O tym, jak spróbowałam stuletniego jajka
Jeśli nie spróbujesz to nigdy nie będziesz wiedzieć jak to smakuje. Taka myśl przyświeca mi kiedy wspólnie z Agnieszką zamawiamy w Chiang Rai stuletnie jaja. Znane też jako tysiącletnie. Zresztą, co za różnica. Że niby bardzo stare. Tak naprawdę jaja mają kilka-kilkanaście tygodni, ale to zdecydowanie wystarczy, żeby nadać im najbardziej potworny zapach, jaki tylko umiecie sobie wyobrazić i jeszcze gorszy smak. Stuletnie jajka pochodzą z kuchni chińskiej, ale niejednokrotnie spotykam się z nimi w Tajlandii, więc w końcu nabieram odwagi, by spróbować. Próbuję i wiem. Nie lubię!
Jak to wygląda? Tak, jak na zdjęciu. Jak pachnie? Wcale nie pachnie, tylko śmierdzi. Wiecie, jak cuchnie zbuk? No to przemnóżcie sobie ten zapach przez sto. Siarka i amoniak. Jak smakuje? Wolę nawet o tym nie myśleć, bo do dziś robi mi się na tą myśl niedobrze. I pomyśleć, że stuletnie jaja są dla ludzi przysmakiem. To ja już wolę truskawki z bitą śmietaną.
Jeśli ktoś jeszcze jest ciekawy jak przygotować takie pyszności, oto prosty przepis. Trzeba wziąć jajko i namoczyć je w roztworze z gliny, niegaszonego wapna, popiołu, soli, herbaty, łusek ryżowych i wody. Nieźle się zaczyna, co? Więc moczymy to jajko przez kilka tygodni. Proste? Białko robi się szaro-brązowo-czarne i galaretowate, żółtko traci swój żółciutki kolor i staje się szarozielone. Kiedy jajka są gotowe podajemy je z sosem sojowym i imbirem.
To kto ma ochotę? Smacznego!
Zjedlibyście taką potrawę? A może mieliście już okazję spróbować stuletnich jaj? Jaka jest najgorsza rzecz, którą w życiu jedliście?
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Lubimy jaja, te stuletnie też :D
przepis znam, ale nie próbowałam,
a podobno dla nas takie jajo to jak dla Chińczyka nasze kiszone ogórki i kapusta ;)
Nie wątpię. Znam ludzi, co dziwią się, jak możemy jeść zepsutego ogórka :D
Fuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuj
Podziwiam Cię, że w ogóle spróbowałaś. No ale do odważnych Świat należy! :). Ja bardzo często zanim spróbuję coś nowego ( i egzotycznego ), testuję danie nosem – od nosa w moim przypadku wiele zależy :)
W tym przypadku nos by Ci chyba nie pomógł :)
U mnie to było tak: no jajka, trzeba spróbować, jak niesmaczne mogą być jajka? Tyle ludzi je lubi… zamawiamy! hmm… fuuuj! Cuchnie, nie zjem! No ale już są zamówione, już leżą przede mną, głupio byłoby teraz nie spróbować. To próbuję. O fuuuuuuuuu…… :D
Aga, już wiesz co gotujemy jak się spotkamy :D
A mialam sobie wlasnie jajko ugotowac ;)
Kasia, smacznego ;)
Wiesz, ja jednak jestem tak zabiegana, że z tego spotkania nic nie będzie :x
A miałam sobie jajko na śniadanie gotować… Chyba spasuję dzisiaj:P Patrzyłam chwilę na to zdjęcie i szukałam tych jajek i nie mogłam znaleźć. Dopiero jak przeczytałam, że to to zielone … Fuj!
Hahhaha kto by pomyślał, zielone galaretowate jajka…? :)
Ło mamusiu… czarnego jaja chyba bym nie zjadła ;/ Odważna jesteś! :-)
Podziwiam i zazdroszcze! Podziwiam, bo tak dosadnym opisie wiezrze, ze bylo ciezko sie zusic, a zazdroszcze? Wiadomo, tez bym chciala sprobowac, mimo wszystko :) W koncu to nie jest cos, co moge dostac w supermarkecie na codzien.
Na co dzień w sumie nie, ale jak sobie wapno kupisz i resztę składników to zawsze możesz spróbować sama sobie przyrządzić :)
Ostatnio czytałam, że najbardziej śmierdzącą potrawa na świecie są szwedzkie kiszone śledzie :-) Nawet nie chce sobie tego wyobrażać …
Też o nich czytałam. Trzeba będzie kiedyś spróbować :D
Yyyyy?:)
Hmm… A może Ty jakieś zepsute stuletnie jaja jadłaś? Bo te chińskie (w Chinach) wcale nie śmierdzą i są smaczne. Naprawdę :-)
Nie wiem… może ja mam zbyt wrażliwy nos, a może faktycznie nie były przygotowane tak jak trzeba, ale aż mnie skręcało. Jak pojadę do Chin to spróbuję jeszcze raz :D chociaż jak tylko o tym pomyślę… brrr…. :)
Fascynujące!
Że też tyle czsu tam byłam i nie spróbowała, nawet o uszy mi się nie obiło.. ani o oczy!
Myślę, że paskudne.. ale spróbowałabym :)
Poważnie? Ale robale jadłaś? :D
Haha, ja probowalalm robali w RPA – nazywaja sie robaki mopani, takie duze gasienice, smakowaly jak drewno z piaskiem sosem pomidorowym, ale konsystencja mi nie podeszla i nie zdolalam przelknac…
Nastapil tzw. odruch bezwarunkowy i wyplulam pod wysokim cisnieniem. Nawet nie sadzilam, ze potrafie pluc tak daleko ;-)
Hahahaha brzmi smakowicie :D Gąsienic jeszcze nie miałam okazji jeść, ale chyba bym spróbowała :)
Wyobraziłam sobie ten zapach podczas czytania postu :D I przypomniała mi się od razu woń wód termalnych w Czechach (nie pamiętam gdzie dokładnie) – zgniłych jaj.
Sama przyjemność kąpiel w takiej wodzie ;)
chyba bym sie nie odwazyla… za sam wyglad .. podziwiam :)
Dzięki, łatwo nie było ;)
Ale się uśmiałam, czytając Twój wpis. Jedno jest pewne – mój mąż i tak by tego spróbował:).
Odważny mąż! :D
Jajko z sosem sojowym i imbirem mogę zjeść, ale raczej takie przygotowane tradycyjną metodą np. ugotowane na twardo, a nie kilkutygodniowe, moczone w glinie ;)
Jeśli ktoś by mi takie danie przygotował, to chętnie bym skosztowała takiego stuletniego jajka, ale z przepisu raczej sama nie skorzystam ;)
A ja już sobie wyobrażałam Twoje piękne zdjęcia z przygotowywania stuletniego jajka :)
Sama nazwa odpycha, a co dopiero podejść na bliższą odległość do takiego dania. Nie wspominam już o wzięciu do ust.
Dokładnie. Po przeczytaniu tego artykułu i wyobrażeniu sobie
zapachu tego “fascynującego” dania, chyba nie zjem żadnego jajka
przez najbliższy miesiąc :)
Wygląda nieprzeciętnie obleśnie! Lecz spróbowałabym. Zapewne też bym nie polubiła ;)
W obronie tego typu przysmaków powiem, że jadłam szwedzkiego Sormstrominga i bardzo mi smakował :)
Poważnie? O tym śledziu też słyszałam już mnóstwo i też zazwyczaj niepochlebnych opinii :) Kiedyś też się skuszę :D
Gratuluję odwagi. Ja chyba nie zmusiłbym się do spróbowania stuletniego jaja, mimo, iż lubię próbować nieznanych mi potraw – to dla mnie za dużo.
Nie ma co, niezłe jaja… namiastkę tego, co przeżyłaś miałam gdy w ozdobach wielkanocnych jakimś cudem zawieruszyła mi się stara pisanka, którą z ciekawości rozbiłam….zapach był straszny, a co tu dopiero mówić o jedzeniu :/
O nie, nawet nie chcę sobie wyobrażać :D
Pyszne! Dziś są za drogie na moją kieszeń, ale za moich studenckich czasów były jedną z tańszych potraw w wytwornej jak na owe czasy restauracji “Szanghaj” w Warszawie. Przynajmniej raz w tygodniu musiałem sobie zrobić tę przyjemność. Ale fak, to dla ludzi potrafiących docenić także sery pleśniowe czy kiszoną kapustę. Cóż niektórzy ludzie poność nie lubią także anchovis. Tylko współczuć :)
Ja nie lubię kiszonej kapusty :)
Śmierdzi? Serio? Ja jadłam u chińczyków w ich domu na imprezie, było bez zapachu
Te w Tajlandii miały niesamowicie mocny, nieprzyjemny zapach :(
Straszne, nie wiem czy po przeczytaniu będę w stanie zjeść normalne jajko :/
Oj, normalne nie są złe :)
Ja też jadłem takie jajko właśnie w Chinach (w Pekinie) i mogę zapewnić, że nie śmierdziało. Tak jak napisała powyżej Dorota, raczej było bez zapachu. Za to smakowało bardzo dobrze. Warto na pewno spróbować takiego jajka będąc w Chinach. Nie było łatwo się zdecydować, kolega musiał nas namawiać do tego przez kilka dni. Spróbowaliśmy wszyscy w trójkę i wszyscy mieliśmy takie same, pozytywne odczucia.
Hmm ciekawe… być może tajska odmiana jest bardziej ekstremalna :) Do Chin jeszcze nie dotarłam, ale chciałabym bardzo!
Dla tych wszystkich, którzy nie próbowali i od razu piszą ” fuj”. Otóż ja jadłem takie jajka odwiedzając Chiny, parę sobie przywiozłem.
Nie zgadniecie ale smakują jak….. jajka ! Normalne, ugotowane jajka. Co najwyżej czuć delikatnie posmak fermentacji tak bardzo rozpoznawalny dla kiszonych ogórków. Ale dosłownie tylko troszkę. Poza tym – trochę soli, majonezu i smacznego ! A więc ruszajcie po nową przygodę ! :)
Te, które ja dostałam na talerzu, zdecydowanie nei smakowały jak zwykłe, normalne gotowane jajka. Oj nie :)
To stek bzdur, wcale nie jest tak źle i wiem co mówię, bo jadłam. Na kolana nie rzuca, też wolę truskawki ze śmietaną i z cukrem ale w sumie da się zjeść. Smakuje i tak wygląda, jakbyśmy zrobili z sosu soi bardzo gęstą galaretę i otoczyli nią żółtko, które na wskutek sąsiedztwa straciło pierwotny smak i barwę i tyle. Ma ciekawy smak ,jest po prostu inne! :)
To stek bzdur, co piszesz, bo nie smakuje jak sos sojowy czy galareta z żółtka. Wiem, bo jadłam. I możemy tak dyskutować, zarzucając sobie pisanie bzdur, do śmierci. Ja piszę o swoich doznaniach, to jajko było obrzydliwe i śmierdzące i w sumie nie dało się zjeść.
Ja jadłem takie jajka w Chinach faktycznie trudno się było przemóc żeby to wsadzić do ust bo wyglądało niezbyt fajnie ale w smaku było bardzo podobne do jajka na twardo.
Na pewno lepiej smakowało niż wyglądało.
Dzisiaj udało mi się kupić takie jajka i właśnie wracam do domu a jutro impreza zaserwuję te jajka moim gościom Zobaczymy co powiedzą.
Mogą nie być w stanie nic powiedzieć :)
No i już po imprezie.
Było 10 osób 9 próbowało (jedna mówiła że śmierdzi i nie próbowała)
reszta o zapachu nic nie wspominała.
Były jeszcze dzieci ale one się nie skusiły ze względu na wygląd.
Wszyscy mówili że jakby nie wiedzieli że to jajka pomyśleli by że to jakaś galaretka.
Jeżeli chodzi o smak to wszyscy mówili że to jajko na twardo.
Próbowaliśmy na kilka sposobów samo jajko ,jajko z imbirem marynowanym,z sojowym sosem i imbirem ,i tradycyjnie z majonezem.
Większość uznała że najlepsze było z imbirem marynowanym i sosem sojowym.
Wszyscy uznali że da się zjeść ale raczej szału nie ma i przysmakiem ciężko to nazwać.
Niezłe statystyki Ci z tego wyszły! :D
W szoku jesten, ze to nie jest trujace/szkodliwe.
Hahaha, a jednak… ludzki żołądek wiele zniesie :)
Dla mnie ostrygi są okropne