Katarzyna Skawska, Krzysztof Świdrak: Świat w zasięgu nosa

Pomysł na książkę jest świetny – znane osoby opowiadają o zapachach, które czuli i które kojarzą im się z różnymi częściami świata. Przecież podróż to nie tylko oglądanie zabytków, to także odczuwanie miejsc wszystkimi zmysłami, a jednym z nich jest przecież węch. Niestety, podobnie jak w przypadku Ucha na świat autorom nie do końca udało stworzyć się interesującą książkę i to nie ze względu na dobór rozmówców – bo oni akurat świetnie się sprawdzają, ale ze względu na własny sposób prowadzenia wywiadu.

Katarzyna Skawska, Krzysztof Świdrak: Świat w zasięgu nosa
Chronologicznie Świat w zasięgu nosa poprzedza Ucho na świat, ale ja czytam je jako drugie. Wiem już trochę, czego mogę się spodziewać i moje przewidywania sprawdzają się całkowicie. A czego oczekiwałam? Spodziewałam się ciekawych historii opowiadanych przez znane osoby i narracji, która jest tak sztuczna i nie pasująca do swobodnych wypowiedzi rozmówców, że najlepiej byłoby ją wyciąć. I tak faktycznie jest w książce.

Rozmówcy opowiadają w sposób interesujący, wiedzą, o czym mówią, bo jest to najczęściej ich pasją lub życiem codziennym. Autorzy książki przeciwnie – silą się na dowcip, który dla mnie nie jest śmieszny, lecz sztuczny. W dodatku zdarza się, że przerywają swoim rozmówcom w ciekawych momentach po to, żeby wtrącić swoje mało znaczące przemyślenia.

Jeśli chodzi o rozmówców, to najbardziej z całej książki podoba mi się wywiad o zapachach Rosji z Wiktorem Baterem. Opowiada on o tych wszystkich fetorach i aromatach (przy czym więcej o tych pierwszych) bez owijania w bawełnę. Więcej, wydaje się on być dość surowy w ocenie zapachowej Moskwy. Z drugiej strony odnoszę wrażenie, że mimo mało przyjemnych zapachów rosyjskiej stolicy, Bater lubi to miasto, bo mówi o nim z jakimś szczególnym uczuciem.

Z kolei czytając wywiad z Martyną Wojciechowską łechcę swoją próżność – o, jestem w czymś lepsza! Zjadłam kiedyś gotowany embrion kaczki, którego wszystkojedząca Martyna nie dała rady skonsumować. Smakuje jak mocno przegotowane, nieco nieświeże jajko, kosteczki lekko chrupią i tylko małe piórka mogą wchodzić między zęby :)

Przyjemnie czyta się też Roberta Makłowicza, ale ten człowiek po prostu ma taki dar opowiadania, że nie sposób spodziewać się czegokolwiek innego. Opisuje on zapachy w tak sugestywny sposób, że bez problemu przypomina mi się woń portugalskiego bacalhau czy hiszpańskich tapas. Ale Makłowicz opowiada nie tylko o jedzeniu i to też wychodzi mu świetnie!

Podobają mi się zdjęcia w książce, ale znowu trochę rozczarowuje fakt, że są to w większości fotografie stockowe. Byłoby miło, gdyby rozmówcy podzielili się zdjęciami z własnego archiwum.

Świat w zasięgu nosa jest dość grubą i ciężką książką, ale nie spodziewajmy się zbyt wiele tekstu. Zawiera dziesięć wywiadów, lecz czcionka jest spora, a interlinia wręcz wielka, zatem na dobrą sprawę wszystko można byłoby przeczytać w jeden wieczór. Może to i lepiej mieć od razu wszystko z głowy :)

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

15 komentarzy

  1. Jasna8 pisze:

    Oj nie zjadłam tego embriona kaczki, fuj, przepraszam… :-)))
    Resztę przeczytałam normalnie :-)

  2. Agnieszka pisze:

    Uhuhuhu! :D

  3. Ajka pisze:

    Pamiętam, pamiętam! :) Mi też zupełnie nie przypadła do gustu, chociaż “Ucho na świat” była chyba jeszcze bardziej sztuczna…

  4. Makłowicz zdecydowanie ma talent nie tylko do kuchni, ale też do pisania ;)
    a tej książki tez jestem ciekawy

  5. Mo. pisze:

    Za ten embrion kaczki to Cię podziwiam, ja bym nie dała rady, pomimo tego że smaków świata ciekawa jestem bardzo. I zapachów też. Książki nie znam więc się nie wypowiem. Ale uważam że zmysł zapachu jest w podróżowaniu ważny bardzo. Ja wszystko nosem rejestruję, zapamiętuję a później w najmniej oczekiwanych momentach te zapachy mi się przypominają. Wczoraj np. jeździłam na rowerze i w pewnym momencie Maroko poczułam :)

    • Ewa pisze:

      Ja mam tak bardziej z muzyką. Niektóre dźwięki mocno kojarzą mi się z różnymi miejscami i nie ma takiej siły, która by te skojarzenia mogła rozerwać :)

  6. Matysiak pisze:

    Publikacja wydaje się ciekawa,ale jak to w życiu bywa, może wyjść pasztet ;)

  7. Horeca pisze:

    Ciekawe podejście do tematu. Każdy robi zdjęcia, nagrywa filmy, opisuje to co widział… A często zapomina o czymś tak błahym? oczywistym?

  8. Na mnie zapachy niesamowicie oddziaływują od dzieciństwa. Czasem tak wyostrzony węch niestety utrudnia życie. Książkę na pewno kupię, to coś dla mnie!

  9. Travellerka pisze:

    Miałam sięgnąć po którąś z tych pozycji, ale skoro nie zachęcasz to wybiorę coś innego :-)Poczekam na książkę Przemka Skokowskiego z bloga Autostopem przez życie. Uwielbiam go czytać ;-) Pozdrawiam

  10. Jan pisze:

    Naprawdę zapowiada się ciekawie.
    Ja nie lubię jednak zapachów, które da się wyczuć u rodziny na wsi.
    Jest to dosyć specyficzne, też tak uważacie?
    Pozdrawiam

  11. hania pisze:

    Z przyjemnością poczytam i “Świat w zasięgu nosa” i “Ucho na świat”, jeżeli chodzi o zapachy wiejskie to dla mnie są o wiele przyjemniejsze jak te miejskie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!