Emma Kennedy: Camping Story
Jak bardzo trzeba być wytrwałym, albo nawet już upartym, żeby po każdych wakacjach kończących się katastrofą, w kolejnym roku decydować się na podobny sposób spędzenia urlopu? Jak wielkiego trzeba mieć pecha, żeby rzeczywiście każdy rodzinny wyjazd na kemping z wyczekiwanego relaksu przemieniał się w serię porażek? Na te pytania odpowiedzi może udzielić Emma Kennedy, brytyjska dziennikarka prowadząca stały felieton w dziale podróżniczym The Guardian. I udziela – z niezwykłą dozą humoru!
Książka Camping Story, którą przeczytałam ostatnio, nie jest typowo podróżnicza. To nie opowieść o włóczędze z plecakiem po nieznanych, egzotycznych krajach. To książka typowo wakacyjna, lekka, przyjemna i zabawna. To wspomnienia autorki z dzieciństwa, kiedy wyjeżdżała z rodzicami na urlop na kemping. Można by pomyśleć, że takiej formie wypoczynku daleko do niebezpieczeństw związanych z odkrywaniem dalekich krajów, a jednak sama jestem zaskoczona ile przygód i niespodzianek czeka na rodzinkę chcącą po prostu wypocząć pod namiotem.
Emma i jej rodzice nie mają szczęścia do wakacji. Wszystko złe, co może się przytrafić – właśnie im się przytrafia. Czasem jest to zwykły zbieg okoliczności, czasami ich własne, nieprzemyślane decyzje. Z drugiej strony – mają ogromne szczęście. Szczęście, że udało im się to wszystko przeżyć i wyjść z tych przygód bez większego uszczerbku na zdrowiu.
Emma Kennedy napisała książkę z ogromną dawką autoironii. Potrafi śmiać się sama z siebie i ze swoich rodziców. Historie momentami nie z tej ziemi opisuje tak, że z jednej strony człowiek nie może przestać się uśmiechać, a z drugiej dziękuje losowi, że go to wszystko ominęło. I chociaż to nieładnie śmiać się z cudzego nieszczęścia, to jednak czytając tę książkę momentami zaśmiewałam się w głos.
A jakie to nieszczęścia mogą się przydarzyć? Tego nie zdradzę, musicie sami przeczytać. Jeżeli więc planujecie spokojne wakacje na kempingu, wrzućcie do bagażu Camping Story. Jeśli będą to wakacje waszego życia – będziecie mogli dodatkowo cieszyć się, że to nie wam trafiają się takie przygody, jak rodzince Kennedych. Jeśli coś pójdzie nie tak – zawsze będziecie mogli się pocieszyć, że nie tylko was spotykają kempingowe katastrofy…
Książkę można kupić w sklepie Merlin.pl, który udostępnił mi egzemplarz do recenzji.
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Jak coś wakacyjne i do pośmiania , to chętnie przeczytam…:-)
Zawsze to jakaś dodatkowa atrakcja – dreszczyk emocji, czy nasz samochód dojedzie do celu. ;) Sam za kilka dni wybieram się w miesięczną podróż starym gratem i nie wiem, czy przejadę choć połowę planowanej trasy. ;)
Paweł, powodzenia w podróży! Będę do Ciebie zaglądać :) A jak grat odmówi współpracy to zawsze możesz go dopchać do celu ;)
Dzięki, każdy czytelnik sprawia mi radość! :)
Jak grat odmówi współpracy, będziemy jechać autostopem. ;)
Zostawicie grata samego? Ładnie to tak? :)
Z przyjemnością przeczytam tą książkę ale dopiero po dotarciu na camping :))) Przed podróżą się wstrzymam – tak na wszelki wypadek :) Chociaż z drugiej strony jakby wszystko zawsze podczas podróży przebiegało tak jak sobie założyliśmy to by było nudo i nie mielibyśmy czego później wspominać ;)
ps. świetny blog!
pozdrawiam
Dziękuję i miłego czytania!