Porto – tam, gdzie życie płynie wolniej
O Portugalii mówi się, że Braga się modli, Coimbra studiuje, Porto pracuje, a Lizbona tańczy. Nie jestem jednak przekonana, że to do końca prawda. Od osób pochodzących z Porto słyszałam opinie o stolicy Portugalii, że tam to dopiero jest stres, ciężka praca i pogoń za pieniądzem. A u nich jest powolne, nawet leniwe życie. Może więc to Lizbona pracuje, a Porto odpoczywa? Ja rzeczywiście wspominam to miasto jako spokojne, a ludzie sprawiali wrażenie, jakby nigdzie się nie spieszyli.
Jest w Porto kilka miejsc wartych odwiedzenia, a żeby poczuć zrelaksowaną atmosferę miasta najlepiej zwiedzać je właśnie bez pośpiechu, spacerkiem. Zacząć polecam od dworca kolejowego Estação de São Bento oddanego do użytku w 1916 r. i niezłej lekcji historii z azulejos pokrywających ściany hali głównej stacji. Nazwa dworca pochodzi od klasztoru benedyktyńskiego, który stał w tym miejscu od XVI w. do czasu, aż w XIX w. popadł w ruinę.
Po wyjściu z dworca można skierować na południe i przespacerować się pod górkę wzdłuż Avenida Dom Alfonso Henriques aż do katedry (Sé). Budowla w stylu romańskim była przebudowywana i dekorowana w latach późniejszych, ale nadal wydaje się być potężna i surowa. Stąd można iść dalej na południe, aż do dzielnicy nadbrzeżnej i dalej przez most do Vila Nova de Gaia.
Idąc na zachód od katedry, po przejściu przez plątaninę uliczek, docieramy do budynku giełdy papierów wartościowych (Palácio da Bolsa). Sam gmach nie jest dla mnie tak ciekawy jak przylegający do niego zdekonsekrowany kościół św. Franciszka (Igreja de São Francisco) – z zewnątrz w stylu gotyckim, a środku przebogate rokoko.
Porto warto obejrzeć też z wysoka. Idealna ku temu jest widoczna z daleka barokowa Torre dos Clérigos, czyli Wieża Kleryków przylegająca do kościoła Igreja dos Clérigos. W XVIII w. wieża o wysokości ponad 75 metrów była najwyższą budowlą Portugalii.
Warto jednak wspiąć się na wieżę i pokonać jej 225 stopni, bo z góry rozciąga się wspaniały widok na całe Porto. Stojąc na szczycie wieży można sobie uzmysłowić, jak niska jest zabudowa miasta. Doskonale widać też charakterystyczne dla Portugalii czerwone dachy domów.
Jednak najlepsze widoki oferuje Wieża Kleryków w kierunku południowym. Mamy tam potężną katedrę po lewej stronie, górującą nad pobliskimi budynkami. Za nią płynie sobie leniwie rzeka Douro, a po drugiej stronie rzeki mekka miłośników porto – Vila Nova de Gaia.
A jeśli chcecie zobaczyć rzeczywiście pracujące Porto polecam wybrać się na Praça da Liberdade, na północ od dworca São Bento. To pomiędzy tym placem, a widocznym w oddali ratuszem, czyli Câmara Municipal, biegnie główna ulica handlowa Porto – Avenida dos Aliados, przy której usytuowane są liczne banki i biura. Ale dla mnie nawet tutaj na ulicach panuje spokój i zero pośpiechu.
Warto jeszcze wspomnieć, że po portugalsku słowo porto znaczy port. Portugalczycy o Porto mówią o Porto, gdzie o jest męskim rodzajnikiem określonym (ten port). Stąd Anglicy nazywają miasto Oporto.
Uważa się też, że nazwa Portugal wywodzi się właśnie od miasta Porto, które za czasów rzymskich nazywało się Portus Cale. Stąd już niedaleko do Portucale i dalej do Portugal…
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Od jakiegoś czasu marzę o zobaczeniu północy Portugalii, Porto oczywiście też obowiązkowo :-)
Ja byłam tylko w Porto, Bradze i Guimarães – zdecydowanei za mało i zdecydowanie za krótko… Więc też mi się marzy północ Portugalii :)
Ewo, bardzo ciekawy blog! Dzięki! Z przyjemością i ciekawością czytałem szczególnie wpisy o Portugalii – kraj jest fantastyczny. Ja byłem tylko na północy, więc do zwiedzenia mam jeszcze cały środek no i południe. Natomiast jeśli chcesz poznać lepiej północ i lubisz chodzić, to polecam wędrówkę szlakiem św. Jakuba do Santiago de Compostela. Z Porto szlak prowadzi przez Maia (lub Vila do Conde), Barcelos (kogut!), Ponte de Lima do Valenca (i dalej w Hiszpanii do Sanitago). Barcelos, Ponte de Lima i Valenca same w sobie są warte zwiedzenia, ale dla mnie szczególny urok miała ta “wiejska” Portugalia – małe wioseczki, w których czas płynie (jeszcze) wolniej niż w reszcie kraju, kościółki, pola, aleje zacienione winoroślnymi pergolami, lasy eukaliptusowe, pyszna kawa i ogólny brak pośpiechu. Polecam!
Przemek, dzięki! Kiedyś pewnie się na taką wyprawę pieszą wybiorę. Bo masz rację – piękno Portugalii to też właśnie te wioseczki, ludzi i krajobrazy!
Witam!
Ewo – bardzo dziękuję za “coś o Porto” – to będzie duża pomoc w czasie pobytu w tym mieście.Twoje wiadomości o Lizbonie też będą skrupulatnie wykorzystane.
Pozdrawiam Jacek
Jacku, niestety info o Porto dość wybiórcze, bo spędziłam tam tylko jeden dzień, a to w porównaniu z mieszkaniem przez prawie pół roku w Lizbonie i kilkoma wizytami w tym mieście – zupełnie nic.
ale jakbym mogła w czymś doradzić – to pisz :)
Ja w Porto spędziłam 5 dni, niezapomnianych i bardzo pięknych. Miasto podoba mi się bardzo, jest inne niz Lizbona, spokojniejsze w moim odczuciu, ludzie których spotkałam byli bardziej otwarci, lizbończycy których poznałam na początku zazwyczaj byli bardziej zdystansowani. Mam nadzieję, że teraz jak pojadę uda mi się odkryć jeszcze wiecej!
Właśnie, też miałam wrażenie, że jest spokojniejsze. Ale miałam trochę ubaw, jak ludzie z Porto mówili mi, że w Lizbonie to pośpiech i stres… Ciekawe, co by powiedzieli o Warszawie :)
Czekam na relacje z Porto u Ciebie!
Wielu moich znajomych z Porto ma dość złe zdanie o Lizbonie i jej mieszkańcach. W ogóle raczej identyfikują się jako ludność północna :)
Ciekawe dlaczego?
Ja tam lizbończyków lubię… Przynajmniej tych, których znam :)
Ja też. Podpytam dokładniej ;)
Myślę, że to działa jak zasada Warszawa-reszta Polski ;)
Może dlatego, że stolica i wokół niej kręci się główne zainteresowanie?
Nie wiem.
taaak, skądś to znam :)))
Dla Polaka oba miasta – i Porto i Lizbona – są z pewnością interesujące. Lizbona ma rzeczywiście o wiele więcej życia w sobie ale i Porto jest zdecydowanie fascynującym miastem. Ostatnie moje wspomnienia z nim związane są bardzo miłe, chociaż miejscami nieco mgliste… siedziałem na nagrzanym jesiennym słońcem nabrzeżu Douro, degustując różne rodzaje porto… zdaje się, że ciut przesadziłem z ilością wypróbowywanych trunków, no ale jest tyle ich rodzajów, że nie mogłem sobie odmówić :)
Wrzucam zajawkę o Twoim poście na Luzomanię, bo i ja spędziłem większość swojego portugalskiego czasu w Lizbonie, tak więc każda informacja o Porto na moim bądź co bądź portugalskim blogu, bardzo się przyda.
Podzielam również zainteresowanie Dag północą Portugalii. To jest wciąż jeszcze nieodkryta przez Polaków część Portugalii z fascynującą architekturą i baaardzo spokojnym, ustalonym od wieków rytmem życia… Powoli dojrzewam do napisania również i o tym zakątku Portugalii.
Dzięki za zajawkę!
Jasne, że oba miasta różnią się od siebie i oba maja swój urok. Ja porto delektowałam się w piwnicy Sandemana. Też mi potem było dobrze…
Ja za jakiś czas zajrzę jeszcze do Bragi i Guimaraes, ale to były też wypady jednodniowe tylko. Północ Portugalii jeszcze przede mną!
Bardzo ciekawy artykuł i piękne zdjęcie, Portugalia to kraj, który zawsze chciałam odwiedzić, ale jeszcze mi się to nie udało. Może w tym roku na wakacjach się tam wybiorę.
Julia, bardzo polecam, to wspaniały kraj!
Byłam kilka dni,swietne wspomnienia,kuchnia,wino,ludzie,zabytki,Duro,ocean…Chciałabym tam spędzić emeryturę także?
Pięknie :)
Ja byłem dziś w Porto rewelacja ?
Marzenie o zobaczeniu Porto i Faro udało się spełnić w kwietniu zeszłego roku. Teraz pozostaje jeszcze Lizbona. Ciekawe czy pobije swoim urokiem wspomniane. Chociaż przyznaję, że mając słabość do plaż i niewielkich miasteczek z licznymi białymi budynkami to Faro spodobało mi się bardziej niż Porto. Ale może to też kwestia, że noclegi mieliśmy przy samym oceanie i nie trzeba było tyle chodzić po stromiznach.