Czego warto spróbować na Lanzarote?
Kuchnia hiszpańska to jedna z moich ulubionych. Ale Hiszpania jest duża i każdy region ma coś ciekawego do zaproponowania. Mieszkając na Lanzarote próbuję od czasu do czasu kanaryjskich przysmaków. Jest kilka potraw, obok których nie umiem przejść obojętnie. Co takiego pysznego je się tu na wyspie?
O papas arrugadas, czyli pomarszczonych ziemniaczkach gotowanych w mocno osolonej wodzie tak, by na skórce została skorupka z soli, już pisałam. Podawane są one najczęściej z sosami mojo – czerwonym, paprykowym mojo rojo lub zielonym, kolendrowo-pietruszkowym mojo verde. To chyba podstawowe danie, które koniecznie trzeba spróbować będąc na którejkolwiek z Wysp Kanaryjskich. Bardzo często można je zamówić jako tzw. tapas, czyli coś w stylu przystawki.
Jeśli chodzi o zupy to chyba najpopularniejszy, patrząc po kartach dań różnych restauracji, jest potage (lub potaje). To pożywna zupa warzywna z dużą ilością ciecierzycy – zarówno rozdrobnionej, jak i całych ziaren. Przepisów na to danie jest prawdopodobnie tyle samo, co kucharzy. Jadłam lepsze i gorsze. Dzięki warzywom strączkowym zupa ta doskonale zaspokaja głód, chociaż może wydawać się czasem aż za ciężka. No i nie zapominajmy o skutkach ubocznych ciecierzycy ;)
Wiecie, że mieszkańców Lanzarote nazywa się czasami conejeros? To od słowa conejo, które znaczy królik. Mięso królicze było dawniej jednym z najczęściej spożywanych na tej wyspie, bo króliki namnożyły się tu… jak króliki. Dzisiaj zwierząt tych jest mniej, ale w typowo kanaryjskich knajpkach na pewno będziemy mogli zamówić królika – bądź w formie tapas, bądź jako danie główne. Szukajcie w karcie conejo al salmorejo! Delikatne mięso duszone jest w przepysznym sosie na bazie czosnku, papryki i wina z dodatkiem aromatycznych ziół (tymianku, rozmarynu, oregano i listka laurowego). Palce lizać!
Gofio to mąka robiona z prażonych ziaren, głównie pszenicy lub kukurydzy. Uważa się, że była podstawą pożywienia Guanczów, rodowitych mieszkańców Wysp Kanaryjskich. Gofio można kupić tak jak zwykłą mąkę w sklepach, wymieszać z odrobiną mleka i przyrządzić sobie w ten sposób pożywne śniadanie. Ale jeśli ktoś woli wypróbować dania ugotowane przez lokalnych kucharzy, to polecam gofio escaldado. To niezbyt apetycznie wyglądająca breja z mąki wymieszanej z wywarem z ryby (albo z resztkami zupy rybnej z poprzedniego dnia :) ), z dodatkiem papryki i cebuli w kawałkach. Nie wygląda, ale smakuje wyśmienicie.
Jak już przy gofio jesteśmy, to można z niego przygotować również deser. Czyli mus. Smakuje trochę słodko, a trochę jak prażona kukurydza. Niezłe!
Jednak moim faworytem, jeśli chodzi o desery, jest i będzie zawsze bienmesabe. To mieszanka rozdrobnionych migdałów i miodu, czasem z odrobiną skorki cytrynowej. Słodkie jak diabli, ale pyszne. Nie da się go jeść ot tak, łyżeczką, więc podaje się go najczęściej z lodami waniliowymi lub jako dodatek do innych deserów, na przykład ptysi lub flanu – karmelowego budyniu.
Na Lanzarote pierwszy raz spotkałam się też z kawą z mlekiem i mlekiem (leche leche). To taki miejscowy sposób podawania kawy z dwoma rodzajami mleka – normalnym i tym skondensowanym, słodkim. Nie jestem amatorką kawy, ale zauważyłam, że wielu miejscowych bardzo ten rodzaj napoju lubi (obok kawy cortado czyli espresso z ociupinką mleka, albo bez).
I dochodzimy do alkoholi. Trunkiem niezwykle popularnym na Lanzarote, jak tez na innych Wyspach kanaryjskich, jest ron miel, czyli rum z miodem. Smakuje tak jak się nazywa. Rumowo i słodkawo. Całkiem niezły. Warto też spróbować lokalnego wina ze szczepu malvasia volcanica. Uprawa winorośli nie jest na Lanzarote łatwa, ale jak ktoś się uprze, to i dobre wino wyprodukuje. Wina malvasia są białe, półsłodkie lub półwytrawne. Moim zdaniem całkiem smaczne.
Nawet jeśli ktoś jedzie na Lanzarote na wakacje typu all inclusive to moim zdaniem choć raz trzeba wybrać się do lokalnej knajpki i spróbować tradycyjnej kanaryjskiej kuchni. Jest przepyszna i szkoda byłoby pozbawić się takich wrażeń smakowych :)
Smakuje Wam kuchnia hiszpańska? Mieliście okazję próbować któregoś z wymienionych dań? A może jedliście na Wyspach Kanaryjskich coś innego, co Was zachwyciło?
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
będę musiał spróbować tego królika, ale szczerze nie sądzę, aby pobił tego którego przygotowywał mój dziadek :)
Apetycznie wszystko wygląda i pomimo późnej pory na jedzenie – jak dla mnie, to z chęcią bym jednak czegoś spróbował :) Ziemniaczki znam z Gran Canarii, podobnie jak ron miel. Jeszcze z tego, co kojarzę to z trunków popularny jest likier ze smoczego drzewa.
A tego likieru to nie znam… Dobry?
To zależy. Ale właściwie tak. Zawsze to inny smak :)
Hmmm poszukam, może gdzieś trafię :)
Chyba znajdziesz. Nie wierzę żeby go nie było :) Jednak jeśli nie znajdziesz, to wsiadaj na pokład Binter Canarias lub Air Europa i raz, dwa znajdziesz się na Gran Canarii :)
Hahahha, a nawet rozważałam w ostatni czwartek, ale Graciosa wygrała :D
mini ziemniaczki i pyszne sosy :-) prosto i smacznie.
wszystko wygląda pysznie, aż mi ślinka leci :)
Mojo verde! Zawsze! Tylko nie z ziemniaczkami, a z bagietką. Wino mi siostra kiedyś przywiozła z Lanzarote, ale nie smakowało mi zupełnie.
A pamiętasz, jakiej marki było? Bo jest trochę winnic, które je produkują i raz też trafiło mi się takie niezbyt…
To było rok czy dwa temu, więc nie pamiętam. Na pewno miało na etykietce napis Lanzarote i chyba kształt wyspy. Mam wrażenie, że to takie pamiątkarskie bardziej było, pod turystów. Coś podobnego w zeszłym roku przywiozłam z Thassos i też było wstrętne. Morał z tych historii jest taki, żeby nie kupować nic, co ma na etykietce rzucającą się w oczy nazwę wyspy. Dotyczy wszystkich wysp!
Masz rację! Lepiej poszukać czegoś lokalnego/oryginalnego, nawet jeśli parę centów droższe będzie :)
O, naszło mnie na zupę z ciecierzycy:)
Te ziemniaczki jadłam na Teneryfie. Takie proste, a takie pyszne!
Przeglądam dzisiaj internety wylegując się w łóżku i starając się wyleczyć z cholernego przeziębienia i co chwila trafiam na relacje kulinarne. Zaczyna mnie ssać w żołądku i robi mi się ochota na gotowanie, jest tylko jeden problem… nie opanowałem tej umiejętności ;) Przepyszne zdjęcia!
Mam tak samo, przypalam nawet wodę na herbatę, a jak próbuję ugotować jajka na twardo to mi eksplodują :D
bienmesabe – jadłem! Albo tak mi się wydaje przynajmniej :D
nie jesteś pewien? ;) A smakowało chociaż?
o, jak już tam pojadę to na pewno z głodu nie umrę :)
Nie ma opcji :D
bardzo smakowity wpis :)
O ile niczego nie pomyliłam, to na Mirador de Haría serwują GUARAPO (wersja domowa ron miel ) z bitą śmietaną!!! O mamusiu jakie to jest pyyyyyszneeee!!! Spróbuję dołączyć zdjęcie, ale nie wiem z jakim skutkiem… ;)
Papas arrgudas wyśmienite, no i te ryby, owoce morza… ech!
Zdjęcie zachęcające :) A do Haria wybieram się w czwartek, więc może zajrzę po drodze i spróbuję (chociaż jestem na diecie, aaaaa….!!!)
Jej, jakie pyszności! Słońce, plaża, dobre jedzenie……Ideał! Nic tylko pozazdrościć! :)
Nie narzekam :) Dzięki!
Moją współlokatorką w Hiszpanii była Laura z Lanzarote właśnie.. Zachwalała i zachwalała…
a leche leche pamiętam z Jerez de la Frontera… chyba w kawie najważniejsza jest – szklaneczka! :D
Bo i jest co zachwalać :D
Ja polecam lody o smaku gofio, jadłam na Lanzarote, mniam – przepyszne. Jestem również fanką ziemniaczków i oczywiście owoców morza, tak świeżych krewetek jak w restauracji El Cine w Los Christianos na Teneryfie nie jadłam już nigdzie indziej.
Kurczę, na lody nie trafiłam… a na pewno by mi zasmakowały :)
Czytam już kolejny artykuł na Pani stronie i nie mogę wyjść z podziwu, jak pięknie i rzeczowo opisywane są miejsca, w których Pani bywa i to, co tam widzi. Nie byłam w Hiszpanii, ale dzięki takim stronom jak ta, mam wrażenie, że już tam jestem i cieszę się smakami, egzotycznymi widokami i przeżyciami. Życzę dużo szczęścia i radości.
Dziękuję bardzo, cieszę się, że Pani się tu podoba :) Również ode mnie najlepsze życzenia!
Bardzo ciekawy wpis! Właśnie jestem na Lanzarote i szukałam w sieci informacji o lokalnej kuchni. Osobiście najbardziej przypadły mi do gustu papas arrugadas z mojo – pycha ? Polecam też świeże ryby, których nie brakuje w dość licznych portach – podawane oczywiście w towarzystwie mojo i papas arrugadas ?
O taaaaak! Ryby i owoce morza <3
Mam pytanko , przyprawę do zupy kupilam ale nie wiem dlaczego ona taka zolta bo przyprawa czerwona?? Czy to kurkuma???
Kurkuma jaką znam jest z reguły żółto-pomarańczowa. Pozdrawiam!
WRÓCIŁAM
Wróciłam właśnie z LANZAROTE .We wsi Jajco wlokalnej knajpce jadliśmy zupę z ciecierzycy .Była przepyszna ,chciałabym taką ugotować.
Witam serdecznie!
Z zainteresowaniem poczytałem o lokalnej kuchni bo jutro lecimy na Lanzarote i mamy nadzieję popróbować miejscowych specjałów… Bazą będzie Playa Blanca – zna ktoś tam jakąś fajną knajpkę?
Pozdrawiamy
Ja miałam bazę w Puerto del Carmen… ale warto próbować, jak raz sie nie uda, to za drugim czy trzecim razem na pewno się trafi :)
Ziemniaczki z sosami przepyszne? natomiast kawa Leche leche dla mnie zbyt słodka. W te wakacje napewno spróbuję wyrobów z mąki gofio?
Polecam, smakują… ciekawie :)