Ostatni taki rusznikarz i jego strzelające arcydzieła
Ostrożnie, by jej nie upuścić, biorę broń do ręki. Początkowo nie wydaje się ciężka, ale po dłuższej chwili utrzymanie jej w bezruchu zaczyna być coraz trudniejsze, choć to przecież jedna z lżejszych strzelb. Małym kluczykiem chowanym w skrytce z boku kolby nakręcam zamek kołowy. Zgodnie z instrukcją, przykładam kolbę do prawego policzka i mrużę oko. Lewą dłonią podtrzymuję gwintowaną lufę, w prawą ujmuję uchwyt, który – oceniając po rozmiarze – stworzony został z myślą o męskich rękach. Powoli pociągam za spust, aż rozlega się ciche trzaśnięcie.
Produkowana od połowy XVI wieku cieszynka to rodzaj strzelby myśliwskiej małego kalibru. Ze względu na fakt, że używano jej głównie do polowań na ptactwo, nazywa się ją także ptaszniczką lub ptaszynką. Wspomina o niej Adam Mickiewicz, który opisując spór Asesora z Rejentem, w IV księdze Pana Tadeusza pisze:
A co? – krzyknął Asesor, kręcąc strzelby rurą –
A co, fuzyjka moja? Górą nasi, górą!
A co, fuzyjka moja? Niewielka ptaszyna,
A jak się popisała? To jej nie nowina.
Nie puści ona na wiatr żadnego ładunku,
Od książęcia Sanguszki mam ją w podarunku –
Tu pokazywał strzelbę przedziwnej roboty
Choć maleńką, i zaczął wyliczać jej cnoty.
Stoimy w niewielkiej izbie na parterze wiekowej kamienicy położonej przy Starym Targu w Cieszynie, wianuszkiem otaczając Jerzego Wałgę – ostatniego cieszyńskiego rusznikarza i prawdopodobnie jedyną osobę na świecie, która jest w stanie ręcznie wykonać cieszynkę od początku do końca. W pomieszczeniu tym pan Jerzy stworzył niewielką wystawę honorującą cieszyńskich rzemieślników. Można tu zobaczyć ich zdjęcia i krótkie opisy, czym się zajmowali, a także eksponaty pokazujące ich pracę. Oglądamy zamknięte w szklanych gablotkach trójwymiarowe koronki, zegary czy naczynia.
Rusznikarstwo to rzemiosło związane z projektowaniem, wytwarzaniem i konserwowaniem broni palnej. Jego historia w Cieszynie sięga co najmniej 1590 roku, kiedy to założono tu cech rzemieślników-rusznikarzy. Według słów pana Jerzego, w 1600 roku w mieście działało osiem zakładów produkujących broń. Tym, co wyróżniało cieszyńskie pracownie, był fakt, że strzelby wytwarzano od początku do końca na miejscu, podczas gdy w innych miastach często składano ją ze sprowadzanych części.
Nasz gospodarz bierze do ręki cieszynkę i po kolei pokazuje nam, z czego się ona składa i jak działa. Ważnym i charakterystycznym elementem strzelby jest zamek kołowy, zwany też zamkiem kurlandzkim. Pan Jerzy zdradza nam, że pierwszym człowiekiem, który prawdopodobnie naszkicował mechanizm podobny do zamka kołowego, był Leonardo da Vinci. Z kolei pierwszym wykonawcą rzeczonego zamka był rzemieślnik Jerzy Kurland, który w mieście nad Olzą posiadał swoją pracownię, i od którego nazwiska wzięła się nazwa mechanizmu. Zasada jego działania wydaje się niezbyt skomplikowana – wykonane z hartowanej stali koło obraca się, dotykając pirytu, co powoduje krzesanie iskier, od których zapala się czarny proch, a to z kolei prowadzi do wystrzału.
Inną charakterystyczną cechą cieszynek jest ich niezwykła dekoracyjność. Część strzelby zwana łożem, a także lufę, ozdabia się metodą intarsji i inkrustacji, najczęściej wykorzystując do tego masę perłową, kość bydlęcą (i niestety także słoniową, choć rzadko), róg jelenia czy mosiądz. Przyglądamy się misternym zdobieniom na cieszynce prezentowanej nam przez pana Jerzego. Wdać motywy roślinne, a w oczy rzuca się charakterystyczny kwiat, będący symbolem Cieszyna, czyli cieszynianka wiosenna. Oprócz symboli roślinnych do dekoracji strzelb wykorzystuje się także motywy zwierzęce, sceny myśliwskie i – rzadziej – biblijne.
W dzisiejszych czasach cieszynki są jednymi z najbardziej pożądanych przez kolekcjonerów ręcznej broni palnej strzelb. W kolekcjach i muzeach na całym świecie znaleźć można około trzystu sztuk. Nieczęsto trafiają się rarytasy, które można kupić na aukcjach, takie jak wystawiona na sprzedaż dwa lata temu w sztokholmskim domu aukcyjnym wiekowa strzelba pochodząca ze starej wojskowej rodziny szwedzkiej. Rusznikarz przypuszcza, że broń mogła powstać w cieszyńskim zakładzie Kurlanda około 1595 roku. Historia, którą nam opowiada, jest niezwykle fascynująca. W 1640 roku, w czasie wojny trzydziestoletniej, na znajdujący się pod szwedzkim oblężeniem Cieszyn nałożone zostały tak wysokie kontrybucje, że mieszkańcy miasta już ich nie wytrzymywali. Chcąc zyskać przychylność szwedzkiego pułkownika, włodarze miasta podarowali mu inkrustowaną kością bydlęcą i jelenim rogiem strzelbę. Pan Jerzy żartuje, że była to pierwsza polska łapówka. Na pewno nie ostatnia. Być może to właśnie ta cieszynka na chwilę wróciła po ponad czterystu latach do miasta, w którym powstała.
Z izby poświęconej rzemieślnikom cieszyńskim przechodzimy do kolejnego pomieszczenia, będącego warsztatem pana Jerzego. Pokój jest zaskakująco mały. Oprócz renowacji zabytkowych strzelb zajmuje się on także wykonywaniem nowych egzemplarzy. Jego precyzja, dbałość o szczegóły i zachowanie oryginalnych cech broni są tak duże, że cieszynki wychodzące spod jego rąk stanowią prawdziwe dzieła sztuki. Znajdują się w kilku muzeach, a jedną z takich strzelb zamówiła nawet kancelaria prezydenta za czasów prezydentury Bronisława Komorowskiego na prezent, choć nie wiemy, dla kogo. Jerzy Wałga został pierwszym rzemieślnikiem w historii, który trafił na polską krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Miał też szansę kandydować do wpisania na listę światową, jednak przegrał na tym polu z krakowskimi szopkami.
Wytworzenie nowej, w pełni sprawnej i działającej strzelby zajmuje panu Jerzemu około trzech-czterech miesięcy. Robi to tak, jak cieszyński rusznikarze sprzed wieków, od samego początku do końca. Musi więc posiadać umiejętności innych rzemieślników, takich jak ślusarz, złotnik, grawer, kowal czy stolarz. Mały warsztat pełen jest najprzeróżniejszych narzędzi, pod szafką stoją wyciosane z drzewa gruszy szkielety cieszynek, ściany zdobią zdjęcia, ilustracje oraz rozmaite dyplomy. Strzelbę u pana Jerzego może zamówić każdy, trzeba się tylko liczyć z wydatkiem co najmniej dziesięciu tysięcy złotych i oczekiwaniem przez dwa lata, bo na tyle czasu pan Jerzy posiada obecnie zlecenia.
W głosie naszego gospodarza, kiedy opowiada o historii cieszynek, ich produkcji i renowacji, słychać prawdziwą pasję. Rusznikarstwem zajmuje się już od 1972 roku. Wcześniej pracował zawodowo, zajmując się między innymi naprawą sprzętu sportowego. Dziś jest na emeryturze, a swojemu hobby poświęca sporo czasu. Mówi się o nim, że to ostatni taki rusznikarz na świecie, jednak sam pan Jerzy zdradza, że czasem przy strzelbach pomaga mu syn, chociaż nie szkoli się na pełny etat.
Warsztat rusznikarski Jerzego Wałgi odwiedziłam w ramach 5. Transgranicznego Spotkania Blogerów Podróżniczych, organizowanego przez ekipę z fantastycznego 3 Bros’ Hostel Cieszyn oraz blogerów – Brewę prowadzącego blog jedź, BAW SIĘ! i Kami piszącej na Kami and the rest of the world.
- Zakład Jerzego Wałgi znajduje się przy Starym Targu, w kamienicy pod numerem 2 w Cieszynie.
- Otwarty jest od poniedziałku do piątku w godzinach od 8:00 do 16:00.
Interesują Was ginące zawody i rzadkie rzemiosło? Interesujecie się starą bronią palną? Chcielibyście odwiedzić Cieszyn, a może już mieliście okazję zwiedzić to urokliwe miasteczko?

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
kurcze, człowiek tak często do Cieszyna i 3Bros jeździ, a nawet nie miał świadomości, że tuż za rogiem takie cuda!!
Musisz jechać jeszcze raz!
To była fantastyczna wizyta!
Super ciekawa, to prawda :)
Powiem tak, gdybym nie była na równie fantastycznym warsztacie w tym samym czasie, zazdrościłabym! Wow! Nie wiedziałam!
Wasz też był super, to wiem :D
Ale masz tempo! Szkoda, że nie miałem możliwości bycia na tym spotkaniu, ale może następnym razem będzie jeszcze okazja! Fajnie podany, ciekawy temat.
Dzięki! Musisz wrócić do Cieszyna ;) A tempo – jak się jest na urlopie, to łatwiej ;)
łoł! Ekspresowy post! Podziwiam!
Na urlopie łatwo ;)
Faktycznie fantastyczna sprawa. Zazdroszczę, bo klimat miejsca musi być cudowny. My w tym czasie kopytkowaliśmy po Wzgórzu Zamkowym. Najchętniej uczestniczyło by się we wszystkich aktywnościach równocześnie. ?
To prawda, też rozważałam wzgórze, ale wybrałam strzelby, a na wzgórze kiedyś jeszcze się wybiorę ;)
A ja nawet w Cieszynie nie byłam buuu. Za to strzelby kocham
Trzeba jechać, ja też zbierałam się długo :)
Wielka szkoda, że syn szkoli się tylko “na pół gwizdka” :( Szacunek, panie Jerzy!
To prawda! Ale dobrze, że w ogóle ;)
Wow, brawa dla tego pana. Co za kunszt i pasja! Nie byłam jeszcze w Cieszynie, ale jak tam będę, z chęcią odwiedzę ten warsztat:)
Tak, ja byłam pod wielkim wrażeniem umiejętności pana Jerzego!
Fajne, trzeba było przeprowadzić z nim krótki wywiad, chętnie bym przeczytał.
Byliśmy grupką i każdy mógł zadawać pytania, ale na wywiad twarzą w twarz nie było możliwości. Większość informacji z tekstu opiera się na opowieści pana Jerzego i jego odpowiedziach na nasze pytania ;)
Co słysze o innej atraki jaka była w Cieszynie tym bardziej żałuję że człwoiek nie może być w kilku miejscach naraz :P
Za dużo chłopaki z 3 Bros’ Hostel Cieszyn/ Český Těšín zorganizowali :D sama jeszcze parę innych rzeczy rozważałam ;)
Oooo, cos dla mnie!
Lubisz strzelby? :D
Lubie strzelac :)
To tak, jak ja :D
ja się spóźniłem na to :( (chociaż z drugiej strony magnolie też były fajne :D )
To czekam na magnolie, bo wybierałam między rusznikarzem a nimi :)
Wzięło Cie na te strzelby :)
O tak :)
Strzelba jak prawdziwe arcydzieło :) Robi duże wrażenie!
Nie wiem czy wiecie, ale można taką flinteę / cieszynkę / zamówić u Jurka
Tak, pisałam o tym w tekście. Koszt to minimum 10000 złotych i trzeba czekać dwa lata, ale można :)
Czemu ostatni? Dalczego nie ma ucznia?
Młodzi niezbyt są pewnie zainteresowani… Syn się uczy, ale tylko “z doskoku”.
Bardzo piękne te strzelby.