Pa amb tomàquet
Biały chleb kroimy na kromki. Bierzemy bardzo dojrzałego, miękkiego pomidora i przekrawamy go na pół pamiętając o tym, by przekroić go w poprzek, a nie wzdłuż. Jedną z połówek pomidora wcieramy w kromkę chleba. Teraz wystarczy już tylko skropić chleb oliwą i posypać solą, i klasyczna, przepyszna katalońska kanapka z pomidorem gotowa. Smacznego!
Pa amb tomàquet znaczy po katalońsku dokładnie chleb z pomidorem. Podany powyżej przepis to jego najprostsza wersja. Aby kanapki były bardziej chrupiące przed rozsmarowaniem pomidora na pieczywie można kromki lekko podpiec w piekarniku. Z kolei wielbiciele czosnku mogą go rozetrzeć na chlebie przed pomidorem. Pa amb tomàquet może też stanowić bazę do kanapek, na których kładziemy szynkę jamón ibérico, kiełbaskę chorizo czy sery.
W Barcelonie można je znaleźć w menu chyba każdej restauracji. W knajpach jednak często pastę pomidorową do rozsmarowania na chlebie przygotowuje się wcześniej. Tak czy inaczej – warto spróbować.
Danie uważane jest za klasyk kuchni katalońskiej. Proste do zrobienia i smaczne – polecam jako śniadanie lub przekąskę w ciągu dnia :)
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
mniam.slinka leci
Tylko gdzie teraz znależć dojrzałego pomidora ?????
hmm… może kupić zwykłego i położyć na parapecie, z nadzieją, że dojrzeje? :)))
Uwielbiam uwielbiam uwielbiam i opycham się w BCN do nieprzytomności za każdym razem ;)
Mnie nauczyli moi gospodarze. Kiedy powiedziałam, że muszę iść do sklepu po coś do jedzenia to od razu kazali kupić chleb i pomidory :)
srutu tutu. w polowie hiszpanii powiedza ci ze to ich tradycyjne sniadanie. z reszta, skonfrontujemy wiedze wkrótce :D
wiadomo, że się potrawy rozprzestrzeniają :P w Walencji to ja chętnie skonfrontuję się z bakłażanem w Twoim wykonaniu :D
Niby w całej Hiszpanii serwuje się na śniadanie grzanki z pomidorem, ale wcierania połówek nie widziałam tu jakoś na południu, tylko w Katalonii. UWIELBIAM i za trzy dni znów spróbuję…w Barcelonie oczywiście!:)
Właśnie to wcieranie mi się podoba – no bo co to za filozofia pokroić pomidora w plasterki? ;)
W Barcelonie się chyba miniemy. Ja przyjeżdżam z Walencji jakoś koło południa, ale też zaraz potem będę musiała jechać na lotnisko…
Jest jeszcze wersja andaluzyjska, czyli zmiksowanie pomidora z oliwą i “polewanie” łyżeczką grzanki:)
A ja ląduję w Barcelonie jakoś o 10h…tylko że dwie godziny później lecę dalej do Polski..O której będziesz na lotnisku??? Bo może leciemy tym samym samolotem?:D
Mój lot jest o 15:40 do Warszawy, to chyba nie ten sam :(
A no tak, pamiętam że udało Ci się promocję z LOTu załapać…ja tradycyjnie “obstawiam” Ryanaira za pół centa i 50 EUR dopłat:)…12:10—Poznań:)
W jakim hotelu byłaś w Tunezji? Za miesiąc i 1 dzień wracam po dziesięcioletniej przerwie do Monastiru (Rosa Beach):)
Ja mieszkałam w Yasmine Hammamet, w jednym z tamtejszych Iberostarów (chyba nazywał się Averroes, z tego, co pamiętam).
To się wakacje w Tunezji szykują? Super!
A ja myślałam, że też byłaś w Monastirze, choć w sumie Hammamet po sąsiedzku:)
Jakoś tak spontanicznie plan wyszedł, nie dość że od dawna marzyłam o nocy na Saharze, to jeszcze bardzo chciałam wrócić na stare studenckie śmieci. No więc zapowiada się, że za miesiąc upieczemy dwie pieczenie na 1 rożnie.
(mam nadzieję, że moja mama nie doczyta się tego komentarza, bo o Saharze nic nie wie:))
Spotkałyście się ostatecznie z Kaśką w Barcelonie?
Ech, Sahara musi być niesamowita. Tylko weź ciepłe ubranie na noc, bo ponoć strasznie zimno :)
Z Kasią udało się spotkać! Byłyśmy dzisiaj na fajnym spacerze po dzielnicy gotyckiej :)
Super! Fajne, że czasem udaje nam się spotkać także poza Siecią:)
Najbardziej nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć gwiazdy na pustyni. Słyszałam, że wrażenie jest niesamowite. Wezmę ciepłe kalesony;D
Droga Mleczna musi być przecudna. Oglądałam ostatnio gwiazdy w Birmie nad obszarem, gdzie o prądzie słyszeli jedynie w opowieściach – magia! Albo kiedyś w Bieszczadach na Połoninie… Zresztą w takie niebo to ja mogę całą noc patrzeć :)
Weź też ciepły śpiwór. Bierzesz Manolo do ogrzania? :))))
A wiesz, że nie pomyślałam o tym śpiworze? Chyba nawet mam coś w Bydgoszczy, to zabiorę. Tak leżeć i gapić się we “wszechświat”..ech! A myślałaś wrócić na rezydenturę do Tunezji?
Niestety Manolo na pustynię tym razem się nie załapie, od niedawna zaczął nową pracę i nie ma jeszcze wystarczająco urlopu, więc zabieram mamę:)
Weź śpiwór koniecznie, kocyk może nie wystarczyć ;)
Na rezydenturę chciałam wrócić na zimę, ale nie było takiego wyboru. Nie wiem, czy moja firma ma w ogóle zimowe wyjazdy do Tunezji – a latem nie bardzo chciałam…
Jasne, latem to tam jest istny szał:) Majorka też fajna:)
Majorka na zimę akurat, ale na lato jadę do Grecji, na Kos :D
Rewelacja! Nie znam greckich wysp, ale czuję że są boskie:)
Ja byłam tylko na Rodos i bardzo mi się podobało. Chociaż to była końcówka sezonu (październik), co miało dodatkowe plusy w postaci mniejszego tłoku i niższych cen :D
Właśnie wyczytałam, że od marca Ryanair będzie latał z Krakowa i Poznania na Majorkę:) Może Twoim rodzicom się przyda ta info:)
O, pewnie, że się przyda! Dzięki!!!