Dach nad głową: Dominikana
Podróżując po Dominikanie śpię zarówno w hotelach, jak i u couchsurferów. Bo nie zawsze da się wyszukać posiadacza kanapy, który akurat może i chce poświęcić swój czas dla podróżników. Znalezienie pokoju na początku sezonu turystycznego nie stanowi problemu, ale bądźcie gotowi na wydatki wyższe, niż w krajach Azji Południowo-Wschodniej. Oczywiście standard też będzie wyższy. Niestety, brakuje tu ultratanich hosteli zapewniających jedynie łóżko i kran z zimną wodą, ale jednocześnie ulgę dla budżetu. Poniżej opis miejsc, które znam z autopsji, z namiarami. Może się kiedyś komuś przydadzą.
Santo Domingo: Hotel Riparbella
Opis:Położony w dzielnicy Gazcue, niedaleko Zona Colonial, oferuje całkiem sporo pokoi o różnym standardzie. Najtańszy, z dwuosobowym łóżkiem, klimatyzacją, telewizorem i lodówką kosztuje 30 dolarów. Nie wszystkie pokoje mają normalne okna, zdarzają się tylko świetliki pod sufitem. W łazience wanna z prysznicem, bywa, że nie ma ciepłej wody. Na dole kafejka, gdzie można zjeść śniadanie. Plusem jest darmowe WiFi.
Atrakcje specjalne: Duchy. Hotel jest chyba nawiedzony. Jak inaczej wytłumaczyć lampę mrugającą po zgaszeniu światła, stukanie drzwi przy kompletnym braku przeciągu, albo powolne i samoistne otwieranie się skrzypiących drzwiczek od szafki w łazience? A ta szafka z lustrem jest jak z amerykańskich horrorów, gdy zgaśnie światło to zza jej drzwiczek wypełza Zło. Brakuje tylko Krwawej Mary w pokojowym lustrze.
Namiary: calle Danae no. 35, Gazcue, Santo Domingo, tel. +1 809 687 8441 lub +1 809 685 4954, e-mail: hotelriparbella@hotmail.com.
Bávaro, Punta Cana: El Cortecito Inn
Opis: Najtańszy hotel, jaki udało się znaleźć w El Cortecito, części Bávaro składającej się w zasadzie z jednej ulicy wzdłuż plaży. Żeby dojść do owej plaży, bardzo ładnej zresztą, wystarczy przejść przez tą ulicę i ominąć kilka sklepów z pamiątkami. Najtańszy pokój kosztuje 60 dolarów, a w cenę wliczone jest paskudne śniadanie. Dwa łóżka king size w przestronnym pokoju z tarasem lub balkonem. Klimatyzacja, telewizor, lodówka. W łazience ciepła woda. Ale miejsce bez specjalnej atmosfery.
Atrakcje specjalne: Muzyka dobiegająca z sąsiedniej imprezowni przez prawie całą noc. Na tyle głośna, że ma się wrażenie, że sprzęt audio stoi pod łóżkiem. Królują jołmeni w stylu Eminema lub lokalne rytmy.
Namiary: El Cortecito, Bávaro, tel. +1 809 552 0639, e-mail: cortecitoinn@codetel.net.do.
Las Terrenas: Casa Robinson
Opis: Przyjemny kompleks domków prowadzony przez parę sympatycznych Włochów. Najtańsza opcja to wydatek 30 dolarów za noc. W tej cenie mamy przytulny, jasny pokoik z dużym, dwuosobowym łóżkiem, nad którym kręci się wiatrak i niewielką łazienką z ciepłą wodą. Z bonusów – darmowe WiFi i sejf w pokoju. Dwie ściany składają się praktycznie z samych okien. Są moskitiery. Bardzo blisko do plaży i do głównego skrzyżowania w Las Terrenas.
Atrakcje specjalne: Poczucie bezpieczeństwa. Brama zamykana na noc, ochrona w postaci panów z jakimiś niezłymi giwerami, co ponoć jest na Dominikanie normalne.
Namiary: Av. Emilio Prud’Homme, Las Terrenas, tel. +1 809 240 6496, e-mail: info@casarobinson.it, strona internetowa: www.casarobinson.it.
Jarabacoa: Brisas del Yague
Opis: Niewielki hotelik niedaleko stacji guagua i dworca Caribe Tours z ośmioma mikroskopijnymi pokojami. Warto poprosić o taki położony na drugim, najwyższym piętrze, z widokiem na góry. Nocleg kosztuje 35 dolarów za dwie osoby. W pokoju normalne dwuosobowe łóżko, lodówka, telewizor z niezliczoną ilością kanałów, klimatyzacja (nie wiem po co, bo w Jarabacoa akurat bywa raczej chłodnawo), łazienka z wanną i prysznicem (ciepła woda) i balkon. Przy recepcji stolik z ekspresem do kawy, można się częstować.
Atrakcje specjalne: Koguty piejące zdecydowanie za wcześnie rano. Na tyle wcześnie i głośno, że ma się ochotę dorwać skądś dwururkę i powystrzelać ptaszory. A dla tych, którzy przebywają tam w okolicach świąt atrakcja dodatkowa: samochody przejeżdżające pod oknami już o piątej rano. Ale nie zwykłe auta, tylko takie z potężnym sprzętem nagłaśniającym na przyczepce, zapraszające mieszkańców i gości na koncert świąteczny. Tak, głośne zaproszenia już od piątej rano.
Namiary: róg ulic Luperón i Herrera, Jarabacoa, tel. +1 809 574 7768.
Oczywiście jeśli znacie jakieś inne godne polecenia miejsca, albo przeciwnie – takie, gdzie lepiej nie zaglądać, napiszcie!
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
No tak tanio jak na wschodzie to nie ma nigdzie a na pewno nie na zachodzie.
A czy cena jest open czy sztywna jak koci ogon?
Sztywna jak pal Azji.
Ten Robinson słodko wygląda:)
Prawda? I pomyśleć, że to w tym słodkim miejscu pierwszy raz natknęłam się na panów z shotgunami :)
Znaczy śpimy po tych samych względnie tanich hotelach / hostelach. Robinsony, cortecity, znane, znane. W Santo Domingo w Gazcue jest jeszcze Maison Gautreaux, w Zona Colonial – El Hostal Nómadas. W Las Terrenas rówież niemal vis a vis Casa Robinson – El rincon de Abi. Ceny mają raczej sztywne, ale bywa, że się ulitują i coś, psia krew, spuszczą. :)
Saludos!
tres.pimientos
Dzięki za uzupełnienie!
Saludos :))
Witam
Bardzo chciałbym poznać Dominikanę z żoną nie poprzez biuro, ale sami (taniej i więcej można zobaczyć) jednak wyczytałem, że różnie bywa z bezpieczeństwem. Kusi mnie jednak skoro niektórym się udało. Czy to dobry pomysł jak nie znamy hiszpańskiego?
Pozdrawiam
Ja znam hiszpański bardzo słabo, same podstawy, a Klara – koleżanka, z którą jeździłam wtedy nie znała prawie wcale, ale doskonale dawałyśmy sobie radę :) Podróżując lokalnymi środkami transportu i śpiąc w hotelach i u couchsurferów czułyśmy się bezpiecznie. Myślę, że to bardzo fajna przygoda – poczytajcie wszystkie moje wpisy o Dominikanie, szczególnie te pisane bezpośrednio z podróży – od najstarszego: https://www.dalekoniedaleko.pl/kategorie/ze-swiata/ameryka/dominikana/page/3/
Powodzenia w podróży! :)
Hej Ewa :) jak już kiedyś gdzieś Ci pisałam, podążaliśmy Twoim śladem przez Dominikanę! Mieliśmy trochę więcej czasu więc zahaczyliśmy o kilka mieścinek więcej, ale Twoje rady i wskazówki były szalenie pomocne.
W Las Terrenas poszliśmy jeszcze kawałek dalej za Casa Robinson i po prawej stronie była jakaś cabana wydaje mi się, że Esmeralda albo jakaś inna na E… Noclegi były tam nieco tańsze niż w Casa Robinson choć na pewno nie tak urocze :) Na środku stał budynek, w którym mieszkał właścicielka/ zarządca a pokoje do wynajęcia były w ciągu w oddzielnym budynku. Na podwórku mieliśmy internet, w samym pokoju kiepsko z zasięgiem. W każdym pokoju był aneks kuchenny. Minusem byli lokatorzy czyli mrówki, których pozbyliśmy się sprayem na komary.
Super, dzięki za info! Kiedy byliście? Ja się zastanawiam na ile w ogóle jeszcze ten wpis jest aktualny :D
Byliśmy w czerwcu ubiegłego roku. Myślę, że nawet od Twojego pobytu za wiele się tam nie zmieniło :)
Wow, no to nieźle :) Czas stoi tam chyba w miejscu :D
Najgorzej było ze znalezieniem czegoś rozsądnego w Bavaro. Natknęliśmy się na hostel o w miarę dobrych warunkach i akceptowalnej cenie http://www.puntacanahostel.net/puntacanahostel/ Pokój z klimatyzacją, własną łazienką, basen do użytku, śniadanie i woda w cenie. Ok 10 min drogi pieszo od “centrum”. Zawożą także na swoją plażę z leżakami o określonych godzinach. Można płacić kartą. Minusem jest zimna woda w kranie, ale i tak jest tam tak gorąco, że na tym za bardzo nam nie zależało. Kiedy zajechaliśmy tam przywitał nas bardzo pomocny i miły chłopak Jose, który mówił komunikatywnie po angielsku. Ogólnie wrażenia bardzo pozytywne. Dlatego też wiedzieliśmy, że tam wrócimy i zdecydowaliśmy się na ten sam hostel w Santo Domingo. Nie robiliśmy żadnej rezerwacji (Santo Domingo), bo byliśmy w czerwcu poza sezonem i wg strony www było tam sporo miejsc noclegowych. Pojechaliśmy w ciemno. Mieliśmy przy tym dużo szczęścia, bo okazało się, że miejsc noclegowych było znacznie mniej i udało nam się tam dosłownie wcisnąć. Tam jednak cały czar prysł. Mimo, że strona była po angielsku dziewczyna, która była w obsłudze nie rozumiała żadnego słowa i nie wysilała się za bardzo, żeby pomóc nam skomunikować się naszym łamanym hiszpańskim wspieranym rozmówkami. Koniec końców udało nam się wynająć dwójkę w pokoju z klimatyzacją na 2 noce. Hostel był o niższym standardzie niż ten w Punta Cana a ceny z tego co pamiętam były wyższe. Łazienka wspólna.Do dyspozycji wspólna kuchnia. Z hostelu pieszo można dojść do centrum, jednak nie polecam chodzenia po okolicy wieczorem. Rano nauczeni w PC, że zaraz po tym jak wyłonimy się z pokoju Pani zajmuje się robieniem dla nas śniadanka, czekaliśmy na owe “śniadanie w cenie” i czekaliśmy. Solidnie poirytowani poszliśmy się zapytać naszej Glorii (jak ją sami ochrzciliśmy), kiedy możemy spodziewać się śniadania. Po przewracaniu oczami, tłumaczeniu nam czegoś po hiszpańsku i chyba 3 upomnieniu o 11:00 dostaliśmy śniadanie. Jak wychodziliśmy dowiedzieliśmy się, że jest jakiś problem, bo para Skandynawów miała zarezerwowany na drugą noc nasz pokój. Straciliśmy już sporo czasu oczekując na śniadanie, nie chcieliśmy stracić kolejnych godzin na wyjaśnianiu kolejnej absurdalnej sytuacji. Spytaliśmy się tylko w czym jest problem i czy mamy coś zrobić, bo chcemy iść zwiedzać centrum. Zaprzeczyła. Po powrocie otworzyliśmy nasz pokój, a na naszym łóżku leżała poznana rano para. Nasze bagaże i wszystkie rzeczy (tablet, pamiątki) przeniesione były do innego wspólnego pokoju, gdzie mieszkali już inni lokatorzy. No comments… Wykłócanie się z nią też nic nie dało, bo nic nie rozumiała i miałam wrażenie, że (poza nierozmieniem angielskiego) ogólnie nie rozumiała o co nam chodzi. Jeśli więc chodzi o Santo Domingo, cena jest dość atrakcyjna, jednak samego hostelu, głównie ze względu na obsługę nie polecam. Może w przypadku osób mówiących po hiszpańsku wyglądałoby to zupełnie inaczej.
Jakież było nasze zdziwienie, a właściwie załamanie, gdy po powrocie do Punta Cany w drzwiach hostelu zobaczyliśmy naszą Glorię…
Okazało się, że zamienili się z Jose i teraz on był w Santo Domingo, a ona tutaj :( Niemniej jednak organizacyjnie i pod względem standardu hostel w PC znacznie lepszy.
O nie, co za historia!!! Ja bym się na maksa wkurzyła, jakby się ktoś do moich rzeczy dobrał, nawet tylko celem spakowania… Dobrze wiedzieć o takich przypadkach, ja już z usług tego hostelu w Santo Domingo na pewno bym nie skorzystała…