Plaza de Toros de la Maestranza
Najstarsza hiszpańska arena, na której przeprowadza się walki byków znajduje się w Sewilli. Jej pełna nazwa to Plaza de Toros de la Real Maestranza de Caballería de Sevilla. Arena jest chętnie odwiedzana przez turystów w Sewilli nie tylko ze względu na toczące się tam corridy, ale też po prostu dlatego, że jest to bardzo ciekawa budowla.
W miejscu, gdzie obecnie stoi okrągła arena, dawniej znajdowała się prostokątna. Budowę nowej areny rozpoczęto w 1749 r., a w 1765 r. ukończono wewnętrzną fasadę – Palco del Príncipe, składającą się w bramy, przez którą na arenę wchodzą toreadorzy oraz trybuny dla przedstawicieli hiszpańskiej rodziny królewskiej. Cały obiekt gotowy był jednak dopiero w 1881 r. – w dwóch trzecich wybudowany z kamienia, reszta z drewna.
W latach 1914-1915 przebudowano nieco trybuny, zmniejszając ich stromiznę. Wybudowano około 10-12 rzędów zacienionych siedzeń oraz 14 rzędów miejsc w słońcu, a także trzy rzędy barier. Naprzeciwko trybun, w zacienionych miejscach z dobrym widokiem, umieszczono wygodne fotele.
Arenę można obejrzeć podczas corridy, która najbardziej chyba oblegana jest w czasie Feria de Abril w kwietniu.
Ale jeśli ktoś nie ma ochoty oglądać zabijania byków, może ją zwiedzić także poza czasem, kiedy prowadzone są walki. Wizyta taka obejmuje spacer po trybunach i wizyta w miejscowym muzeum z przewodnikiem i kosztuje około 6 euro.
W muzeum eksponowane są między innymi różne stroje używane w czasie walk, obrazy czy afisze. Można też zobaczyć kaplicę, w której modlą się toreadorzy.
Arenę doskonale widać z Giraldy, czyli wieży sewilskiej katedry.
A był ktoś z was na corridzie? Jakie wrażenia?
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Sama budowla jak widać na zdjęciach jest ciekawa.
Walk z bykami jednak nie lubię.
Tak, budynek jest uroczy, te kolory, detale, wykończenia. Aż miło popatrzeć!
Na samej corridzie nie byłem, ale kilka godzin przed walkami byków odbywa się ich prezentacja, również na arenie. Przy okazji młodzieńcy – przyszli kandydaci na toreadora – popisują się zręcznością przed publicznością. Min zakładają rozpędzonym bykom kółka na rogi, w ostatniej chwili uskakując przed szarżującym zwierzęciem lub popisują się akrobacjami jak skoki o tyczce nad biegnącym bykiem też salta bez tyczki. W sumie jest to rodzaj bezkrwawej fiesty, na widowni zasiadają rodziny z małymi dziećmi. Taki rodzaj corridziej edukacji. Chociaż czasami i podczas tej prezentacji dochodzi do mrożących krew scen. Gdy byłem w Walencji jeden z młodzieńców został poturbowany pomimo, że stał za osłoną z drewnianych bali. Byk był tak rozsierdzony, że wskoczył na tę osłonę (około 2 m wysokości) i bódł rogami. O ile na samą corride raczej bym nie poszedł, to polecam obejrzenie takiej prezentacji.
Co do areny w Sewilli to podobają mi się zdjęcia, widać że jest to bardzo zadbana i ładnie odrestaurowana budowla. A może jest tak na wszystkich arenach, bo ta w Walencji prezentuje się równie okazale.
A to rzeczywiście musi być ciekawe, ta prezentacja! Trochę takie show cyrkowe :)
Wybieram sie na wyscigi bykow w Indonezji :)
ale to nie to co walka z bykiem, chetnie wybralbym sie do Hiszpanii poogladac taki spektakl.
Wyścigi byków? A jak to wygląda w Indonezji?
Im dłużej mieszkam w Hiszpanii, tym bardziej mi się wydaje, że corrida to wcale nie najgorsza rzecz jaka spotyka tu zwierzęta…
Niedawno słyszałam o “tradycji” zrzucania w jednej małej wiosce kozy z wieży, w wielu innych wypuszcza się na ulicę byki z…płonącymi rogami.
Ciągle jeszcze próbuję doszukać się “sztuki” w corridzie, ale widzę tylko okrutną zabawę…
Na południu Hiszpanii praktycznie każda wioska i miasteczko mają swoje areny, miałam okazję być w kilku większych także poza Andaluzją, ale ta w Sewilli architektonicznie jest zdecydowanie najładniejsza. Szkoda, że nie jest już tylko muzeum…
O masz! Ale to zrzucanie kozy czy podpalanie rogów bykom to ma jakieś znaczenie, czy to jest “sztuka dla sztuki”, na zasadzie – “zrzućmy kozę i zobaczmy, czy się połamie” albo “o, jakie fajne bycze pochodnie”…?
Tutaj chyba wszystkie fiesty mają swoje wytłumaczenie, legendy i podejrzewam, że dla wielu osób to właśnie “kontynuacja tradycji”, a nie dręczenie zwierząt. Nie wiem dokładnie skąd wzięło się to z bykami, ale o kozie przeczytać można różne wersje, m.in. że to “uczczenie wydarzenia, jak pewnego razu koza cudownie zeskoczyła z wieży i nic jej się nie stało”.
Taki oto filmik znalazłam (akurat kampania anty tej tradycji)…Koza spada na jakieś tam miękkie podłoże, ale i tak…bez komentarza…
http://www.youtube.com/watch?v=vfPVgSqrzy0&feature=related
Ała… Ciekawe, czy jakby dziecko spadło z wieży i nic mu się na szczęście nie stało, to potem co roku dla uczczenia zrzucaliby kolejne dzieci…
W sumie trzeba było spróbować z tym, co to wymyślił….
A tu podsyłam filmik z “zabawy” w płonące rogi byka. Masakra:(
http://www.youtube.com/watch?v=J0L4wX_f0Q4
Ała, czytałam opis tego, że to podobno nie podpala się samych rogów, tylko przyczepia do rogów łatwopalny materiał. Nie umiem zrozumieć celowości…
A wśród rodowitych Hiszpanów ogólnie raczej jest akceptacja takich “zabaw” czy już nie bardzo?
Tak, tak, nie płoną dokładnie same rogi, ale pewnie małe to pocieszenie dla byka…
Z tą akceptacją, to jest różnie, generalnie wśród moich znajomych nie mam wielu zwolennikow corridy i “byczych” zabaw, ale z drugiej strony, jak oglądam w TV fragmenty relacji z róznych fiest widzę sporo młodych, co oznacza, że “tradycja” jeszcze ma się dość dobrze…
Cieszę się, że są miejsca, gdzie corrida jest już zakazana (Kanary, Katalonia), ale jeszcze daleeeeka droga, by z tym skończyć na dobre…
Problem jest taki, że corrida jest czymś normalnym w niedzilne popołudnia w TV, młodzi ludzie i dzieci przyzwyczajają się do widoku krwi i cierpienia i po prostu “nie widzą problemu”. Nawet jeśli tego nie popierają, nie ma w nich tyle buntu co w nas, by skutecznie to zwalczyć….
Jasne, jeśli do małego kolejne pokolenia przyzwyczaja się, że to normalne, to trudno jest zmienić mentalność społeczeństwa.
Kilka tygodni temu byłam na tej arenie – robi wrażenie. Muzeum ciekawe, aczkolwiek nie zachęciło mnie wcale, by wybrać się na walkę z bykami.
Pozdrawiam :)
Ja zwiedzałam arenę i muzeum walk byków w Rondzie. Interesujące miejsce, ale nie do końca rozumiem ideę corridy. W niemal każdej mieścinie w Andaluzji jest arena, a jak jej nie ma, to mieszkańcy się jej domagają. W niedzielne popołudnia w telewizji nadawana jest transmisja z corridy. Bardzo mnie to zaskoczyło, ale skorzystałam z okazji i oglądałam przez kilkadziesiąt minut. Domyślam się, że chodzi o ukazanie zręczności człowieka w starciu ze zwierzęciem, ale czy byka trzeba drażnić i w końcu pozbawić go życia? W ogóle jestem przeciwna brutalnemu wykorzystywaniu zwierząt do tego, aby człowiek mógł się popisać. Bo niestety tak właśnie widzę corridę – jako bezsensowny popis ludzkiej próżności.
Masz rację, to wyjatkowe popisywanie się. Co ciekawe, poglądy się zmieniają. Parę lat temu mimo wszystko z ciekawości wybrałabym się na corridę. Teraz wydaje mi się, że nie chciałabym na to patrzeć…