Tu sztuka mówi wprost, ale wkrótce może przestać mówić w ogóle
Dom sztuki? Pewnie jeszcze nowoczesnej… Nie ma opcji! – pomyślałam sobie czytając na Facebooku poradę Kamili, by popołudnie w Berlinie spędzić w Kunsthaus Tacheles. Nic nie poradzę na to, że sztuka nowoczesna w większości do mnie nie przemawia. Coś mnie jednak tknęło, żeby poszukać informacji o Tacheles. A kiedy zobaczyłam zdjęcie, wiedziałam już, że muszę tam iść!
Kunsthaus Tacheles, którego nazwa z jidysz oznacza mówienie wprost, to nie jest zwykły dom sztuki. W opuszczonym – już mi się podoba! – budynku rozgościli się artyści wszelkiej maści i zmienili go w żywe arcydzieło, które niestety niedługo może zniknąć.
Historię Tacheles można zacząć kreślić ponad sto lat temu. W 1908 r. kosztem 7 milionów ówczesnych marek stanął tu dom handlowy Friedrichstraßenpassage.
Budynek był większy, niż dzisiaj, rozciągał się wzdłuż Friedrichstraße i Oranienburgerstraße, a przykrywała go ogromna kopuła.
Niecały miesiąc po otwarciu dom handlowy zbankrutował. Do 1928 r. zmieniał właścicieli i był przebudowywany, aż w końcu trafił w ręce banku, a ten wynajął go firmie AEG na salon wystawowy. Nazwę budynku zmieniono na Haus der Technik – Dom Techniki.
W czasie II wojny światowej budowla służyła jako siedziba SS i więzienie. W tym czasie uległa poważnym zniszczeniom.
Od połowy XX w. do zrujnowanego budynku wprowadzały się i wyprowadzały różne mniejsze firemki handlowe i rzemieślnicy, ale w 1980 r. rozpoczęto jego wyburzanie. Pozostała część miała zostać wyburzona w kwietniu 1990 r.
Jednak dwa miesiące przed planowaną rozbiórką ruiny zajęło stowarzyszenie Künstlerinitative Tacheles, namawiające do zarejestrowania budynku jako zabytku. Wyburzanie wstrzymano, a w Tacheles zamieszkała sztuka.
Miejsce stało się domem i warsztatem wszelakiej maści artystów: malarzy, rzeźbiarzy czy muzyków. Otwarto tu kawiarnię i kino, a na tyłach budynku prezentowano rzeźby.
W 2008 r. wygasła umowa dzierżawy Tacheles, a jego przyszłość stanęła pod znakiem zapytania. W kwietniu 2011 r. właściciel nakazał opuszczenie budynku, ale eksmisji nie dokonano. Wyniosły się w zasadzie jedynie kino i kawiarnia, którym nieznani inwestorzy zapłacili za to ponoć milion euro.
Większość artystów postanowiła zostać, natomiast właściciel, chcąc utrudnić im nieco życie, wybudował trzymetrowy mur, zagradzając przejście na tyły budynku.
Ale to nie problem, przy dawnym przejściu wisi mapka z informacją, jak dotrzeć do wystawy rzeźb.
Zanim jednak pójdzie się na tyły budynku, warto wejść do środka.
Na górę wchodzi się po wymalowanej kolorowym graffiti klatce schodowej.
Na kolejnych piętrach swoje warsztaty i pracownie mają różni artyści. Można kupić ich małe i większe dzieła. Wybierając pocztówki rozmawiam ze Szkotem, który pomaga swojemu przyjacielowi, autorowi plakatów, w sprzedaży. Mówi mi, że według niego koniec Tacheles jest bliski.
Miejsce w samym centrum Berlina jest idealne na dużą galerię handlową, a nie na artystyczną samowolkę.
Na razie jednak do Tacheles zaglądają miłośnicy sztuki i osoby ciekawe, tak jak ja. Spotykam nawet jedną wycieczkę, która zwiedza budynek.
Mnie fascynuje atmosfera panująca w Tacheles.
Malowidła na starych ścianach, sypiące się tynki, wystawy zdjęć i obrazów, rzeźby – wszystko idealnie do siebie pasuje.
Można tu znaleźć kota w mikrofalówce…
…przybysza z kosmosu…
hasła wspierające inicjatywę artystyczną…
…czy symboliczne złe charaktery.
Zdjęcia widokówkowe z miast sąsiadują z przedziwnymi fotografiami ludzkich ciał…
Są też miejsca, gdzie nie wolno fotografować.
Czasem udaje się podejrzeć artystów przy pracy.
Gdzieniegdzie widać prośby o wsparcie. Szwendanie się po Tacheles nic nie kosztuje, ale euro czy dwa można zawsze wrzucić do jakiejś puszki.
Ci, którzy chcą inaczej poprzeć inicjatywę Tacheles, mogą sfotografować się z odpowiednim hasłem i przesłać swoje zdjęcie, które zawiśnie na jednej z wewnętrznych ścian budynku.
Kręcę się po budynku, fotografuję, kupuję kilka pocztówek, wrzucam parę monet do różnych puszek, zagaduję ludzi i dochodzę do wniosku, że choć rozumiem cele biznesowe właściciela, to szkoda byłoby zniszczyć takie fantastyczne miejsce…
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
No Ewka, to lubię.
Dobrze, że lubisz i lepiej szybko tu przyjeżdżaj, bo warto
Widzę, że warto. Wgram sobie w podświadomość to może przypadkiem szybko tam zajrzę.
A Ty szybko oglądasz, wiesz? :) Zajrzyj na przykład wracając z Hiszpanii, tak jak ja zajrzałam jadąc do niej
Bo umiem szybko patrzeć :D Wracanie z Hiszpanii już mam uatrakcyjnione, ale jadąc z Trykocina do Krakowa może się udać :D
Powodzenia zatem :D
Albo wiem: wywiozę tam Olloxa i Crullika. Ha!
Też niezły pomysł. Jeśli odnajdziecie Olloxa. A dla Króla kupiłam pocztówkę “Berlin Punk Capital”, dla Ciebie mam inną, ale wyślij mi mailem adres, na który mam Ci ją przesłać
vale ;)
super efekt masz w aparacie.
To nie efekt, to sprawny nadgarstek :P
nie okłamiesz mnie.
ja Ciebie miałabym okłamywać? No skąd
też byś chciał mieć taki nadgarstek :D
lepiej powiedz czy Ollox Bollox się znalazł, albo czy jego dziewczyna coś o nim wie.
hahaha, jaka dyskretna zmiana tematu :D
może mu się sprawny nadgarstek skojarzył z Olem :D ktory notabene nie odpisal mi na sms, a od Kingi nie ma info poki co.
może jechała jako pasażerka :D
Greg przestań!
ej, ewka, ale trochę zdjęć ci się rozmazało. a za pocztówkę dziękuję.
Podziękujesz jak dostaniesz. Jest słodka. Z misiem.
Sztuka bardzo nowoczesna. Super miejsce!
Nowoczesna, ale jak dla mnie mająca jakiś sens, to nie jest plastikowe krzesło, które ktoś postawi w galerii, a którym wszyscy się zachwycają, a potem okazuje się, że stało przez przypadek. Albo wąż gaśniczy, przy którym wszyscy wzdychają, jakie to poruszające, a on tam musi być, bo takie są przepisy ppoż :)
Miejsce naprawdę genialne :)
Trochę mrocznie i tajemniczo, ale ciekawie i intrygująco. Co do sztuki nowoczesnej to, też nie jestem ekspertem i nie wszystko rozumiem :)
O tak, mrocznie to tam jet bardzo :))))
Bardzo ciekawa propozycja, żeby spojrzeć na Berlin od tej mniej turystycznej strony. Przeglądam busy do Niemiec i jadę zobaczyć te dzieła! Myślę, że czeka mnie wspaniała przygoda.