Peron4: Poza utartym szlakiem
Nie spodziewajcie się dzisiaj po mnie ani krzty obiektywizmu. Ostrzegam lojalnie – będą zachwyty, pochwały, ochy i achy, jednorożce i tęcza. To dlatego, że sama kiedyś gdzieś przyłożyłam nieco rękę do powstania tej książki i zwyczajnie od początku wiedziałam, że będzie dobra. A nawet bardzo dobra! Bo autorzy wszystkich siedemnastu reportaży w niej zawartych po prostu wiedzą jak pisać tak, żeby czytelnika zainteresować światem.
Gwoli wyjaśnienia – wydany niedawno zbiór reportaży spoza utartych szlaków to inicjatywa portalu o niezależnym podróżowaniu Peron4, a ja miałam ogromną przyjemność być w zamierzchłych czasach jedną z jego redaktorek. W ten sposób miałam pewien wpływ na wybór tekstów, które znalazły się w książce. Potem trzeba było trochę poczekać i w końcu pojawiła się ona. A jak się pojawiła, to dzięki dobrym ludziom dotarła z Polski aż do Kenii i miałam możliwość wziąć ją do ręki, jeszcze pachnącą drukarnią, i przeczytać.
Poza utartym szlakiem to historie. Historie opowiedziane przez ludzi, którzy z rozmysłem lub całkiem przypadkiem zboczyli z wydeptanej ścieżki. Opowieści o tym, co poza tym szlakiem znaleźli, zobaczyli, przeżyli, doświadczyli. Razem z siedemnastoma autorami błąkamy się po gwatemalskiej dżungli i po syberyjskiej tajdze. Odwiedzamy, jako lekarze, szpital w Bangladeszu i, jako pacjenci, szpital w Gruzji. Nudzimy się płynąc barką w górę Nilu, czekamy na porwanie w Jemenie i ekscytujemy się walkami w Bejrucie. Oglądamy dających się ukrzyżować Filipińczyków i Tajów przebijających policzki wielkimi igłami.
Każdy z autorów ma swój własny styl, niektóre mogą się mniej podobać, inne bardziej, ale łączy ich jedno: umieją pokazać świat takim, jakim go widzą, w sposób wciągający i w głębszym wymiarze niż to, co przeczytamy na kartach przewodników. Tak, tak – bo czasem historie spoza utartego szlaku można znaleźć w miejscach typowo turystycznych. Trzeba tylko umieć się zatrzymać i rozejrzeć. Nie tylko patrzeć, ale też dostrzegać. Pytać, dociekać, rozmawiać i uważnie obserwować. A potem ująć to wszystko w odpowiednie słowa.
Nie zamierzam streszczać wszystkich siedemnastu reportaży. Od tego jest książka, żebyście ją przeczytali. Pozwolę sobie za to wyróżnić kilka z nich, które najbardziej przykuły moją uwagę. Na pierwszy ogień idzie opowieść Jakuba Rybickiego o nadbajkalskiej przygodzie i jego sposób pisania o tym, jak towarzysza podróży zjadły niedźwiedzie. Genialne! Świetny jest tekst Robba Maciąga o życiu na północy Pakistanu. Robb tym razem, co ciekawe, nie wspomina nic o jeździe na rowerze :)
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam też reportaż Anny Moszko o gwatemalskich zabytkach Majów z kartelami narkotykowymi w tle, czy może nawet bardziej na odwrót. Nie mniejsze zaciekawienie wywołał tekst wielkiego podróżnika (bo dwa razy widział kałacha!) Grzegorza Króla i to nawet mimo faktu, że słowo nuda pada tam częściej, niż w szeptach pomiędzy studentami na moich dawnych wykładach z historii myśli ekonomicznej, gdzie obecność była – niestety – obowiązkowa i sprawdzana.
Poza utartym szlakiem warto czytać z uwagą. Bo można się z niej naprawdę wiele nauczyć. O świecie, o ludziach, o ich sposobie myślenia, o kulturze. To książka dla ludzi naprawdę ciekawych świata. A zatem bierzecie i czytajcie!
A teraz, moi drodzy, będzie reklama, i to z dobrego serca, bo nikt mi za nią nie płaci: zajrzyjcie na stronę Peronu4, gdzie dowiecie się, jak stać się szczęśliwym posiadaczem własnego egzemplarza ;)
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
mamy i czytamy :)
Bardzo zachęcające. Z pewnością zakupię i przeczytam :)
wielki podróżnik to ja rozumie, piąteczka :d
no ba, ja jeszcze kałacha z bliska nie widziałam, więc Ci zazdroszczę :D
dotykałem nawet. wbijaj do kiwi, niedaleko masz. oni to pewnie pod łóżkiem trzymają.
taki jest plan, jeśli mi się uda po sezonie trochę wolnego dostać, ale ja liczyłam u Kiwi na co najmniej jakąś bazookę pod łóżkiem…
Już wpisałam na listę książek do przeczytania i pewnie już niebawem przekonam się jak wygląda życie “poza utartym szlakiem”.
Pora na drugą edycję, bo ta jest już prawie przeczytana :)
Zgadzam się, też bym chciała drugą część :D