Zamieszki w Tunezji

W Polsce od tygodnia mówi się o zamieszkach w turystycznym raju. Że tu, w Tunezji, wcale nie jest tak pięknie, jak wszyscy myśleliśmy. I coś w tym jest, bo dopiero ofiary śmiertelne, płonące samochody i splądrowane sklepy przypominają o tym, że demokracja w tym kraju ujęta jest w duży cudzysłów. I że tak naprawdę poza wypielęgnowanymi kurortami toczy się zwyczajne życie, które nie jest aż tak kolorowe, jak bikini turystek odpoczywających pod palmami rosnącymi dookoła błękitnych basenów.

Tunezyjska plaża

Przyjechałam tu wczoraj i staram rozeznać się w sytuacji. W tej chwili wygląda, że w kurortach jest spokojnie i bezpiecznie. Protesty nie są skierowane przeciwko turystom, więc nie trzeba się obawiać o swoje życie przechadzając się po plaży. Ale medyn, centrów miast, miejsc, gdzie jest mniej turystycznie niż w okolicy hotelu lepiej póki co unikać – tak przynajmniej mówi się gościom. Bo choć oni nic do nas, zagranicznych przyjezdnych nie mają, to w zamieszaniu oberwać się może każdemu. Nawet niechcący.

Na dzień dzisiejszy wszystkie wycieczki co do jednej są odwołane. Nie pojedzie się na pustynię ani do Tunisu. Nikt tu nie chce ryzykować, że ich gość dostanie rykoszetem. Po co prowokować problemy? Trzeba więc grzecznie siedzieć w hotelu lub na plaży i relaksować się… A za miedzą tak wesoło już nie jest.

Jak to się zaczęło

Słyszeliście pewnie, że chodzi o bezrobocie, brak reform i o to, by prezydent ustąpił ze stanowiska. Postaram się przybliżyć trochę sytuację, póki co opierając się na serwisach informacyjnych. Ale będę też próbowała podpytać miejscowych, jak to widzą i czują i jeśli dowiem się czegoś nowego to też napiszę.

Po kolei zatem. Jest 17 grudnia 2010. Mohammed Bouazizi, bezrobotny absolwent uniwersytetu chce sprzedawać warzywa na ulicach swojego miasta, Sidi Bouzid. Lokalne władze zabraniają mu tego. Chłopak w akcie desperacji dokonuje aktu samospalenia. Wydarzenie to uruchamia lawinę protestów, która wtedy jeszcze są pokojowymi demonstracjami. Rząd twierdzi, że napędzanymi przez opozycję.

70% obywateli Tunezji to ludzie młodzi. Edukacja do 16 roku życia jest darmowa i obowiązkowa, a później wiele osób stara się skończyć szkoły wyższe, a mimo to bezrobocie jest tutaj naprawdę wysokie i dotyka szczególnie właśnie młodych i wykształconych. To oni pierwsi wychodzą na ulice, ale ograniczają się do spokojnego, aczkolwiek głośnego wyrażania swojego zdania.

Eskalacja

I możliwe, że na pokojowych demonstracjach by się skończyło, ale władze odpowiadają ogniem. I utrzymują, że taka reakcja była uzasadniona i skierowana przeciwko „terrorystom”. W Tunezji zaczyna wrzeć. Przestaje chodzić wyłącznie o bezrobocie, ale o wolność obywatelską. Gniew skierowany jest przeciwko elicie rządzącej. Demonstranci głośno krzyczą, że nie akceptują obecnej, zupełnie jednostronnej polityki. Chcą dymisji prezydenta Zine al-Abidine Ben Alego, który rządzi krajem od 23 lat.

W ten weekend fala protestów dociera do stolicy kraju, Tunisu. I niestety zaczyna zbierać żniwo w postaci ofiar śmiertelnych. Oficjalnie mówi się o 23 zabitych, jednak opozycja twierdzi, że może ich być nawet 60. Szkoły i uniwersytety zostają zamknięte – rządzący chcą zatrzymać ludzi w domach i z daleka od ulic. Nie powstrzymuje to protestujących, którzy przestają się już grzecznie zachowywać. Podpalają samochody, banki, posterunki policji, plądrują sklepy.

W celu uspokojenia sytuacji prezydent dymisjonuje ministra spraw wewnętrznych, jednak nie zadowala to protestujących. Domagają się oni rezygnacji samej głowy państwa. Rząd tworzy też specjalny komitet, który ma się zająć badaniem przypadków korupcji i obiecuje stworzyć dodatkowe 300 000 miejsc pracy. Obywatele obawiają się, że są to puste słowa. W Tunisie zostaje wprowadzona godzina policyjna.

13 stycznia 2011 r., podczas gwałtownych demonstracji w Tunisie, policja używa gazu łzawiącego i broni. Co najmniej jedna osoba umiera, postrzelona. Tego samego dnia prezydent ogłasza, że zabronił policjantom używać broni przeciwko demonstrantom.

Unia Europejska i Stany Zjednoczone reagują na protesty apelem do władz tunezyjskich o zaprzestanie kierowania agresji przeciwko pokojowym demonstrantom.

I co dalej

Zamieszki są niespodzianką dla wszystkich. Nie spodziewał się ich ani tunezyjski rząd, ani społeczność międzynarodowa. I chociaż prezydent lubi przedstawiać swój kraj na arenie międzynarodowej jako ostoję demokracji i przykład stabilnego rozwoju gospodarczego, opozycja twierdzi, że nie jest tak pięknie – demokracja jest taką tylko z nazwy, a tak naprawdę Tunezja jest skorumpowanym państwem policyjnym z wieloma problemami.

Możliwe, że delikatna równowaga, jaka istniała w ostatnich latach w Tunezji, właśnie zaczyna się chwiać. Do tej pory Tunezyjczycy cieszyli się pewną stabilnością i powolnym, ale stałym wzrostem gospodarczym. Płacili jednak cenę, jaką było ograniczenie praw politycznych, korupcja i państwo policyjne. Wygląda na to, że już nie chcą tej ceny płacić i głośno o tym mówią.

Zmiana?

Miałam opublikować ten wpis jutro. Ale pisząc to wszystko, słyszę hałas za oknem. Klaksony, krzyki, gwar. Schodzę na parter, do recepcji, zorientować się, co się dzieje. Recepcjonista uśmiecha się, szczęśliwy. Mówi, że prezydent ustąpił. Wychodzę przed hotel. Tłum oddala się w stronę centrum. Słyszę muzykę. To, co w pierwszej chwili wzięłam za demonstracje, okazuje się być wiwatami. Ludzie śpiewają, cieszą się. Mówią, że od jutra będzie dobrze.

Prezydent Zine al-Abidine Ben Ali ogłosił właśnie, że w 2014 r., po tym jak skończy się jego kadencja, nie będzie się starał o reelekcję. Czy to rzeczywiście uspokoi kraj?

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

10 komentarzy

  1. Jakub pisze:

    Super, ze chcialo Ci sie to opisywac. Z wielka checia bede dalej sledzil u Ciebie rozwoj sytuacji.

  2. Ewa pisze:

    Dzięki! Zobaczymy, co się będzie działo i jakie będa reakcje na spokojnie na wczorajsze wystąpienie prezydenta. Na pewno to opiszę…

  3. Jagoda pisze:

    Pisz, pisz. Czekamy. Nie tylko ja:D

  4. Ewa pisze:

    Wieczorem więcej info!

  5. ktoś pisze:

    Super. Szukałem info o przyczynach zamieszek i… znalazłem! Dzięki!

  6. Ewa pisze:

    Proszę bardzo :)

  7. Cravmaga pisze:

    na palży jak tam jest 16 stopni a woda zimna ,byłem we 3 razy w Tunezji i Egipcie wszędzie żebrają non stopa chcą sprzedać wszystko ,w Egipcie nawet siebie, walić ich niech się sami wykończą ,następny raz krak arabski odwiedzę najwyżej na Misji , zostałem zołnierzem NSR

  8. Ewa pisze:

    Gratuluję żołnierzu. Może to i lepiej, żebyś już tu lepiej nie przyjeżdżał.

  9. Grzegorz pisze:

    Przyłączam się…szkoda, że tacy są niektórzy żolnierze-sprzecza się to z wizją sprzedawaną nam w szkole o szlachetności, obronie słabszego-nie wazne głupszego czy mądrzejszego.

    Super opis Ewo,
    z pewnościa dla zainteresowanych.Zaczynam myśleć, czy nie pojechać do Tunezji w czerwcu.Bedzie o czym z miejscowymi pogadać.

  10. Ewa pisze:

    Dzięki Grzegorz, ja ze swojej strony polecam, choć w czerwcu to już upały, ale z pewnością będzie ciekawie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!