Na tropie różowych flamingów
Różowe, różowiutkie. Fotogeniczne takie. Mam w głowie takie scenki – stado flamingów zrywa się do lotu nad taflą jeziora. I sama chciałabym kiedyś taką fotkę cyknąć. No i w ogóle zobaczyć całe wielkie różowe stado. A gdzie szukać flamingów, jak nie nad jeziorem Nakuru w Kenii? Nie przygotowuję się, nie orientuję się, że od jakiegoś czasu flamingom się wcale tu tak bardzo nie podoba i przeniosły się gdzieś indziej. Mając chwilę wolnego muszę jechać nad jezioro Nakuru. I jadę!
Punktualnie o siódmej rano spod hotelu odbiera nas nasz kierowca, Henry. Niebo zasnute jest gęstymi chmurami, w nocy nie pada, a ja naiwnie wierzę, że może się przejaśni. Po szybkim załatwieniu formalności jesteśmy już na terenie parku narodowego. Henry opowiada nam o anomaliach, jakie występują w okolicy. Poziom wody w jeziorze od jakiegoś czasu się podnosi, a teraz dochodzą do tego deszcze. Wody jest tak dużo, że częściowo trzeba było wyznaczyć nowe szlaki dla aut, bo stare, leżące bliżej brzegu, zostały zalane. W tym celu wycięto trochę drzew, a na leżących przy drodze gałęziach baraszkują pawiany.
Pełno jest też ptaków. Park Narodowy Jeziora Nakuru nazywany jest zresztą rajem dla ornitologów. Ja ciągle wypatruję różowych flamingów, ale żadnego nie mogę dojrzeć. A tu w międzyczasie przy drodze znajdujemy pasące się stado bawołów afrykańskich. Zaczyna chwilowo padać.
Jedziemy dalej. W pewnym momencie w oddali Henry widzi nosorożca. Zwierzę jest tak daleko, że ja dostrzegam go dopiero przez aparat z teleobiektywem. Nic się nie martw – mówi nasz kierowca. Nosorożców jest tu sporo, spotkamy jeszcze więcej. I faktycznie, niecały kwadrans później ogromne jak czołg zwierzę wychodzi z krzaków, obok których właśnie przejeżdżamy!
Za moment z gęstwiny wygląda żyrafa. Jedna? Nie, zaraz obok druga! I trzecia! Na patykowatych nogach przechodzą przed maską naszego samochodu i znikają w lesie.
Oto są i zebry! Wcześniej w Tsavo i w Masai Mara widziałam je na spalonej słońcem sawannie. Tym razem pasiaste zwierzaki również przebiegają przed samochodem i znikają w krzakach po drugiej stronie drogi.
A tam siedzi lwica! – Henry zatrzymuje auto i wskazuje gdzieś w dal. Gdzie? W wysokiej trawie ciężko dostrzec umaszczonego na brązowo kota, jak duży by on nie był. No ale jest! Leniwy nie chce się ruszyć, a chwilę później kładzie się zupełnie i znika z widoku.
Wyjeżdżamy z gąszczu na płaski teren nad brzegiem jeziora i niemal od razu znajdujemy grupę nosorożców białych wylegujących się na trawie. Nosorożce wcale nie są białe, tylko szare, a ich nazwa bierze się z błędnie rozumianego słowa wide, oznaczającego coś szerokiego, w tym przypadku pysk. White brzmi przecież podobnie.
I w końcu są! Niewiele i wcale nie są aż takie różowiutkie. Henry tłumaczy, że to przez dużą ilość wody spada zasolenie jeziora, a wraz z tym flamingi robią się wyblakłe. A i tak większość z nich przenosi się gdzieś indziej, na przykład nad jezioro Bogoria. Fotografuję niewielkie stadko flamingów brodzących w wodzie, które wcale nie chcą się poderwać do różowego lotu.
Safari zbliża się ku końcowi, a my zbliżamy się do bramy parku. I w tym momencie zza chmur wychodzi przepiękne słońce! No cóż, takie widocznie mam szczęście. Najważniejsze, że udało mi się podejrzeć kilka ciekawych zwierzaków. A różowego stada flamingów będę musiała jeszcze gdzieś poszukać!
Przewodnik po Kenii
O safari w Parku Narodowym Jeziora Nakuru, a także o wielu innych atrakcjach poczytasz w moim przewodniku po Kenii! Kliknij tutaj i kup :)

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Zazdroszczę nosorożca :( Tylko jego zabrakło mi do wielkiej piątki, ale może jeszcze kiedyś…
Ojejku! Ależ masz piękne widoki! Niesamowite zobaczyć te wszystkie zwierzęta na własne oczy, z bliska..
A flamingi..urocze. Pamiętam, jak zachwyciły mnie w centrum małego miasteczka w Hiszpanii, w Calpe.. powodzenia w szukaniu kolejnych!
Drugie podejście miałam w grudniu na Cyprze, niedaleko Larnaki jest słone jezioro, gdzie zima podobno można je zobaczyć… Podobno, bo tam nie wypatrzyłam ani jednego. Dopiero miesiąc później znajomy “upolował” je w tym miejscu :)
Aneta, a w którym parku byłaś na safari?
Tsawo East i West. Wiem, że praktycznie nie ma tam nosorożców (chyba kilka sztuk w całym parku?), ale skoro udało nam się zobaczyć wszystko inne łącznie z gepardem to apetyt rósł w miarę upływu czasu ;)
Fakt, niby w Tsavo West jest sanktuarium nosorożców, ale nawet tam ciężko je wypatrzyć. Ale jak sama mówisz i tak miałaś dużo szczęścia :D
Pewnie nie wiesz, że jednym z moich marzeń jest zobaczyć na żywo flaminga właśnie :)
Ale nie w zoo? :)
Ależ z tej żyrafy modelka, dosłownie Ci pozuje:) ta jej pomaranczowość na tle socwwzwystej zieleni, piękne zdjęcie! Mam nadzieję że w tym roku w Tanzanii uda się trafić na podobne widoki
Dzięki :)
W Tanzanii nie byłam, ale widziałam sporo zdjęć. Na pewno będzie to niesamowita przygoda! Chętnie poczytam relację :)
Lepiej niż w ZOO , extra wycieczka :-)
Zoo nie może się równać z safari ;)
Mam w planach podróż dookoła Aryki, więc z przyjemnością skorzystam z Twojej wiedzy, ale najpierw muszę poduczyć się jeszcze angielskiego.
Udało Ci się zobaczyć wiele wspaniałych zwierzaków pomimo kiepskiej pogody. Chciałabym wybrać się kiedyś na taką wycieczkę :)
O tak! Zawsze będę powtarzać, że safari – każde, nawet w deszczu – to przeżycie jedyne w swoim rodzaju!
Na pewno kiedyś się wybierzesz :)
To zazdroszczę, bo ja już wpadam w szał ekstazy jak widzę sarnę:)
Czasami sie zastanawiam, czy to wszystko istnieje naprawde;)
Istnieje :)
Cudownie zobaczyć tyle niesamowitych zwierząt w jednym miejscu :)
A jak ktoś ma szczęście to zobaczy ich i więcej, mi trochę pogoda nie dopisała :)
Niesamowita przygoda :) Gdyby mi tak nosorożec wyrósł z krzaków obok samochodu, to chyba bym umarła ze strachu :P No chyba, że wóz byłby pancerny ;)
Wóz był przeciwieństwem pancernego, taki malutki i kruchy :) Jakby się nie spodobał nosorożcowi, to pewnie nie dałby zbyt dużej ochrony. Ale nosorożce najczęściej mają te przejeżdżające z podekscytowanymi turystami auta głęboko w nosie :)
Flamingi! :D Gdzie w Europie można je zobaczyć zimą? Słyszałam o Camergue we Francji, Sardynii, ale nie wiem czy też tam zimują… Spotkałaś je gdzieś w Europie?
Sama nigdy nie spotkałam wielu flamingów. Podobno można je zobaczyć na Cyprze nieopodal Limassol. Ja widziałam kilka na Kos, w północnej części wyspy jest słone jezioro. Ale nie było to jakieś duże, różowe stado…
Wielkie stada flamigow czekaja na Was w Boliwi !! :) Przepiekne!!
Och, chcę tam! :)