Sigirija czyli Lwia Skała

Wysoka, lita skała wyrasta w środku dżungli. Samotny ostaniec o wysokości około 200 metrów jest obecnie celem wędrówek. I to wędrówek niespotykanych, bo wspinać się trzeba po kamiennych bądź metalowych schodach. Te metalowe przymocowane są do skały – wyglądają jak na słowo honoru, ale śruby trzymają mocno. I chociaż z daleka wejście na szczyt Lwiej Skały wydaje się niemożliwe – wysiłek naprawdę się opłaci!

Sigirija

Sigirija była stolicą Sri Lanki w latach 484-495 n.e. Umiejscowił ją tu król Kassapa, człowiek, który tron zdobył podstępem, uwięziwszy, a następnie zabiwszy swojego ojca Dhatusenę. Królestwo należało się jego przyrodniemu bratu Mogallanie, który musiał uciekać do Indii. Król zatrudnił przy zabudowie skały inżynierów, którzy utworzyli tu prawdziwą fortecę, pełną pułapek i niezwykle trudną do zdobycia. Zresztą nawet teraz wdrapanie się na szczyt skały jest nie lada wyczynem, szczególnie w tutejszym gorącym i wilgotnym klimacie. Sama wspinaczka trwa około pół godziny (w zależności od kondycji) i dostarcza niezapomnianych przeżyć. Osoby z lękiem wysokości mogą się dwa razy zastanowić…

Sigirija

Twierdza króla Kassapy była nie tylko trudna do zdobycia, ale też piękna – po drodze można obejrzeć pozostałości fenomenalnych fresków. Piękne, ponętne kobiety (co w tamtych czasach było sporą odwagą, gdyż buddyzm nakazywał m.in wyzbycie się cielesnych żądz) spoglądają na przybyszów swymi urokliwymi oczętami. Przybysze z kolei nie patrzą raczej w oczęta, ale trochę niżej ;)

Sigirija

Ponieważ skała widoczna jest z daleka, aby jeszcze bardziej budziła grozę, król kazał skonstruować na jej bazie figurę lwa i umiejscowić ją na skalnej półce. Do dzisiaj pozostały jedynie dwie potężne lwie łapy, które można obejrzeć mniej więcej w połowie wspinaczki na szczyt. Kiedyś, żeby wejść wyżej, trzeba było się wspiąć do lwiej paszczy – to dopiero musiało robić wrażenie!

Sigirija

Dalej na szczyt prowadzą metalowe stopnie. Wchodząc po nich trzeba zachować ciszę – dookoła wiszą gniazda szerszeni, których lepiej nie drażnić. Można sapać pod nosem. A już z samej góry rozciąga się przepiękny widok na całą okolicę! Z każdej strony zielona dżungla. W oddali nietrudno dostrzec połacie pól ryżowych, gdzieś na horyzoncie majaczą sylwetki gór. Po pałacu, który się tu kiedyś znajdował zostało tylko trochę kamieni, więc ciekawsze jest to, co dookoła Lwiej Skały.

Sigirija

We wspinaczce chętnie pomagają miejscowi naganiacze. Za podanie ręki i wprowadzenie kawałeczek życzą sobie 500 rupii, co równe jest około 25 złotym. Lepiej więc wejść na górę o własnych siłach. A tam już można odpocząć w spokoju – bo na szczycie na szczęście nie ma tłumów. Można więc, tak jak ten mnich, zadumać się, patrząc na fantastyczną okolicę. Albo po prostu stanąć na kamieniu będącym najwyższym punktem góry i z satysfakcją zrobić sobie zdjęcie :)

Sigirija

A co się stało z Kassapą? Otóż po osiemnastu latach powrócił jego brat z Indii, żeby odebrać tron tak jak mu się należało. Kassapa, zamiast siedzieć w swojej twierdzy, wyszedł mu z wojskiem naprzeciw. Kiedy ruszali do ataku, przez przypadek przestraszył swojego słonia, który dał nogę. A wojsko myślało, że król ucieka i też zwiało. Kassapa, widząc swoją klęskę, poderżnął sobie gardło, żeby tylko nie dać się wziać do niewoli…

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

20 komentarzy

  1. olivia pisze:

    te lwie łapy robią wrażenie i chętnie wspięłabym się na szczyt (pewnie kondycję musiałabym rok wcześniej ćwiczyć;)), ale te gniazda trzmieli mnie całkowicie zniechęciły. Miejsce jednak wspaniałe :)

  2. Ewa pisze:

    Ej, nie jest tak strasznie, ja wlazłam tam kompletnie bez kondycji :D A owady śpią, więc luzik :)

  3. Ewa pisze:

    A w ogóle to miały być szerszenie, a nie trzmiele, już zmieniam :D

  4. Marta pisze:

    Śliczne zdjęcia.
    Ja całą drogę sapałam jak dzika, nawet myślałam żeby wynająć pana który by mi “mechanicznie” pomógł się wspiąć ( mijaliśmy takie starsze babcie które przewodnicy popychali do góry trzymając ręce … hmmmm na zakończeniu pleców ;) )

    • Ewa pisze:

      Dzięki Marta!
      JA powiem szczerze byłam pełna podziwu dla niektórych, że weszli tam o własnych (lub nawet prawie własnych :) siłach!

  5. Marta pisze:

    A powiem Ci jeszcze że z mężem zaciekawieni byliśmy skąd taki “okazały” wizerunek kobietek się wziął w czasach kiedy to nie myślano nawet o chirurgii plastycznej ;).

  6. Agnieszka pisze:

    szukam tego lwa, albo chociaż łap i… no średnio mi to wychodzi ;)

  7. Słyszałam, że jest to najpopularniejsze miejsce zaręczyn na Sri Lance. :)

  8. *wśród turystów. Nie wiem, czy taki sam trend utrzymuje się wśród miejscowych. :)

  9. Eee.. Gdzie ten lew? Też nic nie widzę! :)

  10. Ewa pisze:

    Łapy lwa a po środku schody. Zarówno u mnie jak i u Ewy na zdjęciach ;)

  11. Julia pisze:

    A widzę! Nie wiem, czt to moja wyobraźnia, czy naprawdę tam jest, ale widzę :D

  12. Niesamowite miejsce! Zdecydowanie polecam! :) A widok na zachod słonca ze szczytu obłędny!

  13. Joanna Julia pisze:

    Właśnie – gdzie jest Lew? :)

  14. Anonim pisze:

    Hahhaa trzeba poszukać lwa na kolejnych zdjęciach :)

  15. Łukasz pisze:

    mam potężne zaległości z podróży po Sri Lance, ale tym postem mnie zmobilizowałaś, aby zakasać rękawy, więc i niedługo u mnie o tej skale :)

  16. Anonim pisze:

    Łukasz, ja byłam tam w 2010 r. i chyba mam jeszcze z 1 czy 2 tematy, które chciałabym opisać… ale tyle się w międzyczasie nazbierało, że nie wiem, czy dam radę :)

  17. Paulina pisze:

    Ciężko dopatrzeć się tam lwa :P

  18. Ewa pisze:

    Paulina bo same łapy zostały :D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!