Przechadzka po gruzach Karnaku
Jadąc dzisiaj taksówką do Karnaku, Rafał próbuje się dowiedzieć od taksówkarza, jaka jest temperatura. Kierowca niewiele rozumie, ale potakuje, że gorąco. Oj, co do tego nie ma wątpliwości. W Luksorze upał, w Karnaku jeszcze goręcej, jakbyśmy trafili do piekarnika. Cień w deficycie. Wypijamy hektolitry wody. Chcieliśmy iść do Karnaku na piechotę, ale ze względu na temperaturę bierzemy taksówkę. A w niej – jak w metalowej puszce, wcale nie lepiej, ale przynajmniej szybciej. Na miejsce docieramy o czternastej, tuż przed pierwszą popołudniową grupą turystów.
Miejsce określane jest egipskim mianem Ipet Isut, co na polski można przetłumaczyć mniej więcej jako Najbardziej Dobrane Z Miejsc. Leży nieopodal Luksoru, dlatego po przyjeździe do tego miasta wybieramy się, by zobaczyć ten starożytny kompleks świątyń, z których najstarsza pochodzi sprzed ponad trzech i pół tysięcy lat. Spacerując po Karnaku, mam wrażenie, jakbym dotykała historii.
Ta najstarsza świątynia poświęcona była bogowi Amonowi. Prowadziła do niej aleja, przy której stało czterdzieści sfinksów z głowami barana. Baran był świętym zwierzęciem tego bóstwa. Dzisiaj wielu głów brakuje, ale odwiedzający Karnak mogą przejść się aleją, którą tysiące lat temu spacerowali faraonowie.
Aleja prowadzi na dziedziniec, z którego można wejść do sali hypostylowej. To miejsce doskonale znane ze zdjęć i pocztówek, które wyróżniają potężne, rzeźbione kolumny. Jest ich tu sto trzydzieści cztery i każdą pokrywają lepiej lub gorzej zachowane płaskorzeźby. Stojąc pod taką kolumną, czuję się malutka i nie umiem sobie wyobrazić, jak tysiące lat temu ludzie byli w stanie je tu ustawić.
Badacze wyliczyli, że część Karnaku poświęcona Amonowi mogłaby pomieścić w sobie dziesięć standardowych europejskich katedr. Cały Karnak to największe na świecie miejsce kultu religijnego. Zdjęcia nie są w stanie oddać potęgi i ogromu, które czuje się tu na każdym kroku. Chciałoby się tak krążyć po kompleksie godzinami, ale upał zbyt mocno daje się we znaki. Dobrze, że można schować się w cieniu kolumn.
W rozbudowywanym przez setki lat Karnaku znajduje się nie tylko świątynia Amona, choć ta jest najlepiej znana. Można tu znaleźć też świętą sadzawkę, mniejsze świątynie czy obeliski z czasów Hatszepsut i Totmesa I. Część kompleksu zamknięta jest dla zwiedzających, bo jeszcze nie została odpowiednio zbadana i zabezpieczona. Dodatkowo miejscowi znaleźli świetny sposób na zarabianie na nieświadomych turystach. Tymczasowo blokują niektóre przejścia, a gdy widzą na horyzoncie zwiedzających, pokazują im sekretne przejścia, prowadzące do celu, wyciągając jednocześnie dłoń po bakszysz.
Historia nie była dla Karnaku łaskawa. Wraz z podupadaniem państwa egipskiego, kompleks też zaczął niszczeć. Przyczynili się do tego Koptowie, islamscy fanatycy z czasów średniowiecza, a także siły natury. Wylewający okresowo Nil zalewał teren świątyni, powodując jej powolną degradację.
W XVII wieku Europejczycy odwiedzający ówczesne Teby zaczęli także przyjeżdżać do Karnaku. Ale dopiero około wiek później zaczęto prowadzić w kompleksie badania naukowe, a później dodatkowo wywozić zabytki za granicę.
Jednocześnie miejscowa ludność z chęcią korzystała se świątyń jako z darmowego źródła kamienia. Do porządnej ochrony i restauracji Karnaku przyłożono się dopiero pod koniec XIX wieku. W 1979 roku wpisano go na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Dla każdego, kto lubi samodzielną eksplorację, Karnak jest miejscem wymarzonym. Wystarczy zaopatrzyć się w mapkę, dużą ilość wody, nakrycie głowy i zagłębić się pomiędzy kolumny i posągi. Najmniej turystów jest tu w godzinach południowych i wczesnopopołudniowych, gdy doskwiera największy upał. Gdy o szesnastej zmęczeni kończymy włóczyć się po kompleksie, jest on już pełen ludzi.
Lubicie zwiedzać starożytne świątynie? Mieliście okazję być w Karnaku?

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
… przecież każdy wie, że do Luksoru jeździ się zimą ;)
Polecam wizytę w Świątymi Luksorskiej z zmierzchu (pora dnia nie ma wpływu na liczbę turystów), a po pierwsze będzie nieco chłodniej, a po durgie (i najważniejsze) będzie przepięknie – podświetlona świątynia, granatowe niebo. Błękitna godzina – najbardziej magiczna w fotografii … ze statywem, oczywiście :)
Ze wszystkich miejsc w Egipcie Luksor najbardziej dał mi się we znaki pod względem naganiaczy i naciągania turystów. Nawet w Kairze jest znacznie lepiej. Życzę więc wytrwałości i wytrzymałości termicznej!
zimą, no tak :) Wpadnę tu może zimą też :)
Do świątyni Luksorskiej wybierzemy się dzisiaj na zachód słońca, mam nadzieję, że nie będą mieć nic przeciwko mojemu statywowi :)
Rzeczywiście tutaj jest dużo ciężej jeśli chodzi o ilość osób, które namawiają do czegokolwiek, ale póki co daję radę. Dzisiaj jednemu takiemu namolnemu opowiedziałam wierszyk o kaczce dziwaczce z pokazywaniem. Jak doszłam do machania „skrzydełkami”, jak kaczka to zrezygnował :)
Cały Luksor, a najbardziej świątynia Karnaku to dla mnie najpiękniejszy Egipt :)
Rzeczywiscie pieknie! Dzisiaj bylismy w swiatyni na wyspie File w Asanie i po Karnaku to juz nie to… :)
Prawie poczułem ten gorąc miejsca, które opisujesz. Wspaniała relacja i piękne zdjęcia.
Pozdrawiam
Oj, było gorąco, prawie zero cienia, a środek lata…
Dzięki za miłe słowa! :)
Przypomniałem sobie jak to było prawie rok temu.
To dzięki twoim relacją “na żywo” postanowiłem się wybrać do Egiptu.
Pamiętam, pamiętam, fajnie było potem porównać wrażenia :)
Kiedy widzę czy czytam o takich miejscach to żałuję, że nie ma wehikułu czasu. Chciałbym zobaczyć prawdziwe życie jakie wiedli tam ludzie w czasach ich budowy, ich świetności. Teraz, jako relikty przeszłości jakoś słabo mnie podniecają.
Oby tylko po przeniesieniu się w przeszłość trafić do odpowiedniej grupy społecznej…
Na mnie robi wrażenie, że coś stworzone tysiące lat temu nadal stoi. A nowoczesna pralka psuje się po pięciu latach :)
Będąc w Egipcie obowiązkowo trzeba zobaczyć Karnak. To lepsze niż Piramidy w Gizie ;)
Biorąc pod uwagę, że piramidy mnie co nieco rozczarowały, to trochę się zgadzam. Jednak jeszcze lepsza od spaceru po Karnaku jest przechadzka po Kairze, Luksorze czy Asuanie i zobaczenie, jak życie wygląda tam dzisiaj :)
Super zdjęcia! Karnak rzeczywiście robi wrażenie i jest to punkt obowiązkowy zwiedzania Luksoru. Warto poświęcić kilka godzin by na spokojnie zrobić obchód świątyni, bo z tego co wiem biura podróży nie pozostawiają wiele czasu na zwiedzanie obiektu. Tak czy tak naprawdę warto!
Dzięki :) Rzeczywiście kilka godzin można by tam było spokojnie spędzić, jeśli oczywiście kogoś interesują takie rzeczy. Ja przeszłam Luwr w godzinę, a ponoć tam też kilka godzin trzeba… No ale ja akurat nie lubię muzeów :)
Bardzo ładne zdjęcia.
Ja chyba jednak trochę bym tam posiedziała.
Hmmm, lata ’80-te na początek renowacji…trochę słabo. Ale lepiej późno niż wcale. Myślałam, że badania już są tam zakończone, ale skoro nie to tylko życzyć udanych “zbiorów” :)
Ja myślę, że w Egipcie cały czas coś kopią tu i tam i coś badają :)
Najważniejsze, by te zbiory nie wyjechały z Egiptu, a już tym bardziej nieoficjalnie…
Witam
Bardzo ciekawie opisana wycieczka po tym pięknym miejscu jakim jest Karnak. No i te zdjęcia…mówią wszystko za siebie, że trzeba się tam wybrać. Super to wszystko opisałaś. Karnak, Luksor, Dolina Królów to moje marzenie…
Dziękuję! Życzę Ci, by się spełniło!