Wolność w mieście Christiania
Wolność nie oznacza możliwości robienia czegokolwiek. Nie można na przykład biegać. Jeśli ktoś biegnie, może to oznaczać, że jest złodziejem uciekającym przed policjantem albo też samym policjantem. Mieszkańcy Christianii przecież nie muszą się spieszyć. Bo po co? Szczęśliwi czasu nie liczą.
Nie wolno też fotografować. Informują o tym znajdujące się kawałek za wejściem wymalowane na płotach i murach znaki z przekreślonym aparatem. Przy bramie można zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie, ale dalej jest to już zabronione. To dlatego, że w Christianii dzieją się rzeczy nie zawsze legalne, w szczególności jeśli chodzi o narkotyki, a nikt nie chciałby, żeby mu zrobić fotkę z jointem. Staram się nie łamać zakazu, choć kilkukrotnie nie jestem w stanie oprzeć się pokusie. Jednakże nigdy nie kieruję obiektywu bezpośrednio na mijane osoby.
Christiania to kilkadziesiąt hektarów ziemi w niezwykle atrakcyjnej okolicy Kopenhagi, Christianshavn, które w latach siedemdziesiątych XX wieku zostały zajęte przez wszelkiej maści hippisów, lekkoduchów i bezdomnych. 24 września 1971 roku proklamowali oni powstanie Wolnego Miasta. Policja, która próbowała na początku zaprowadzić tu porządek, szybko się poddała, a władze Kopenhagi uznały Christianię za eksperyment społeczny. Mieszkańcy nie musieli płacić czynszu, podatków ani meldować się. Budowali swoje domy bez pozwoleń, wyłącznie według własnej wyobraźni. I handlowali narkotykami. To one są teraz głównym pretekstem dla polityków nawołujących do normalizacji dzielnicy. Uważa się jednak, że prawdziwym powodem może być wartość terenów, na których leży miasto. Przyszłość Christianii jest niepewna, ale sami Duńczycy są w większości za zachowaniem jej taką, jaką jest i nieingerowaniem w życie mieszkańców.
Obecnie w Christianii na około trzydziestu czterech hektarach żyje blisko tysiąc osób. Niektórzy dorabiają w barach w Kopenhadze, inni utrzymują się z działalności artystycznej, ze sprzedaży pamiątek, haszyszu czy marihuany. Joint w Christianii kosztuje około czterdziestu koron. Stoiska z haszyszem czy marihuaną znajdują się całkiem niedaleko wejścia do miasteczka, zaraz obok mijamy też bary, w których można się napić piwa i nie tylko. Kręci się tu mnóstwo turystów.
Początkowo zaskakuje mnie ta spora ilość turystów, ale po chwili okazuje się, że większość z nich zaczyna swoją wizytę właśnie w tych barach przy wejściu i tu też ją kończy, nie zagłębiając się dalej w dzielnicę. Kiedy ruszamy w głąb miasta, na ulicach spotykamy coraz mniej turystów. Włócząc po okolicy, mijamy naprawdę fantazyjne domostwa, wszędzie panuje swoboda, ale też prawie idealny porządek. Znajdujemy małą polankę nad wodą i robimy przerwę w spacerze, by napić się piwa o nazwie Christiania, wystawić twarze do słońca i trochę odpocząć.
Misja założycielska miasta mówi:
Celem Christianii jest stworzenie samorządnego społeczeństwa, w którym każda jednostka jest odpowiedzialna za dobro całej społeczności. Nasza społeczność ma być ekonomicznie samowystarczalna, a my zamierzamy być wytrwali w naszym przekonaniu, że psychiczne i fizyczne ubóstwo mogą zostać zażegnane.
Myślicie, że mieszkańcom udaje się wypełniać tę misję? Byliście w Christianii? Co myślicie o takim miejscu?
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Ha! dobre! Jeszcze kilka politycznych wybrykow w Polsce i wyprowadzam sie tam ;P
O rany rany, a ja myślałam, że zostaniesz panem łódkowym w Lagos :D
Taaak, tylko ze zamiast dorabiac jak inni w barach w Kopenhadze bede plywac lodeczka po Ponta da Piedade! Ten plan (poza odlegloscia miedzy Dania, a Portugalia), to jest to!:P
Zawsze możesz pływać łódeczką po kopenhaskich kanałach! Tylko tam nie jest tak ciepło, jak w Algarve ;)
Oj nie, nie, raj jest tylko jeden!:))
Hmm interesujące nigdy nie słyszałam o tym miejscu, ale wygląda ciekawie. Muszę poczytać więcej na ten temat w wolnej chwili!
@Ania prawda!
@Ajka ciekawe, naprawdę – mają nawet własną stronę internetową: http://www.christiania.org/
Misja założycielska miasta wymiata! :)
A jak! :D
Pachnie utopią! :)
Trochę tak ;)
my byliśmy we wrześniu 2016 roku więc całkiem niedawno. Sporo się zmienia w Christianii….niestety na gorsze…Państwo powoli chce wypierać ludzi z tego terenu…samo miejsce troszeczkę się skomercjalizowało…część autentycznych mieszkańców się wyniosła. I jeszcze tylko nasza teoria spiskowa…do tej pory nikomu nic tam nie przeszkadzało….teraz widać sporo nowych inwestycji deweloperskich wokoło….wydaje się nam, że teren stał się na tyle atrakcyjny pod budowy, że nagle projekt wolnej dzielnicy zaczął przeszkadzać interesom…
Dzięki za nowe info! Już te kilka lat temu przebąkiwano o tym, że tereny są zbyt atrakcyjne, by Christiania mogła tak funkcjonować ale potem zostawiono ją w spokoju. Jednak pewnie inwestycje w końcu zwyciężą, szczególnie jeśli miejsce straciło wielu “oryginalnych” mieszkańców i autentyzm :/
Podejrzewam że takie miejsca w dzisiejszych czasach szybko zostaną spieniężone. Niestety.
Tereny są zbyt atrakcyjne dla inwestorów, by je odpuścili…
Policyjne naloty na Christianie zdazaja sie co jakis czas.Cos tam zarekwiruja ;) ,ale generalnie Christiania ma sie dobrze.
Dzięki za info! :)
Niesamowite miejsce…piękne zdjęcia
Dzięki!
Trafiłem do Christianii w sobotni poranek 1,5 roku temu i było tam kompletnie pusto. Myślę jednak, że najwięcej osób kręci się w tym miejscu wieczorami ;)
Odsypiali piątkową imprezę ;)