Pod złotymi kopułami
Kijów zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, ale też zaskoczył nieco. Bo w tym mieście przeplatają się dwa całkowicie różne charaktery budowli. Z jednej strony mamy wielkie, monumentalne socrealistyczne dzieła. Takie szare, betonowe, przytłaczające nieco. Z drugiej – strzelające w górę, lekkie choć kapiące złotem i olśniewające kolorami cerkwie.To właśnie te świątynie przykuły szczególnie moją uwagę w stolicy Ukrainy, a kilka z nich zasługuje na wyróżnienie. Przespacerujmy się zatem w cieniu złoconych kijowskich cerkiewnych kopuł.
Sobór Mądrości Bożej (inaczej Sobór Sofijski, Софійський Собор) – to cerkiew wpisana na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Wstęp na dziedziniec kosztuje 2 hrywny, a nierzadko zaraz po wejściu do naszych uszu dochodzi ciekawa melodia wygrywana przez dzwony i dzwoneczki. Na dziedzińcu siedzi sobie też pan grający na bandurze. A raczej próbujący grać, bo dzwonki go zagłuszają.
Nazwa Sobór Sofijski jest hołdem dla kościoła Hagia Sofia w Stambule. Świątynia została wybudowana około 1017-1031 r., za panowania kniazia Jarosława Mądrego, w ramach uczczenia obrony Kijowa przed atakami plemienia Pieczyngów. Stanowiła wówczas swoiste centrum kulturalno-oświatowe, ponieważ to tu mieściła się pierwsza szkoła i biblioteka Rusi Kijowskiej. To tu został pochowany kniaź Jarosław. Budowla, przebudowana w stylu barokowym, zachwyca zarówno wielkością, jak i połączeniem kolorów białego, zielonego i złotego. Fantastycznie prezentuje się z wieży zegarowej, na którą wstęp kosztuje 5 hrywien i wymaga wspięcia się po ogromnej liczbie schodów. Ale dla takiego widoku naprawdę warto!
Już z wieży zegarowej Soboru, po przeciwnej stronie niż świątynia, widać następne złote kopuły. Po drugiej stronie placu Sofijskiego znajduje się Monastyr św. Michała Archanioła o Złotych Kopułach (Михайлівський золотоверхий монастир). Ten niebieski kompleks nosi imię patrona Kijowa, a wstęp na jego teren jest darmowy. Wewnątrz świątyni widać ogromny przepych, złoto aż kapie ze ścian, a w powietrzu unosi się lekko słodkawy zapach kadzidła. Tak naprawdę jest to rekonstrukcja z 2001 r. świątyni pochodzącej z 1108 r., a zniszczonej przez władze radzieckie w 1937 r. W dzwonnicy znajduje się muzeum dokumentujące historię klasztoru (wstęp płatny) a najwyższe jej piętro to doskonały punkt widokowy zarówno na Sobór Sofijski jak i sam Monastyr.
Niedaleko klasztoru znaleźć można uliczkę o wdzięcznej nazwie Andriejewskie Zejście (Андріївський узвіз), przy której rozstawione są dziesiątki straganów oferujących pamiątki z Ukrainy. Można tu kupić takie rzeczy, jak matrioszki klasyczne i takie z twarzą Baracka Obamy, słomiane ozdoby, futrzane czapki z czerwonymi gwiazdami, radzieckie medale, stare pocztówki, rękodzieło, mydło i powidło. Nazwa ulicy pochodzi od pierwszego chrześcijańskiego misjonarza w Kijowie, św. Andrzeja. Przy ulicy stoi też Cerkiew św. Andrzeja, wybudowana w 1754 r. Legenda mówi, że kiedy św. Andrzej mijał to miejsce, wskazał, że tu właśnie za sprawą bożą powstanie miasto i wspaniała świątynia. Wstęp do cerkwi jest darmowy.
Ławra Pieczersko-Kijowska to z kolei miejsce, które Lonely Planet wymienia jako jedną z ośmiu głównych atrakcji Kijowa. Ławra to zakon męski o większym znaczeniu. Druga część nazwy pochodzi od pieczar znajdujących się pod klasztorem. Klasztor został ufundowany w 1051 r. przez greckiego świętego mnicha Antoniego. Mnich ten wraz ze swoim następcą Teodozym stopniowo wydrążyli system pieczar w zboczu wzgórza. W pieczarach tych zamieszkali zakonnicy, a kiedy umierali, chłód i suche powietrze w jaskiniach naturalnie konserwowały ich ciała, bez potrzeby balsamowania. Mumie przetrwały do dzisiejszych czasów a początkowo mieszczący się w jaskiniach klasztor był później rozbudowywany na powierzchni ziemi.
Akurat w tym miejscu ciekawsze jest nie to, co nad ziemią, ale to co pod nią. Czyli pieczary, w których byli chowani mnisi. Lepiej przyjść tu w ciągu tygodnia, ponieważ w weekend do pielgrzymów dołączają tłumy turystów i może być naprawdę ciasno. Kiedy schodzi się w dół, powietrze w korytarzach wydaje się jednocześnie chłodne od ziemi i ciepłe od ludzkich oddechów, a do tego pachnie płonącymi świeczkami. Atmosfera pod ziemią jest niesamowita. Wąskie, białe korytarze oświetlone są jedynie światłem świec. W niszach po obu stronach korytarzy ułożone są w szklanych trumnach zasuszone ciała mnichów, szczelnie owinięte w bogato zdobiony materiał, więc tak naprawdę ich nie widać.
Co chwilę przy którymś z ciał zatrzymują się pielgrzymi, modlą się i całują szybkę. Ich ekspresyjne ruchy ręką przy żegnaniu się i ukłony sprawiają wrażenie, jakby modlili się całym ciałem. Można także zajrzeć do jednej z podziemnych cerkwi. Część pieczar otwarta jest wyłącznie dla pielgrzymów. Na straży stoi ubrany na czarno mnich, który od razu decyduje, kto może przejść dalej a kto musi iść do wyjścia. W podziemiach zdjęć robić nie wolno, ale za to na zapleczu klasztoru można znaleźć… zapasowe kopuły ;)
W Kijowie cerkwi jest dużo więcej. Każda z nich ma swój unikalny charakter i każda na pewno jest ciekawa. Warto, moim zdaniem, obejrzeć chociaż kilka z nich, żeby poczuć ich niesamowitą atmosferę!

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Ewa, super blog! Eh, zawsze żałuje, że nigdy nie zabrałam się za pisanie swojego… Respekt za mobilizacje!
Majdan zaskoczył mnie dokładnie tak samo. Kobzar (a więc tak wygląda latem!) nazywa się Szczerbak. A z pamiątek dziwnych do nabycia to najlepsze koszulki z przerobionym Czeburaszką Che Burashka (po polsku Kiwaczkiem)
super podróż i ciekawie opisana. Ja na swoim blogu zamieściłam przepis na danie z ukrainy, które otrzymałam od mieszkanki kijowa, stąd pozwoliłam sobie na zamieszczenie jednego ze zdjęć z tego bloga. Oczywiście z linkiem do źródła, mam nadzieję, że się nie pogniewasz?? Pozdrawiam
Iza
Bardzo fajny tekst. :) Szkoda, że nam nie było dane zostać w Kijowie dłużej niż kilka godzin, przez co większości opisywanych przez Ciebie miejsc nie zobaczyliśmy. Ale monumentalizm okolic Majdanu rzeczywiście uderza. :)
Piękne są, szczególnie ten niebieski. Nie byłam na Ukrainie, ale bardzo bym chciała.
Nie tylko Kijów, ale też Lwów, Odessę, Bakczysaraj, w ogóle cały Krym. Uwielbiałam Sonety Krymskie :)
5 hrywien, 2 hrywny? Hmm wg przelicznika walut 5 hrywien to 1,96PLN?:/
Jakie tam są w ogóle ceny? Słyszałam, że Krym drogi jak na wschód, a Kijów?
@nawschod warto w Kijowie pobyć parę dni bo to naprawdę przyjemne miasto!
@Ajka Też bym chętnie lepiej poznała Ukrainę, ale właśnie bardziej tą odległą część, do Lwowa jakoś zupełnie mnie nie ciągnie. Ceny są sprzed roku, ale Kijów tak cenowo podobny do Polski był jak pamiętam. Czyli bez szaleństw, ale też nie jakoś specjalnie tanio…
@Ajka
Tu znajdziesz sporo informacji o cenach na Krymie. Dane z tego roku. Na blogu znajdziesz zresztą sporo informacji o Krymie. :) Jeśli chodzi o Kijów, to mogę jedynie powiedzieć, że znalezienie taniej knajpki w centrum graniczy z cudem. :)
@Ewa
Wiem, być może tam jeszcze kiedyś wrócę. :)
Dzięki, chętnie poczytam! :)
w Kijowie byłam kilka lat temu, służbowo, zimą, przerosły mnie te zwały nieuprzątanego śniegu & tłok w metrze, mimo, że na Ukrainie spędziłam chyba tyle czasu ile w żadnym innym państwie łącznie, Kijów nie był dla mnie, wolę jednak Lwów bądź Odessę:) Ale architektura rzeczywiście ładna
Ja byłam, co widać na zdjęciach, wczesnym latem. Zimą to podejrzewam zupełnie inna bajka ;) Ja z kolei tylko Kijów, no i to, co widziałam z okna pociągu Kijów-Warszawa, a widać było niewiele, bo mają tam tendencję do sadzenia gęstych drzew wzdłuż torów.