Fakultatywny Stambuł
Tak jak można się było spodziewać, Stambuł mnie zauroczył. Dwudniowa wycieczka to tylko taka zachęta do spędzenia tam więcej czasu kiedyś, w przyszłości. Ale i w trakcie takiego wyjazdu można poczuć, posmakować, wsłuchać się w to miasto, które kusi orientem, ale nie męczy hałasem, nie przytłacza tłumem, nie drażni nachalnością. Zapraszam na wycieczkę!
Wycieczka zaczyna się oczywiście jeszcze w Bułgarii, bo żeby ze Złotych Piasków dostać się do największego miasta Turcji, należy pokonać granicę bułgarsko-turecką. Trasa do granicy imponuje. Szeroka autostrada, po trzy pasy w każdym kierunku… to marzenie każdego kierowcy autokaru, który musi minąć się z autem jadącym z naprzeciwka na czymś tak wąskim i dziurawym.
Granica – najpierw mała budka przy której stoi zmęczony pogranicznik w zgniłozielonym mundurze i tylko kiwa, by jechać dalej. Przejeżdżamy kilkanaście metrów i zatrzymujemy się przy obskurnej budce, gdzie kierowca załatwia formalności drogowe. Wreszcie możemy podjechać do odprawy po stronie tureckiej. Na wjeździe oczywiście wita nas Atatürk. Zajeżdżamy do pawilonu, gdzie należy uiścić opłatę wizową (15 euro lub 20 dolarów) i dostać pieczątkę wjazdową na teren Turcji. Po wszystkich formalnościach możemy w końcu ruszać do Stambułu.
Do miasta wjeżdżamy po przejechaniu około 260 kilometrów z przerwą na gözleme (rodzaj wielowarstwowego placka z nadzieniem) i toaletę. Ulica prowadząca do centrum przyozdobiona jest niezliczoną ilością flag tureckich, które są pozostałością po ubiegłotygodniowym święcie.
Po obiedzie ruszamy na szybkie zwiedzanie centrum historycznego Stambułu. Zaczynamy od Hipodromu, potem zaglądamy do Błękitnego Meczetu, by za chwilę przejść pod Hagia Sofia. Stamtąd wchodzimy jeszcze do pierwszego przedsionka pałacu Topkapı – ogromnej rezydencji sułtanów, a następnie udajemy się do hotelu.
W czasie wolnym zamiast siedzieć w pokoju hotelowym wymykam się na pobliski Bazar Egipski. Szwendam się pomiędzy stoiskami z nasionami i pijawkami, przechodzę koło wystaw biżuterii, wącham przyprawy i zioła, zawieram kilka przyjaźni i odrzucam jedne zaloty – ale wszystko z przyjemnością. Nie ma tu takiej presji, takiego naciskania jak na przykład na bazarach w samym Egipcie :)
Wieczór spędzam na wycieczce fakultatywnej zwanej Stambuł nocą. Jest to dokładnie to, na co wskazuje nazwa. Na początek kierujemy się ku placowi Taksim, po drodze mijając zjawiskowo podświetlony meczet Sulejmana. Czynione przeze mnie wysiłki by mu zrobić zdjęcie spełzają na niczym, co mnie trochę irytuje. Ale irytacja mija równie szybko, jak się pojawia, bo oto wysiadamy na placu będącym centrum życia nocnego (i nie tylko) głównie młodych Stambulczyków.
Wykorzystuję 45 minut czasu wolnego na spacer İstiklâl Caddesi, czyli Aleją Niepodległości, po której kursuje jeden, osamotniony czerwony tramwaj turystyczny. Oprócz tramwaju na ulicy tłum młodych ludzi, ale mam wrażenie, że nikt nigdzie się nie spieszy. Dawniej w tym miejscu znaleźć można było ambasady różnych krajów, jednak po przeniesieniu stolicy do Ankary zostało tu jedynie kilka konsulatów. Niezwykle przyjemne miejsce!
Kolejny przystanek na trasie to położone już po stronie azjatyckiej (moja pierwsza tegoroczna wizyta w Azji :) wzgórze, z którego rozciąga się ładny widok na kolorowo oświetlony Most Bosforski. Przez ten most zresztą przejeżdżamy udając się do Azji i wracając z niej do Europy. Ostatni punkt programu to wizyta w dzielnicy tolerancji religijnej Ortaköy, gdzie na niewielkim obszarze sąsiadują ze sobą meczet, synagoga i cerkiew.
Po nocnym objeździe miasta jestem już tak zmęczona, że w zaśnięciu nie przeszkadza mi kapanie z nieszczelnego prysznica w łazience i buczenie kilku klimatyzatorów za oknem. A drugiego dnia…

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Poranna kawa jest, zabieram się więc za czytanie:)
Stambuł i Kair…moje dwa wielkie marzenia:)
A co w środku tego gözleme było?
Biały ser na słono – nie był zawinięty w środku, jak w naszym naleśniku, tylko między warstwami ciasta. Jak się dobrze przyjrzeć, to na zdjęciu widać grudkę.
Tego się obawiałam… Wybieramy się do Turcji w grudniu i tak się bałam, że pojawi się gdzieś na znajomych stronach jakiś wpis, który mi nie pozwoli zobaczyć ani jednego kawałka Turcji poza Stambułem… Aż się boję czytać kolejnego wpisu :-)
A na długo się wybieracie?
Kolejny dziś wieczorem :)
Wiesz, chyba na 10-12 dni, ale bilet kupiliśmy w marcu (promocje ;-), więc nie wiem dokładnie. Ja lubię się włóczyć po jednym miejscu, więc łatwo mnie przekonać. Ale początkowo w planach była jeszcze Kapadocja lub wybrzeże Morza Czarnego. Byłaś? Polecasz?
W Kapadocji nie, a na wybrzeżu M. Czarnego tylko w Bułgarii (podobne nieco do wybrzeża Bałtyku) więc trudno mi coś doradzać w tej kwestii :(
spoko, zasubskrybowałam Thorn Tree Turkey, więc będę powoli zbierać info.
Fajnie, będę zaglądać do Ciebie i podglądać turecką przygodę :)
Ozdoby świąteczne w środku lata? ;)
Stambuł od daaawna chodzi mi po głowie…
Mam wrażenie, że to są ozdoby całoroczne. Tak samo mnie zaskoczyło w Warnie przy katedrze świąteczne gwiazdki i usłyszałam, że to całoroczne :)
Stambuł mi teraz zaczął chodzić intensywnie… Kiedy znaleźć na to wszystko czas…?
Może w końcu coś nam się uda razem? :-)
LOT czasem w szalone środy miewa bilety po 500zł…
Właśnie rzuciłam okiem na stronę LOT, ale do szalonej środy jeszcze ponad 5 godzin i nie znalazłam informacji, na jakie kierunku będzie dziś promocja… trzeba będzie zajrzeć wieczorem :)
Dużo bardziej się opłaca w locie oferta first minute. My kupiliśmy WAW-Stambuł-WAW za 329zł.
Oooooooooooo :)
Wg. skyscanner w październiku nie da się polecieć taniej, niż za nieco ponad 900 zł :(((
Oj, fotka z tymi przyprawami zadziałała na moją wyobraźnię … :)
Bo październik to za blisko…
Wiem :( Nie wiem jak tam z pogodą w grudniu jest…
Ale widzisz, październik już niedługo, wracam i na kulki pójdziemy :)