Cztery koty na śniadanie

Umawiamy się z Kasią na śniadanie, herbatę, kawę. Kasia proponuje spotkać się w Els 4 Gats. Jakiś czas później czytam gdzieś, że nie był w Barcelonie ten, kto nigdy nie zajrzał do Els 4 Gats. No dobrze, czyli pobyt w Barcelonie “zaliczony” :) Słynna kawiarnia, w sezonie ponoć zatłoczona tak, że szpilki nie da się wcisnąć, w grudniowy poranek jest jednak prawie pusta. Na szczęście, bo nie lubię śniadać w tłumie ;)

Els 4 Gats
Zamawiamy coś ciepłego do picia i pa amb tomàquet. Ceny niestety są adekwatne do sławy lokalu, więc w sumie na niewiele mnie stać. Ale co tam, zaszalejmy z kanapką z pomidorem!

Els 4 Gats

Els 4 Gats oznacza dosłownie 4 Koty. Lokal otwarto w 1897 r. i miał on przypominać paryską kawiarnię. Działał tu również kabaret, restauracja i hostel. Els 4 Gats szybko zyskał sławę i miano centrum modernizmu. Działał do 1903 r., a w latach 70. został odrestaurowany i funkcjonuje do dzisiaj. Lokal słynie miedzy innymi z tego, że całkiem sporo czasu spędzał tu Pablo Picasso.

Els 4 Gats

Rozglądam się po ciemnym, ale elegancko urządzonym wnętrzu. Na ścianach pełno zdjęć i obrazów, za barem mnóstwo butelek, proste i surowe stoliki (zastanawiam się, kto znany siedział akurat przy tym, przy którym ja siedzę), kredens z kocimi pamiątkami. Jest na czym oko zawiesić, wystrój bardzo ładny, choć może trochę przytłaczający – tak tego wszystkiego dużo!

Els 4 Gats

Siedzimy, popijamy kawę i herbatę z filiżanek. W końcu przychodzi czas, żeby iść do toalety. Idę i… wracam po aparat. Rzadko zdarza się, że ma się ochotę sfotografować toaletę! Sufit w ciepłym pomarańczowym kolorze, na ścianach kafelki z motywem roślinnym, pięknie zdobione lustro, niepraktyczne ale śliczne krany…

Els 4 Gats

Śniadanie, choć skromne, jest przyjemne – ale to głównie zasługa towarzystwa! Ciekawa jestem, czy równie sympatycznie jest w sezonie wieczorami, kiedy bez rezerwacji stolika lepiej się tu nie wybierać. Podobno bywają długie kolejki, a w środku tłok.

Kto miałby ochotę na posiłek w takim otoczeniu?

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

16 komentarzy

  1. Jasna8 pisze:

    I koty i rower :-)))
    Full serwis jak dla mnie :-)
    Koty wszechobecne w moim życiu,
    a na rowerze jeżdżę cały rok…

    Nigdy nie byłam w Barcelonie,
    chyba czas odwiedzić :-)

  2. Mo. pisze:

    Dla zjedzenia śniadania w takim wnętrzu chyba nawet byłabym w stanie przepłacić :). A hiszpańska tostada z pomidorem to jedno z najlepszych śniadań świata! Kiedyś, też w Hiszpanii, w jednej kawiarni koleżanka poszła do toalety po czym wróciła i kazała mi też szybko iść – koniecznie z aparatem :). Dla nas lubiących robić zdjęcia czasem i WC jest plenerem :)

  3. Marta pisze:

    Ja mam ochotę na taki posiłek w takim otoczeniu!
    W dodatku podoba mi się nazwa lokalu i żałuję, że nie wiedziałam nic o jego istnieniu, gdy byłam z wizytą w Barcelonie. Teraz już będę pamiętać! :)

  4. monika jall pisze:

    Pamietam, ze bylam w Barcelonie, nawet bardzo bylam, a o lokalu czytam dopiero dzisiaj:)Ale miejsce bardzo ladne.

  5. Lemonetka pisze:

    Ładne miejsce, oryginalne. A przyznam się, że kilka razy zdarzyło mi się zrobić zdjęcie właśnie toaletom, np. w duńskiej Christianii;)

  6. meya pisze:

    Piękne miejsce :) Zjadłabym z wielką przyjemnością każdy posiłek w takim miejscu.
    Zdziwiły mnie trochę krany w toalecie. Ale cała kawiarnia ma swój urok i nazwałabym ją magicznym miejscem.

  7. choca-loca pisze:

    Wygląda na to, że będę musiała wrócić do Barcelony, bo nie mialam okazji się tam wybrac:) a nazwa bardzo ciekawa..takie połączenie angielskiego cats, z hiszpańkim gatos..wydaje się być szalenie interesującym miejscem:)
    Jeśli chodzi o samą Barcelonę to mam trochę złe wspomnienia, bo mnie okradli.. ale mam nadzieję, że uda mi się kiedyś zatrzeć złe wspomnienia poprzez nowe..ciekawe i pełne takich miejsc jak to:)

    • Ewa pisze:

      Nazwa jest po prostu po katalońsku :)
      Na pewno się uda, szkoda żeby jedno zdarzenie (które może mieć miejsce wszędzie) zepsuło wspomnienia z tego pięknego miasta :D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!