Telefon w podróży: LG Swift Plus P500
Kiedy dostałam propozycję przetestowania telefonu LG pierwsze co zrobiłam zanim jeszcze go w ogóle dotknęłam, to zastanowiłam się, czego oczekuję od tego typu sprzętu w podróży. Przede wszystkim musi dzwonić i wysyłać smsy – wiadomo :) A poza tym telefon, który zabieram na wyjazd powinien mieć w miarę dobry aparat i możliwość kręcenia filmów (bo nie zawsze mam możliwość i chęci targania ze sobą dużego aparatu, a zdjęcia na bloga zawsze są potrzebne), długo trzymającą baterię (żeby go nie ładować co chwilę) i WiFi (bo nie zawsze mam możliwość i chęci zabierania ze sobą laptopa). Te trzy rzeczy to podstawa. Jak sobie radzi z tym wszystkim LG Swift Plus…?
Zacznijmy od zdjęć i dużego plusa dla LG. Mimo, że zawsze uważałam zdjęcia robione telefonem za stosunkowo słabe, to ten telefon bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Przy 3 megapikselach robi zdjęcia po prostu ładne. Dobrze łapie ostrość, automatyczny balans bieli działa bez zarzutu, przy słabym oświetleniu też radzi sobie elegancko. Dla porównania poniżej zdjęcie (surowe, bez żadnej obróbki) zrobione w ciągu słonecznego dnia – po prawej LG, po lewej mój obecny telefon (także 3 megapiksele). Jak widać nie w megapikselach magia ;)
I jeszcze foto przy słabej pogodzie (znowu surowe). Tutaj już przewaga LG jest mniejsza, ale i tak widać, że zdjęcia robi nieco ostrzejsze.
Teraz bateria. No tu niestety trochę słabiej, bo trzymała mi tylko około trzy dni. W obecnym telefonie mogę być pewna, że będzie działał tydzień bez ładowania, więc jeśli zapomnę ładowarki, to tyle przeżyję :) Ale jest jedno ale. LG miał w tym czasie cały czas włączony przesył danych, co niestety jest prądożerne. Jak spojrzeć na to, co podaje producent, to maksymalny czas czuwania w LG wynosi 700 godzin (w moim obecnym – 340 godzin), a rozmów w LG – 8 godzin (w moim obecnym 4 godziny).
A co z WiFi? Ano jest. I działa. Dobrze, bo jak chce się skorzystać z netu w telefonie za granicą, to lepiej znaleźć jakiegoś hotspota (ewentualnie niezabezpieczoną sieć) niż korzystać z przesyłania danych w roamingu. To drugie może potem spowodować zawał serca, jak już się dostanie rachunek :) Ja akurat będąc w podróży często korzystam z sieci by być w kontakcie z rodziną i znajomymi, ale też Internet bardzo ułatwia różne rzeczy (couchsurfing, rozkłady jazdy itp).
Tak to wygląda, jeśli chodzi o moje podstawowe wymagania co do telefonu na wyjazd. LG Swift Plus P500 to jednak coś więcej, niż zwykły telefon – to taka mała internetowa maszynka. Fajne opcje, jakie jeszcze oferuje to mapy Google i nawigacja. To ostatnie może się przydać, jak ktoś gdzieś się zgubi :) Jest tylko jeden szkopuł jeśli chodzi o nawigację. Niestety nie działa ona bez połączenia z internetem. Więc jeśli ktoś chce użyć jej za granicą, musi rozważyć kwestię kosztów. Albo słono płacimy za roaming, albo kupujemy lokalną kartę sim pozwalającą na dostęp do sieci w jakiejś rozsądnej cenie. Szkoda, bo gdyby działało toto jak normalna nawigacja, byłoby świetną rzeczą dla turysty.
No dobrze, to na koniec trochę wrażeń ogólnych z używania telefonu LG. Na początku nie mogłam się przyzwyczaić do innego układu menu, ale jak poustawiałam sobie ikonki aplikacji i pogrzebałam chwilę w menu to udało mi się znaleźć wszystko, czego potrzebowałam. Telefon jest poręczny, wagowo w sam raz jak dla mnie, z ekranu dotykowego korzysta się łatwo (przy pisaniu na szczęście nie mam problemu z trafieniem w odpowiednie literki ;). Z wyglądu też ok. Nie jakiś szpanerski, taki zwykły czarny telefon. Ładny, ale bez wodotrysków. W sumie dobrze, bo mniejsza szansa, ze przyciągnie oko złodzieja, niż gdyby był jakiś lanserski bling-bling…
LG dla mnie może się sprawdzić jako telefon na wyjazdy. Jeden z dwóch :) Bo za granicę zabieram najchętniej dwa telefony – w jednym mam polską kartę sim, a w drugim lokalną, bo tak taniej. Musiałabym tylko bardziej uważać, bo szkoda byłoby go zgubić w czasie konnej przejażdżki pod wodospad El Limón, tak jak to już mi się kiedyś udało…
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
3 dni? 7 dni? A moja bateria trzyma 24h jak nieużywana, a tak to max 8h :P :/
Uch, jakby mój tak miał to bym się mocno martwiła, że bateria siądzie mi w najmniej odpowiednim momencie… kilka dni to minimum :)
Faktycznie wydajność baterii to najsłabsze ogniwo smartfonów. Mam nadzieję, że kiedyś będzie lepiej, musi być. :-)
Co do GPS i map to są już dostępne off-line-owe rozwiązania na Androida. Choć to, które testowałem jednak nie było tak dobre jak Google Maps. Z czasem jednak pewnie pojawią się lepsze.
Możesz polecić jakąś z tych aplikacji offline’owych? Chętnie też bym sobie wyprobowala :)
Navit -> http://www.navit-project.org/
Dzięki!
Z tym, że nawigacja nie działa bez połączenia z internetem to bzdura.
Polecam sygic aura, albo naviexpert.
Aplikacje zewnętrzne – ok, mogą działać bez połączenia z Internetem, ale ta nawigacja, która jest domyślnie zainstalowana w moim LG nie działała bez przesyłu danych – weryfikowałam to nawet z LG, bo na początku nie pasowało mi to i dostałam potwierdzenie, że musi być połączenie z siecią :(
Ale dzięki za polecone aplikacje!
Kwestia tylko czy ktoś chce wydać sporo kasy czy chce mieć po prostu prosty program, który pokaże drogę do celu (pomijam piractwo). Zgadzam się, że nie jest to dobre rozwiązanie gdzie roaming zabija, ale na terenie macierzystym nie widzę problemu. Chyba, że nie ma się odpowiedniego abonamentu. Aczkolwiek chyba nikt nie kupuje tego typu sprzętu do prowadzenia rozmów telefonicznych i SMS-ów tylko?
Co do wojaży zagranicznych to może przydać się możliwość ściągania fragmentów mapy góglowej do przeglądania off-line. Testowałem tylko częściowo, więc nie mogę na ten temat napisać niczego więcej.
Mi wystarczy prosty program, który pokaże drogę. W Polsce to nie problem, żeby korzystać z nawigacji, która wymaga przesyłu danych, natomiast za granicą – obawiałabym się jednak kosztów roamingu.
Z tym ściąganiem fragmentów map to też może być niezła opcja :) Pewnie przetestuję niedługo wybierając się na zwiedzanie Bułgarii.
Bardzo ciekawa analiza przydatności telefonu,
aż przeczytałam od deski do deski :-)))
Fajnie :)
A ja się przyznam, że telefon służy mi bardzo fajnie. WiFi się przydaje…