Śniadanie po kenijsku: chai i chapati
Budzę się rano zgrzana, bo przecież w typowym kenijskim domu nie ma klimatyzacji. Jedida już od dawna krząta się po obejściu. – Wstałaś? Siadaj, zaraz zrobię herbatę! – uśmiecha się radośnie na mój widok wyciągając z szafki aluminiowy garnek bez rączki czy uszu. W wielu domach nie znają czegoś takiego jak czajnik, bo po co, skoro wodę można zagotować w garnku? Jedida nalewa do niego ze dwie szklanki wody i tyle samo… mleka. Zaraz zrobi mi typową kenijską herbatę, czy raczej chai, jak tu się na ten napój mówi.
Kenia jest jednym z największych światowych producentów herbaty. Najlepsza pochodzi z regionu Kericho, gdzie znajduje się mnóstwo pięknych plantacji. Mam okazję oglądać je, niestety tylko z okien matatu jadącego do Kisumu nad jeziorem Wiktorii. Nie ma czasu się zatrzymywać, bo jedziemy ze znajomym w odwiedziny do jego rodziców w Kakamega. Tęsknym wzrokiem patrzę więc za przesuwającymi się za oknem intensywnie zielonymi polami herbaty i obiecuję sobie, że kiedyś tu wrócę, by poznać lepiej ten zakątek Kenii.
Gdy pierwszy raz wyjeżdżam z Kenii do Polski mój przyjaciel Peter wręcza mi w prezencie kilogram najlepszej kenijskiej herbaty w papierowej torebce. Suszone listki pachną obłędnie, a gdy parzę ją później w Polsce to nie mogę przekonać się do przygotowania herbaty na sposób kenijski, bo to całkowicie zabija ten fantastyczny smak. Odnoszę wrażenie, że przeciętny Kenijczyk nie docenia tego skarbu – zresztą być może nie ma co doceniać, bo podobno najlepsze herbaty przeznaczane są na eksport, a w kraju zostają te gorsze.
Prawda jest taka, że chai robi się z herbaty ekspresowej w torebkach. Kiedy woda z mlekiem zaczynają wrzeć, zalewa się tą mieszanką torebkę bądź dwie znajdujące się w szklance i czeka, aż napój nabierze kawopodobnego koloru. Wyjmujemy wtedy torebkę i słodzimy. Jak najwięcej. Moim zdaniem dwie łyżeczki to już ulepek, ale mój znajomy Biko potrafi do małej szklanki wsypać i cztery łyżeczki cukru. Bo chai ma być mocny, słodki i dodający energii. Bywa, że jest jedynym składnikiem kenijskiego śniadania.
Jedida do śniadania podaje też chapati. Ten okrągły placek z mąki pszennej to wpływ kuchni hinduskiej, obecnie bardzo popularny w całej Kenii nie tylko jako danie śniadaniowe, ale też dodatek do obiadu czy kolacji. Chapati służy tu za chleb.
Można je kupić na przydrożnych stoiskach, gdzie kobiety pakują je w niewielkie czarne plastikowe woreczki i zawiązują supełek – po to, by placek nie wysechł, bo suchy robi się twardy i niesmaczny. Najlepiej jeść chapati na ciepło, ale na zimno tez daje radę.
W przeciętnym kenijskim domu śniadanie jest ubogie. Chai, czasem kromka suchego chleba czy właśnie chapati, jeśli kogoś stać to może zje omleta lub usmażoną na głębokim tłuszczu niewielką kiełbaskę. Czasem maharagwe czyli gotowaną czerwoną fasolkę w sosie pomidorowym, a na wybrzeżu jeszcze z dodatkiem mleczka kokosowego.
Ewentualnie mandazi lub mahamri czyli rodzaje smażonych na głębokim tłuszczu pączków. I tyle. Wielu na więcej nie stać.
Lubicie herbatę z mlekiem? Próbowaliście kiedyś chapati? Myślicie, że taka super słodka herbata wystarczy, by dać energię na nadchodzący dzień?
Przewodnik po Kenii
Wybierasz się do Kenii? W przewodniku, który napisałam, znajdziesz jeszcze więcej ciekawych i praktycznych informacji o tym kraju. Kliknij tutaj i kup :)
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Herbata z mlekiem to nie dla mnie. Z cytryną też niekoniecznie. Ani cukrem. Najlepiej smakuje zwykła czarna, bez niczego. To mi się wydaje tu w Europie. Pewnie pijąc tę kenijską miałabym szansę zmienić zdanie.
Ja w domu najchętniej pijam czarną z odrobiną cukru. W Kenii w sumie tylko piłam z mlekiem :)
Po przyjeździe do Irlandii pierwszym szokiem “kulinarnym” była herbata z mlekiem ble ble ble… ale :) przyzwyczaiłam się z czasem i nawet mi smakuje
Lubie herbate z mlekiem, wlaciwie jak pije herbate (rzadka, zima czasami) to zawsze z mlekiem, ale mleka dolewam po zaparzeni, no i bez cukru, bo cukier zabija smak :)
Zabija, zabija… albo dodaje smaku słodkiego. Z tego drugiego założenia wychodzą uwielbiający ulepkowaty chai Kenijczycy :)
jolasolotrips ja w pierwszym momencie też nie bardzo chciałam to pić, szczególnie jak zobaczyłam kożuch na wodzie z mlekiem ale potem polubiłam :)
Uwielbiam chapati, czy też naany! A co do herbaty z mlekiem… hmm… to tylko indyjska masala! Pychota!!! Zresztą w podróży człowiekowi smakują rzeczy, których by w domu nie spróbował. To chyba atmosfera miejsca. A nawet jak się chce coś takiego do domu “zaimportowac” – przywieźć, zrobić, to już nigdy nie jest to samo.
Jest w tym trochę prawdy! Na przykład wafelki stroopwafles, o których niedawno pisałam, wcale mi w domu nie smakowały tak, jak w Holandii. Tak chyba bywa, że niektóre smaki “zostają” w miejscu, gdzie byliśmy :)
Najlepsza na świecie herbata to dla mnie właśnie herbata z mlekiem, ale indyjska masala :) Mniammmmm A reszta wygląda również smakowicie ;) Lubię próbować nowości.
w ogóle mleka nie piję….herbata z mlekiem to dla mnie bardzo dziwny wynalazek :-P
Uwielbiam mleko, samo zimne z lodówki – pycha! :)
Herbata z mlekiem to przekleństwo przedszkola :P Przynajmniej raz na tydzień było… :P
O, mi tego nie serwowali. Ale m nie serwowali też znienawidzonego przez wiele dzieciaków szpinaku :D
Kenijska bawarka, kiedyś bardzo lubiłam, szczególnie do herbatników :)
Z herbatnikami nie piłam, trzeba będzie spróbować :)
Wow, chapati w Kenii? Totalne zaskoczenie…
O tak! Mega popularne :)
o ile brzmi to smacznie o tyle ja nie jestem w stanie przełknąć herbaty z mlekiem. Po prostu “it’s not my cup of tea” :P
Hahahhahaha :D
Musze spróbować takiej herbaty, tym bardziej że lubię słodką. Czy daje energię? Pewnie że daje! W końcu to cukier :D
I to prawie sam cukier – przynajmniej w wersji mojego znajomego, który jeszcze na siłę mi dorzucał łyżeczkę do mojego kubka :)
O nie, to nie dla mnie. Popijam właśnie ten wpis kawą z mlekiem ;)
Kawa to nie dla mnie :D
znowu typowałbym Indie po zdjeciu…mleko tylko w kawie. pzdr
Taka ta Kenia indyjska ;) Kawy nie pijam ;)
Niestety, ale herbata z mlekiem to nie dla mnie! Całe szczęście, że chłopak lubi, więc może mnie poratować i wypić za mnie :P
Podział obowiązków :D
Ja też nie przepadam za herbatą z mlekiem, ale biała kawa – obowiązkowo! ;) A kenijskiej herbaty mieliśmy okazję próbować na łodzi płynąc na wyspę Wasini :)
Wasini <3 uwielbiam!
herbatka z mlekiem jest OK – ja tutaj w Malezji namiętnie pijam teh tarik czyli wersję spienioną… pycha ;)
Spróbowałabym chętnie :)
Kiedy zobaczyłam hasło herbata po kenijsku od razu wiedziałam, że to o ilość cukru chodzi. Dieta hipercukrowa… :)
I cukrzyca za rogiem ;)
Dieta hipercukrowa :)
zatęskniłam za Indiami przy okazji :)
hahah, no fakt… :) chociaż ja i tak bardziej za Kenią tęsknię :)
Mocną, czarną herbatę z melkiem lubię od czasu do czasu wypić, ale na śniadanie tylko kawa. Bez kawy z nikim nie gadam ;) Chapati bardzo chętnie bym spróbowała! Kiełbasa albo fasola na śniadanie to jednak nie mój klimat, ale pączki wyglądają smakowicie ;)
Hahaha no ja tę fasolkę raczej na obiad jadałam też :) albo na kolację :)
To takie bardziej indyjskie śniadanie. :)
Chapati to wpływ indyjski, herbata z mlekiem brytyjski, a mieszanka kenijska :D
Bardzo smacznie wygląda to jedzenie, a placki przypominają hinduskie naan. Spróbowałabym ich z przyjemnością :)
Są chyba bardziej miękkie i naleśnikowate, niż naan. Ale oba rodzaje placków są pyszne :)
Herbata z mlekiem… bawarka znaczy? :P Jakoś nigdy nie mogłem się do tego przekonać. Samo patrzenie na to już jest wystarczająco traumatyczne hehe. Ale powątpiewam, że słodka herbata może dać energię na cały dzień…
Bawarka kojarzy mi się raczej z herbata normalną, do której dolewa się mleka, ale pewnie skutek jest ten sam :D
Uwielbiam słodką herbatę z mlekiem!
Robię sobie zamiast kawy – bo cukier dodaje mi energii na chwilę tak samo jak kawa, a jednak herbata smakuje o niebo lepiej.
Chapati też lubię.
Mogę więc jechać do Kenii – śniadania będą mi smakowały ;)
Myślę, że nie tylko śniadania :)
Mój mąż pije herbatę z mlekiem, ale bez cukru, taką naszą “bawarkę”. Bardzo ciekawy wpis i blog. ?
Kiedyś kiedyś, jak usłyszałam o bawarce, to nie mogłam sobie wyobrazić picia herbaty z mlekiem. Fuj :) Teraz chętnie, ale ponieważ herbatę bez mleka słodzę, to i z mlekiem musi być słodka :) Dzięki!
Uwielbiam wpisy o lokalnym jedzeniu! :)