Tam, gdzie jeździ się saniami, choć nie ma śniegu
Przedziwny środek transportu, jakim jest wiklinowy kosz na płozach, mknie z zawrotną prędkością w dół wąskiej uliczki, szorując po czarnym, lśniącym od wyślizgania asfalcie. Patrzę przed siebie, obserwując, jak ostry zakręt zbliża się nieubłaganie. Wchodzimy w niego bokiem, a ja...