Meteory – błądząc wśród skał zawieszonych w powietrzu
Krajobraz rozciągający się przed moimi oczami wydaje się jakby nie z tego świata. Przyglądam się wyrzeźbionym i wymuskanym klifom, strzelającym ku niebu słupom skalnym wyrastającym niczym ogromne kamienne drzewa z porośniętej bujnym lasem ziemi. Tuż przed sobą mam jedną z takich skał, pokrytą wysuszonym mchem, obrośniętą krzewami z ostrymi jak brzytwa liśćmi, drapiącymi skórę na udach i łydkach przy przedzieraniu się przez ich gąszcz. Słońce świecące z naprzeciwka nieco oślepia, ale jednocześnie wydobywa dodatkowy urok z tej wspaniałej panoramy. I mocno grzeje. Parę minut wcześniej zeszliśmy we trójkę z głównej drogi tylko na chwilę, by znaleźć tajemniczą skrytkę schowaną gdzieś w tym kamiennym labiryncie.
Sabrina zajmuje się geocachingiem czyli odszukiwaniem ukrytych przez innych skarbów na podstawie danych GPS. Jej telefon mówi, że skrytka, której szukamy, jest jedynie 20 metrów od nas, ale to w linii prostej. Bo 20 metrów od nas jest wielki spadek, trzeba więc obejść skałę dookoła. Nie wiedzieliśmy tego jednak gdy schodziliśmy z drogi, wydawało nam się, że odnalezienie skarbu będzie szybkie, łatwe i przyjemne, dlatego nie zabraliśmy ani jednej butelki wody. Błąd! Teraz wszyscy dyszymy ciężko szukając wydeptanej wśród skał ścieżki. Ale to nic, ja bardziej skupiam się na widokach, jakich z głównej drogi nie można zobaczyć. Cieszę się, że zabrałam ze sobą na ten spacer aparat, by móc sfotografować te cuda natury.
Meteora oznacza dokładnie skały zawieszone w powietrzu. Nazwa ta nie zaskakuje – dokładnie takie skojarzenia ma człowiek, który pierwszy raz trafia w tę okolicę. Wyrzeźbione około 25 milionów lat temu przez płynącą tu wówczas rzekę formacje skalne wyglądają, jakby unosiły się ponad ziemią. Nie ma tu postrzępionych klifów, wszystkie skały są wygładzone, obłe, jakby miękkie.
Gdzieniegdzie widać mniejsze i większe zagłębienia, półki skalne, platformy. Nie do końca wiadomo, kto i dlaczego jako pierwszy wpadł na pomysł, by zacząć się tam wspinać. A może wcale nie była to wspinaczka? Miejscowa legenda mówi, że święty Atanazy, założyciel pierwszego tutejszego klasztoru, wzniósł się na szczyt skały na grzbiecie orła.
Historia klasztorów budowanych na szczytach skał sięga połowy XIV wieku. To wówczas wspomniany już Atanazy założył pierwszy z nich, do którego szybko zaczęli dołączać kolejni bracia. Sławę przyniosło mu pojawienie się tutaj Jana Paleologa, króla Serbii, który zrzekł się tronu by dołączyć do mnisiej braci. To przyczyniło się do jeszcze bardziej intensywnego rozwoju klasztorów w Meteorach. W najlepszych czasach zajmowały one aż 24 skały.
Dzisiaj po wielu z tamtych budowli nie ma już żadnego śladu. Początek upadku przypada na XVIII wiek, kiedy ogólnie ruch zakonny w Grecji zaczął tracić na znaczeniu. Dodatkowo skonstruowane na trudno dostępnych skałach budowle nie były należycie konserwowane i zabezpieczane i część z nich po prostu z biegiem czasu rozpadła się. Do czasów obecnych pozostało sześć odrestaurowanych klasztorów, a na niektórych klifach widać jeszcze pozostałości innych – resztki murów, wykute w kamieniu schody, pozostałości ścian.
Naszą wizytę w Meteorach zaczynamy klasycznie, od zwiedzenia największego tutejszego klasztoru zwanego Megalo Meteoro. Prowadzi do niego kręta, aczkolwiek równa i szeroka droga z położonej u stóp skał wioski Kastraki. Pamiętam tę drogę sprzed piętnastu lat, zapamiętałam ją dużo lepiej, niż same budowle, bo wtedy była wąską, pełną dziur trasą bez barierek. Kiedy nasz autokar mijał się z tym jadącym z naprzeciwka wszyscy wstrzymywaliśmy oddech, w myślach szykując się na to, że za moment runiemy w dół przepaści.
Dzisiaj jedyne czego można się obawiać to to, że nie znajdziemy miejsca do zaparkowania przy samym wejściu do klasztoru. Trzeba podejść kawałek pod górę, ale to nic, bo już w tej chwili oczy cieszą się widokiem okolicy. Zabudowania Megalo Meteoro powstały na Szerokiej Skale położonej 615 metrów n.p.m. Prowadzi do niego ponad 200 schodów, najpierw w dół, a potem pod górę. Sprzed wejścia do zabudowań klasztornych rozciąga się fantastyczna panorama z klasztorami Varlaam i Roussanou w rolach głównych.
Megalo Meteoro pełne jest turystów, którzy tak jak my chcą zobaczyć bogato zdobiony katholikon (główną kaplicę), pomieszczenia kuchenne z sufitem pokrytym sadzą, klasztorne piwnice, a także niewielkie muzea. Bardziej niż wnętrza budynków interesują mnie jednak zapierające dech w piersiach widoki na okolicę z murów budowli. Jedynie wnętrze kościoła z jego misternymi zdobieniami, przydymionym złotem i drewnianymi wykończeniami przyciąga na dłużej moją uwagę.
Położony po sąsiedzku klasztor Varlaam zawdzięcza swoją nazwę świętemu Warłamowi, miejscowemu pustelnikowi, którego grota znajduje się nieopodal. Zabudowania pochodzą z pierwszej połowy XVI wieku. Do klasztoru prowadzi krótka ścieżka i dosłownie kilka schodków, a sprzed wejścia doskonale widać sąsiedni Megalo Meteoro.
Piękny widok rozciąga się również z wieży wyciągowej – czyli takiej jakby dawnej windy. Zwisała stąd kiedyś długa lina, na końcu której znajdował się kosz. Lina przymocowana była do wielkiego drewnianego kołowrota, za pomocą którego mnisi wciągali na górę ów kosz wypełniony żywnością, materiałami budowlanymi bądź… innymi mnichami. Mówi się, że linę wymieniano za każdym razem, gdy się zerwała. A jeśli akurat w koszu siedział mnich, no cóż, trafiał do lepszego świata. Dzisiaj Megalo Meteoro i Varlaam maja niewielkie kolejki linowe, którymi transportuje się towary.
Zwiedzenie tych dwóch klasztorów zajmuje nam całe przedpołudnie, postanawiamy więc wrócić do Kalambaki na obiad. Po raz drugi już tego dnia mijamy zabudowania Roussanou, żeńskiego klasztoru pochodzącego z XVI wieku. Mury budowli stoją na samej krawędzi stromej skały. Do klasztoru prowadzą schody z poziomu ulicy, a potem niewielki mostek.
Kolejnym klasztorem, który mijamy po drodze, zatrzymując się jedynie na zdjęcia, jest Agios Nikolaos Anapafsas, który wygląda, jakby przyklejony był do klifu.
Z drugiej strony naszym oczom ukazuje się widoczna w oddali grota Agios Georgios Mandilas wyrzeźbiona przez naturę w skale Agion Pnevma. Rozpoznajemy ją po charakterystycznych wotywnych chustach, które wyglądają jak suszące się na powietrzu pranie. Chusty te, zwane mandilia, wywieszane są raz do roku, 23 kwietnia, przez młodych ludzi wspinających się po skałach do groty. Zabierane stamtąd zeszłoroczne chusty mają przynosić szczęście. Wspinaczka jednak nie jest prosta i niektórzy śmiałkowie nie mogą mówić o szczęściu kiedy przez chwilę nieuwagi spadają w przepaść.
Przy głównym placu Kalambaki zatrzymujemy się w niewielkiej knajpce z widokiem na Meteory. Po przeciwnej stronie znajduje się informacja turystyczna, w której można zaopatrzyć się w mapki okolicy wraz z dniami i godzinami otwarcia poszczególnych klasztorów. Mapka i rozpiska jest przydatna, bowiem bardzo się one między sobą różnią.
Po krótkiej przerwie wracamy na szlak, tylko po to, by zaraz z niego zboczyć w poszukiwaniu skrytki. Spędzamy na tym zadaniu dużo więcej czasu niż zaplanowaliśmy, a kiedy docieramy z powrotem do samochodu jesteśmy wyczerpani, ale nie jest to czas zmarnowany. Wędrówka oferuje jedne z najładniejszych widoków na okolicę.
Zmęczeni, ale zadowoleni, ruszamy w kierunku położonego najbardziej na wschód Agios Stefanos. Droga prowadzi nas obok zamkniętego tego dnia klasztoru Agia Trias. Chociaż nie możemy zwiedzić zabudowań, to zatrzymujemy się w punkcie widokowym, by rzucić okiem na Roussanou, Varlaam i Megalo Meteoro z innej perspektywy. W oczy rzucają się oświetlone promieniami słonecznymi, intensywnie czerwone dachy klasztorów, wyróżniające się na tle intensywnie bujnej zieleni.
Agios Stefanos to ostatni przystanek na naszej trasie. W klasztorze żyją mniszki, które opiekują się zabudowaniami i niewielkim ogródkiem. Klasztor jest niewielki, ale przez to ma swój specjalny urok. Warto wychylić się z tarasu i spojrzeć na rozciągniętą w dole, u stóp skały Kalambakę – widok ten może na chwilę zmrozić krew w żyłach nie tylko u osób z lękiem wysokości.
Choć odwiedziłam już to miejsce piętnaście lat temu to wcale nie żałuję, że udało mi się pojechać do Meteorów ponownie. Te widoki nie mogą się znudzić. Jest to jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie kiedykolwiek widziałam i każdemu polecam wizytę tutaj!
Byliście w Meteorach? Jak się Wam podobają? A może chcielibyście się tam wybrać? Słyszeliście wcześniej o geocachingu?
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
To jedno z bardziej znanych miejsc Grecji kontynentalnej, rzeczywiście zupełnie niepowtarzalne, choć w sezonie trudno przebić się pomiędzy turystycznymi autokarami. Kilka lat temu spędziłem tam wspaniałą sierpniową noc, oglądając na niebie roje Perseidów. Meteory w Meteorach :) Pozdrawiam.
To musiało być dopiero magiczne… rozmarzyłam się :)
Ale znaleźliście w końcu ten skarb?
no właśnie!?
Tak! :D
Michał, zazdroszczę tej nocy! Ogólnie Meteory to miejsce, które zawsze chciałem zobaczę, jak tylko dostałem książkę “Cuda Świata” i tam one m.in. były. Piękne miejsce i mega zdjęcia :D
Dzięki :)
Geocaching to bardzo fajna zabawa ;) Najlepsze w tym wpisie są fotki tych urwiska i ogromnych przepaści… masakra! Super miejsce, zazdroszczę…
Dzięki! Te urwiska i przepaście to o zawroty głowy przyprawiają :)
zapraszamy na geocaching do Górzna w kuj-pomorskim, jest czego szukać ;)
Hahaha, dzieki! :)
Chciałoby się napisać, że krajobraz niemalże nieziemski :) Poszukiwanie skarbu musi być emocjonujące.
Budzi w człowieku dziecko… :D
Magiczne miejsce… jedno z piękniejszych jakie widziałam.
Dla mnie też!
Nie wyobrażam sobie pojechać tam w sezonie. Miejsce tak magiczne wymaka swoistej kontemplacji. Monumentalne widoki, świetne ujęcia!
We wrześniu było całkiem sporo osób ale głównie w tych bardziej znanych klasztorach. Podobno najpiękniej jest zimą, kiedy leży śnieg, a turystów nie ma prawie wcale…
Byłam w Meteorach lata temu i jest to jedno z tych pięknych miejsc, do których chętnie bym wróciła!
Ja właśnie byłam lata temu i bez wahania wróciłam, jak nadarzyła się okazja :)
To miejsce jest bardzo charakterystyczne. Takie pocztówkowe. Nigdy nie byłam, ale zdjęcia zachęcają.
O tak, pocztówkowe bardzo :) Nie mogłam się odkleić od aparatu…
Absolutnie nieziemskie miejsce! Swoją drogą, chciałbym zobaczyć, jak oni budowali te budynki na skałach, to dopiero musiał być widok!
W jednym z klasztorów teraz odbudowywany jest kościół, wszystkie materiały wwożone są taką malutką kolejką linową, żadnego ciężkiego sprzętu, nic, no bo gdzie :) Kosmos!
Jak pięknie!!! Bardzo się cieszę, że zajrzałam do Ciebie!!! W pazdzierniku lecę z córka na tygodniowe spotkanie worldschoolersow na Krete. Zamierzamy najpierw zatrzymac sie na 2-3 dni w Atenach. Juz wiem gdzie musimy pojechac! Nawet polączenie juz sprawdzilam :) Dziekuje za inspiracje!!! a co do geocachingu to sie przymierzam juz od jakiegos czasu, ale jeszcze nie ruszylam na poszukiwanie skarbów.
Super, cieszę się bardzo! Ateny też są świetne, mi się bardzo podobały :) Tylko na Krecie jeszcze nie byłam :)
Ewka, chcę tam zaraz teraz już! Te skały są cudne. Chyba ustawię sobie pierwsze zdjęcie jako tapetę :)
Dzięki :) Ustawiaj! i poproszę screenshota na dowód ;)
Ja się bawilam w Polsce ! Chodź poszukamy na Korfu !!!!!
Mił Ka w piątek? ;)
Ja używam. Można trafić w miejsca o których nie piszą w przewodnikach, taka typowa miejcówka lokalnych którą warto zobaczyć.
Tylko słyszałam, ale może tez kiedyś spróbuję.
Przemysław, jakiś poradnik dla nowicjusza? Jak zacząć? Jak się do tego zabrać?
Dobre zdjęcia!
Muszę odszukać swoje – byłam tak dawno temu. Pamiętam, że w rzeczywistości robiły o wiele większe wrażenie niż na zdjęciach.
Dzięki! Ja jak tylko wrócę z Korfu do domu to też odszukam swoje stare, sprzed piętnastu lat :)
Chciałbym tam się znaleźć w czasach średniowiecznych, te kilkaset lat temu. Wtedy to miejsce musiało mieć moc. Teraz też fajnie, ale trochę tłoczno.
Podobno już na jesieni prawie wcale nie ma turystów. W czasach średniowiecznych to musiało być niesamowite dostawanie się tam na górę…
Trzeba tylko chcieć:-) Na stronie geocaching.pl znajdziesz odpowiedzi na wszystkie swoje pytania. Masz kilka możliwości – możesz pobrać komercyjną (płatną aplikację) geocaching.com (jest wersja intro, ale niewiele ona daje, wersja normalna i premium), możesz też skorzystać z opcji opencaching (polska strona), która jest dostępna tylko w internecie i gdzie musisz pobierać koordynaty albo bezpośrednio do urządzenia GPS, albo zapisywać na kartce i chodzić z telefonem. Jest też opcja geokrety, geolutynki itd. Poczytaj i baw się, bo zabawa naprawdę i edukuje, i daje adrenalinę, i strasznie cieszy:-)
Małgorzata, dzięki za info! Poczytam, popróbuję :)
Gdybym kiedyś miał nakręcić film to właśnie tam. Ta sceneria jest niesamowita i co rzadko się zdarza, człowiekowi udało się niczego nie spieprzyć.
Kręcono tam fragment bondowskiego “Tylko dla twoich oczu” :)
Bardzo lubię to miejsce!
Ja też :)
Absolutnie wspaniałe miejsce! Strasznie chciałabym się tam wybrać. Zdjęcia są przepiękne <3
Dzięki! :)
O kurczę, solidna ta skała :D. Zapiera dech w piersiach, jak się patrzy na to zbocze. Ale genialny widok, chciałabym spojrzeć z tego miejsca w dół…:)
O tak, Magda, aż się kręci w głowie :)
Przypuszczam, że to musi być przeżycie :).
Ewo, masz niesamowitą lekkość w opowiadaniu o miejscach, które odwiedziłaś. Czuję, jakbym tam była osobiście. Dziękuję! :)
Dziękuję i ja za miłe słowa :)
Byliśmy rok temu :D
I jak wrażenia? :)
Byłem i tak jakby inny kawałek świata magicznie i pięknie! ;) Kalambaka ma diament w Europie ;)
O tak, dobrze powiedziane! :)
Jeszcze nie, ale punkt obowiązkowy.
Bardzo obowiązkowy ;)
Świetne zdjęcia. Majestatyczne miejsce, na pewno punkt obowiazkowy :)
Pozdrawiam!
Uważam, że to jedno z najpiękniejszych miejsc w Grecji!
Jak sie tam dosrac z Korfu?
Są albo wycieczki zorganizowane, albo można promem z Korfu i samochodem dojechać. My tak zrobiliśmy.
Byłam w tym roku, piękne miejsce, polecam!!!
Proszę się przyznać – czy ktoś dostał się na górę PIESZO, z Kalambaki ? Ja zaliczyłem tę trasę, i na dół też pieszo. To zupełnie inne przeżycie niż autokar czy samochód. Na zwiedzanie wnętrz nie nastawiałem się. A do Kalambaki dotarłem z bazy wypadowej w Leptokarii pociągiem. Można.