Tomek Michniewicz: Gorączka. W świecie poszukiwaczy skarbów
Ta historia jest prawdziwa w najdrobniejszych szczegółach. I to właśnie jest w niej takie fajne, bo gdyby nie było tego wiadomo, można by pomyśleć, że to kolejna powieść przygodowa o awanturniku, który szuka skarbów, a przy okazji guza. Tomek na szczęście guza sobie nie nabija, ale zbiera niecodzienny materiał, co w połączeniu ze stylem pisania, który potrafi zaciekawić i wciągnąć czytelnika sprawia, że Gorączka, która wczoraj miała swoją premierę, jest naprawdę przyjemną książką.
Trudno uciec od porównań z Samsarą, choć to z założenia zupełnie inne książki. Łączy je jednak to, że Tomek ma talent do pisania historii, które nie są zwykłym opisem podróży lub odwiedzanych miejsc, ale szuka motywu przewodniego. Wcześniej były to ogólnie rzecz biorąc rzeczy niewiarygodne, teraz – żądza pieniądza, która potrafi popchnąć ludzi do szalonych bądź okrutnych uczynków. Poza tym nikt jeszcze w Polsce nie pisał chyba o poszukiwaczach skarbów.
Jest jeszcze drugi wspólny mianownik – styl pisania Tomka. Lekki, przyjemny i zabawny sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. Plastyczne opisy pozwalają dobrze wyobrazić sobie skąpane w świetle neonów, a jednak mroczne Las Vegas czy gorący afrykański busz. W trakcie czytania przesuwają się przed oczami sceny z westernów, filmów gangsterskich, o piratach i dokumentalnych.
Między Samsarą a Gorączką można wskazać za to jedną zasadniczą różnicę. To, co Tomek robił w Samsarze, mogłoby powtórzyć (i na pewno powtarza) spore grono backpackerów. Sam autor zresztą podkreśla, że każdy może zrobić dokładnie to samo. A żeby powtórzyć jego poszukiwania z Gorączki zwykły człowiek musiałby się nieźle natrudzić. Choć podejrzewam, że i Tomek sporo się nagimnastykował, żeby zebrać materiały do książki.
Książkę czyta się naprawdę z przyjemnością, bo z jednej strony nie brak w niej humoru i przygód godnych Indiany Jonesa albo korsarza Jana Martena, a z drugiej trafnych spostrzeżeń i opisów uświadamiających, co ludzie potrafią zrobić dla pieniędzy – takiej trochę przestrogi dla wszystkich.
Jest w trakcie czytania Gorączki jeden moment, kiedy mam ochotę zrobić autorowi małą awanturę – kiedy urywa historię z Tonym Tuckerem. To chyba najstraszniejsza rzecz dla czytelnika – nie dowiedzieć się, jakie jest zakończenie interesującego wątku. Chociaż i tak plus dla Tomka, że pisze tak, jak jest, a nie zmyśla jakiegokolwiek zakończenia, żeby tylko coś napisać i zaspokoić czytelniczą ciekawość.
Ale – jak to ja – muszę się też do czegoś przyczepić, bo inaczej byłoby zbyt słodko :) Są w książce dwa fragmenty, które nie do końca pasują mi do całej reszty. Jeden to opis wejścia Tomka do więzienia San Quentin – na końcu tego fragmentu porucznik Robinson mówi o przestępcach, o których można kręcić filmy. I takich też ludzi spotyka Tomek na swojej drodze. Miałoby to pokazywać do czego zaprowadzić może człowieka obsesja, ale powiązanie jest dla mnie mało widoczne. Drugi to opis maratonu w jakiejś afrykańskiej wiosce – ciekawy, ale trochę bez związku z resztą książki.
W pewnym momencie Tomek pisze też o hiszpańskim królu Filipie którymś tam. Biorąc pod uwagę wysiłek i trud włożony przez niego w sprawdzenie wszystkich niejasności, rozwianie wątpliwości i dojście do faktów, zupełnie mi ten któryś tam nie odpowiada. Sprawdzenie, który dokładnie Filip wydał wspomniany w rozdziale edykt, nie byłoby chyba takie trudne.
Mimo drobnych uwag książkę mogę polecić jako naprawdę niezłą rozrywkę i myślę, że ma szansę odnieść sukces większy, niż Samsara. Ładnie wydana (choć nadal twierdzę, że doceniłabym książki nieco tańsze, ale wydane na gorszym papierze), okraszona ciekawymi zdjęciami dobrze ilustrującymi opisywane historie, solidna pozycja dla ludzi ciekawych świata i miłośników przygody.
Aha, na koniec jeszcze – nie spodziewałam się, że jedną z najwspanialszych przygód w życiu Tomka Michniewicza było zobaczenie żyraf ;)
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
ja dopiero dzisiaj zabieram się do czytania:)
To miłego! Napisz potem, jak Ci się podobała :D
no nareszcie…
I znowu bardzo ciekawa recenzja :-)
no chyba przeczytam, “Samsara” mi się podobała, ta też zapowiada się ciekawie, choć bufonada samego autora bardzo odstrasza i nieco zniechęca ;)
Musisz mi pożyczyć i to i Samsarę. A ja musze Ci dać Świat w zasięgu nosa. Musimy się jeszcze jakoś spotkać przed wylotem jak da radę???
Byłam ostatnio w Bezgr. Wszyscy co ze mną byli zamówili to co dotąd lubili najbardziej i baaaardzo rozczarowani bo zupełnie inne..
Pożyczę i chętnie wezmę Świat w zasięgu nosa od Ciebie, ale najpierw muszę przeczytać Taxi, które mi dałaś.
Hmm… szkoda Bezgranicznej, może trzeba będzie znaleźć sobie nową miejscówkę na spotkania. Proponuję następnym razem obczaić klub Południk Zero na Wilczej 25.
OK!
http://www.peron4.pl/tomek-michniewicz-goraczka-zlota-dotyka-w-koncu-kazdego/ czy to Twoja sprawka? :)
Moja, moja :)