Święty Mikołaj istnieje, wystarczy uwierzyć!
Elf w wełnianym kubraczku i spiczastej czerwonej czapce uśmiecha się szeroko.
– Święty Mikołaj jest gotowy — szepce i powoli, z cichym skrzypieniem, otwiera ciężkie, drewniane drzwi. Wchodzę do niewielkiego pomieszczenia. Na podłodze rozłożono mały dywanik. W rogu stoi świątecznie udekorowana choinka, a dookoła pełno paczek i prezentów. Na środku pokoju stoi spore, drewniane krzesło, a w nim zasiada stary, brodaty mężczyzna w czerwonym płaszczu i charakterystycznej czapce. Zza małych okularów ledwo widać pełne mądrości i życiowego doświadczenia oczy. Siwa broda sięga mu aż do kolan. To Święty Mikołaj. Ten jedyny, prawdziwy… Gestem zaprasza mnie, bym usiadła obok i wyszeptała mu do ucha swoje świąteczne marzenia.
Położone dokładnie na kole podbiegunowym Rovaniemi to oficjalna siedziba Świętego Mikołaja. Tu właśnie urzęduje i przez cały rok spotyka się z dziećmi i dorosłymi z całego świata. Gdzie mieszka? To elfy trzymają w tajemnicy, by dać Mikołajowi trochę prywatności po pracy. Ale wystarczy zjawić się w jego wiosce nieopodal Rovaniemi, by poczuć magię świąt i osobiście porozmawiać z Mikołajem w jego biurze.
Po dotarciu do wioski postanawiam jednak dawkować sobie emocje i, zamiast biec od razu na spotkanie z Mikołajem, kieruję pierwsze kroki do głównego mikołajowego urzędu pocztowego. To tutaj docierają listy z całego świata adresowane do Świętego. Tutaj praca wre przy ich sortowaniu, otwieraniu i przekazywaniu Mikołajowi, który po godzinach urzędowania w biurze znajduje jeszcze czas by przeczytać każdą wiadomość, którą się do niego wyśle. Dzięki temu wie, o czym marzą autorzy listów. Z tej poczty mogą korzystać także zwykli śmiertelnicy, by wysłać list lub pocztówkę do domu.
Ponieważ zjawiam się tu z samego rana, nie ma jeszcze tłumów i kolejek, jak to zwykle na poczcie bywa. Długo chodzę między regałami, nie mogąc się zdecydować, które pocztówki są najpiękniejsze. W końcu wybieram i wypisuję mikołajowe pocztówki dla wszystkich dzieci rodziny i znajomych, a potem naklejam specjalne świąteczne znaczki i wrzucam do skrzynki, tak aby pozdrowienia dotarły do nich jeszcze przed świętami. Każda przesyłka wysłana z tego miejsca ostemplowana będzie specjalną mikołajową pieczątką!
Mam też chwilę czasu, by rozejrzeć się po zakamarkach poczty. W rogu zauważam kilka skrzynek i stertę listów. To właśnie te przesyłki, które za chwilę zostaną posortowane przez elfy. Skrzynki oznaczone zostały nazwami krajów, z których pochodzą nadawcy. Znajduję polską skrzynkę pełną listów. Kiedy patrze na ilość listów, dopiero wtedy uświadamiam sobie, że Mikołaj musi mieć naprawdę niemało roboty z czytaniem tego wszystkiego!
Po wyjściu z poczty decyduję się odwiedzić czerwononosego renifera Rudolfa, który znany jest z tego, że ciągnie mikołajowe sanie co roku w Wigilię, rozwożąc podarki dla dzieci. Pomaga mu w tym jego świecący czerwony nos, który szczególnie dobrze sprawdza się we mgle lub przy zamieci śnieżnej. Rudolf wraz z kuzynami mieszkają za biurem Świętego Mikołaja. Główny bohater niestety odpoczywa, nabierając sił przed świętami, ale spotykam inne renifery, które aż rwą się do tego, by zabrać odwiedzających na przejażdżkę saniami!
Okazuje się bowiem, że każdy z nas może przejechać się ciągniętymi przez renifera saniami po zaśnieżonym lesie. Jak tu więc nie skorzystać z takiej okazji? Wskakuję szybko na sanie, przykrywam nogi ciepłym futrem, by nie zmarznąć i ruszamy przed siebie! Elf tłumaczy mi, jak prowadzić sanie. Okazuje się, że jeżdżąc po ziemi, nie trzeba znać nawet żadnych czarodziejskich zaklęć. Wystarczy lekko pociągnąć lejce w tym kierunku, w którym chcemy, by renifer skręcił. Magii używa się dopiero wtedy, kiedy chce się wznieść w przestworza, jak Święty Mikołaj. Pada śnieg, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań – rozbrzmiewa mi w głowie, kiedy suniemy przez pokryte białą pierzyną lasy.
Wreszcie przychodzi czas, by odwiedzić samego Świętego Mikołaja. Jego biuro łatwo znaleźć, bo położone jest w samym centrum wioski, zaraz obok ogromnej choinki udekorowanej flagami z całego świata i świątecznymi lampkami. Po wejściu do środka trzeba trochę odczekać w kolejce — w końcu chętnych do rozmowy z Mikołajem nie brakuje. Ale warto czekać! Każdy dorosły, który od lat nie wierzy w Mikołaja, znowu w niego uwierzy jak go spotka osobiście ;)
Po wyjściu z biura spaceruję jeszcze trochę po wiosce. Znaleźć tu można więcej atrakcji, takich jak muzeum starych skuterów śnieżnych, psy husky, sklepy z pamiątkami i restauracje oraz Dom Bożego Narodzenia, gdzie prezentowana jest ekspozycja związana z obchodami świąt w Finlandii oraz różnych krajach na świecie. Co ciekawe, tutaj również można spotkać Świętego Mikołaja! Kiedy pytam elfy, jak to jest możliwe, że Mikołaj jest i tu, i w swoim biurze, odpowiadają mi z rozbrajającą szczerością:
– Mikołaj szybko podróżuje podziemnym tunelem, by spotkać jak najwięcej osób.
– Ale jak to jest możliwe? – nie dowierzam.
– Magia! – uśmiecha się elf. To wszystko wyjaśnia! Jak mogłam sama na to nie wpaść?
Najpiękniej w wiosce robi się o zmroku, kiedy rozświetlają ją miliony świątecznych lampek z bożonarodzeniowych dekoracji. Z głośnika na głównym placu przed biurem Świętego Mikołaja dobiegają kolędy i inne świąteczne melodie. Z nieba sypią się delikatne płatki śnieżnego puchu. Śnieg skrzypi pod butami, kiedy przechodzę pod świecącą się na niebiesko linką wyznaczającą koło podbiegunowe. Wokoło rozbrzmiewa radosny śmiech dzieci, które właśnie spełniły marzenie, by spotkać Mikołaja. I ja w tym momencie uśmiecham się szeroko sama do siebie!
Jeżeli w wiosce Świętego Mikołaja mogłam obudzić w sobie dziecko, to następnego dnia daję temu dziecku możliwość wspaniałej zabawy! Zaglądam bowiem do Santa Parku, parku rozrywki o mikołajowej tematyce, leżącego zaledwie dwa kilometry od wioski. Tutaj po prostu zamieniam się w radosnego dzieciaka, który czuje się, jakby znalazł się w samym środku wigilijnej bajki.
Santa Park znajduje się we wnętrzu sporej jaskini, zwanej oczywiście Jaskinią Mikołaja, więc już wchodząc do środka, odnoszę wrażenie, że wstępuję do jakiegoś czarodziejskiego miejsca. Do środka prowadzi ciemny, ledwie oświetlony tunel, w którym wchodzącym towarzyszą dźwięki zawodzenia arktycznego wiatru. Przyjemniej i cieplej robi się po wejściu. Od razu czuję, że trafiłam gdzieś, gdzie dzieją się magiczne rzeczy!
Pierwszym przystankiem jest tutejszy oddział mikołajowej poczty. O ile ta wioskowa przypominała prawdziwy urząd pocztowy, to ta w jaskini jest dużo cieplejsza i przytulniejsza. Prawdziwie bajkowa. Elfy radośnie zapraszają do środka, gdzie pod ścianą można dostrzec czarodziejską sortownicę listów. Wjeżdżają one do środka na taśmociągu, a wyjeżdżają poukładane i popakowane w niewielkie pakieciki. Taka sortownica z pewnością ułatwia zadanie elfom, które wcześniej musiały układać wszystkie listy ręcznie! Na odwiedzających czekają specjalne blaty, gdzie można napisać list lub pocztówkę za pomocą prawdziwego gęsiego pióra!
Zaraz obok mogę po raz kolejny przekroczyć koło polarne — tym razem robię to jednak pięćdziesiąt metrów pod powierzchnią ziemi! Przejście prowadzi do Królestwa Księżniczki Lodu. Zimno tu niczym na biegunie północnym. Miejsce wypełniają lodowe rzeźby, można też porozmawiać z księżniczką, która chętnie zaserwuje coś orzeźwiająco chłodnego do picia. Kiedy ma dobry humor, pozwala także zasiąść na swoim lodowym tronie. Decyduję się spróbować zielonkawego napoju zwanego Pocałunek Lodowej Księżniczki, który dostaję w szklance zrobionej z kawałka lodu. Księżniczka żartuje, że szklankę mogę zabrać ze sobą na pamiątkę.
Chcąc odtajać po wizycie w lodowej krainie, udaję się do miejsca pełnego ciepła i cudownie słodkich, korzennych zapachów — do piekarni, w której rządzi żona Świętego Mikołaja, zwana Panią Piernikową. Pod jej czujnym okiem elfy uczą się tutaj dekoracji słodkich pierników. Przemiły elf pokazuje mi, jak można ładnie udekorować własne ciastko, a następnie zagania mnie do roboty! Siadam i ozdabiam piernikowe serce kolorowym lukrem i wielobarwną posypką. Mogę je potem wziąć ze sobą do domu!
Pełna energii ruszam dalej, by przejechać się czarodziejskimi saniami. Szlak prowadzi najpierw przez arktyczną, zaśnieżoną krainę. Spotykam tu zwierzaki typowe dla okolicy — wiewiórki, renifery i śpiącego pod pierzynką z liści niedźwiadka. Mogę też podglądać życie Lapończyków w ich tradycyjnych strojach. Na koniec sanie przejeżdżają przez elfią fabrykę zabawek, gdzie elfy uwijają się jak w ukropie, tworząc podarki, które potem wywołają uśmiech na twarzach dzieci na całym świecie. Przejażdżka podoba mi się tak bardzo, że postanawiam wziąć w niej udział jeszcze raz!
Stamtąd udaję się do samego centrum mikołajowej jaskini, gdzie odbywają się pokazy elfich akrobacji. Elfy podskakują na trampolinie, wywijają salta i fikołki, robią sobie nawzajem psikusy. Widać, że to bardzo przyjazne, roześmiane stworzenia. W końcu gdyby tak nie było, to Święty Mikołaj nie wybrałby ich sobie na pomocników. Kiedy w tle leci świąteczna muzyka, a słowa piosenki opowiadają o wierze w magię Mikołaja, przyznaję szczerze, że naprawdę się wzruszam…
Po pokazie zaglądam do elfiego warsztatu, gdzie mogę przypomnieć sobie szkolne zajęcia praktyczno-techniczne. Na stolikach leżą pojemniczki z farbami i klejem oraz koszyczki z akcesoriami. Za ich pomocą mogę stworzyć i ozdobić własną figurkę drewnianego elfa. Tuż obok do nauki zaprasza też szkoła kaligrafii. Szkoda, że nie zajrzałam tu przed wypisaniem wszystkich pocztówek!
Przychodzi wreszcie czas by… odwiedzić Świętego Mikołaja po raz trzeci. Tak! Bo, jak się okazuje, ma on swoje biuro również w jaskini. Dziadek uśmiecha się na mój widok, czyżby już mnie rozpoznawał po poprzednich dwóch wizytach? Siadam u boku Mikołaja, zapewniam go, że byłam grzeczna przez cały rok, a on obiecuje mi dużo prezentów pod choinką. Już nawet nie pytam, w jaki sposób przeniósł się tutaj z wioski, bo przecież wiem, jak to działa. Magia!
Na koniec wizyty w mikołajowej jaskini postanawiam wrócić do szkoły. Ale nie do takiej zwykłej, tylko oczywiście czarodziejskiej szkoły elfów. Zapisuję się na zajęcia z elfologii. Profesor Elf tłumaczy nam na wstępie, że wykształcenie elfa trwa dziewięćdziesiąt dziewięć lat i pyta, czy mamy tyle czasu, by zostać prawdziwymi pomocnikami Świętego Mikołaja. Kiedy okazuje się, że nie bardzo — proponuje nam w zamian kurs przyspieszony.
Wszyscy chętni przechodzą więc tajemniczym tunelem za dwoma profesorami — jednym, który poprowadzi kurs po angielsku i drugim, mówiącym po fińsku. Przejście prowadzi nas do przestronnego pomieszczenia będącego salą lekcyjną. Na zajęciach uczymy się, jak być miłym dla każdego, jak błyskawicznie zaglądać przez okno do środka domów (w ten sposób elfy sprawdzają, czy dzieci są grzeczne — trzeba dużo ćwiczyć, ale Profesor Elf odradza trenowanie na oknach sąsiadów) oraz jak po cichutku skradać się na paluszkach. Kurs obejmuje też elfią geografię, a na koniec przerabiamy podstawy magii elfów, ucząc się czarodziejskich zaklęć. Za ich pomocą udaje nam się zapalić lampki na choince!
Po zakończeniu zajęć otrzymuję prawdziwą, czerwoną elfią spiczastą czapkę i certyfikat ukończenia kursu elfologii. Teraz mam już papiery poświadczające to, że umiem skradać się jak elf, jestem miła, a przede wszystkim — potrafię czarować! Zadowolona, z certyfikatem w ręku, kończę wizytę w jaskini Świętego Mikołaja.
Ktoś mógłby powiedzieć, że wioska i jaskinia Świętego Mikołaja to atrakcje tylko dla dzieci. A ja mówię, że wystarczy zostawić powagę w domu i popuścić wodze fantazji, i można bawić się jak dziecko nawet w dorosłym wieku! A Święty Mikołaj? No cóż, wierzcie mi lub nie, ale on jest prawdziwy. Wiem, bo spotkałam go osobiście. I to aż trzy razy :)
Artykuł powstał w ramach współpracy z eSky.pl przy wsparciu Polish Travel Blogs.
Jeśli wybieracie się do Rovaniemi, zajrzyjcie też do wpisu, gdzie zebrane są ważne i przydatne informacje praktyczne, między innymi o tym, gdzie spotkać Świętego Mikołaja, jak zrobić sobie z nim zdjęcia i które atrakcje dostępne są bezpłatnie.
Wierzycie w Świętego Mikołaja? Byliście grzeczni w tym roku? Spodziewacie się prezentów czy rózgi pod choinką? Chcielibyście odwiedzić Mikołaja w Rovaniemi?

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Czytam o Mikołaju i na koniec trafiam na wpis o Muminkach. Ta Finlandia to jednak jest
Oj jest, jest! Wspaniała :)
Piękne zdjęcia
Dziękuję :)
wspaniale że jesteś i zdajesz super relacje :)
Dziękuję pięknie! :)
http://bomojezycietopodroz.pl/daleka-laponia-i-swiety-mikolaj/ – to moje wspomnienia:) Super, że udało Ci się tam pojechać. Ja mam wspaniałe wspomnienia z tego miejsca. Było to moje największe marzenie z dzieciństwa. Disneyland już zaliczyłam, teraz jeszcze Nowy Jork przed Bożym Narodzeniem i Dolina Muminków w Finlandii – będzie full pakiet;) Pozdrawiam ciepło.
Mi się marzy LEGOLAND Billund bardziej, niż Disneyland. Choć ten też mogłabym odwiedzić. W Dolinie Muminków byłam niestety ppza sezonem… A w Nowym Jorku wiosną i późnym latem :)
Super, wygląda jak z bajki!
Tak się też czułam, jak w bajce :)
Jejku, aż się rozmarzyłam :) Piękne zdjęcia i historia. Oczywiście, że wierzę w Mikołaja i bardzo chciałabym go kiedyś odwiedzić. Kto wie, może się uda?
Życzę spełnienia tego marzenia, bo przeżycie naprawdę fajne :)
Ale wspaniałe zdjęcie. Mam nadzieję, że mi też uda się kiedyś spełnić marzenie z dzieciństwa i odwiedzić Mikołaja.
Dziękuję i życzę spełnienia! :)
Ja tam bardzo się ucieszyłam, kiedy odkryłam, że z Mikołajem, to ściema:). Zawsze bardzo się stresowałam kiedy mikołaj przychodził do nas do domu i kazał mi mówić wierszyki:). W sumie to tak się bałam go, że chyba wolałabym nie dostawać prezentów:))).
Hahahha to faktycznie trauma! Mój Mikołaj na szczęście nie dawał mi takiego wycisku :)
Super miejsce i świetnie je opisałaś! Moje dzieci już chcą tam pojechać? nic dziwnego.
Dzięki! Dzieciom nie dziwię się nic a nic, dla nich to szczególnie frajda :D
Och, to zdecydowanie miejsce nie tylko dla dzieci! Z miłą chęcią pojechałabym raz jeszcze, a wcale nie młodnieję ;)
Oj tam oj tam, mówią, że masz tyle lat, na ile się czujesz, więc jeśli czujesz, że młodniejesz, no to wiesz… ;)
Świetna relacja. Ja też chętnie bym tam poleciała :) I te prezenty…. Znowu zaczęłam wierzyć w Świętego…
Super :) Mikołaj też pewnie coś zostawi pod choinką :)
Jaaaaa! Taki wyjazd to spełnienie moich marzeń z dzieciństwa! Mogłabym rzucić wszystko i pojechać nawet teraz! :)
U mnie to też dość spontanicznie wyszło. I było super :)
Byłaś w bajce! Tej prawdziwej! Ja też chcę ! Co roku sobie obiecuję i co roku zapominam i planuje jakoś głupio moje wyjazdy. Może w przyszłym roku się uda? Trzymaj kciuki!
Trzymam, trzymam mocno! Planuj wcześniej, bo jak się organizuje w ostatniej chwili to niełatwo znaleźć nocleg, no i wiadomo – wcześniej jest taniej :)
i teraz ubolewam tak bardzo, że jednak nie pojechałam do Mikołaja jak studiowałam w Finlandii :( naprawdę magicznie to wygląda!
No to musisz wsiąść w pociąg i jechać :D
Trochę daleko, ale może kiedyś wybiorę się odwiedzić Mikołaja w Rovaniemi. Tymczasem mam w planie po raz drugi odwiedzić dom Mikołaja znajdujący się w miejscowości Drøbak – niedaleko Oslo ;)
Tobie bliżej chyba niż mnie ;) O tym drugim domu nie słyszałam, odwiedzaj i pisz, jak było :)
Cześć Ewa, fajna przygoda. Też jestem zdania, że takie atrakcje są równie dobre dla dorosłych – sama kilka dni temu świetnie się bawiłam, układając trójwymiarowe puzzle, szukając środka ciężkości na huśtawce czy “prowadząc” łódź podwodną w Muzeum Nauki w Lagos, które jest zrobione ewidentnie pod dzieci. Także zazdroszczę wypadu i podziwiam piękne zdjęcia. <3
O, ja pamiętam jak kiedyś odwiedziłam lizbońskie muzeum nauki ze znajomymi i też mieliśmy ubaw po pachy, szczególnie jeżdżąc na rowerze po linie. Jak ktoś nie jest śmiertelnie poważny to i takie atrakcje są dla niego fajne :) Dzięki!
N-I-E-S-A-M-O-W-I-T-E!!
Ja to muszę wpisać na listę do zobaczenia i pojechać z Dzieciorkami zanim dorosną na tyle, że nie będzie ich to ciekawić. Koniecznie :)
O tak, dla dzieci to to jest zimowy raj :D
Magiczna kraina, którą i ja kiedyś bardzo bym chciała odwiedzić – te wszystkie domki, dodatki, kartki i oczywiście Mikołaj. Bardzo wprowadza to wszystko w świąteczny klimat.
Tak! I jeszcze śnieg, bo tego tez nie brakuje a prawdziwe święta powinny być białe :)
Oooo, i to jest dokładnie bajeczne miejsce, do którego bym się wybrał! Od czasów wyjazdu na Arktykę mam przedziwną miłość do dalekiej północy i to miejsce trafia na moją listę teraz! :)
A wiesz, że ja też! Jestem zaskoczona, bo myślałam, że jestem typowo “ciepłolubna” osobą z umiłowaniem do tropików. Bałam się, że tam na północy będę marznąć. No i zmarzłam, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało, a zimowa aura mnie naprawdę oczarowała. Już teraz nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu na mroźną północ…
Prędzej czy później pojedziemy tam z moją Nadią – na 100% – tylko boje się, że pójdę z torbami jak zobaczy te wszystkie atrakcje :)
Niedługo zrobię wpis praktyczny, ale tak w skrócie – wstęp do wioski Mikołaja jest bezpłatny, ale większość atrakcji kosztuje (na przykład Mikołaja możesz odwiedzić za darmo, ale za zdjęcie już trzeba zapłacić). Z kolei za wejście do Santa Parku trzeba płacić, ale w środku większość atrakcji jest już w cenie, a bilet dodatkowo jest ważny dwa dni. No i za zdjęcie z Mikołajem nie trzeba płacić, jeśli je zrobisz własnym aparatem ;)
Od dawna marze, zeby odwiedzic Finlandie :D Uwielbiam finska muzyke, a jezyk jest przepiekny!
Język faktycznie bardzo melodyjny, przyjemnie się go słucha :)
Piękna przygoda! Zazdroszczę tak bardzo… nigdy nie myślałam o takich świętach, ale może w przyszłym roku zabiorę rodzinę, bo wygląda to jak świetna zabawa. Dzieciaki będą zachwycone! A grzane wino gdzieś tam podają? ;-)
Podają, podają – tak zwane glöggi czyli albo grzane wino z przyprawami korzennymi, migdałami (a ja trafiłam jeszcze na dodatek chilli), albo wersja bezalkoholowa – gorący sok jagodowy z przyprawami :)
My byliśmy tam latem i muszę przyznać, że zimowa aura dodaje temu miejscu jeszcze więcej magii.
Czy polskie dzieci wciąż są w czołówce pod względem ilości listów wysyłanych do Mikołaja? W 2009 były na 3. miejscu.
A wiesz, że nawet nie wiem, czy nadal pisze nas tak dużo… Faktycznie zimowa aura nadaje temu miejscu cudowny świąteczny klimat :)
Ale super, magiczna przygoda. Czy z Mikołajem można się tak spotkać z marszu, czy trzeba się wcześniej zapisać? Czy w wiosce jest jakiś hotelik? Jak to wygląda od strony praktyczej – o widzę, że piszesz, że wpis praktyczny w przygotowaniu :) Może za rok wybralibyśmy się z córcią :)
Można z marszu! Trzeba chwilkę poczekać w kolejce, ale jest to darmowe i bez zapisów :) Zaraz obok wioski jest też hotel składający się z małych domków, gdzie można zamówić prywatną wizytę Świętego mikołaja – w domku! :)
Jak pięknie i magicznie :)
Jak magicznie… Bajkowo. Już nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości – Święty Mikołaj istnieje.
O to to właśnie :)
Spełnienie dziecięcych marzeń chyba każdego z nas! Teraz to i ja muszę jechać :)
Mogę jechać z Tobą znowu ;)
magiczny wyjazd, zazdrościmy :)
Było pięknie :)
Jakie cudne zdjęcia! Wspaniała atmosfera! Potrafisz wprowadzić w klimat świąt!
Dziękuję, cieszę się :)
Wspaniała relacja ? poczułam prawdziwą atmosferę wioski świętego Mikołaja ?dziękuję! Pozdrowienia z Paryża!
Dziękuję! Pozdrowienia z Polski :)
Magiczna wycieczka, dziękuję Ci za ten wpis, teraz już wiem, gdzie powinnam pojechać w grudniu! :D a myślałam, że Mikołaj nie istnieje..
A jednak, hahhaha :)
Ja wierzę! Pięknie :)
I o to chodzi :) Dziękuję!
Zazdrość, zazdrość ogromna. Oczywiście ta pozytywna podróżnicza :-) Moje marzenie do spełnienia oczywiście :-) Napiszesz mniej magiczny wpis o praktycznym pobycie? Dojazd, na ile, za ile ;-) gdzie spać itp :-)
Oczywiście, w ciągu tygodnia powinno być! Sporo notatek mam i nawet po supermarkecie chodziłam z telefonem, żeby choć trochę cen “zapamiętać” :D
Magiczny klimat :) W końcu potwierdzone że Mikołaj istnieje na prawdę. Wesołych Świąt
Dziękuję i też życzę Wesołych! :)
Wspaniała relacja. Czułam się jak zaczarowana, czytając i oglądając zdjęcia. Jeśli tylko będę miała okazję na pewno się tam wybiorę, to jest dopiero magia świąt. Pięknie, pięknie, pięknie! :))
Dziękuję! :)
Ja też poznałam Go osobiście
Fajne przeżycie, prawda? :)
Daleko niedaleko to prawda
Super fotorelacja. Zostawiłaś Mikołajowi prezent pod choinką? Od dwóch lat zastanawiam się jak ogarnąć kilkudniowy wyjazd do Rovaniemi
Zaraz, zaraz – to Mikołaj miał prezenty zostawić mnie :) Tutaj opisałam więcej o praktycznych stronach takiego wyjazdu: https://www.dalekoniedaleko.pl/garsc-informacji-praktycznych-o-rovaniemi/
Już od kilku lat planuję tę wyprawę, może w tym roku w końcu sie uda ;-)
Powiedz mi proszę, w jakim terminie odwiedziłaś tego sympatycznego brodacza i jego krainę? w grudniu? Zastanawiam się czy lepszym okresem jest koniec listopada czy może styczeń? Póki co, cenowo kształtuje się to w miarę podobnie (loty + zakwaterowanie)
Byłam na początku grudnia bo zależało mi na świątecznym klimacie :)
Witam! Marzy mi sie niespodzianka dla moich synów (4 I 6 lat) – wizyta u Świetego Mikołaja w grudniu. Mieszkamy między Poznaniem a Wrocławiem. Jak najrozsądniej zaplanować podróż samolotem?
Nie orientuję się, jakie linie latają z Poznania i Wrocławia, można poszukać ciekawych połaczeń, chociażby na esky.pl :)