Bruksela stolicą… komiksu!
Zaczęło się w 1993 r. To wtedy na murach brukselskich kamienic zaczęły powstawać pierwsze rysunki. A może jednak początku szukać należy jeszcze wcześniej? Bo tuż po wojnie narodził się Tintin, a po nim kolejni komiksowi bohaterzy. Bruksela szybko stałą się stolicą komiksu i nosi takie miano do dziś, a fani rysunkowych opowieści mogą poznawać miasto wyszukując kolejne murale z brukselskiego komiksowego szlaku.
Jest ich około 50. Tych oficjalnych i tych mniej oficjalnych, bo artyści-zapaleńcy malują też czasem dość spontanicznie swoje własne dzieła. Komiksowe murale zdobią głównie – choć nie tylko – centrum Brukseli. Ja natykam się na nie przypadkiem i za pierwszym razem jestem dość zaskoczona, bo nie wiedziałam o istnieniu specjalnego szlaku poświęconego komiksom. Ale fani obrazkowych historyjek mogą zabawić się w polowanie na wszystkie murale.
Komiksowe murale są projektem Belgijskiego Centrum Komiksu, które przy współpracy z władzami miasta zachęciło artystów do urozmaicenia w ten sposób przestrzeni miejskiej. Miały one przypominać odwiedzającym miasto o tym, jak wielu znanych twórców komiksów stąd pochodzi lub jest w jakiś inny sposób związana właśnie z Brukselą. Większość obrazów z komiksowego szlaku stworzona została przez artystów z grupy Art Mural.
Dla mnie, która nie jest jakąś specjalną fanką komiksu (choć gdzieś w piwnicy leżą pewnie jeszcze jakieś egzemplarze Asteriksa :), wydaje się to ciekawe. Jak więc interesujące musi być dla prawdziwych amatorów komiksowych opowieści!
W czasie mojej wizyty w Brukseli trafiłam – całkiem przypadkiem – jedynie na kilka komiksów, sfotografowałam ich jeszcze mniej. Cóż, kiedyś na pewno zawitam jeszcze do stolicy Belgii i na pewno wtedy przespaceruję się w poszukiwaniu kolejnych malowideł.
To jak – fani komiksów pakują już walizki i kupują bilet do Belgii? :) I jak w ogóle podoba się wam taki sposób ozdabiania miasta?

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Lepsze to na pewno niż przypadkowe graffiti!
Zdarza się, ze graffiti jest zrobione w takim miejscu czy w taki sposób, że naprawdę mi się podoba. Niestety najczęściej są to bezsensowne bohomazy, wulgaryzmy, podpisy czy wątpliwej jakości malunki w miejscach, w których nie są sztuką, a wandalizmem. Więc zgadzam się z Tobą, że dużo lepsza taka inicjatywa, niż “dzieła” chuliganów.
Heh, kojarzę temat :) Moim zdaniem bardzo fajny pomysł – z wielką chęcia zobaczyłbym podobną realizację, w którymś z polskich miast. Widzę same zalety: proste, tanie, promocja dla artystów, pozbycie się brzydkich zakątków czy nieciekawych fragmentów kamienic
Też chętnie bym zobaczyła coś takiego w Polsce. Boję się jedynie, że u nas te murale mogłyby być trochę mniej pozytywne. Taka myśl przychodzi mi do głowy kiedy wspomnę jakieś pojedyncze prace z warszawskich kamienic… (żołnierze, powstanie, wojna, martyrologia – nie mówię, że jest to złe, ale czasem lepiej spojrzeć z optymizmem w przyszłość, niż ze smutkiem w przeszłość)
Co prawda nie w Warszawie, ale są i pozytywne: http://terazwroclaw.pl/artykuly/3701/Ruszyly-drugie-Muralia/
Kajko i Kokosz na start! Taka obawa, o której piszesz, istnieje ale wydaje mi się, że to kwestia kto miałby być wykonawcą.
A za nimi Tytus, Romek i A’Tomek :)
Kwestia też tego, kto byłby inicjatorem akcji.
Wow, to jest świetne! Zainspirowałaś mnie do wycieczki :)