Herbaciane kobiety
Kiedy wypijacie w domowym zaciszu cejlońską herbatę zapewne nie myślicie o tym, skąd się ona wzięła w waszej filiżance. A historia zaczyna się tutaj, na kilkuset hektarach upraw herbaty na Sri Lance, gdzie pracują głównie kobiety. Codziennie ruszają do pracy, by z krzaczków zrywać po dwa listki i pączek. Jak wygląda życie i praca na plantacji herbaty?
Mimo, że plantacje leżą w rejonach zamieszkanych w większości przez Syngalezów, kobiety zrywające herbatę to głównie Tamilki. Kiedy w dawnych czasach syngaleskie panie odmówiły tej pracy, Brytyjczycy zaczęli tu sprowadzać Tamilów. I tak już zostało…
Rzadko się też zdarza, aby tę pracę wykonywali mężczyźni – jeśli są zatrudnieni na plantacjach to raczej zajmują się pilnowaniem pracownic, wycinaniem zarośli, utrzymywaniem porządku. Czasem ruszają na pomoc paniom – gdy listków po obfitym deszczu wyrośnie tyle, że jest ich za dużo, aby wszystkie kobiety mogły “obrobić” całą plantację.
Dzień zbieraczki herbaty rozpoczyna się bardzo wcześnie, około 4:00-5:00 nad ranem, kiedy to wstaje, szykuje śniadanie i obiad dla licznej rodziny i wyrusza z domu do miejsca pracy. Czasem obszar, na którym danego dnia ma zrywać herbatę znajduje się w odległości niecałego kilometra od domu, a czasem dalej, nawet i 3 kilometry.
Pracę rozpoczyna się o 8:00 rano. Kiedyś była to godzina 7:00, ale teraz to się zmieniło. Kobieta musi być jednak punktualna. Jeśli się spóźni, nie dostanie tego dnia przydziału i nie zarobi nic.
Podstawowa pensja wynosi około 350 rupii lankijskich za dzień roboczy (w przybliżeniu 3,5 dolara). Przez ten dzień pracownica musi uzbierać 16 kilogramów listków. Każdy kilogram ponad to jest dodatkowo płatny, ale są to kwoty niewielkie. Panie pracują od 10 do 20 dni w miesiącu, w zależności od ilości herbaty do zebrania.
W południe kobiety mają godzinną przerwę. Mogą w tym czasie iść do domu na obiad. O 13:00 muszą stawić się z powrotem na miejscu i pracować dalej.
Herbatę zbiera się także wtedy, gdy pada deszcz. Dzięki temu, że mokre listki ważą więcej, kobieta ma szansę szybciej nazrywać wymaganą ilość herbaty i wcześniej wrócić do domu, żeby zająć się rodziną.
Praca wcale nie jest lekką. Zbieraczki rwą listki herbaty obiema rękami, a kiedy nazbierają garść, wrzucają ją do worka przyczepionego do głowy. Dawniej nosiły ciężkie bambusowe bądź trzcinowe kosze. Dziś kosze stoją przy dróżce i są napełniane stopniowo zawartością worków.
Kolejna uciążliwość to powszechnie występujące wśród krzewów herbacianych pijawki. Aby utrudnić im przyczepianie się do nóg, kobiety smarują je mydłem. Poza tym nierzadko żują betel, nadający ich zębom czerwony kolor. Kiedy pijawka przyczepi się do skóry, smarują ją czerwoną śliną, a związki zawarte w betelu sprawiają, że pasożyt odpada.
Kiedy przez plantację przejeżdżają turyści i zatrzymują się, żeby zrobić zbieraczkom zdjęcia (albo zrobić zdjęcia sobie ze zbieraczkami), jest to dla kobiet szczęśliwy dzień. Drobne – dla nas – pieniądze, dawane im za pozowanie nierzadko reperują ich domowy budżet. A mimo to, kiedy wysiada grupa z busika lub autokaru, nie biegną wszystkie do pozowania, ale dalej spokojnie zrywają listki czekając, aż ktoś sam podejdzie i tylko nieśmiało uśmiechają się do aparatów.

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Ewa, wspaniale czyta się Twoją relację z herbacianego pola.Zbieraczki herbaty pięknie ujęłaś swoim aparatem.Jakiż niezwykły wyraz twarzy ma kobieta na drugim zdjęciu.
Świetna relacja. Od razu prypomniała mi się relacja Martyny Wojciechowskiej z Etiopii, z plantacji kawy. Piękne zdjęcia LUDZI :) Więc się udało! :)) Idę napic się herbaty!
Dziękuję :)
Na Sri Lance to sama przyjemność fotografować ludzi. Są tak sympatyczni i przyjaźni!
Dołaczam się do gratulacji!
Moje ulubione foto to również dwójeczka:)
Pozdr.
Dzięki Ania!
Woow, teraz juz inaczej bede podchodzic do porannej herbaty! Rewelacyjna relacja!
Dziękować :) A potem jeszcze suszenie, fermentacja, sortowanie, pakowanie itp, ale o tym wszystkim za jakiś czas :)
Wow tak pieknie i dokladnie to opisalas ze juz nie musze tam jechac byto zobaczyc :)
A dlaczego zbiera sie tylko te mlode? Te stare maja sluzyc do produkcji energi dla tych mlodych?
Dzięki! Ale i tak warto zobaczyć to na własne oczy :D
Dwa najmniejsze listki i pączek nie są jeszcze takie twarde jak te starsze, jakby zdrewniałe liście. No i jakbyś oskubał cały krzaczek to w sumie spora szansa, że by usechł ;)
Felicitacones por excelente articulo. Las fotografias muestran la cruda realidad de
estas trabajadoras.
Ojala puedas publicar mas fotografias de esteas trabadoras y la cosecha del te.
cordialmente desde Chile
Muchas gracias por el aprecio! Estas son las mejores fotografías de los trabajadores que tengo, pero definitivamente va a publicar más información sobre té.
Saludos desde Mallorca!
a podpowiesz mi na maila jak to zainstalować? Obiecuję sobie od mieisięcy by zabrać się za tłumaczenie tekstów ale nie mam czasu więc z braku laku…
Niedługo po tym jak zainstalowaliśmy tłumacza u nas na blogu też o dziwo ktoś sobie tłumaczył :)
super zdjęcia…
dzięki!
przestaję kupować herbatę w torebkach!
Piękne zdjęcia! W Malezji, do Cameron Highlands, też sprowadzani są Tamile do pracy na plantacjach. Tylko tam właśnie pracują mężczyźni, przynajmniej z tego co widzieliśmy.
starczewska.com sypana lepsza :)
Kasia dziękuję! chciałabym zobaczyć i malezyjskie pola herbaciane. Widziała już kenijskie ale niestety tylko przez szybę matatu…
u mnie w kolejce czeka post o herbacie z Seszeli! :)
Marta chętnie poczytam!
a jak poprawiasz zdjecia?
Niesamowity artykul! Pijac herbate w domu nie zastanawiamy sie skad ona pochodzi. Teraz wszystko jasne.
Cieszę się, że się podoba! Ja też kiedyś nie myślałam o tym, skąd się biorą fusy w herbacie. A to jednak pracochłonne zadanie, od krzaczka do kubka.
Piękne zdjęcia!
Herbata cejlońska <3
Danuta, z reguły tylko kadruję, prostuję horyzont jak się trafi krzywy, wyrównuję poziomy i poprawiam kontrast.
Jowita, dziękuję :)
no dobra, panie sa miłe, mają ciężką pracę i warto dac im grosik. więc zrobiłam im zdjęcia i dałam grosik – pierwszej pani przy drodze. i teraz pytanie: pozostałe panie pracowały nie mniej ciężko, ale stały dalej od drogi – co z nimi?
ciężko było pod tym względem na sri lance. z jednej strony masa okazji do dobrych zdjęc, z drugiej – no własnie. moje ładne dotki to czyjaś straszna bieda.
Wiadomo, że wszystkim się nie pomoże. Takie dylematy często pojawiają się przy odwiedzaniu biednych krajów. Ale dzisiaj ja dam pieniądz pani stojącej bliżej drogi, jutro bliżej turystów będzie stała inna i da jej ktoś inny. Zresztą akurat ja wlazłam, nie bacząc na ostrzeżenia o pijawkach, w głąb plantacji, choć wiele osób oczywiście tego nie robi. A co do zdjęć, moim zdaniem tu ważny jest szacunek – nie rzucam pieniędzy i nie oczekuję od pań, że będą spełniać moje fotograficzne zachcianki. Jeśli któraś mimo wszystko nie chce być fotografowana – to tego nie robię.