Sarnath – tam nauczał Budda
Późne popołudnie, a żar leje się z nieba. Nieco osłabiona po porannych problemach zdrowotnych (towarzyszący nam na wycieczce lekarze stwierdzają, że dopadł mnie lekki udar słoneczny) nie mam ochoty wychodzić z klimatyzowanego autobusu, ani tym bardziej nastroju do zwiedzania. Podjeżdżamy przed bramę świątyni i dalej idziemy kawałek na piechotę. Na szczęście wewnątrz świątyni panuje przyjemny chłód. Rozglądam się. Więc to w tej okolicy Budda wygłosił swoje pierwsze kazanie po oświeceniu.
Budda właściwie nazywał się Siddhartha Gautama i był synem władcy ziem położonych na granicy Indii i Nepalu. Podaje się różne daty urodzenia Buddy, od 624 roku p.n.e. do 448 roku p.n.e. Jego ojciec chciał, by Siddhartha został następcą tronu, jednak młody człowiek postanowił uciec z pałacu. Długo i na różne sposoby poszukiwał prawdy i w końcu po 49 dniach medytacji pod figowym drzewem Bodhi doznał oświecenia. Wkrótce potem udał się do Jeleniego Parku, czyli obecnej wioski Sarnath, leżącej nieopodal Varanasi, by nauczać.
Dzisiaj w Sarnath stoi świątynia buddyjska, na sklepieniu której namalowane są sceny z życia Buddy.
W centralnym miejscu stoi jego złoty posąg. Z boku ołtarza siedzi nieco znudzony mnich buddyjski, a w rogu świątyni rozstawiony jest kramik z pocztówkami i książkami na temat buddyzmu.
Na zewnątrz budynku rośnie ogromne drzewo figowe – trzecie pokolenie po Bodhi. Gałązka z drzewa Bodhi dała początek innemu drzewu, a z gałązki tamtego drzewa wyrosło to, które można zobaczyć teraz w Sarnath.
Dookoła drzewa na sznurkach rozwieszone są flagi z życzeniami, modlitwami i prośbami wiernych.
Ze świątyni przechodzimy kawałek dalej, żeby zobaczyć stupy, czyli charakterystyczne budowle buddyjskie. Jedna z nich, Stupa Dhakmeh (inaczej Stupa Mądrości, Stupa Szesnastu Bram), stoi dokładnie w tym miejscu, gdzie Budda po raz pierwszy nauczał.
Całość nie pasuje mi zupełnie do wyobrażenia jednego z czterech najświętszych miejsc buddyzmu, za jakie jest uznawane Sarnath. Jest wyjątkowo skromnie, cicho i pusto, choć spodziewałam się sporej ilości pielgrzymów. Ale może to dzięki tej ciszy i spokojowi po wizycie w Sarnath czuję, że mam trochę więcej energii, niż rano.
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Jak widać nie zawsze wyobrażenie o miejscu pokrywa się z rzeczywistością dlatego warto odwiedzać takie miejsca :), przynajmniej można zweryfikować :)
Zgadzam się! Co więcej, nawet jeśli kilka osób mówi mi, że coś nie jest ciekawe, to i tak lubię się zazwyczaj przekonać na własnej skórze. Gusta są różne i a nuż okaże się, że coś, co komuś średnio odpowiada – mi będzie się podobało.
Najlepiej wszystko sprawdzić na własnej skórze :)
I ja się zgadzam :). Już wielokrotnie przekonałam się, że podobało mi się w miejscach, które innych nie zachwycały :)
Pewnie, że trzeba wszystko sprawdzić samemu:)
A w kwestii skromności i ciszy panującej w Sarnath, to chyba idealnie… Przynajmniej bardziej można poczuć atmosferę niż tam, gdzie w tym samym czasie przebywają setki innych osób:)
Zajrzę tam kiedyś:)
Idealnie – choć naprawdę zaskakujące to było w tak przeludnionym kraju, jak Indie, gdzie wydawałoby się, że tłumy są praktycznie wszędzie. Ale zdecydowanie nie był to powód do narzekania :)
iä! iä! iä! Makarath! iä! iä! iä! Sarnath Assartru!
chodzili tam Wielcy Przedwieczni co jest w grymuarze “przyszła na sarnach zagłada”
Czas będzie łatwy do rozpoznania, bo wtedy wszyscy ludzie staną się, jak Wielcy Przedwieczni, dzicy i wolni, znajdą się po drugiej stronie dobra i zła, odrzucą prawa i moralność, będą krzyczeć, zabijać i bawić się. Wtedy uwolnieni Starsi Bogowie ujawnią im nowe metody krzyczenia, zabijania i zabawy, radowania się sobą, a cała ziemia będzie płonąć niszczycielskim ogniem wolności i ekstazy.