Wybory – jak to się robi w Kenii
Jeśli jakiekolwiek statystyki zajmowałyby się popularnymi pytaniami zadawanymi przez Kenijczyków, to dzisiaj czy już głosowałeś? wyprzedziłoby chyba nawet najpopularniejsze jak się masz?. Wybory to temat numer jeden wszystkich dzisiejszych rozmów. Ci, którzy już oddali głos, na potwierdzenie pokazują mały palec lewej ręki. Jeśli jest umazany ciemnym tuszem to znaczy, że delikwent faktycznie odwiedził lokal wyborczy. Przez cały dzień Kenijczycy z dumą pokazują sobie nawzajem palce.
Żeby móc wziąć udział w głosowaniu trzeba się było zarejestrować jako wyborca. Czas na to był w grudniu. Pamiętam, jak w radio co chwilę przypominali o obowiązku rejestracji. Spośród niemalże 40 milionów Kenijczyków zarejestrowało się 14,3 miliona obywateli. Większość ludzi uważa, że to dużo – pozostali to w ogromnej większości dzieci i młodzież, która jeszcze nie jest uprawniona do głosowania lub osoby starsze, które już się polityką nie interesują. Dzisiaj głosować można tylko i wyłącznie w tym miejscu, gdzie dokonało się rejestracji.
4 marca 2013 r. Kenijczycy poszli do urn. Lokale wyborcze są czynne od 6:00. Teoretycznie powinny się zamknąć dwie godziny temu, o 17:00 lokalnego czasu, ale niektóre jeszcze są otwarte. Głosowanie trwa dość długo, więc przed wieloma nadal stoją kolejki wyborców. Komisja wyborcza zadecydowała, że oddać głos może każdy, kto ustawi się w kolejce przed 17:00. Inne lokale z kolei miały problemy techniczne (nie dojechały urny albo nie działał system biometrycznej rejestracji głosujących, zagubiono papiery albo je pomieszano) i zdarzało się, że głosowanie trzeba było rozpocząć z opóźnieniem. Tam również, w ramach rekompensaty, przedłużono możliwość oddawania głosów.
Procedura głosowania jest nieco skomplikowana. Stąd kolejki – oddanie głosu zabiera niektórym dość sporo czasu. Wyborca, który odstał swoje, wchodzi w końcu do lokalu, gdzie na początek musi okazać dowód osobisty lub paszport. Później przykłada kciuki obu dłoni, a następnie wszystkie palce do czytnika linii papilarnych – swoje dane biometryczne musiał bowiem zostawić w czasie rejestracji.Odciski palców są skanowane, a urzędnik widzi na komputerze dane wyborcy wraz z jego zdjęciem. Po pozytywnej identyfikacji trzeba jeszcze odhaczyć delikwenta na liście, która jest drukowaną kopią informacji z systemu biometrycznej rejestracji.
Kiedy identyfikacja zakończy się pomyślnie, wyborca odbiera od kolejnych urzędników karty do głosowania. Jest ich sześć w różnych kolorach: prezydent (i zastępca), senator, gubernator, poseł, reprezentant kobiet i reprezentant okręgu. Z kartami może udać się za zasłonkę, by zachować anonimowość przy głosowaniu. Wypełnione karty pod czujnym okiem kolejnego urzędnika wrzuca do odpowiednich urn – urny mają kolory odpowiadające kolorom kart. Po oddaniu głosu ostatni urzędnik specjalnym markerem znaczy mały palec lewej ręki głosującego.
Taki znaczek na palcu pełni dwie funkcje. Z jednej strony zapobiega próbom dwukrotnego głosowania przez tę samą osobę (tusz przez kilka dni nie da się zmyć). Z drugiej strony chroni przed nieuzasadnionym odhaczeniem wyborcy z listy. Przyjmijmy, że ktoś z komisji wyborczej chce uniemożliwić niektórym wyborcom głosowanie. Odhacza ich więc na liście biometrycznej. Kiedy wyborca pojawia się w lokalu, otrzymuje informację, że przecież już głosował i że nie może drugi raz. Wówczas może pokazać mały palec nieumazany tuszem i w ten sposób udowodnić, że przecież jeszcze nie oddał głosu.
Jest prawie 19:00 czasu lokalnego. Część lokali wyborczych jest już zamknięta, w innych głosowanie jeszcze trwa. Po zamknięciu lokali rozpoczyna się liczenie głosów. Na pierwszy ogień pójdzie prezydent. Nieoficjalnych wyników można się spodziewać już jutro, niektórzy twierdzą, że nawet dzisiaj. Jeśli żaden z ośmiu kandydatów nie zdobędzie bezwzględnej większości głosów, w kwietniu odbędzie się druga runda. Po policzeniu głosów oddanych na prezydenckich kandydatów rozpocznie się liczenie pozostałych.
Jeden z największych kenijskich dzienników, Daily Nation publikuje dzisiaj na pierwszej stronie wielki apel. Nigdy więcej. To nawiązanie do wyborów z 2007 r., po których przez kraj przetoczyła się fala agresji – ponad 1000 osób straciło życie w zamieszkach na tle etnicznym, ponad pół miliona wygnano z domów. Bezpieczeństwo to ważny temat jeśli chodzi o dzisiejsze wybory. Nikt nie chce powtórki sprzed pięciu lat.
W nocy z niedzieli na poniedziałek grupa separatystów nawołujących do odłączenia się Mombasy od reszty Kenii i bojkotu wyborów napadła w mieście na policjantów, zabijając pięcioro z nich (przy okazji zginęło sześcioro atakujących). Sześć kolejnych osób straciło życie w incydencie w Kilifi (niewiele wiadomo na temat tego, co dokładnie zaszło w tym mieście). W związku z tym na wybrzeże wysłano dodatkowe siły mające pilnować porządku. Tej samej nocy w Garissie, nieopodal granicy z Somalią, dwie osoby zabito w atakach, co do których są przypuszczenia, że mogły mieć związek z wyborami. Poza tymi incydentami nie odnotowano na razie żadnych dużo poważniejszych aktów agresji.
Według wstępnych informacji samo głosowanie przebiega póki co spokojnie. Nad bezpiecznym przebiegiem wyborów czuwa ponad 99 tysięcy policjantów. Aresztowano jedynie kilka osób oskarżonych o próby kupowania głosów. Pojawiły się też doniesienia o kilku wyborcach, którzy zasłabli czekając kilka godzin w pełnym słońcu w kolejkach do lokali. Poza tym jednak na razie nic nie wymyka się spod kontroli.
I oby tak zostało po ogłoszeniu wyników, na które Kenijczycy czekają teraz z zapartym tchem.
Przewodnik po Kenii
O wyborach, historii i polityce poczytasz w moim przewodniku po Kenii! Kliknij tutaj i kup :)
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
To podobnie jak w Egipcie. Do tego zamiast krzyżyka, czy “ptaszka” na karcie w miejscu do głosowania przystawia się odcisk palca (to trochę jak podpisywanie cyrografu ;) – to sposób, aby niepiśmienni we właściwy sposób oddali głos oraz aby nikt za nich nie zagłosował. Kolejna pomoc dla niepiśmiennych to symbol partii lub polityka, np. koń, lampa czy autobus, które występują na karcie do głosowania, jak i w czasie trwania kampanii wyborczej. Znajoma z Kenii już pochwalila się na FB, że uczestniczyła w wyborach ;)
Tutaj trzeba postawić krzyżyk, ptaszek albo kropkę. Dla niepiśmiennych obok nazwiska kandydata jest logo partii, a przy kandydatach na prezydentów jeszcze zdjęcie ich twarzy, w dodatku mają oni prawo do piśmiennego asystenta, który pomoże im w głosowaniu – taki asystent też dostaje znaczek tuszem, ale nie na małym palcu tylko w zagłębieniu pomiędzy palcami (w tej chwili nie pamiętam tylko którymi :) )
To ciekawe, jak odmiennie to wygląda w stosunku do piśmiennej Europy
Ciekawe też jest to, że kiedy opowiedziałam znajomemu Kenijczykowi jak wyglądają procedury głosowania w Polsce to był zdziwiony, że są takie “proste”, że nie ma biometrycznego systemu identyfikacji, elektronicznego przekazywania wyników (chodzi o wysyłkę ilości głosów z lokali wyborczych do centralnego serwera komisji wyborczej) i znakowania osób, które już oddały głos.
wow :) pomysl z palcem genialnie prosty i skuteczny w tej prostocie :) Zupelnie inna kultura polityczna, polacy unikaja glosowania jak ognia a tam prosze… wszyscy pedza:) tak powinno byc, moglibysmy sie od nich sporo nauczyc…
Pozdrawiam!
To fakt, tutaj w zasadzie tylko osoby w podeszłym wieku przestają się tak naprawdę interesować polityką. O wyborach mówi teraz każdy. Jedyny problem jest taki (jak chyba na całym świecie), że każdy chciałby widzieć nowe twarze, a nie te, które już zdążyły nierzadko zawieść ludzi, a nowych jest niestety mało.
Ale póki co jestem naprawdę dumna z Kenijczyków, że mimo przeciągającego się ogłoszenia wyników nadal zachowują spokój i mam nadzieję, że po ogłoszeniu będę mogła powiedzieć to samo!
W Polsce też można zastosować taki system biometryczny. Jeśli ktoś zapomni dokumentów, lub znajduje się w innej miejscowości, komputer podłączony do systemu mógłby sprawdzić, czy dany obywatel istnieje. A u nas wciąż problem z wyjazdami podczas wyborów.
Takie to proste a takie genialne. Nawet ten marker jest dobrze pomyślany. Ciekawe czy, gdyby u nas też tak malowano małe palce, frekwencja wyborów by wzrosła. W końcu nie da się wytłumaczyć, dlaczego nasz palec jest czysty… Chyba, że Polacy w swej genialności zaczęli by sobie sami malować paluchy ;-)