Cmentarz żydowski w Otwocku
Po obfotografowaniu opuszczonego szpitala psychiatrycznego Zofiówka w Otwocku ruszyliśmy na drugą część pleneru – na cmentarz żydowski w Otwocku. Leży on na skraju lasu i jest dość zaniedbany. Dość, bo dawniej podobno było tu jeszcze gorzej. Mimo wszystko poprzewracane i połamane macewy leżące pomiędzy sosnami robią przejmujące wrażenie.
Początki żydowskiego osadnictwa w Otwocku sięgają XIX w., ale zanim założono ten cmentarz, miejscowi Żydzi byli chowani w pobliskim Karczewie.
Ponieważ Otwock był miejscowością uzdrowiskową, gdzie leczono choroby płuc, przyjeżdżało tu wielu kuracjuszy także żydowskiego pochodzenia. Na początku XX w. założono cmentarz w Otwocku, gdzie chowano w większości tych Żydów, którym przebywanie w tutejszym sanatorium nie pomogło wyleczyć choroby.
Śmiertelność w sanatorium była dość duża, więc nagrobki produkowano momentami wręcz seryjnie. Dlatego sporo macew jest do siebie dość podobnych, zmieniano tylko inskrypcje.
Jednak dzięki temu, że na nagrobkach często pojawia się miejscowość pochodzenia zmarłego kuracjusza, wiadomo, że przyjeżdżali tu Żydzi m.in. z Nowego Jorku, Wilna, Moskwy, Odessy czy różnych miast polskich.
Na nagrobkach widać inskrypcje nie tylko po hebrajsku, można też odnaleźć napisy po polsku, niemiecku bądź rosyjsku.
Po II wojnie światowej cmentarz popadł w zapomnienie i zarósł krzakami. Macewy, o które nikt nie dbał, niszczały.
Wśród mieszkańców Otwocka krążą opowieści, że część kamiennych tablic została skradziona i przerobiona na nagrobki na pobliskim cmentarzu katolickim.
Mówi się też, że wiele nagrobków zostało sprofanowanych w poszukiwaniu kości, które były sprzedawane studentom medycyny jako pomoce naukowe.
Także w czasie PRL przez teren cmentarza poprowadzona została linia wysokiego napięcia.
W 2002 r. lokalni społecznicy powołali Komitet Pamięci Żydów Otwockich i Karczewskich, który zainicjował prace porządkowe na cmentarzu.
Natomiast w 2007 r. grupa młodych ludzi związana z warszawską Żydowską Gminą Wyznaniową wykonała spis nagrobków.
Na terenie około 1,7 hektara znajduje się obecnie około 1 200 grobów w lepszym lub gorszym stanie.
I chociaż wygląda na zniszczony, cmentarz otwocki jest jednym z lepiej zachowanych cmentarzy żydowskich na Mazowszu.
Przez cmentarz prowadzi niebieski szlak rowerowy.
Cmentarze są dla Żydów miejscem świętym i nienaruszalnym pod żadnym pozorem.
Groby żydowskie same w sobie też traktowane są jako miejsca, których nie można naruszyć. Wyjątkami są chęć przeniesienia ciała do Ziemi Świętej bądź do grobu rodzinnego.
Dopuszczalne jest też przeniesienie szczątków zmarłego żydowskiego pochodzenia z cmentarza nieżydowskiego, jeśli grozi mu zniszczenie lub profanacja.
Macewy, czyli płyty nagrobne, to kamienne bądź drewniane tablice zwieńczone płaskorzeźbami.
Płaskorzeźby te mają nie tylko znaczenie dekoracyjne, ale też symboliczne – często charakteryzują zmarłą osobę.
Niektóre motywy przeznaczone są dla konkretnych grup społecznych. I tak na przykład kobietom przypisany jest świecznik.
I na zakończenie – Żydzi nie zapalają zniczy na grobach swoich zmarłych, tylko układają kamienie.
Lubicie spacerować po cmentarzach? Jaki jest Wasz ulubiony, piękny cmentarz?
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Ciekawy reportaż. Faktycznie nie zapala się zniczy na grobach żydowskich, za to stosuje się małe światełka lub świece zapalane koło grobu, ale nie na samej płycie jak w przypadku grobów chrześcijańskich.
żeby poprowadzić szlak rowerowy przez cmentarz, to nie rozumiem.. :(
Dzięki! Szczególnie za ta informację o światełkach – nie wiedziałam…
A ten szlak tez mnie szczerze zdziwił.
Paulo Coelho napisał, że umiera się nie dlatego by przestać żyć, lecz po to by żyć inaczej.
Ty napisałaś, że miejsce pochówku Żydów jest miejscem świętym i nienaruszalnym pod żadnym pozorem.
Patrząc na zdjęcia, na stan tego cmentarza, widać jak podchodzimy do kultury i do przeszłości. I nie chodzi o to, kto dokonał zniszczenia tego cmentarza, ale o to w jakim stanie jest on obecnie. Jeszcze ta ścieżka rowerowa..
Czy można inaczej ? Można – dowodem są ładnie trzymane cmentarze w z I Wojny Światowej w Beskidzie Niskim.
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu, a zarazem jestem pełen podziwu dla Twojej strony. Będę zaglądał, również do zapisków archiwalnych i szukał inspiracji do moich nowych wycieczek.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję za przemiłe słowa i zapraszam :)
Na tym cmentarzu było podobno dużo gorzej, prowadzone są społeczne akcje jego renowacji, ale jak widać wiele jeszcze jest do zrobienia…
A ścieżkę rowerową przez cmentarz to już naprawdę nie wiem, kto wymyślił. Jakby nie można było poprowadzić jej obok.
Lubię cmentarze, lubię ten stan w jaki wprowadzają mój umysł.
Nagle wszystko staje się mniej ważne, mniej potrzebne ….
Jest jeszcze gorzej :)
Gdy jestem w ruinach jakiejś starej budowli to …. jest mi dobrze w w taki sposób, że mam wrażenie jakbym znalazł się w innym wymiarze.
Gdzieś, kiedyś przeczytałem, że być może odbieram energię z tych miejsc – coś w tym chyba jest.
Pozdrawiam ciepło.
Ja nawet wolę ruiny, niż cmentarze. Uwielbiam ich mroczny, nostalgiczny klimat.
Również pozdrawiam!
Cmentarze i ruiny to, jak dla mnie, dwa różne klimaty.
Cmentarze pomagają mi “ochłonąć” z codziennego zabiegania, “pokazują” właściwą miarę rzeczy.
Natomiast ruiny, czy stare budowle dają mi jakiś rodzaj energii.
Pamiętam, że pierwsze takie dotknięcie tej energii poczułem jako nastolatek na Wawelu.
Minęło około 40 lat, a ja doskonale pamiętam to coś co poczułem.
Nie wiem czy to najszczęśliwsze porównanie ale w pewien sposób było to podobne do tego co się czuje przez pierwsze kilka sekund po przyjęciu przez organizm jednej z niedozwolonych substancji :)
Porównanie ciekawe, nie powiem! To ja aż tak intensywnie nie odczuwam, po prostu lubię stare, opuszczone miejsca :)
Ciekawy materiał ale obarczony poważnym błędem, w Otwocku nigdy nie było cmentarza żydowskiego. Żydzi otwoccy chowani byli na cmentarzu w Karczewie (na wydmie) przy ulicy Otwockiej lub na cmentarzu w kolonii Anielin (teren leśny między Otwockiem a Karczewem), która również znajduje się na terenie administracyjnym Karczewa. Powyższy materiał pokazuje cmentarz w Anielinie – Karczew. Pozdrawiam.
Dziękuję! Oczywiście masz rację, administracyjne cmentarz nie leży na terenie Otwocka, jednak powszechnie nazywa się go otwockim. Wszyscy, z którymi rozmawiałam o tym miejscu doskonale wiedzieli, o jaki cmentarz chodzi.
Ścieżka rowerowa została przeprowadzona NA SKRAJU cmentarza w Anielinie. To, co piszesz sugeruje, że przecina ona cmentarz na pół i prawie jeździ się po grobach. A tak nie jest. A poprowadzona tam została pewnie dlatego, bo prowadzi przez ciekawe przyrodniczo czy historycznie miejsca (również obok cmentarza w Karczewie) i sądzę, że jest pewna cześć osób które nigdy y tam nie zajrzały, gdyby nie ta ścieżka. Tym bardziej, że to w środku lasu i potrzebne jest oznaczenie drogi dla kogoś, kto trafia tam pierwszy raz.
http://otwock.pttk.pl/szlaki/rowerowe/otwocki-szlak-okrezny.php
Nigdzie nie napisałam, że ścieżka przecina cmentarz na pół. Ale jednak prowadzi przez teren cmentarza, tuż obok macew. Absolutnie nie neguję sensu istnienia samej ścieżki.
Piękne zdjęcia, Super.
Grabarka i Vysehrad :)
Nie byłam na żadnym…
Swojego czasu odwiedziłam bardzo dużo kirkutów. Współpracowałam jakiś czas ze stroną internetową im poswięconą. A ten post był jednym z pierwszych, jakie przeczytałam na Twoim blogu.
Ooo to ciekawe :D nie wiedziałam :)
Ile ciekawych informacji w Twoim wpisie! Z cmentarzy, które widziałam do tej pory, najbardziej zadziwiły mnie te duńskie, były zupełnie inne, niż to, co wcześniej miałam okazję widzieć. Nie było żadnych płyt nagrobnych, a imię i nazwisko zmarłego widniało wyryte na niewielkim kamieniu. Miejsca pochówku były małe, skromne, bardzo czyste, oddzielone od siebie jakby niskim żywopłotem. Wszystkie odmierzone jak od linijki: dla każdego po równo – piękna symbolika.
To trochę przypomina mi amerykańskie cmentarze, sam trawnik i płytki niewielkie lub krzyże.
Interesujący fotoreportaż. Nie znam zbytnio Mazowsza, nie wiedziałam o istnieniu tego cmentarza, a szkoda. W porównaniu z kilkoma, które widziałam do tej pory, ten, rzeczywiście jest dobrze zachowany i w dobrym stanie (w Sanoku uchowało się zaledwie kilka macew). No ale jak mam wybór, to wybrałabym jakieś ruiny, a nie cmentarze. Te ostanie wywołują we mnie jakiś irracjonalny lęk.
Ja ogólnie cmentarzy nie lubię, szczególnie tych współczesnych, ale właśnie takie zamszone, zaniedbane mają dla mnie jakąś magiczna atmosferę…
Uwielbiam stare cmentarze. Z jednej strony mają w sobie jakąś tajemniczość, z drugiej – przykro się patrzy jak tworzy się na nich małe wysypiska śmieci, albo kompletnie się zapomina o ludziach, którzy są tam pochowani.
Uważam, że cmentarze należy szanować nawet jeśli nie są odnowione i zadbane. dla mnie najpiękniejsze są właśnie takie stare, porośnięte mchem, niekoniecznie odnowione na błysk, ale jednak zadbane (bez śmieci czy graffiti)
Ten cmentarz kojarzy mi się z polskimi cmentarzami na Ukrainie, podobnie zniszczone, podobne kamienne tablice… Warto pamiętać o takich miejscach
Zdecydowanie warto!
Nie wiedziałem o tym miejscu. Dodam do swojej listy przy okazji wyprawy nad Świder. Przejmujące i klimatyczne zdjęcia. Ostatni dzwonek by coś takiego zobaczyć aż zostanie całkowicie zniszczone lub też odbudowane.
W Otwocku najbardziej lubię knajpę gdzie serwują sushi i pierogi. W jednym miejscu ;)
– Z czym podać pierogi?
– Z łososiem, awokado i ryżem :D
Tak mi się skojarzyło :D
Tak, lubię szukać ewangelickich cmentarzy, szczególnie na Kaszubach.
Ja na żadnym w Polsce nie byłam…
Ja tam całkiem lubię cmentarze, właśnie te zabytkowe.
Ja nie bardzo, jedynie te stare, troszeczkę zapuszczone…
Kilka po których lubię spacerować by się znalazło. Rossa w Wilnie, Stary Cmentarz w Łodzi, Powązki, Farny w Białymstoku, Mizar w Kruszynianach.
Rossa w Wilnie tak, szczególnie dolna, mniej odnowiona część. Powązki tak średnio. Na pozostałych nie byłam.
Cmentarze… kamienie, mocne materiały, które nie tak łatwo zniszczyć. One dały radę oprzeć się historii, pewnie, że niszczeją, pewnie że zaciera je czas, ale ocalały. Nie wszystkie ale jednak. Mnie żal tych pięknych synagog, tych bożnic, które były perełkami architektury, które ubarwiały polski krajobraz.
Przykre, że w kilka lat w nicość poszło kilkaset lat polskiej kultury i tradycji. Polskiej, bo wyznanie a narodowość to dwie inne sprawy jak dla mnie.
Jakoś zawsze nostalgicznie na mnie działają cmentarze.
Absolutnie się z Tobą zgadzam w tej kwestii, trzeba rozróżniać wyznanie i narodowość, czego wiele osób nie dostrzega…
Ciekawe, smutne, wzruszajace
Kadisz
Od kilku lat fotografuję cmentarze w różnych miastach Europy.
Zamierzam wkrótce ( przed 10 czerwca 2018) przyjechać do Otwocka – dziękuję za wskazanie tego miejsca. Już wcześniej opowiadał mi o tym cmentarzu mój przyjaciel, wieloletni fotograf prasowy. Nie miałem jednak okazji się tam wybrać….
Jeśli znaleźli by się chętni na wspólne fotorafowanie to proszę o kontakt przez stronę www.
Do zobaczenia.
Życzę przyjemnego fotografowania!
przepiękny reportaż. Cmentarze świadkami naszej historii. Nikt tego nie zmieni. Może zniszczyć pomnik, tablicę, lecz nie zniszczy ich w naszej pamięci.
Zazdroszczę Pani tych wspaniałych wojaży i tej Pani swobody w przedstawianiu i opisywaniu odwiedzanych miejsc.
W Warszawie bywam regularnie, ale jej okolice były do tej pory pomijane, a cmentarz w Otwocku wygląda na wart odwiedzenia, a przy okazji wspomniany w innym wpisie dawny szpital psychiatryczny.
Ze swojej strony polecam: cmentarze żydowskie w Łodzi i Wrocławiu z pięknymi grobowcami, kirkut w Częstochowę za bluszcz wijący się po macewach i drzewach, cmentarze z I wojny światowej w Beskidzie Niskim – za architekturę i położenie w górach, cmentarze mennonickie na Żuławach. Lista jest długa. Można by o tym napisać książkę, o świadectwie dawnej, wielokulturowej Polski, której już nie ma.