Konkurs australijski
Konkurs australijski rozwiązany! Zwyciężczynią została Anna za gwiazdy i Wszechświat. Trąciła pewną moją strunę, czyli niezrealizowane dotąd marzenie, by zobaczyć Krzyż Południa :) Przesłałam już e-mail z prośbą o adres, na który wysłać książkę. Anno, gratulacje!
A tak wyglądał konkurs:
Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia Marka Tomalika, doświadczonego podróżnika i miłośnika tego kontynentu po drugiej stronie kuli ziemskiej, to książka wciągająca jak sądzę nie tylko dla osób zaciekawionych Australią. Mnie wciągnęła od samego początku. Wczytywałam się w opisy kultury i przyrody tego egzotycznego kraju, oglądałam zdjęcia, wyobrażałam sobie miejsca, które opisał autor i w tej wyobraźni podróżowałam razem z nim.
Marek Tomalik sam pisze, że ta książka jest próbą uchwycenia tego wszystkiego, co kocha w Australii, co go w niej zachwyca i nieustannie zadziwia. Już na pierwszej stronie czytamy, że autor dał się temu kontynentowi uwieść na długie lata, być może na zawsze i im dalej się wczytujemy, tym bardziej tę jego fascynację czuć. Co więcej, jest ona zaraźliwa!
Polecam tę podróż przez busz i bezdroża, przez krainy Aborygenów do ich świętych miejsc, ścieżkami snu, śladami Pawła Edmunda Strzeleckiego i wzdłuż szlaku Canning Stock Route. I tylko uważajcie na kangury, bo zderzenia z tymi zwierzakami mogą być niebezpieczne :)
A teraz zapraszam do wzięcia udziału w kolejnym konkursie organizowanym na blogu Daleko niedaleko!
Do wygrania opisana wyżej książka Marka Tomalika Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia.
Zasady są proste – wystarczy w komentarzu poniżej dokończyć zdanie Australia kojarzy mi się z…. Ważne – nie więcej, niż trzy zdania :) I to wszystko! Książka pojedzie do osoby, która udzieli najśmieszniejszej, najbardziej kreatywnej odpowiedzi.
Komentarze wyłączone, bo konkurs się skończył ;)
Konkurs trwa do godz. 12:00 14 kwietnia 2011. Po tym dniu wybiorę najfajniejszą wypowiedź, a niedługo potem książka pojedzie do autora lub autorki.
Zwycięzca dostanie ode mnie maila z potwierdzeniem i prośbą o podanie adresu, na który mam wysłać książkę. W przypadku niepodania adresu w ciągu dwóch dni, nagroda przejdzie na kolejną osobę.
Nagroda została ufundowana przez wydawnictwo Otwarte. Dziękuję!
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Australia kojarzy mi się z wszystkim na opak, jakiś miś koala który naprawdę nie jest misiem, kangur z torbą, woda kręcącą się w umywalce w odwrotną stronę, ogromnymi przestrzeniami, no i przede wszystkim z marzeniem mojej żony aby tam kiedyś pojechać….
Mi Australia kojarzy się z rozgrzaną słońcem plażą w czasie naszej lodowatej zimy, ze znakami UWAGA KANGURY!, intensywnym kolorem gór i ziemi. Puste przestrzenie i obłędnie niebieskie niebo. I zabójczo przystojni windsurferzy z rozwianym włosem :))
… wszechobecnymi wężami! Wkładasz buty, a tam.. WĄŻ! Sięgasz po torbę, a tam… WĄŻ! Chyba nie muszę mówić, co człowiek widzi, otwierając klapę sedesu :). Mimo wszystko, myślę Australia – myślę KOCHAM!
Australia kojarzy mi się z przestrzenią i wolnością – to tam można poczuć wiatr we włosach. To dla mnie miejsce gdzie można przez wiele godzin jazdy nie spotkać żywej duszy, albo w przeciągu jednej minuty w Sydney spotkać ich tysiące – ot takie skrajności. To miejsce gdzie człowiek jest wolny poprzez kontakt z naturą, przyrodą i krajobrazami niezmienionymi od tysięcy lat mimo globalizacji.
Australia kojarzy mi się z …
czerwienią, żółcią i brązem – intensywnymi, gorącymi, mocnymi, jak podróż w nieznane…
ciemną od pyłu i opalenia skórą, radośnie promieniującą, bo wreszcie nie otacza jej plastikowe powietrze przesycone chlorem…
puszystym uszami koala, który zerka na mnie, jakby chciał zaprosić do wspólnego zajadania halucynogennych liści i uśmiechania się do tych, co przechadzają się pod drzewami w totalnej niewiedzy ile tracą… ;)
Australia kojarzy mi się z… smacznym pieprzowym winem shiraz. Wystarczy łyczek winka i kiwi zaczynają latać na Antypody, kangury skocznie śpiewać na scenie w sydney’owskiej operze. A Aborygeni wyrzucają precz bumerangi i bratają sie z diabłami tasmańskimi sącząc właśnie to mocno przyprawione, potężne w treści winko australijskie :D cheerio!
Australia kojarzy mi się z Kontynentem XXXX, opisywanym przez Terry’ego Pratchetta w książce “Ostatni kontynent”. To kraj, gdzie kangury mówią ludzkim głosem, deszcz jest mitem, a czas i przestrzeń dopiero próbują się do siebie dopasować.
Muchy, węże, wodne dziury – droga, to tylko kawałek pustyni z koleinami.
Miejscowi używają takich słów jak “koleś” i “nie ma zmartwienia”
Ale oczywiście jest już Uniwersytet. I Magowie. I piwo.
Australia kojarzy mi się z kangurami,Tomkiem Wilmowskim i Aborygenami – kolejność nieprzypadkowa dla 54 – latka.No i można by jeszcze dodać Sydney Opera House.
I żeby były trzy zdania – z Nicole Kidman w filmie “Australia”.
Australia kojarzy mi się z dobrym, czerwonym winem, ogromnymi, pustymi przestrzeniami i totalną wolnością. I z planami, które prędzej czy później zrealizuję:-)
Australia kojarzy mi się z wyglądającymi jak pluszaki misiami koala które non stop są na bani po przez jedzenie liści eukaliptusa oraz z malutkimi czarnymi diabłami tasmańskimi choć nie są aż tak zakręcone jak ten z bajki Warner Bros.
Australia kojarzy mi się z wręcz namacalnym upałem; z ogromnymi pociągami drogowymi przyozdobionymi chroniącą przed kangurami kratownicą; z dętkami rowerowymi zrobionymi z węży, którymi australijscy wędrowcy ratowali się przemierzając na bike’u pustkowia.
Australia kojarzy mi się z ludźmi, którzy chodzą do góry nogami – w końcu ich ziemia znajduje się po “przeciwnej stronie”. W dodatku ludzie Ci patrzą co noc w zupełnie inne gwiazdy, niż nasze. Więc mają całkiem odmienny, swój własny, Wszechświat.
marzę o podróży tam. zakochałem si e w opalach , interiorze i uwielbiam uluru czując z nią taką więz jak aborygeni