Do Złotej Skały i z powrotem
Dotarcie do Kyaiktiyo czyli Złotej Skały wymaga poświęceń. Najpierw poświęca się pośladki, fundując im niemalże czterdziestopięciominutowy masaż. Narzędziem wykonującym masaż jest drewniana ławka zamocowana na wielkiej ciężarówce wiozącej nas z Kinpun do Yatetatung. Stamtąd poświęca się łydki wykorzystując je do godzinnego wspinania się w upale na samą górę. Ale po dotarciu na górę można nacieszyć oczy widokiem złotego głazu, który wygląda, jakby miał zaraz spaść. Witajcie pod Złotą Skałą!
Według legendy kamień utrzymuje równowagę dzięki umieszczonemu w stupie włosowi Buddy. Kyaiktiyo jest dla buddystów jednym z najświętszych miejsc w Birmie. Pielgrzymuje ich tu sporo. Dość rzec, że w Kinpun, leżącym u podnóża góry, spotykamy dzień wcześniej tylko czworo turystów – dwoje w dość drogiej restauracji, z której szybko się ewakuujemy, i dwoje kolejnych w klimatyzowanym vanie. Za to pielgrzymów na trasie (w tym mnichów) jest sporo!
Do Kinpun docieramy z Rangunu. Z hostelu godzinę jedziemy miejskim autobusem na dworzec (200 kiatów za bilet), a tam przesiadamy się w klimatyzowany-poprzez-otwarte-okna autobus do Kinpun. Bilet to wydatek 7000 kiatów, a jazda z rozwianymi włosami trwa cztery i pół godziny, w tym kilka krótkich przystanków kiedy pasażerowie wsiadają i wysiadają, a pod oknami krążą sprzedawcy wody, betelu i ptaszków grillowanych w całości na patyku. Jest też jeden dłuższy przystanek na popas.
W Kinpun meldujemy się w hostelu za 12 dolarów za pokój i idziemy na spacer. Szybka kolacja i lulu, bo następnego dnia musimy wstać wcześnie rano, by jak najwcześniej dotrzeć na górę. Ruszamy na postój ciężarówek i ładujemy się na pakę. Koszt tej przyjemności to 1500 kiatów od osoby. Jazdę można porównać do rollercoastera. Ciężarówki rzadko zwalniają, a droga wąska. Nawet nie myślę, że hamulce mogłyby nie zadziałać.
Potem wspinaczka. Wzdłuż drogi ustawione są stoiska, gdzie można się posilić i napić, ale my dzielnie, choć powoli, przemy ku górze. Od razu odrzucamy opcję bycia wniesionymi. Pot leje się strumieniami, schodzący patrzą na nas i uśmiechają się serdecznie, a my suniemy przed siebie. W końcu wychodzimy na prostą i jest! Jeszcze tylko 6 dolarów opłaty za wejście. Złota Skała faktycznie wygląda, jakby miała zaraz spaść. Mnisi, którzy oblepiają ją kolejnymi złotymi płatkami sprawiają wrażenie, jakby chcieli ją zepchnąć w dół. Dookoła pełno modlących się pielgrzymów.
Trasa w dół to odwrócenie tej pod górkę – najpierw spacer, potem ciężarówka. Na dole łapiemy autobus powrotny do Rangunu i już po 17:00 jesteśmy z powrotem w hostelu czekając na mającą do nas dołączyć Majkę. Jutro poznajemy Rangun a pojutrze wyruszamy przed siebie. Na początek Mandalay…
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Powodzenia na szlaku! – a za ca. 2 tygodnie sprawdzę czy skała jeszcze stoi :)
Dzieki! Jestem zachwycona Birma :)
niesamowite! Super wyprawa! chyba ktoś będzie musiał znowu zorganizować pokaz zdjęć po powrocie
Uf, ale przygoda:) mam nadzieję, że będziesz chciała wrócić do domku:)
Mamus, nic sie nie boj, wroce :))))
Wlasnie wrocilam z Indii i przegladam twoje relacje. Ta czesc trasy chetnie wykorzystam w kolejnej podrozy. Tajlandie uwielbiam a Birme chetnie zobacze :-)
Udanej wyprawy i wielu wrazen. Ania
I Tajlandia i birma sa piekne, szczegolnie mnie tu urzekaja ludzie, ale tez zielone krajobrazy. Jak bedziesz miala pytania przed wyjazdem to pisz, chetnie sprobuje pomoc :)
Wspaniała ta skała. Życzę jeszcze wielu niezapomnianych wrażeń z tej podroży :)
Dziekuje!!! :)
Hej hej!
Wiedziałam!
Birmą nie sposób się nie zachwycić;)
Ania, masz absolutna racje! :)
Ale super :) zazdroszczę Ci przeokrutnie!