w tanie i dobrej jakości drewniane pamiątki z Kenii.
Chcielibyście odwiedzić Mombasę? A może już byliście w tym nadmorskim kenijskim mieście? Jak wrażenia? Podobało się czy raczej przerażały brud i bieda?
Przewodnik po Kenii
Wybierasz się do Mombasy? W przewodniku, który napisałam, znajdziesz jeszcze więcej ciekawych i praktycznych informacji o tym mieście, jak i o całej Kenii. Kliknij tutaj i kup :)
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Intrygująca, zjawiskowa, interesująca, ale także niebezpieczna. Taką mogliśmy poznać dzięki Tobie Mombasę. Mamy w rodzinie podróżnika, który Kenie zawsze opisuje w superlatywach i choć widział w życiu kraje bliskie i odległe, zawsze wspomina Kenie jako kraj swojego największego przeżycia.
Byłem w Mombasie tylko przejazdem, ale zapamiętałem ją jako brudną i pełną zgiełku. Ty pokazałaś ją od innej strony.
Dokładnie takie same emocje u mnie – mieszane – miłość i nienawiść :P Ale w ostatecznym rozrachunku chyba jednak ją lubię. Za miesiąc będę ponownie wiec zobaczymy jak to będzie tym razem… :)
Justyna, zazdroszczę Ci tego. Pozdrów miasto ode mnie. Ja też jednak bardziej je lubię niż nie ;)
O jaaaaa <3 To taka moja Tanzania, tyle, że Kenia :)
Do tej pory miałem tylko niejasne wyobrażenie – daleko, egzotycznie, niebezpiecznie? Dzięki za przybliżenie.
ja bym chciała, myślę, że spodobałoby mi się :)
za te ‘kły’ z ikony żadne ‘Greenpeace’y’ sie nie oburzają? Wiem, że sztuczne, ale mimo wszystko…
Mnie najbardziej ujęła ta żyrafa! :)
Słodka jest :)
Ibazela, no logiczne :)
Darek, polecam się ;)
Piotr, no właśnie nie, może dlatego, że Kenia stara się walczyć z prawdziwym problemem czyli klusownictwem…
Bylismy, generalnie zadno miasto w Afryce nas nie zachwycilo, Mombassa rowniez. Brud ,smrod i ubostwo, swieczki zamiast lamp..ale napewno ciekawe pod wzgledem sposobu zycia, sposobu myslenia mieszkancow i ich podejscia so zycia. Za to hotele i plaze fantastyczne.
Alicja, widzę że mamy zupełnie różne podejście :) Mombasa nie jest bogatym miastem (choć vw porównaniu z resztą Kenii jest bardzo dobrze), są brudne dzielnice (choć też nie wszystkie) ale to tylko jedna strona. Druga to fantastyczni ludzie, ciekawa historia i miejsca z charakterem jakich w Europie nie znajdziemy. A te plaże faktycznie przecudne, szkoda tylko, że ciężko z nich korzystać w pełni…
Cudowne miejsce i cudowne zdjecia. Ciekawa jestem jak ci bardzo religijni wspolrodacy reaguja na te wspolrodaczki w kwiecistych sukniach z duzym dekoltem. Przeciez muzulmanie maja tendencje do nawracania wszystkich na jedynie sluszna (w cudzyslowiu) ich droge. Pozdrawiam serdecznie Beata
W Kenii jest około 70% chrześcijan i niecałe 30% muzułmanów. Na wybrzeżu ta proporcja jest odwrócona, a mimo to nie ma żadnych konfliktów na tle religijnym. jedni żyją obok drugich i wszystko jest ok, wszyscy bardzo tolerancyjni (nie licząc jakichś ekstremalnych wyjątków, które trafiają się wszędzie)… Zresztą muzułmanki w Kenii wcale nie są zmuszane do noszenia nikabu czy chusty, znam takie, które wcale tego nie robiły.
Dobry wątek z tym krokodylem – możesz pokarmić albo zjeść, dla każdego coś miłego :D
Fakt, co kto woli :D
O kurczę, Ewa – bardzo kompleksowo opisana Mombasa dla takiego afrykańskiego żółtodzioba, jak ja. Póki co znam miasto głównie z marynistycznych opowiadań czytanych z czasach ogólniaka. Pamiętam opisy brudnych barów, prostytutek, od których można było złapać nie jedno paskudztwo i niezliczonej ilości wynajmowanych miejscowych do wyładunku, bo tu wszystko dzieje się wolniej.
Oooo, poczytałabym :)
No fakt, ze ja z calego swiata najbardziej nie lubie Afryki,a Senegal i tamtejszy Kreal to mnie wrecz odrzucil. Uwielbiam za to Amazonke,dzungle i wszystko co z tym sie lączy.obecnie jestesmy w Meksyku,a potem reszta Srodkowej. Pozdrawiam
Alicja, zazdroszczę! Też uwielbiam przyrodę, strasznie chciałabym do dżungli amazonskiej wreszcie też dotrzeć :) udanej podróży!
Ja myślę, że Mombasa to taka miejsca dżungla (nie byłam więc zgaduję na podstawie znajomości innych miast) – ja dżungli nie lubię, ale uważam je za niezwykle ciekawe więc cieszę się jak trafię – czy to Amazonka czy jakakolwiek dżungla miejska ;)
Serdecznie polecam (Kenię) i zapraszam (do czytania :) )
Nigdy nie byłam w Kenii, ale myślę, że gdy się tam wybiorę to chętnie odwiedzę Mombasę. I zapoznam się z Twoim przewodnikiem ;) Oraz wnikliwie przeczytam bloga! A co do Mombasy to najbardziej kusi mnie Fort i park ze zwierzętami.
I właśnie z powodu tych ciemnych uliczek w centrum, że nie należy tam chodzić samemu – no nie kręci mnie. Niby przyklaskuję temu, by jeździć poza Europę, ale… sama widziałaś, jak mnie bolało, że nie mogę iść na Lunik w Koszycach. Muszę mieć tę wolność poruszania się.
No fakt, ale w mało którym kraju trzeciego świata masz taką wolność. A jak sama piszesz – nawet w pierwszym nie masz.
przyznaję, że o Mombasie nie wiem nic, dla mnie to egzotyczne miejsce gdzieś tam w Afryce! A ile rzeczy ciekawych się od Ciebie dowiedziałam (chociażby o tym ilu Muzułmanów tam żyje!). I już mnie korci, żeby pojechać tą Kenię zobaczyć! ;)
Jak bedziesz jechać to zgłoś się, poopowiadam Ci nawet więcej :)
Sądzę, że Afrykę czeka wielki boom gospodarczy. Jak miało to miejsce w Azji swego czasu.
Dobrze by było, tylko w wielu krajach Afryki sytuacja polityczna jest nadal niestabilna… nie wiem, czy to sprzyja boomowi gospodarczemu.
Co ‘przewodnicy’ przypomnieli mi wizyte w marokanskim Fezie, ktorego wlasnie dzieki nim wspomninam z najmniejszym sentymentem. Z tym jedzeniem wieprzowiny, to faktycznie jest ciekawa sprawa. Pamietam, ale niestety jak przez mgle, zajecia z kultury religii i legende o Jezusie czy innym proroku, ktory zamienil ludzi w swinie, i dlatego muzulmanie/zydzi nie jedza miesa, bo nie chca jesc swoich ziomkow. A moze mi sie to tylko przysnilo? ;)
A to ciekawe wyjaśnienie, nie kojarzę, bym takie słyszała. Mi znajomi muzułmanie tłumaczą to właśnie tym, że “świnia jest brudna i zje wszystko więc mięso jest niezdrowe”.
Wpaniałe miejsce, a zdjęcia są naprawdę świetne. Chętnie wybrałabym się na bazar Mackinnon spróbowała orzeszków i nie tylko. Mogę sobie tylko wyobrazić ten gwar, kolory, smaki i zapachy! Zazdroszczę :-).
A ja tęsknię… :)
Zupełnie nieznane miejsce dla mnie. Wygląda tajemniczo, ale zarazem pięknie…
Jest pięknie, uwielbiam to miasto (a jednocześnie nie znoszę za niektóre jego wady) :)
Mombasa z pierwszego akapitu to dokładnie miasto, które sobie wyobrażam, gdy myślę o większych ośrodkach miejskich w Afryce lub Azji. Wygląda ciekawie, a prom mnie przeraził, ale wcale nie zaskoczył ;)
Prom przerażał mnie czasem lekko wieczorami, kiedy już zupełnie nie było kontroli nad tłumem i ludzie stali między pojazdami na pokładzie samochodowym. Jak ta cała masa zaczynała schodzić z promu to nikt nikim się nie przejmował… a trzeba było między ludźmi samochodem manewrować :)
Kocham Afryke za ten klimat, już nie mogę sie doczekać aż tam wrócę!
No cóż, ja też :)
Kenia jest jeszcze na mojej liście do odwiedzenia :)
Świetne zdjęcia!
Dzięki! :)
Pięknie opisałaś Mombasę! Zwiedzałam to miasto rok temu, a teraz robię opis do fotoksiążki i bardzo mi się Twój artykuł przydał. Mam podobne wrażenia do Twoich i zdjęcie tej samej kobiety sprzedającej warzywa na chodniku:) Pozdrawiam
Dzięki! Masz swoje zdjęcia gdzieś w internecie do obejrzenia? :)
Ewo,właśnie jestem na etapie intensywnego planowania wyjazdu do Kenii. Proszę doradź, które szczepienia powinno się wykonać (tak zdroworozsądkowo :)) Wiem, że nie są w ogóle wymagane ale np.zastanawiam się nad żółtą febrą i durem brzusznym. Czy Mombas można zwiedzić “na własną rękę” czy lepiej z biurem? A może wykupić wycieczkę u tubylców? Z góry dziękuję za odpowiedź.
Ja zawsze mam komplet szczepionek – żółta febra moim zdaniem powinna być, plus dur, polio, tężec, wzw a+b. Mombasę polecam lepiej z przewodnikiem, mimo że mieszkałam w Kenii trochę nigdy nie zdecydowałam się wybrać samodzielnie do Mombasy. Najbezpieczniej jest z biurem. Z tubylcami bywa problematycznie, w końcu to są obce osoby, którym trzeba zaufać, a niestety nie wszyscy są godni zaufania. Jak się trafi dobrze, to nie ma problemu, ale jak źle to potem bywa nieprzyjemnie… Pozdrawiam!
Przejeżdżałam kilka razy przez Mombasę (z lotniska i w drodze na safari) i powiem szczerze, że nie potrafiłam wyrobić sobie zdania na temat tego miasta widząc tylko te śmietniska przydrożne, paskudny ruch, przygnębiające straganiki – no i oczywiście przeprawę promową – nasz autokar jako ostatni wjechał na prom i kierowca przekonywał, że “good calculation” bo obawialiśmy się stoczenia do wody :). Na pewno trzeba by zagłębić się w to miasto żeby poczuć prawdziwy charakter.
To fakt, jadąc z lotniska do hotelu czy z hotelu na safari przejeżdża się przez jedną z najuboższych i najbardziej zaśmieconych dzielnic – Likoni, a na samej wyspie przez obszary przemysłowe wokół portu, więc to zupełnie nie oddaje charaktery Mombasy. A przeprawa promowa, no cóż, widziałam kilkukrotnie samochody, które stoczyły się do wody, ale to raczej zwykle przeładowane ciężarówki były :)
Wróciłem 2 dni temu z Keni, jestem nią zauroczony, ocean, safari jak i sama Mombasa robią wrażenie. W Mombasie widziałem praktycznie wszystkie opisane tu elementy. Wycieczka po Mombasie zdecydowanie z przewodnikiem. Kenia dwie strony medalu piękne miejsce na odpoczynek i zwiedzanie z drugiej strony syf na ulicach, bieda, korupcja. Ogólnie bardzo warto
Szczerze mówiąc nawet ja sama, znając dobrze kenijskie realia i Mombasę jako taką, nie zdecydowałabym się na dłuższy spacer po starówce sama. Nie wiem, jakoś przyjemniej jest w towarzystwie. Przestrzegam tylko przed przypadkowymi, często fałszywymi przewodnikami, którzy narzucają swoje usługi pod Fortem Jezus. Potrafią wyprowadzić w wąską uliczkę, gdzie czekają już koledzy, którzy grzecznie proszą o pieniadze, telefony i aparaty… Ale tak jak piszesz, ogólnie bardzo warto!
Dzień Dobry
Jedziemy do Kenii 01.08.- 10.08.2017 r. Mam Pani przewodnik, przeczytałem go, przeczytałem to powyżej…i jeszcze parę innych informacji. Wniosek mam jeden…nie poruszać się w Kenii samemu…to mnie przeraża bo co ja będę tam robił ? To trochę nie po mojemu. Będziemy w Dianii. Chciałbym pojechać do Tanzanii na polski cmentarz w Tangeru. Chciałbym pojechać do Magadi zwiedzić drugą na świecie kopalnię sody, chciałbym pogadać z babcią Barracka Obamy, którą można odwiedzać i z nią porozmawiać, mieszka w Kogelo….
To nie jest tak, że zupełnie nie można się poruszać. Niestety wynajęcie samochodu nie należy do najłatwiejszych, ale da się. Podobnie da się jeździć autobusami. Tylko nie wiem, jak w 9 dni zmieścić te wszystkie plany…
kto z 2023r. ?