Safari u stóp Kilimandżaro

Za oknem skoro świt Kilimadżaro… – przypominają mi się słowa piosenki Lady Pank kiedy o świcie spoglądam na wystający ponad puchową kołdrę chmur szczyt najwyższej góry Afryki. Skąpany w delikatnie różowych barwach prezentuje się niezwykle dostojnie i majestatycznie. W grudniu góra nie chce pokazać się w całej okazałości, przez większość czasu szczelnie otulona jest warstwą chmur i mgły. Dlatego tak bardzo cieszę się z tego ulotnego widoku o poranku. Dziesięć minut później, kiedy wyjeżdżamy na safari, Kilimandżaro znowu kryje swoje wdzięki przed ciekawskimi oczami turystów. Warto było wstać z łóżka jak tylko zaczęło się rozwidniać!

Kilimandżaro

Niewielki, bo obejmujący zaledwie 390 kilometrów kwadratowych powierzchni Park Narodowy Amboseli zawdzięcza swoją popularność atrakcji, która znajduje się już poza granicami Kenii – masywowi Kilimandżaro, zwanemu też Dachem Afryki. Ta najwyższa góra Afryki składa się z pozostałości trzech wulkanów – Kibo z najwyżej położonym szczytem Uhuru (5895 m. n.p.m.), Mawenzi i Shira.

Do parku wjeżdżamy przez bramę Iremito. Prowadzi tu droga z miejscowości Emali, do której z kolei docieramy autostradą łączącą Mombasę i Nairobi. Po przejechaniu Emali Shaban, mój kierowca, wskazuje palcem na wprost.
– Tam, gdzie te chmury… tam jest Kilimandżaro – mówi.
– Może się rozpogodzi, może się pokaże? – odpowiadam z nadzieją.
– Mała szansa, ale trzymajmy kciuki! – podsumowuje Shaban.
Trzymamy mocno!

Brama Iremito

Jeszcze przed samą brama do parku dostrzegamy stado zebr. Po wjechaniu na jego teren długo, długo nic. Wreszcie gdzieś w tle coś zaczyna się ruszać. Początkowo oboje myślimy, że to gepard, jednakże za chwilę okazuje się, że to tylko guziec. Po kolejnych kilku minutach mijamy strusie.
– Niedawno padało, zobacz ile wody stoi na łąkach – zwraca uwagę Shaban. – Kiedy pada to niełatwo jest znaleźć zwierzęta. W porze suchej przychodzą do wodopoju. Teraz wody mają w bród.

Bawół

Kiedy Shaban rozgląda się na boki wypatrując zwierząt, ja spoglądam przed siebie i ledwo powstrzymuję okrzyk.
– Shaban, zobacz! Góra!
– No widzisz, jednak masz trochę szczęścia – odpowiada kierowca.
Trochę szczęścia oznacza, że część wierzchołka Kilimandżaro wyłania się na kilka minut spomiędzy warstwy chmur. Jednak nawet ten mały fragment pozwala sobie wyobrazić, jak bardzo Dach Afryki dominuje nad równiną Amboseli. Niesamowity widok! Po chwili Kilimandżaro znowu chowa się za chmurami.

Kilimandżaro

Tego dnia znajdujemy sporo ptaków. Od sępów, przez sokoły, wspomniane już strusie, koronniki i bociany aż po malutkie łowce szarogłowe. Gdzieś w oddali, między drzewami, dostrzegamy kilka słoni. Na rozległych łąkach znajdujemy też dwa bawoły, kilka gnu i stado pawianów. Kiedy zaczyna się zmierzchać, jedziemy na kolację i nocleg.

Łowiec szarogłowy

Drugiego dnia o poranku Kilimandżaro ciągle zakrywa gruba warstwa chmur. Wyjeżdżamy o świcie na kolejne safari i od razu spotykamy kilka grup słoni wyłaniających się spomiędzy parasolowatych akacji. Mój wzrok przyciąga maleństwo. Shaban ocenia, że ma ono nie więcej, niż miesiąc. Starsze słonie opiekują się maluszkiem, który kręci się między ich potężnymi nogami.

Słonie

Znalezienie słoni w Amboseli nie nastręcza trudności. Każdego ranka wychodzą spomiędzy drzew, gdzie spędzają noce, i wędrują na równiny i bagna w poszukiwaniu wody. Widok stada tych olbrzymów powoli wędrujących w kierunku łąki jest niezapomniany!

Słonie

Następnie ruszamy w kierunku bagien Enkongo Narok. To miejsce doskonałe jeśli chce się podglądać ptaki, ale my już na początku dostrzegamy spokojnie pasącego się bawoła. Wygląda poczciwie, ale bawoły afrykańskie uznawane są za jedne z najniebezpieczniejszych zwierząt, nie bez kozery trafiły na listę Wielkiej Piątki Afryki – zwierząt, które były dawniej największymi trofeami myśliwskimi.

Bawół

Chwilę później udaje mi się wypatrzeć najniebezpieczniejszego zwierza afrykańskiej sawanny. Hipopotam, bo to o nim mowa, nie trafił na listę Wielkiej Piątki, bo nikt na niego nie poluje. Mimo to mówi się, że jest odpowiedzialny za najwięcej śmiertelnych wypadków w afrykańskiej dziczy. Nie polecam stania na drodze temu olbrzymowi wielkości czołgu, kiedy chce dostać się do wodopoju, a tym bardziej wchodzenia pomiędzy matkę a jej młode.

Hipopotam

Na bagnach znajdujemy kolejne ptaki. Zwracam uwagę na śmieszne warzęchy czerwonolice, wyróżniające się dziobem w kształcie… łyżki. Dlatego też nazywane bywają również łyżkodziobami. Kształt dzioba ułatwia im wyszukiwanie pożywienia, jakim są ryby, żaby i inne niewielkie zwierzęta zamieszkujące podmokłe tereny.

Łyżkodzioby

Po raz kolejny wypatrujemy też koronniki szare z ich charakterystycznymi czubkami na głowie. Ptaki te, co ciekawe, są symbolem Ugandy i a ich wizerunek znajduje się nawet na fladze tego kraju.

Koronnik szary

Na koniec porannego safari udaje nam się jeszcze przyłapać strusie na ich tańcu godowym. Samiec klęka przed samicą, rozkłada skrzydła i zaczyna bujać się na boki. Wygląda to przekomicznie, szczególnie że samica nic sobie z zalotów pana strusia nie robi i spokojnie szuka pożywienia w trawie, a potem odchodzi. Samiec wstaje, rusza za nią i zaczyna przedstawienie od nowa. Pani strusiowa po raz kolejny ignoruje zalotnika. W końcu pan struś, zniechęcony, poddaje się i odchodzi…

Strusie

Po południu wyruszamy na kolejne łowy. Tym razem zaczynamy od miejsca zwanego Wzgórzem Obserwacyjnym. To punkt, z którego doskonale widać całą okolicę – jezioro Amboseli, bagna, trawiastą równinę, a przy dobrej pogodzie równiez Kilimandżaro. Niestety nie mam szczęścia i góra ciągle zasnuta jest chmurami. Na bagnach, z daleka, dostrzegam za to kolejne słone, hipopotamy, gnu i bawoły. Widok z góry jest przepiękny.

Widok ze Wzgórza Obserwacyjnego

Na bagnach u stóp Wzgórza Obserwacyjnego znajdujemy stado pelikanów. Te piękne ptaki charakteryzuje skórny worek pod dziobem, ułatwiający połykanie większych ryb.

Pelikany

Kolejnym zwierzakiem, którego znajdujemy, jest hiena. Widzę ją niestety tylko z oddali. Leży, leniwa, w trawie i tylko od czasu do czasu podnosi głowę.

Hiena

Pod sam wieczór mijamy po raz kolejny kilka gnu, w tym dwa walczące osobniki. Nie przesadzę chyba jeśli powiem, że to jedne z najbrzydszych zwierząt, z tą ich szczeciniastą brodą. Gnu słyną z odbywanej okresowo pomiędzy Kenią i Tanzanią Wielkiej Migracji, w czasie której miliony osobników wędrują w poszukiwaniu wody i pożywienia, nierzadko stając się ofiarami lwów i krokodyli. Wielka Migracja odbywa się na terenie Serengeti i Masai Mara.

Gnu

Ostatniego dnia rano wreszcie mam możliwość obserwacji Kilimandżaro o świcie. Cieszę się jak dziecko, bo spektakl trwa ledwie kilka minut. Kiedy wyruszamy na kolejne poranne safari, góra jest już niewidoczna. Widoczne są natomiast kolejne stada słoni, na które również nie mogę się napatrzeć.

Słonie

To już ostatnie safari i trzeba wracać do domu. Tuż przed opuszczeniem parku udaje nam się jeszcze spotkać szakala ścigającego się z gazelami. Niestety szybko znika on w krzakach i nie mam możliwości przyjrzeć mu się lepiej.

Szakal i gazele

Park Narodowy Amboseli opuszczamy przez bramę Kimana, by przez przygraniczną miejscowość Taveta dotrzeć na południowe wybrzeże Mombasy. Zaraz po opuszczeniu terenu parku czekają mnie jeszcze dwie niespodzianki. Pierwsza z nich ma biało czarne paski. To niewielkie stado zebr.

Zebry

Druga niespodzianka ma bardzo długą szyję. Czy raczej szyje, bo wypatrujemy kilka żyraf. Ciekawe przedstawienie odgrywają młode samce. Jeden z nich próbuje kopulować z drugim… Okazuje się, że homoseksualne zachowania wśród żyraf nie są niczym niespotykanym. Drugi samiec najwyraźniej nie ma ochoty na miłość i ucieka temu pierwszemu. A my odjeżdżamy, zostawiając za plecami Amboseli i Kilimandżaro.

Żyrafa

Na swojej liście marzeń mam zdobycie wierzchołka Kilimandżaro. Kiedyś tam wejdę! Tym razem cieszę się, że udało mi się zobaczyć je z Amboseli, chociaż nigdy w całości. A safari i podglądanie zwierzaków, jak zwykle, jest cudownym przeżyciem!

Macie jakieś swoje Kilimandżaro? Cel, który chcecie osiągnąć, górę, którą chcecie zdobyć? Przeżyliście już emocje safari, a może chcielibyście dopiero wybrać się i zobaczyć jak to jest na własne oczy?

Przewodnik po KeniiPrzewodnik po Kenii
Wybierasz się na safari w Kenii? W przewodniku, który napisałam, znajdziesz jeszcze więcej ciekawych i praktycznych informacji o tym gdzie warto pojechać i jakie zwierzęta można tam spotkać. Kliknij tutaj i kup :)

Ewa

Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)

- Ewa a

Przeczytaj też...

48 komentarzy

  1. Sabina pisze:

    Cóż za przepiękny wschód słońca. Jadę niebawem na Jawę i tam Bromo wulkan ma mi się tak ukazać o świcie właśnie nad chmurami! Mam nadzieję mieć tyle szczęścia Co Ty!
    A poza tym, przepiękne zdjęcia i to, co na zdjęciach. Safari.. marzę na razie. Może kiedyś w te Twoje rejony uda się zawędrować. Na razie nadal ciągnie mnie na inne kontynenty, choć przyznam, że powoli dorastam do Afryki. :)

  2. Michał pisze:

    Moim Kilimandżaro też jest Kilimandżaro. Od wielu lat. Ale myślę, że szybciej niż później też tam wejdę, bo ciągnie mnie na tę górę :)
    Zdjęcia bardzo piękne. Zresztą, jak zawsze ;)

    • Ewa pisze:

      Dzięki! :) Ja muszę najpierw popracować nad kondycją, za co zresztą wzięłam się porządnie niedawno :)

    • Sonia pisze:

      Witaj Michał, byłam na Kilimandżaro, jedyną przeszkodą jest kasa, jaką trzeba wydać na taką wyprawę. Kondycja? nie zgadzam się z tymi, którzy mówią ,że muszą ostro popracować nad kondycją. Chyba ,że masz ponad 100 kilo i kłopoty z sercem. Ja nie lubiłam chodzić po górach, nie lubiłam się męczyć niepotrzebnie. A jednak z miłości do męża pojechałam z nim , bo Kilimandżaro było jego marzeniem i udało mu się mnie namówić. Teraz jestem dumna ,że zdobyłam tak dużą wysokość i to bez problemów. Należy swój los powierzyć odpowiedzialnemu przewodnikowi a kilka weekendów przed wyjazdem pójść na pobliską górę ew. wzmacniać się poprzez energiczne marsze. Nie ma reguły kogo dopadnie choroba wysokościowa. W naszej grupie najbardziej wysportowany chłopak dostał wys. temperatury. Ale warto było doświadczyć tego co my. Była to najpiękniejsza przygoda jaką do tej pory przeżyliśmy. Nadmieniam,że jestem osobą mocno dojrzałą i na tzw starość pokochałam sport i góry.

      • Ewa pisze:

        Sonia, bardzo Ci dziękuję za ten wpis, bo sama jestem osobą z przeciętna kondycją, choć nad nią ostatnio pracuję, to jednak obawialam się, że nie dam rady. Ale może spróbuję, skoro tak piszesz! Dzięki!

  3. Kinga pisze:

    Pewnie, że bym chciała! A na safari jeszcze bardziej!

  4. Katarzyna pisze:

    Kilimandżaro – pewnie że kiedyś ;)

  5. Ela pisze:

    Hipopotamy moje marzenie:)

  6. Joanna pisze:

    Niejednokrotnie wyobrażałam sobie tą wyprawę, mimo że Afryka jest ost kontynentem, ktory by mi się marzył..

  7. Joanna pisze:

    Kilimandżaro, zdecydowanie jest na liście marzeń ?

  8. Maja pisze:

    a ja bym chciała, żeby śnieg tam został na zawsze…

  9. Mirosława pisze:

    Widzieliśmy. Wspaniałe wspomnienia:)

  10. monika jall pisze:

    Podziwiam zdjecia i zazdraszczam, pozytywnie bardzo. Afryka nie jest moim numerem jeden, ale nie ukrywam, ze chcialabym zobaczyc i Kilimandzaro i hipopotama razem :) Dobrego roku zycze!

  11. Agnieszka pisze:

    Senne marzenie największej fanki Króla Lwa <3 Cudownie!

  12. Barbara pisze:

    To byłam blisko z tą inspiracją:-) Kilimandżaro: jedno z moich dużych marzeń. Aktualnie Afryka jest wysoko na mojej liście priorytetów:-)

  13. sekulada.com pisze:

    Szczerze powiedziawszy to nigdy nawet mi przez myśl nie przeszło, aby wybrać się na safari jednak patrząc na Twoją relację i ten niebiański widok Kilimandżaro zaczynam się nad tym poważnie zastanawiać! To wszystko wygląda cudownie. Znowuż zresztą ;)

    • Ewa pisze:

      Dzięki! Uwielbiam safari, byłam już na kilku w życiu… to niesamowite być tak blisko przyrody, zwierząt znanych z National Geographic na przyklad…

  14. Początkowo myślałam, że zdobyłaś Kilimandżaro.
    Dużo bym dała, aby zobaczyć takie safari, może kiedyś…
    Przepiękne zdjęcia.

  15. balkanyrudej pisze:

    Ja na pewno chciałabym zobaczyć słonie czy inne znane z atlasów do biologii czy geografii zwierzaki w ich naturalnym środowisku. Kilimandżaro jest na mojej liście marzeń, więc jak mi się znudzą Bałkany (Eee nie, to niemożliwe), to chciałabym je kiedyś zdobyć. A póki co pozdrawiam z drogi powrotnej z Sarajewa :)

  16. TuJarek pisze:

    Ptaki? Nuda :P Ale za to słonie, zebry i hiena na wypasie :) Gdzie polecałabyś udać się na pierwsze safari? :)

    • Ewa pisze:

      Nam tylko Kenię jeśli chodzi o safari. Na pewno mogę polecić rezerwat Masai Mara, wypas! Szczególnie w czasie wielkiej migracji. Ale… jak się zobaczy Masai Mara to Tsavo czy Amboseli pod względem zwierzęcym zachwycają już mniej, więc może na pierwsze faktycznie Tsavo… :)

  17. Agnieszka pisze:

    Ewa, dasz radę wejść na Kilimandżaro :-) Ja byłam 3 lata temu i mogę podzielić się swoim doświadczeniem: przeciętnie sprawna osoba, niechorująca na serce, nie ma problemu z wejściem na tę górę. Bagaż niosą tragarze, którzy muszą towarzyszyć grupie – nie ma innej opcji, idzie cała karawana – przewodnik główny, tragarze, kucharze, przewodnik zamykający grupę. Wynajęcie ich i kupno permitu jest obowiązkowe. W mojej grupie były dwie 67-letnie kobiety i weszły. W trakcie trekingu trzeba przestrzegać kilku zasad: iść bardzo powoli (“pole, pole”), pić nawet do 5 litrów wody, nie pić alkoholu już kilka dni przed trekingiem, jeść to, co podają ci kucharze (żołądek nie bardzo chce), wysypiać się. Wszystko to po to, aby zapobiec chorobie wysokościowej. Przygotowanie fizyczne – myślę, że miesiąc na rozruszanie się i rozciągnięcie łydek. Jak już jesteś w Afryce, to skorzystaj z tej szansy. Trasa jest piękna:-)

    • Ewa pisze:

      To budujące, serio! Nie mam zbyt dobrej kondycji, choć ostatnio zaczęłam nad tym pracować. Na szczęście na Kili wchodzi się kilka dni, więc pewnie dałabym radę, tylko ta choroba wysokościowa… Ale dzięki za podpowiedź! Kto wie, może jeszcze w tym roku jak jestem w Afryce… :)

  18. Rozmarzyłam się… Czwarte zdjęcie wspaniale pokazuje jakie Kilimandżaro jest potężne. Cudownie byłoby zobaczyć stado słoni na wolności. Coś pięknego Ewa!

  19. Ochy i achy … Słonie, hipcie, antylopy noo i … żyrafki! :) My myślimy o wolontariacie w sierocińcu dla dzikich zwierząt. A kto wie, może kiedyś Kilimandżaro :) Twoje relacje są niezwykle inspirujące!

  20. Z zachwytem oglądam te zdjęcia i po cichu zazdroszczę niesamowitej wyprawy! Zobaczyć Kilimandżaro to z pewnością wielkie przeżycie, góra spowita chmurami wygląda jakby unosiła się w powietrzu : ) Równie ekscytujące musi być spotkanie na żywo zwierząt, które większość z nas ma szansę zobaczyć jedynie w zoo lub na kanale przyrodniczym. Swoją drogą słyszałam o agresji hipopotamów, które mimo swojej masy świetnie się poruszają i nie zawahają się przed atakiem, jeśli ktoś znajdzie się na ich terytorium. Mimo to, warto je zobaczyć, oczywiście z odpowiedniej odległości : )

  21. Nabloniach pisze:

    Niesamowite widoki, myślę, że nigdzie indziej na świecie nie można mieć takiego kontaktu z naturą. Czy podczas pobytu w Afryce zatrzymywaliście się w jakich hotelach, czy może noclegowaliście w inny sposób?

  22. Karina pisze:

    Super marzenie, które muszę kiedyś spełnić

  23. pozytywnyskok pisze:

    Cześć Ewa :) przypadkiem trafiliśmy na Twojego bloga i wygląda na to że zostaniemy na dłużej;) dużo i ciekawie się tutaj u Ciebie dzieje;).
    Wybieramy się do Afryki w tym roku, zastanawiamy się co prawda nad Tanzanią, Botswaną lub Zimbabwe ale z racji że byłaś w Kenii chcielibyśmy Cię zapytać o koszty safari ?:)

    • Ewa pisze:

      Hejka, safari są bardzo różne i bardzo różne mają ceny. Jeśli jesteście na wybrzeżu Kenii to kształtują się one od 200 euro za osobę (za dwa dni w rezerwacie Taita Hills) po 800 euro (dwa dni w Masai Mara z przelotem z wybrzeża). Safari w Tsavo to jakieś 300 euro za dwa dni. Jeśli chcecie pojechac do Amboseli to nie opłaca się tylko tam, możecie to połączyć z Tsavo i wtedy trzeba liczyć minimum trzy dni i jakieś 600 euro. Sam wstęp do parków narodowych kosztuje ok 70-80 dolarów od osoby plus dodatkowe koszty, noclegi, przejazdy itp. Polecam jechac na zorganizowane safari bo co jak co, ale nie mamy tak dobrego wzroku jak miejscowi i nie wypatrzymy lwa czy geparda z odległości, a oni wypatrzą :)

  24. Piękne zdjęcia :) Jedno z miejsc gdzie jeszcze nie byłem, a bardzo bym chciał kiedyś się wybrać!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*Pola wymagane. Adres e-mail nie zostanie opublikowany. Ostatnio pojawia się bardzo dużo spamu i mój filtr czasem się gubi. Jeśli nie jesteś spamerem, a Twój komentarz nie ukazał się, daj mi o tym znać mailowo. Kontakt znajdziesz tu. Dziękuję!