Pyszne danie na Dominikanie
Kuchnia dominikańska mnie zachwyca! Najprostsze rozwiązania, ciekawe smaki ale nie za ostre, wszędobylskie zielone banany. Weźmy chociażby tradycyjne danie zwane flagą, czyli la bandera. Ryż z sosem fasolowym, duszone mięsko (tradycyjnie koza, ale popularny jest też kurczak) i sałatka z awokado. Proste – a pyszne. A mistrzostwem świata jest to, co oni tu robią z zielonych bananów. Po angielsku mówi się na nie plantains, po polsku znalazłam nazwę plantany lub banany skrobiowe – w odróżnieniu od tych żółtych słodkich bananów odmiany Cavendish, tak popularnych w naszych domach. Na surowo niejadalne, w kuchni można wyczarować z nich prawdziwe smakowitości.
Z plantanów robi się tu przede wszystkim mangú. Danie to podawane jest na śniadanie, obiad i kolację. Do jego przygotowania potrzebne są gotowane banany, które następnie uciera się z odrobiną wody, w której się gotowały i małym dodatkiem oleju roślinnego. Można je podawać ze smażoną cebulką, salami, serem lub awokado. Równie popularne na Dominikanie jest mofongo, danie podobne, ale o niebo lepsze!
Mofongo przyrządza się ze smażonych plantanów utartych z odrobiną bulionu (żeby nie było za suche), czosnku, oleju i skwarków. Do tego podaje się kawałki mięsa, oryginalnie wieprzowiny, ale można też zjeść mofongo z kurczakiem, wołowiną czy krewetkami. Jako dodatek serwuje się często miseczkę bulionu. Przysmak ten pochodzi z Portoryko, ale zarówno mofongo, jak i mangú mają afrykańskie korzenie.
Zdarza się, że do mofongo zamiast bulionu podaje się sancocho. Częściej jednak traktuje się je jako osobne danie. Jest to przepyszna, gęsta mięsna zupa na bazie bulionu, jednak dużo bogatsza. Wygląda trochę jak rzadki gulasz.
Niezwykle popularny na Dominikanie jest też maniok, zwany tutaj yuca. Ze zmielonych i wysuszonych bulw produkuje się kassawę, która potem wykorzystuje się do wypieku chleba oraz tapiokę – mączkę skrobiową wykorzystywaną w cukiernictwie. Starty, uformowany w masę i usmażony maniok podaje się jako pastelitos de yuca czyli ciasteczka maniokowe. Trzeba tylko uważać, bo kiedy się ich dobrze nie przyprawi smakują jak podsmażany papier.
W porze śniadaniowej warto przejść się po ulicy i skusić się na to, co oferują uliczne stragany. Można tu zjeść rozgniecione i usmażone kawałki plantanów doskonale zastępujące kromki chleba, gotowane plantany, grillowane kiełbaski, chlebek kokosowy… Do wyboru, do koloru, a wszystko to smakowite i niedrogie.
I na koniec ciekawostka. Według opowieści nazwa mangú pochodzi… z języka angielskiego. Podczas amerykańskiej inwazji w 1916 r. danie podano Amerykanom jako posiłek. Ich reakcją było: Man, this is good! – w skrócie mangú :)

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
Nie dane mi było posmakować kuchni dominikańskiej, więc nie podyskutuję…
Z zaciekawieniem dowiedziałam się czegoś nowego.
Pozdrowienia i serdeczności:)
Ja się zastanawiam, czy w ogóle w Polsce można kupić zielone banany lub maniok. Jeśli by się dało, to można by się kiedyś pokusić o wypróbowanie przepisu na mofongo :)
Pozdrowienia!
Można – np. w Little India na Domaniewskiej 22.
Dobrze wiedzieć! :)
Jestem wielką fanką kuchni karaibskiej w ogóle. Od czasu do czasu robie różne słodko-ostre pyszności z mojej wspaniałej książeczki z przepisami i padam z zachwytu za każdym razem. Zielonych bananów tych do gotowania nie widziałam w PL. Za to słodkie małe platany kanaryjskie, które też można przemycić widuję dość często. Może zamiast manioku możnaby spróbować bataty uzyć??
Ajka, małe słodkie? A gdzie je widujesz? Bo ja może tez się nie rozglądałam, ale w sumie tylko te standardowe o odpowiednim żółtym kolorze i unormowanej krzywiźnie widzę w sklepach :)
A maniok… tak się zastanawiam, czy w sklepach z jakąś egzotyczną żywnością by tego nie było?
Ja kupuję platany np. na moim bazarku, albo na bazarku na Banacha, czasem też u mojej babci na bazarku na Chomiczówce, sporadycznie bywają w Leclercu :D Kiedyś kupowałam też w Piotrze i Pawle, ale teraz mam tam daleko więc nie wiem czy są dalej. Za maniokiem bym się porozglądała też w w delikatesach, tam w tych Piotrach i Almach mają cuda na kiju za mniej cudne pieniądze ;)
Czyli raczej bazarki – mam niedaleko domu jakiś, ale nigdy tam nie byłam. Może się kiedyś wybiorę.
Co do egzotycznego jedzenia w Warszawie to przyszedł mi do głowy sklep z azjatycką żywnością na tyłach Hali Mirowskiej. Do wypróbowania kiedyś. Zresztą, to Ty jesteś dobra w gotowaniu – może się skusisz i dasz znać, czy yuca pies są zjadliwe? :))))
Mnie te banany wogóle nie podeszły.
Najbardziej smakowała mi zupa gotowana na drobiu, z bulwą juki (taki ichniejszy rosół).
Niestety nie jestem w stanie przypomnieć sobie nazwy :)
O, tego nie miałam okazji próbować, więc też nie wiem jak się nazywa ;)
Plantany i maniok można dostać w Warszawie w Little India na Domaniewskiej.
Plantany bardzo lubię, ale na maniok jeszcze się nie zebrałam.
Wszystko tylko nie kuchnia dominikańska ! Kraj z najgorszym jedzeniem, w jakim byłem…. Dominikański chleb ? mój boże…dominikańska pizza ? ay dios mio… i tak mógłbym wymieniać…. sytuację ratują na szczęście ryby, szejki mleczne z owoców, soki i lody Bon ;-)
Hahahah kwestia gustu. Chleba nie jadłam, pizzę jadłam włoską, a mofongo zdobyło moje serce od razu :) Mi tam ogólnie smakowało :D
A jak dla mnie Dominikana obfituje w pyszne dania. Byłem w Punta Cana i raczyłem się wszystkimi smakołykami opisywanymi na http://www.nasztomaszow.pl/ze-smakiem/kuchnia-na-dominikanie-punta-cana/. Nie zawiodłem się nawet w najmniejszym calu. To kuchnia idealna dla mnie.
Ehhhhh, witam, a jakiś konkretny przepis mogę poprosić, jakie przyprawy? Pozdrawiam serdecznie Ania