Piramidalne widoki. Wśród grobowców faraonów
Standardowo wygląda to tak: przyjeżdża wycieczka klimatyzowanym autokarem pod piramidy w Gizie. Pojazd zatrzymuje się pod piramidą Cheopsa. Wycieczka wysiada, kilka fotografii na tle piramidy, zwiedzanie wnętrza, wycieczka wsiada. Autokar przejeżdża pod piramidę Chefrena. I znowu – wysiadanie, zdjęcie, wsiadanie. Autokar dowozi wycieczkowiczów na punkt widokowy. Wysiadka, zdjęcie (obowiązkowo w pozie typu trzymam piramidę za czubek), wsiadanie. Autokar jedzie pod Sfinksa. Wycieczka wysiada, zdjęcie, wycieczka wsiada i odjeżdża. Wersja luksusowa to ten sam schemat, ale klimatyzowanym samochodem. Wersja na lokalesa to znowu to samo, ale na wielbłądzie, ewentualnie koniu. A wersja Ewy i Rafała – też to samo, oczywiście, ale na piechotę!
Będąc dzieckiem, wyobrażałam sobie egipskie piramidy jako coś odległego, nieosiągalnego wręcz, położonego gdzieś na końcu świata. Dlatego, gdy Rafał proponuje wypad do Egiptu, ale nie nad morze, tylko żeby zobaczyć piramidy, zgadzam się bez wahania. I mimo późnej, popołudniowej godziny, wybieramy się metrem do Gizy już pierwszego dnia!
Ze stacji metra na miejsce dojeżdżamy lokalnym busikiem, takim ledwo trzymającym się kupy, ale z doskonałym wyposażeniem audio. Docieramy po siedemnastej. Zamknięte. Od razu podchodzi do nas właściciel konia i proponuje nam wycieczkę określaną jako panorama piramid. Po krótkiej dyskusji udaje nam się obniżyć cenę do akceptowalnego poziomu i decydujemy się obejrzeć tę panoramę i zachód słońca.
Wskakujemy na dwukółkę ciągniętą przez konia i ruszamy. Początek jest trochę straszny, gdyż przedzieramy się przez jakieś wąskie, zaniedbane uliczki, aż docieramy do pustyni. Efekt wycieczki jest taki, że Sfinksa widzimy bardzo przelotnie, przez ogrodzenie, piramidy na początku zresztą też. Myślę sobie w duchu, że daliśmy się nieźle naciągnąć.
W końcu jednak docieramy na punkt widokowy i nie jest tak źle, jak się spodziewałam. Dwukółka zatrzymuje się pod pustynnym wzniesieniem, na które żwawo się wspinamy. Piramidy elegancko prezentują się nam w oddali. To właśnie trochę problem – są daleko. Nad Saharą powoli zachodzi słońce, a niebo robi się coraz ciemniejsze.
Nasz przewodnik zachęca nas do wygłupów i robi nam pozowane zdjęcia na tle starożytnych ostrosłupów. Daszek nad piramidą albo trzymanie jej za czubek. Taki turystyczny standard. Wiemy już z Rafałem, że będziemy chcieli do Gizy wrócić za dnia, bo taka panorama nam nie wystarcza. A gdy zaczyna zapadać zmrok, nasz towarzysz proponuje nam muzeum papirusu, my jednak chcemy wracać na pokaz światła i dźwięku na piramidach.
Gdy robi się ciemno, rozpoczyna się pokaz. Światła rozświetlają piramidy i Sfinksa, a głos płynący z głośników opowiada w skrócie historię starożytnego Egiptu. Ja natomiast okrutnie żałuję, że nie mam statywu.
W końcu znajduję jakiś słupek, na którym mogę postawić aparat. Nie wsłuchuję się zbytnio w monotonny głos, który prowadzi widzów przez dzieje kraju faraonów. Zamiast tego oglądam niczym zahipnotyzowana grę świateł i kolorów na ostrosłupach. To naprawdę wciąga!
Kolejnego dnia wyruszamy z Kairu dalej, do Luksoru, potem do Asuanu, następnie przejeżdżamy pociągiem do Aleksandrii i dopiero ostatniego dnia wracamy do Kairu. Ten dzień jest dla nas taką wisienką na torcie całej wycieczki, bo planujemy drugie podejście do piramid. Tym razem do Gizy jedziemy bardzo wcześnie, bo po południu mamy lot do domu.
Bilet na teren, na którym stoją wiekowe ostrosłupy, kosztuje sześćdziesiąt funtów. Dodatkowe sto funtów trzeba zapłacić, jeśli chce się zwiedzić piramidę Cheopsa od środka. Podobno nie warto, więc tę atrakcję sobie odpuszczamy. Ponieważ nie dysponujemy klimatyzowanym autokarem czy samochodem, decydujemy się zwiedzić piramidy na piechotę. Na początku mam obawy, że możemy nie wytrzymać upału, ale okazuje się, że nie jest źle! Wprawdzie słońce praży, ale wiaterek sprawia, że spacer pomiędzy piramidami jest całkiem przyjemny.
Pierwszą piramidą i jednocześnie największą w Gizie, którą oglądamy, jest piramida Cheopsa. Zresztą to nie tylko pierwszy ostrosłup, który widać po wejściu na teren. Piramidę Cheopsa dostrzegamy już z busika, którym dojeżdżamy na miejsce. Przyznać trzeba, że ten widok nie jest zbyt imponujący.
Piramida ta zbudowana została około 2560 roku przed naszą erą, a jej boki zwrócone są dokładnie ku czterem kierunkom świata. Jest miejscem pochówku faraona Cheopsa (Chufu). Uważa się, że jest ona najcięższą budowlą wzniesioną przez człowieka. Składa się z ponad dwóch milionów trzystu tysięcy bloków skalnych o wadze do piętnastu ton, co daje w sumie ponad sześć milionów ton. Na niektórych antycznych blokach można dostrzec całkiem współczesne zakazy wspinaczki.
Już pod pierwszą piramidą zaczynam cieszyć się, że zadbałam o to, by zabrać ze sobą białą chustkę na głowę. Cienia na całym terenie jest niewiele i chociaż wiatr lekko schładza, to lepiej uważać na słońce. Rozwiązaniem mogą też być parasole przeciwsłoneczne.
Spod piramidy Cheopsa idziemy pod piramidę Chefrena, drugą co do wielkości w Gizie. Ukończono ją około 2532 roku przed naszą erą. Rozpoznać ją można po charakterystycznym czubku, gdzie zachowała się dodatkowa warstwa skalnych bloków. W jej okolicy kręci się sporo Egipcjan z wielbłądami, którzy za drobną opłatą pozują do fotografii albo wypożyczają je tym, którzy nie mają samochodu ani ochoty na spacer.
Piramidę Chefrena, skonstruowano na podwyższeniu, dlatego z daleka może się wydawać, że jest najwyższa.
Spod piramidy Chefrena prowadzi asfaltowa droga na punkt widokowy. Zastanawiamy się z Rafałem, czy rozsądny jest spacer w pełnym słońcu, ale w końcu ruszamy przed siebie. Po lewej stronie mijamy mierzącą sześćdziesiąt pięć metrów wysokości piramidę Mykerinosa, najmniejszą z piramid w Gizie.
Obok piramidy Mykerinosa stoją jeszcze trzy malutkie piramidki, mocno nadgryzione zębem czasu. W zasadzie można by je uznać za niewielkie kupki gruzu.
Spoceni i trochę zmęczeni dochodzimy w końcu do punktu widokowego. Wypijam niemal pół butelki wody na raz. Na parkingu stoi kilka autokarów, parę samochodów i wielbłądów. Wszyscy robią sobie zdjęcia na tle starożytnych ostrosłupów. Najpopularniejsze to oczywiście z palcem na czubku. My też wygłupiamy się po raz kolejny. I choć spacer tutaj był trochę męczący, to jednak widok wart jest wysiłku.
Odpocząwszy nieco, ruszamy w drogę powrotną. Piramidy obejrzane, został nam jeszcze znajdujący się na tym samym terenie Sfinks. Trasa do niego prowadzi z tyłu piramidy Cheopsa. Wzdłuż niej znowu spotykamy właścicieli wielbłądów oferujących możliwość sfotografowania się na ich grzbiecie. Przechodzimy też obok punktu, gdzie można zrobić sobie zdjęcie w stylu całuję Sfinksa.
Sfinks trochę mnie rozczarowuje. Spodziewałam się większego monumentu, a ten wydaje się jakiś mały. Posąg ma długość ponad siedemdziesięciu metrów, jest jednak stosunkowo niewysoki. Sięga jedynie dwudziestu metrów. Uważa się, że posiada on oblicze faraona Chefrena.
Dzięki tym dwóm wizytom odczarowuję nieco piramidy. Okazuje się, że nie są one tak niedostępne i odległe, jak kiedyś mi się wydawało. Na żywo robią trochę mniejsze wrażenie, niż spodziewałam się tego wcześniej. Mimo to uważam, że zabytek tej klasy warto zobaczyć na własne oczy!
Czy uważacie, że pojechać do Egiptu i nie zobaczyć piramid, to jakby wcale w Egipcie nie być? Jest jakieś takie miejsce na świecie, które w dzieciństwie wydawało się Wam niedostępne, a potem udało się je odczarować? Widzieliście piramidy na żywo?
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Na prawdę podziwiam za to chodzenie miedzy piramidami. Jak tam byłam to było bardzo bardzo gorąco. Chyba nie miałabym siły, żeby się tak przejść!
Ale to serio był niesamowicie miły spacerek! Dzięki temu, że po pustyni wiał wiaterek, to nie było czuć tego żaru :)
Już bardziej dokuczliwe były te wielkie autokary przejeżdżające z rykiem obok, nie zwracające uwagi na to, że ktoś idzie…
Jakże bardzo chciałbym skosztować tych egipskich upałów ;)
A czy w Polsce czasem nie było ostatnio jakoś w okolicach 35 stopni? To niewiele mniej, niż w Kairze ;)
Było, ale się skończyło. Dzisiejszy dzień przywitał mnie deszcze i temperaturą iście jesienną ;)
A tutaj właśnie się zaczyna. Dziś tylko 27 stopni, ale ma rosnąć :)
Osobiście czuję się usatysfakcjonowany przy temperaturze 30+, więc widzę perspektywy w Portugalii ;)
Ja tez tak zwiedzałam piramidy i chyba jest to najlepsze wyjście, nikt nie pogania nie mówi, że teraz papirusy czy coś, a ciepło w końcu to Egipt chyba po to ciepło też sie tam jedzie :)
dokładnie, robisz wszystko w swoim tempie i oglądasz to, co chcesz zobaczyć, a nie kolejne muzeum alabastru…
Bardzo nie ciągnie mnie do Egiptu. Ale wiem, że ten dzień się zbliża, niestety……. Mój osobisty plan na Egipt jeśli miałabym kiedyś pojechać jest zupełnie nieadekwatny do tego, co można kupić w moim biurze ;) I na to akurat mam ochotę, ale póki co w sferze planów. A te zdjęcia z dotykaniem czubka piramidy palcem są równie oryginalne i ciekawe jak „podtrzymywanie:” krzywej wiezy w Pizie ;) Podoba mi się fotka z parasolkami :)
No tak, takie zdjęcia bywają ciekawe, pod warunkiem, że wymyśli się coś oryginalnego :)
Jak to jest możliwe,żeby robić takie piękne zdjęcia.
zazdroszczę pozytywnie… :-)
Dziękuję bardzo :)
Super zdjęcie podświetlonych piramid!
Niestety sama nie dotarłam na pokaz, a szkoda – fajne fotki można było zrobić, jak widać!
Mnie jakoś zupełnie pod piramidy nie ciągnęło, ale też wyszłam z założenia, że by jednak wypadało.. I zawiodłam się w sumie. Jak dla mnie cały ten teren zbytnio otoczony jest miastem, karawany autokarów też mi tam nie bardzo pasowały.
Udało Ci się dotrzeć do Saqqary?
Zupełnie inny klimat! Zresztą piramidy też inne :)
Nie, tam nie dotarłam, niestety na wiele miejsc nie wystarczyło czasu :(
Mnie piramidy jakoś ogólnie nie podniecają, ale to co im zrobili w nocy (kolorowe podświetlenie) to jakaś profanacja jest! Fuj!
Zdjęcie tego nie oddaje, ale pokaz zrobiony był fajnie, tzn. mi się podobało, muzyka, zmieniające się obrazy, historie – normalnie nie przepadam za takimi pokazami, ale ten był dla mnie spoko.
Ewa, bardzo fajny blog. Zapomnialam dodac w poprzednim komentarzu a ide od konca ;-)
Zwiedzajac Egipt piramidy zostawilismy na deser. Niestety moze byl to zbyt duzy szok po pobycie w oazach i mistycznych historiach o Saharze. Ja pierwsze wrazenie mialam podobne i po powrocie opowiadalam, ze piramidy sa w ulokowane jakby na takim warszawskim Ursynowie ;-) (zdjecia w kolejnym poscie obiecuje dodac ;-)
Świetne porównanie!!! Wyobrażam sobie jazdę autem wzdłuż Al. KEN, a tam zamiast Tesco na Kabatach stoją piramidy :D
Tylko, że tesco na Kabatach już nie ma, a piramidy są, były i będą ? Byłem w Egipce 2x, piramid nie widziałem, bo nie chciało mi się taki kawał tłuc autokarem, a “młody jestem, jeszcze będzie okazja”. Teraz już młody nie jestem, ale jadę za tydzień po raz 3 i koniecznie muszę zobaczyć te piramidy przed śmiercią ?
Piramidy zrobiły na mnie ogromne wrażenie zwłaszcza jak myślałem o tym jak ci ludzie w tych dawnych czasach to zbudowali :) Jeśli mogę coś doradzić osobom które planują tam się udać w lecie to weźcie ze sobą z 5 litrów wody :) Tam jest taki skwar, że masakra :)
To prawda, woda zawsze się przyda :)
Jak mozna nie wejsc do piramidy! Jedyny cod swiata ktory pozostal, budowla wybudowana ponad 2.5 tys. lat temu. W srodku jest tylko sarkofag to prawda, ale byc w takim miejscu i nie wejsc to to jak byc w Kairze i siedziec tylko w hotelu!
A tak nie wyszło :)
Tak zwiedzają osoby, które nie mają pojęcia na co patrzą i chyba też niewiele się orientują o samych sobie.?Proponuję poczytać o czakrach ziemi i w swoim ciele. To może zaskoczyć? zmienić perspektywę?
Chyba każdy kiedyś marzył o zobaczeniu Piramid. W końcu uczymy się o nich w szkole, oglądamy w podręcznikach, licznych filmach itd.
Może i mnie się kiedyś uda je odwiedzić, aczkolwiek Egipt jest dość daleko na liście miejsc do zobaczenia w życiu ;)
No tak, to zupełnie nie Twoje okolice :)
Piramidy, jak piramidy, ale nie baliście się?? Wszyscy Egiptem straszą…
To było w 2010 roku, nie baliśmy się :)
Teraz też nie ma się czego bać. Mieszkam w Egipcie od 6 lat.
Pewnie, ze warto zobaczyć na własne oczy, wspaniała wyprawa! :)
:)
A my niestety bylismy z malym dzieckiem, wycieczka byla o 4.00 rano, kilka godzin w autokarze i w koncu nie pojechalismy i nie widzielismy piramid. Z Hurghady bylo troche daleko. Teraz zaluje.
No tak, dojazd z Hurghady to co innego, niż wycieczka do Gizy z centrum Kairu…
A mam pytanko czytałam na różnych stronach z wycieczkami że istnieje możliwośc wejścia do piramid, opłaca się? są warte zobaczenia od środka? jak mniej wiecej cenowo wychodzą?
Nie byłam w środku bo słyszałam, że jest ciemno, nic nie widać i duszno, a wstęp wydawał mi się bardzo drogi. Być może jednak są warte wejścia – nie mogę dobrze doradzić, jeśli sama tam nie byłam.
Jacek a czego konkretnie się obawiasz w Egipcie?
Najbardziej niebezpieczne i ekscytujące jest przechodzenie przez ulicę w Kairze
poza tym mam wrażenie i wiele dowodów na to, że jest bezpieczniej niż w naszym kochanym kraju
Nie twórzmy mitów, proszę
Zgadzam się, zresztą jak słyszę o terroryzmie w Afryce to pytam, czy Europa bezpieczniejsza, patrząc po tych zamachach jakie były w Belgii, Francji czy Niemczech
Co do piramid to polecam spacer od piramid do Sakkary, to mój plan na następny raz – oczywiście bardzo wcześnie rano
Wewnątrz byłem w Dahszur w łamanej Snorfu i chętnie bym powtórzył
Nie można tu załączać zdjęć ale jeśli ktoś zainteresowany piszcie dariusznow(at)o2.pl
To musi być ciekawe doświadczenie!
Fajnie to wszystko opisane , bardzo pomocny wpis dla odwiedzajacych Egipt samemu , a nie z wycieczkami. Ja jeszcze w tym urokliwym miejscu nie bylam , ale bilety sa juz na styczen :-)i plan jest taki , aby rozpoczac przygode z Egiptem od piramid. Ponoc dobra pora do zwiedzanie , upaly minie nie dopadna, ale strasza mnie zimnymi nocami , no i tu mam pytanko : co to znaczy zimno w Egipcie ? Czy ktos ma jakies doswiadczenia odnosnie styczniowej pogody ?
Pozdrawiam
( przepraszam za literowki ale tylko taka mam klawiature)
To zależy gdzie. Temperatura na pustyni może spaść nawet do 0°C…
wlasnie planuje wyjazd do Egiptu.przyznam sie ze go planuje od jakiegos czasu ale ciagle jade gdzie indziej bo mowia ze cos tam sie dzieje i strach.ale postanowilam i jade.czy ktos moze mi doradzic gdzie pojechac .ale jade przez biuro podrozy.a oni zawsze wszystko zachwalają.czym mam sie sugerowac na wyjazd.chciała bym morze i piramidy
Jeśli zamierzasz wybrać się z biurem podróży to rozejrzyj się za jakimś fajnym hotelem gdzieś nad morzem (ja w Egipcie morze akurat ominęłam, ale jest na przykład Hurghada czy Marsa Alam) a do Kairu wybierz się na wycieczkę fakultatywną. Możesz też się zdecydować na przykład na tygodniowy rejs po Nilu a potem wypoczynek nad morzem. Ofert na pewno jest mnóstwo :)
Świetny opis, piękne zdjęcia, trafne wnioski. My też zaliczyliśmy standardowy maraton pod piramidami, w upale i tloku. Zapraszam na mój skromny blog. https://www.allinclusive-blaski-cienie.com/post/sharm-el-sheikh-kurort-widmo
Świetny opis, piękne zdjęcia, trafne wnioski. My też zaliczyliśmy standardowy maraton pod piramidami, w upale i tloku. Zapraszam na mój skromny blog. https://www.allinclusive-blaski-cienie.com/post/sharm-el-sheikh-kurort-widmo
Witam
Rezerwuje bilety lotnicze do Kairu i hotel oddalonego od piramid 2 minuty (Pyramids Height). Moze glupie pytanie ale czy mozna na pieszo dojsc do piramid i sfinksa? Chcialabym bez przewodnika, bez angazowania kogokolwiek zwiedzic piramidy i sfinksa, dotrzec na punkt widokowy.
Planuje zostac w Kairze 4 dni. Chce sama zwiedzic muzeum, bo slyszalam, ze organizowane wycieczki to poganianie przez przewodnika a ja chce w swoim tempie obejrzec zbiory.
Bylabym wdzieczna za wszelkie uwagi i sugestie. Do Kairu oczywiscie jade z mezem (sama bym sie raczej nie wybrala)