Sewilla
Stolica Andaluzji ma coś wspólnego z Kairem – jest w niej niesamowicie gorąco. Dzisiaj było ponad 40 stopni w cieniu. To pewnie dlatego w ciągu dnia miasto zamiera. Po ulicach szwendają się tylko niewielkie grupki spoconych i zmęczonych upałem turystów. Nawet kierowcy dorożek się gdzieś pochowali, zostawiając swoje pojazdy sam na sam z końmi.
Wstaję o 5:00, żeby zdążyć na autobus, który zabiera gości po kolei z różnych hoteli na wycieczkę fakultatywną do Sewilli. Jestem trochę zmęczona, więc praktycznie całą drogę z Praia da Rocha do Hiszpanii przesypiam. W Hiszpanii budzę się, żeby popatrzeć na niesamowite krajobrazy za oknem. To gaje oliwne przeplatają się z polami kwitnących na żółto słoneczników, zwracających swoje główki w stronę słońca.
Do miasta docieramy przed południem i zaczynamy od tzw “city tour”, czyli objazdu po mieście i zwiedzania przez szybę autokaru. Widzimy więc arenę walk byków i Złotą Wieżę, która wcale nie jest złota. Podjeżdżamy też na Plac Hiszpański i tutaj mamy nawet chwilę wolnego, żeby wyjść z autokaru i porobić zdjęcia pałacu, który przy nim stoi.
I tutaj powinno znaleźć się zdjęcie owego pałacu, bo wygląda całkiem niczego sobie, ale… okazuje się, że jak zgrywałam ostatnie zdjęcia z Lizbony, to nie przełożyłam karty z czytnika z powrotem do aparatu. No i nie ma zdjęć. Dlatego też po przejechaniu do centrum pierwsze, co robię, to idę do sklepu po nową kartę. Odpowiednio wyposażona, mogę iść na spacer po mieście.
A w Sewilli jest co oglądać! Nie mam zbyt wiele czasu, ale zaczynam oczywiście od obowiązkowej Katedry św. Marii. To największy gotycki kościół na świecie. Rzeczywiście, jest przeogromny! Zaglądam do przykatedralnego sklepu z pamiątkami, żeby rzucić okiem na zdjęcia budowli i muszę przyznać, że robi ona niesamowite wrażenie z lotu ptaka. Wstęp kosztuje 8 euro, ale z braku czasu go sobie odpuszczam. Może następnym razem…
Kolejny przystanek zaplanowany na trasie spaceru to zamek Alcazar. Tutaj też zatrzymuję się jedynie na chwilę, nie wchodząc do środka. Bo najbardziej mnie ciągnie do tego, żeby się po prostu powłóczyć po wąskich uliczkach Sewilli. I to jest to! Idę w kierunku dzielnicy Santa Cruz, gdzie w wąskich przejściach poukrywały się malutkie bary serwujące tapas, czyli przekąski.
Oczywiście nie brakuje też sklepów z pamiątkami, ale im bardziej wchodzi się w głąb miasta, z dala od turystycznego centrum, tym ceny są niższe. Sewilla uważana jest za stolicę flamenco i doskonale widać to również w sklepikach. Większość pamiątek w jakiś sposób nawiązuje do tradycji tego tańca. Można kupić elementy stroju, pocztówki ze zdjęciami tancerzy czy ceramiczne miniaturki pań w falbaniastych sukniach. Wszystko to powystawiane na ulice tworzy bardzo przyjemną, gorącą atmosferę.
Powoli kończy mi się czas wolny, więc wracam z powrotem do autokaru. Po drodze, przed katedrą, zauważam dość ciekawe zjawisko – ktoś powiesił na sznurku na drzewie laleczkę ubraną jak tancerka. Czyżby aż tak bardzo ktoś nie lubił flamenco?
Sewilla wydaje mi się miastem bardzo przyjaznym. Nawet Cyganki wróżące turystom z dłoni nie są szczególnie nachalne. Jedyne, co mnie trochę zaskakuje, to fakt, że nikt, dosłownie nikt, nie mówi tutaj po angielsku. Nieważne, czy to knajpka, sklep z pamiątkami tuż pod katedrą, czy jakaś odzieżowa sieciówka. Mówisz po angielsku, odpowiedź dostajesz po hiszpańsku. I kropka :)
Cieszę się, że tu jesteś! Mam nadzieję, że spodobał Ci się i zaciekawił ten wpis. Jeśli tak, to będzie mi niezmiernie miło, gdy klikniesz Lubię to, dodasz +1 i podzielisz się wpisem ze znajomymi albo dołączysz do dyskusji! To dla mnie ważne, bo pokazuje, że warto dalej pisać. Masz uwagi, komentarze, pytania? Nie wahaj się, napisz! Cieszę się z każdego sygnału od Ciebie! Dziękuję :)
- Ewa a
…no ale na szczeście hiszpański jest całkiem fajnym językiem;)
Pięknie tam swoją drogą….
fajne foty “taneczne”! a te wąskie uliczki z małymi barami!! wygląda to baaaardzo smakowicie!
No i poczułam się jak w domu:) Ciekawe czy jak wróce z wakacji ta laleczka nadal tam będzie:) Koniecznie musisz wrócić, wiesz, nie ma to jak zwiedzanie z “polskim lokalsem”, hahaha:)
quien no ha visto sevilla no ha visto maravilla, hehe:)
rozumiem, że moje zamówienie zrealizowałaś i już mam oryginalne sewillskie castanetas? OLE!!!
Naprawdę Sewilla mi się bardzo podobała!
Ania, ja do Ciebie przyjadę na pewno, tylko dni wolne miewam raczej w tygodniu, a nie w weekendy, a nie wiem, jak Ty?
To fakt, Sewilla jest piękna, chyba jedno z piękniejszych miast, które widziałem na własne oczy :) i chętnie tam jeszcze powrócę – prędzej czy później :) oby tak się stało… Swoją drogą – piękne zdjęcia! Twoje zdjęcia i ten tekst: http://merwinski.pl/krolewska-sewilla/ to istotne mistrzostwo świata!
Dzięki! :)
Podaj po prostu dzień, a już się dopasuję:)
piękna jest ta Sewilla :)
Karina, tym razem nie dalam rady, poszukam nastepnym razem ;)
Wiem, gdzie fajne castanetas sprzedaja:) jak przyjedziesz znowu to zabiore do tego sklepu:)
Ania, myślę, że za jakieś 2-3 tygodnie. Najpewniej to będzie czwartek, ale jeszcze do potwierdzenia, ok? :)
Vale!:)
bylem ostatnio w Sevilli i spedzilem tam wspanialy weekend, maja tam nie dosyc ze wspaniale uliczki i zabytki architektury, to wyrozniaja sie ludzie jesli chodzi o otwartosc i uprzejmosc, zajadalem sie ich przesmacznymi tapasami i nawet udalo mi sie zalapac na koncert wspolczesnego flamenco
pstryklem kilka zdjec i mozna je zobaczyc na www
Bardzo przyjemne zdjęcia :)
Witam! ostatni komentarz posiada date 11.02.2011r. ale może uda mi się otrzymać odpowiedź. W 2020r. planuje wyjazd do Hiszpanii. Rodzinka to mąż, 2 dzieci (9 lat i półtoraroczniak) oraz babcia. Chciałabym sama na własną rękę wybrać się na zwiedzanie Sewilli jednak martwi mnie brak możliwości komunikowania się w języku angielskim. Jak sobie poradzę? Czy z taką gromadką nie będzie problemowo?